Piekielna bratowa.
Mam brata starszego o 8 lat. Zawsze mieliśmy dobry kontakt do czasu aż wziął ślub. Moja bratowa to głośna, zarozumiała okropna baba, która od czasu zaobrączkowania sukcesywnie odcinała go od rodziny. Miała konflikt z moją mamą i dlatego u rodziców pojawiali się już tylko od święta, mimo, że mieszkają w miasteczku obok.
Ale to co moja bratowa wymyśliła ostatnio to już przechodzi ludzkie pojęcie. Otóż ja i mój chłopak lubimy spokojnie spędzać urlop. Najlepiej biwak albo ciche schronisko w górach. Głośne turystyczne kurorty nigdy nas nie pociągały. Mój brat z rodziną co roku spędzają wakacje w takich kurortach czy to w kraju czy zagranicą.
Toteż wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy brat zaproponował mi i mojego lubemu wspólne wakacje w tym roku, a jakże, w Mielnie. Odpisałam lakonicznie, że takie miejsca nas nie kręcą i w ogóle co tak nagle. Brat napisał, że jego małżonka nagle postanowiła zacieśnić z nami więzy i pomyślała, że wspólne wakacje pomogą zażegnać dawne spory, a poza tym dzieci by się ucieszyły spędzić z nami trochę czasu.
Taa... moi bratankowie są głośni i źle wychowani. Nie potrafią się nigdzie zachować, wszędzie biegają, drą się. Młodszy ma 3 lata i nie potrafi dobrze trzymać widelca, wszędzie je rękami, starszy ma 5 lat i zdarza mu się sikać w spodnie, w związku z czym wszędzie trzeba nosić ubranie awaryjne. Gdy moja mama raz zwróciła jej uwagę czy te zapasowe spodnie będzie tak nosić ze sobą do 18stki, bratowa oburzyła się i wulgarnie kazała mojej mamie odczepić się od jej dziecka. Od brata nie raz słyszałam, że dzieci są męczące, więc po co zaprasza mnie na wspólne wakacje z nimi? No niech zgadnę, liczą na darmową opiekunkę?
Ironicznie napisałam bratowej, że do Mielna nie pojedziemy, bo nie nasze klimaty, ale zapraszamy na wakacje w Bieszczady. Ironii nie wyłapała i odpisała, że chyba nie, bo dzieciom będzie się tam nudzić. No tak, bo bombelkom trzeba zapewnić milion atrakcji zamiast pokazać coś innego niż gofry za 20zł i brudną plażę.
Bratu napisałam, że rozumiem, że żona go prosi, ale niech mi nie robi takich żałosnych propozycji, tylko wynajmie sobie opiekunkę do dzieci. Nic już nie odpisał. Czyżby żonka zabroniła?
rodzina
No i po co ta złośliwość? Nie lubisz bratowej, bratanków - ok, Twoje prawo. Wczasy typu Mielno Cie nie kręcą - ok, Twoje prawo. Wczasy z nielubianą bratową i bratankami w niefajnym dla Ciebie miejscu odpadają - całkiem zrozumiałe. I można to zakomunikować właśnie tak, Mielno to nie nasze klimaty, dziękujemy za propozycję, nara. Nawet jeśli bratowa wymyśliła sobie plan, że zyska w Tobie opiekunkę za free, to brat mógł brać jej sugestię za dobra monetę (polepszenie relacji itepe), a sarkastyczne odpowiedzi tylko będą na rękę bratowej, która może stwierdzić: "ooo, widzisz, ja jestem taka dobra, wyciągnęłam rękę na zgodę, chciałam dobrze, a ona taka zołza nieużyta"; nie wiem, jakie były relacje z bratem wcześniej, przed jego małżeństwem, ale bratowa może się zmienić, mało to małżeństw się rozpada, a brat to brat...
OdpowiedzMoże żonka mu nie zaprosiła, tylko doszedł do wniosku, że nie ma sensu na siłę utrzymywać kontaktu z osobą, która ma tak negatywne nastawienie do jego rodziny. W sumie się nie dziwię. Nie ma znaczenia, kto w tej historii jest "dobry" a kto "zły", ale jego żona i dzieci to rodzina, którą założył, z kobietą, którą sam wybrał - nigdy nie chce słuchać nieprzyjemnych i złośliwych uwag na temat swojej rodziny, jaka by ona nie była w Twoich oczach.
