Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kobiety, co my sobie robimy? Walczymy o równouprawnienie, chcemy wykonywać tę samą…

Kobiety, co my sobie robimy?

Walczymy o równouprawnienie, chcemy wykonywać tę samą pracę co mężczyźni i zarabiać tyle samo co oni za tą samą pracę. Walczymy z dyskryminacją płci, a same dyskryminujemy. Może nie wszystkie, może tylko ja spotykam te które tak robią. Co więcej dyskryminujemy inne kobiety.

Wybrałam sobie mało kobiecy zawód - informatyk. