Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o próbie adopcji psa przez starszą parę, przypomniała mi moje perypetie…

Historia o próbie adopcji psa przez starszą parę, przypomniała mi moje perypetie z próbami adoptowania psa z fundacji/schroniska.

Mam ja w domu dwie ośmioletnie suki. Jedna z nich to mieszaniec, druga to siedemdziesięciokilowa moloska rasy uznanej za agresywną. Miałam też i trzecią, mikrosunię, którą znalazłam w lesie, gdy miała jakieś 4 tygodnie. Moloska ją przygarnęła i wychowała, nawet dostała mleka, żeby ją wykarmić. Traktowała ją jak matka, spały razem, jadły razem, moloska broniła mikrosunię - no wypisz-wymaluj matka z córką.

Stało się tak, niestety, że mikropsina umarła, pozostawiając w żałobie nie tylko nas, ale i moloskę, która zaczęła zachowywać się depresyjnie i emocjonalnie niestabilnie.

Pomyśleliśmy, że dobrym pomysłem byłaby adopcja jakiegoś mikroszczeniaka, żeby sobie dziewczyna przygarnęła "nowe dziecko". Próbowałam w kilku schroniskach i fundacjach, próby kończyły się na rozmowach telefonicznych, których schemat był dość podobny.

W wielkim skrócie, mniej więcej taki:
- Chciałabym zaadoptować psa, najchętniej jak najmłodszego, może być szczeniak po utracie matki do wykarmienia
- Warunki lokalowe?
- Mieszkam na gospodarstwie, mam hektary pastwisk i ogromny ogród
- O nie nie! na gospodarstwie to na pewno do budy!
- Proszę pani, mam dwa inne wielkie psy, śpią w łóżku, nigdy nie nocowały na dworze, a budy ani kojca nawet nie mam!
- Dwa wielkie psy? a jakie?
- Jeden to kundel, a drugi to molos rasy uznanej za niebezpieczną.
- O nie nie nie! molos na pewno jest agresywny i zje szczeniaka!
- Proszę pani, to jest dobrze ułożony, bezpieczny pies, w tej chwili jest cudowną opiekunką i strażniczką dwulatka! Psu też nic nie zrobi, zwłaszcza szczenięciu!
- O nie! jeszcze dwulatek w domu? To nie jest odpowiednie miejsce dla szczeniaka! Nie wydamy psa, do widzenia.

Po kilku próbach porzuciłam zamysł. Z biegiem czasu moloska jakoś przetrawiła stratę i kolejny pies przestał być już tak konieczny. Ale tak sobie myślę, że w tej chwili trzeba spełnić więcej wymagań do adopcji psa niż dziecka. Rozumiem, że rozmowa przez telefon nie wykaże, że jesteśmy psiarzami od lat, mamy bzika na punkcie zwierząt i nie szczędzimy sił ni środków, żeby zwierzakom zapewnić odpowiednie warunki, ale ocenianie na podstawie stereotypów takich, że gospodarstwo oznacza budę, małe dziecko to krzywda dla psa, a molos rasy uznanej za agresywną z pewnością jest agresywny, to coś czego nie spodziewałabym się po młodych ludziach chcących by ich podopieczni znaleźli odpowiednie domy.

schronisko

by ~Kabiraact
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Balbina
11 11

Wychodzi na to że trzeba kłamać. Nie mam psa,dziecka,gospodarstwa,budy. Jechać do schroniska,wybrac szczeniaka i tyle. Jak schronisko będzie dalej od miejsca zamieszkania to nikomu nie będzie się chciało jechać i sprawdzać warunki. Mam dwie budy,przy jednej jest nawet łańcuch. Zrobili ją w wolnych chwilach stolarze i przyczepili łańcuch. I tak sobie dynda zardzewiały a ja się nie będę mocować zeby go wyrwać. A i tak psy ignorują obydwie,nie wchodzą do nich, śpią w domu a jak by ktoś widział to,ojejku pies ma łańcuch.

Odpowiedz
avatar krzycz
-1 1

@Balbina nie pyknie, oni robią wizyty przedadopcyjne jeszcze... ;)

Odpowiedz
avatar Bryanka
2 2

@krzycz: Może pyknąć, bo jak kumpela adoptowała psa, to wolontariuszka ze schroniska wytłumaczyła jej jak dobrze wypaść na takiej rozmowie. Kumpela jak najbardziej nadawała się do przygarnięcia psa, ale trzeba jeszcze przejść casting.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
0 2

@Balbina: Do sąsiadki rodziców, do Chorzowa, przyjechali aż z okolic Łodzi, żeby sprawdzić dom i drugi raz na kontrole po adopcyjną.

Odpowiedz
avatar Balbina
3 3

@rodzynek2: Miałam przez dwa miesiące labradorkę ale ją oddałam bo się znalazł właściciel. Procedura adopcyjna,uje,muje,dzikie węże. Zgoda na przed,zgoda na po. I wydali psa na pierwszy rzut oka. Nikt nie przyjechał.Nawet nie zadzwonił co z psem. A takie aj waj było przed. To zalezy od ludzi.

Odpowiedz
avatar Chrupki
8 14

Niestety, system jest tak skonstruowany, że fundacjom w zasadzie nie opłaca się wydawać bezdomnych zwierząt, bo na nich zarabiają. Stąd absurdalne wymagania. Gdybyś żyła w mieszkaniu, to pewnie byłby zarzut, że pies się nie wybiega, masz dom na wsi, więc na pewno go przypniesz łańcuchem do budy.. Jeśli wrócicie do pomysłu, spróbuj w miejskim (gminnym) schronisku, powinno być normalniej.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-1 3

@Chrupki: Bo bezdomny kundel, na ktorym "mozna zarabiac" to rarytas i ciezko takiego znalezc. Fundacje sie o nie bija! W koncu wszyscy sa cudowni, pies w lozku, ma feancuska czy jaka szwajcarska opieke medyczna i lokaja do wyprowadzania na dlugie piene spacery! Znalezc zaniedbanego, porzuconego psa to jak wygrana w lotto w tym popieprzonym kraju.