OdpowiedzA teraz z drugiej strony, bratowa nie lubi rodziny męża bo szanowna babcia jedyne co robi to złośliwie komentuje ich wybory i wychowywanie dzieci a nie interesuje się dziećmi i np. nie wie, że starają się nauczyć młodszego jedzenia widelcem a starszego nie sikania w spodnie tak niestety na tym polu polegli i młode odmawiają współpracy. Bratowa w końcu nie wytrzymała i kazala babci spadać z takimi radami. Siostra męża się izoluje, nie chce ich odwiedzać chyba ich nie lubi. Bratowa pomyślała, że fajnie by odnowić kontakt w Mielnie bo tak lubią spędzać czas ale zamiast uslyszeć pewnie albo nie dziękuję, nie nasze klimaty to dostala uszczypliwe niemiłe kometarze bo przecież jedyny słuszny urlop to taki w głuszy. Autorko wierzę, że bratowa może być nie fajną osobą ale z tego co widzę ty też oceniasz ją z pewną wyższością.
Odpowiedz@Aniela: też uważam, że strasznie przykro się czytało te komentarze autorki. Jak się ma tak małe dzieci to wiadomo, że wakacje w większości planuje się "pod nie" i tak, dzieci mają prawo nudzić się w Bieszczadach. A jak dzieci się nudzą to jest po wakacjach, ale autorka zrozumie to dopiero jak będzie miała swoje. Komentowanie wychowania dzieci (nie swoich) jest mega słabe i nie dziwię się, że bratowa kazała się odczepić.
OdpowiedzDobrze, że się nie zgodziłaś na wspólne wczasy w miejscu, które ci nie pasuje. Dobrze też, że przejrzałaś ich ewentualne plany co do bezpłatnej opiekunki. Natomiast trochę kiepsko, że tak obcesowo to zakomunikowałaś. To woda na młyn twojej bratowej. Co do dzieci, okresowe moczenie do 6. roku życia i trzylatek, który woli jeść paluchami, to jest może i uciążliwe, ale niestety normalne. Każdy by sobie życzył, żeby dziecko było już do tego wieku ogarnięte, ale zdarzają się choroby jak choćby problem z pęcherzem czy nerkami, przez które u niektórych dzieci to dłużej trwa. Do tego każde dziecko ma inny temperament i choćbyś na rzęsach stawała, nie zaradzisz. Moje starsze dziecko potrafiło poprawnie trzymać kredki i pięknie rysowało już w żłobku, za to nie potrafiło na 5 lat złapać rzuconej piłki i bało się wchodzić na wyższe drabinki. Drugie dziecko bazgrze niedbale na 6 lat, sztućce też chyba parzą, ale już jako dwulatek właziło na trzymetrową zjeżdżalnię, w wieku półtora roku panie ze żłobka skarżyby się, że wdrapało się na dwumetrową półkę i stanęło na niej na nogach. Ten sam zestaw genów, to samo wychowanie. To, że dzieciak się nie zachowuje jak trzeba, nie oznacza, że rodzice nic nie robią. Po prostu u niektórych dzieci trzeba dłużej poczekać na to, by wychowanie stało się owocne, a jego efekty widoczne. 3 i 5 lat to jest NIC.
Odpowiedz@clockworkbeast: Prawda. Śmiesznie się czasem obserwuje takie różnice między dziećmi. Przykładowo mój (2,5) jest super rozwinięty motorycznie, dobrze kopie piłkę, jeździ na hulajnodze, wspina się na dość wysokie drabinki etc, za to słabo mówi, niby wie, że od załatwiania się jest nocnik i to komunikuje, tylko jak już siądzie to zapomina po co i i tak robi w spodnie albo w pieluchę. Inne dzieciaki w jego wieku ładnie mówią, dawno odpieluchowane, za to na hulajnodze musi ich wozić mama, a na huśtawkę nawet nie siądą. I to jest wszystko ok myślę! Czy dziecko jest gdzieś "zacofane" powinien wyrokować lekarz czy psycholog, a nie inna mamuśka albo ciotka!
OdpowiedzJest to jedna z tych historii, gdzie niezmiernie interesowałaby mnie wersja drugiej strony. Autorka sprawia, niestety, wrażenie okropnej osoby
Odpowiedz@Crannberry: okropna osoba, bo nie chce podczas wakacji opiekować się dziećmi brata i bratowej, podczas gdy oni będą się bawić? Ty byś pewnie ochoczo się zgodziła, co?
Odpowiedz@HelikopterAugusto: To jej dopowiedzenie, że ma robić za opiekunkę.
OdpowiedzWiesz co, a ja bym z chęcią wysłuchała racji tej bratowej:) Bo z tego co napisałaś nie wywnioskowałam absolutnie nic, co było piekielne i miało na Ciebie bezpośredni wpływ. Miała konflikt z Twoją mamą? Ciekawe dlaczego… A może nie chciała wysłuchiwać kolejnych uwag na temat swojego dziecka? Uważasz, że dla matki to komfortowe nosić zapasowe spodnie dla 5 latka, któremu się zdarza posikać? Ale na pewno taka uwaga od teściowej rozwiązała ten problem migiem;) A jeśli takich „uwag” było więcej to wcale się mie dziwię, że nie odwiedza teściów. Napisałam to ja: czyjaś bratowa i synowa:)
Odpowiedz@Nataliee246: Ja miałam okazję obserwować takie coś z zewnątrz. Też chodziło o bratową, szokujące ;) Matka znajomej ciągle strofowała tę kobietę w kwestii nie tylko wychowania dzieci, ale też jej wyglądu, cała rodzina obgadywała ją za plecami, a potem zrzuciła na nią winę za pogorszenie relacji. Znajoma nie była jednak w stanie podać chociaż jednego przykładu autentycznie złego zachowania ze strony bratowej.
Odpowiedz@Ohboy u mnie to samo było. Ja jestem taka bratowa. Wszystko co zle w rodzinie męża, to moja wina. On z nimi nie rozmawia, to moja wina! To, ze jego również zle traktowali, w ogóle nie miało według nich, na to wpływu. Jak już kiedyś mąż, skonfrontowal się z rodzicami i powiedział, ze maja wymienić 3 przykłady, mojego złego zachowania, ale takiego,gdzie oni przy tym byli, widzieli na własne oczy. To nie wiedzieli, co powiedzieć.
Odpowiedz@Nataliee246: "zdarza się posikać"... No, a nie powinno się zdarzać. Jak 5-latek sika w spodnie to świadczy to o poważnym zaburzeniu rozwojowym. Rodzice pewnie go nie wychowują i nie uczą niczego, tylko hodują jak zwierzę. Z drugim dzieckiem tak samo. Ja bym na miejscu autorki zgłosił to do opieki społecznej.
Odpowiedz@HelikopterAugusto: Mam dwie córki. Starsza pierwsze słowa powiedziała na 10/11 miesięcy, zaczęła mówić zdaniami na 1,5 roku. Młodsza nie powiedziała słowa do trzecich urodzin. Diagnozowałam ją pod kątem autyzmu, ale wyszło, że nie. Widać w przypadku starszej byłam doskonałą, troskliwą i kochającą matką, zaś jeśli chodzi o młodszą byłam patuską, która hodowała dziecko i spowodowała u niego zaburzenie. Trzy tygodnie po trzecich urodzinach młodsza zaczęła mówić całymi zdaniami, tydzień później nadawała jak radyjko. Nie wiem, może mi się zapas patologii wyczerpał.
Odpowiedz@HelikopterAugusto: powiedział lekarz pediatra z doktoratem z psychologii dziecięcej XD
Odpowiedz@HelikopterAugusto No, nie powinno się zdarzać, ja to wiem, Ty to wiesz, pewnie wiele innych osób to wie, łącznie z rodzicami. Ale tekst teściowej „czy te spodnie zapasowe będzie nosić do 18” był kompletnie niepotrzebny. Skąd założenie, że tego nie leczą? Ty w ogóle przeczytałeś co napisałeś? „Nie wychowują tylko hodują jak zwierze”-okropne…Ludzie, nie macie najmniejszego pojęcia co dzieje się u kogoś w domu, przez co ludzie przechodzą, z jakimi problemami się borykają na codzień a tak łatwo wam oceniać.