Odpowiedz
avatar janhalb
2 6

Pięć lat temu braliśmy psa ze schroniska w Milanówku pod Warszawą. Zero problemów. Two znaczy: jasne, trzeba było odpowiedzieć na parę pytań, wolontariusze (bardzo rozsądni) odwiedzili nas w domu i zobaczyli warunki - ale żadnego szukania dziury w całym nie było.

Odpowiedz
avatar Balbina
4 4

@janhalb: Ja 8 lat temu brałam z wrocławskiego schroniska psicę.Mąż pokazał palcem,wziął na spacer i opwiedział,ok bierzemy. Ja po papiery on do auta i żadnych pytań o warunki nie było. Ale z drugiej strony ta trzecią mamy tylko dlatego że ktoś ją z auta wyrzucił.Młody człowiek się zatrzymał,wziął i oddał do pani przygarniającej takie psy i szukającej domu dla nich.

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 5

@Balbina: Brak jakiegokolwiek sprawdzenia warunków też nie jest dobry. Znajomi adoptowali ostatnio ze schroniska kota w 3 dni. Wypełnili ankietę, pani przyjechała zobaczyć warunki i wydała kota. Szybko, sprawnie, ale jednak pod kontrolą.

Odpowiedz
avatar Michail
6 10

Z adopcją dzieci też nie ma ławo od strony formalnej - co innego sobie zrobić.

Odpowiedz
avatar Error505
9 11

Też mi się wydaje, że chęć uchronienia zwierząt przed niewłaściwym traktowaniem przeszła w patologię im szkodzącą.

Odpowiedz
avatar jan_usz
6 6

Jakbym już gdzieś to czytał, łatwiej i taniej kupić psa z pseudo-hodowli niż od tych fundacji i schronisk. A potem płacz że biedne pieski nie mają domu, a kaska leci.

Odpowiedz
avatar krzycz
8 8

A weź... Trzy miesiące próbowałem się dogadać z jedną pożal się boże fundacją... Ale na fejsie cały czas wstawiają płaczliwe posty, że nikt psów nie bierze. Ciekawe, kurde, czemu...

Odpowiedz
avatar Madika
2 4

Nie mam psów ale mam dwie kotki. Obie "od ludzi" i szczerze jeśli kiedyś będę miała warunki by mieć psa to tez wezmę go z jakiegoś ogłoszenia z lokalne grupy. Nie zamierzam udowadniać małolatom o połowę ode mnie młodszym że nie zamorduję zwierzaka ani nie przerobię go na kebaba.

Odpowiedz
avatar szafa
4 4

Do tego jeszcze czytałam kiedyś w "Polityce" o tym, jak wciskają ludziom agresywne psy tuszując problem, a później, jak się takiego psa chce oddać albo nie daj Boże pies pogryzie kogoś, to jest wielkie oburzenie, że właściciel nie potrafi się psem zająć.

Odpowiedz
avatar digi51
2 2

@Visenna: Serio? Adopcja dziecka to zobowiązanie finansowe, emocjonalne, czasowe praktycznie do końca życia. Wzięcie psa to zobowiązanie na kilka lat, najwyżej kilkanaście, a czasem na 1-2 lata w przypadku adopcji seniora. Dziecko potrzebuje dużo więcej uwagi i poświęcenia ze strony opiekuna niż zwięrze. Człowiek ma większe potrzeby emocjonalne, a do tego potrzeby intelektualne i jest dużo bardziej złożoną istotą, którą dużo łatwiej skrzywdzić psychicznie, szczególnie istotę niedojrzałą emocjonalnie jaką jest dziecko. Po drugie rozwiązanie adopcji jest przeżyciem dla dziecka, które prawdopodobnie będzie je obciążać całe życie. Zwierzę, jeśli zostanie ponownie adoptowane prawdopodobnie dość szybko zapomni o poprzednim właścicielu. Dziecko nigdy nie zapomni, że ktoś je najpierw wziął do domu, obiecał miłość, a potem oddał. Szczególnie, że w przeciwieństwie do psa, ma samoświadomość i być może będzie się o to obwiniać. A morderstwa i porzucenia dzieci też się zdarzają. Po drugie. Po drugie Ty się dziwisz, że głupi ludzie porzucają zwierzęta w lesie, skoro gdy przyjdą je oddać to fundacja często publikuje ich wizerunki (np. wrzucają na fejsa zdjęcia z adopcji, a potem, że dany pies został oddany) i ci ludzie muszą się mierzyć z hejtem? Co by nie myśleć o takim zachowaniu, ludzie oddający psa z adopcji nie powinni być poddawani ostracyzmowi, bo pierwsze czasem jest to niesprawiedliwe (fundacje wprowadzają opisami psa w błąd - okazuje się, że zwierzę ma zupełnie inny charakter niż opisywany i nie może mieszkać z dziećmi lub innymi zwierzętami) lub spotykają ich naprawdę tragiczne sytuacje życiowe, a po drugie zachęca debili do wywalenia do lasu - bo to łatwiejsze niż oddanie do fundacji i słuchanie litanii pretensji od połowy internetu. Więc może dlatego szokujące jest to, że aby adoptować psa trzeba spełnić więcej wymagań niż do adopcji dziecka.

Odpowiedz
avatar Windowlicker
3 3

Te fundacje są często pełne ludzi tak zwichrowanych psychicznie, że przydałaby im się terapia/kaftan.

Odpowiedz
Udostępnij