OdpowiedzTy też brzmisz na przemiłą osobę... ciekawe co by powiedziała druga strona na temat waszej relacji.
OdpowiedzU mojego dziecka w grupie pięciolatków wszyscy na początku roku przynieśli do szatni zapasowe spodnie na wszelki wypadek, same bachory rozwydrzone widać w tej grupie ;)) Trzeba do nas przysłać Twoją mamę, wyśmieje rodziców i to rozwiąże problem ;) nie wiem jak, ale rozwiąże ;) Mnie też czasem ktoś zapraszał na wczasy w miejscu, które nie wydawało mi się być ciekawe ale nie uznawałam, że to piekielne, czasem odmawiałam a czasem dawałam szansę - i pozytywnie się zaskakiwałam ;) Mam nadzieję, że gdy będziesz miała kiedyś swoje dzieci i one będą mieć 5 lub 3 lata - przeczytasz sobie ten komentarz, przypomnisz sobie swoją wizję że to łatwe wychować dzieci które mówią szeptem, jedzą jak królowa brytyjska i poruszają się po świecie powolutku na paluszkach i będzie z tego parę minut fajnego, wesołego śmiechu ;)) A tak poważnie - nie zamykać się na nowe pomysły, są kompromisowe rozwiązania gdzieś pomiędzy Mielnem a Bieszczadami - np ciche wioski nad morzem ;)
OdpowiedzTakiego gburowatego wywodu już dawno nie słyszałam - szczególnie z ust osoby poniżej 45+. To, co jednym przychodzi łatwiej, inne dzieci muszą przyswajać kilka miesięcy/nawet rok dłużej. Pięciolatek może mieć niestety wypadki toaletowe, zwłaszcza, jeśli wiążą się one z częstymi infekcjami układu moczowego. Może bratowa miała dość tłumaczenia się przed twoją matką z sytuacji, której ona kompletnie nie zna? I tak, dla dzieci trzeba załatwić rozrywkę, bo nie interesują ich dorosłe atrakcje. Jak się ma dzieci, to po prostu dostosowuje się wiele aspektów wyjazdu pod nie i to całkowicie normalne. Wystarczyło zwyczajnie odmówić, a wyszło na to, że jesteś gorzej wychowana niż te "okropne" dzieciaki.
OdpowiedzTak to już jest, że dzieciaki wrzeszczą, nieporadnie jedzą i zdarza im się zeszczać w gacie. A tak poza tym, to ja też noszę w torbie zapasowe majty i skarpetki.
OdpowiedzChcialabym zobaczyc, co robisz tydzien z 2 i 5 latkiem w cichym schornisku w gorach. Po pierwsze- przestaloby byc ciche dla innych i to jest juz piekielne.
OdpowiedzNo ja się nie dziwię, że go odcięła od takiej rodziny.
OdpowiedzJak ja Cię rozumiem... Nie mam bratowej i nie będę mieć ale zrobiłabym dokładnie tak samo na Twoim miejscu.
OdpowiedzWidzę wylew pomyj na autorkę. Oczywiście znamy tylko jedna stronę, ale nie mam problemu z zaakceptowaniem faktu, że jest z grubsza dokładnie tak jak autorka pisze. Nagła chęć zacieśnienia relacji? Jak wiadomo, że obydwie rodziny lubią inne klimaty? Ciężko w to uwierzyć. Moja rodzona siostra zawsze traktowała mnie i naszego brata… średnio. O ile nie mam problemu puszczenia w niepamięć rzeczy, które działy się jak mieliśmy ok.20. lat to od kobiety 40+ spodziewam się już poważniejszego zachowania. Ale nie mam co liczyć na to ze strony mojej siostry. Nie wchodząc w bardziej osobiste sprawy, to jak jeszcze rozmawialiśmy to czasem dzwoniła dowiedzieć się co u nas słuchać. Te rozmowy to był jednostronny wywiad. Wszystko chciała wiedzieć, sama udawała ze nie słyszy jak sam pytałem o jakieś jej sprawy. A jak zacząłem jej marne rozmówki ucinać szybko to na spotkaniach rodzinnych brała na stronę moją gadatliwą córkę i z niej próbowała wyciągnąć maksimum informacji o nas. Nawet nie wiem po co jej to było, chyba czyste wścibstwo. Ale zagrywka niefajna i córka dostała jasne instrukcje na przyszłość jak się zorientowaliśmy co kochana ciocia odjaniepawla. Znam też przypadek inny. Brat mej małżonki odciął się od rodziny i potrafił mieć jedynie pretensje (cześć słuszna, ale też nie były to takie sprawy żeby rozwalać całe stosunki rodzinne), a zachowanie to było mocno podsycane przez jego żonę (która dosyć dużo zyskała wchodząc do rodziny).
OdpowiedzTen portal nie byłby sobą gdyby przestały się pojawiać historie gdzie to autor jest tym Piekielnym. Nic co napisałaś o bratowej nie przedstawia jej w negatywnym swietle. Ty zaś to kompletnie inna bajka. Przepraszam za dosadność, ale jak naindyczonym trzeba być, że zaproszenie na wspólne wakacje, by polepszyć relacje rodzinne to coś przechodzące ludzkie pojęcie? A dlaczego? Bo dopowiedziałaś sobie, że chcą opiekunki. A poza tym miejsce Ci nie odpowiada. No cóż... jeśli coś tu przechodzi ludzkie pojęcie to Twoje komentarze w kierunku bratanków i szczerze? W ogóle się nie dziwię matce, że kazała się odczepić. Naprawdę oczekujesz od 3-latka, że będzie jadł sztućcami niczym Jolanta Kwaśniewska i kontemplował dziewiczą przyrodę na równi dorosłymi? Co do starszego to o co Ci chodzi? Uważasz, że moczenia spodni można tak po prostu oduczyć, ale bratowej się nie chce i woli nosić zapasową parę? Skąd wiesz, że nie próbują go z tego wyleczyć? Nie oceniaj skoro nie wiesz co się dzieje w ich domu. A tak na marginesie, dzieci zmieniają wszystko. Wiele rzeczy dostosowuje się pod nich, w tym wakacje, więc nie dziw się, że nie zaproponowali kempingu w głuszy. Mam nadzieję, że za kilka lat, jak już będziesz mądrzejsza będziesz czytać tę historię z zażenowaniem.
OdpowiedzMyślę, że to dobrze, że nie zgodziłaś się na wspólny wyjazd. Dobrze oczywiście dla Twojej bratowej. Czytając to, co napisałaś, aż dziwię się, że został Ci zaproponowany taki wyjazd. Pomijam już to, że dopowiedziałaś sobie, że musiałabyś robić za opiekunkę, chociaż z historii zupełnie nie wynika taki wniosek. Ale jesteś tak zarozumiała, że chyba pozjadałaś wszystkie rozumy. Skoro słyszałaś od brata, że dzieci są męczące, to znaczy że już nie są Twoją rodziną? Nie mają prawa znaleźć się w tym samym miejscu co Ty, żeby przypadkiem jaśnie pani nie zmęczyła się ich obecnością? Widocznie tego nie wiesz, ale dzieci są różne. I tak, potrzebują różnych atrakcji, też na wakacjach, bo wszystko się im po prostu szybciej nudzi. Dlatego dorosłe osoby mogą kilka godzin siedzieć przy kawie i rozmawiać, a niektóre dzieci nie usiedzą kilku minut w jednym miejscu. Skoro bratowa zna swoje dzieci, to wie, że wyjazd w Bieszczady nie jest dobry pomysłem. Może bratowa miała jednak dobre intencje, skoro pozytywnie odebrała Twoją propozycję i odpisała jak normalna, dojrzała osoba. Tobie, jak widać, tej dojrzałości raczej brakuje, co szczególnie widać po Twojej wiadomości do brata. Nie dziwię się, że nic nie odpisał, widocznie uznał, że szkoda marnować czasu na tak przemądrzałą i złośliwą osobę.
Odpowiedz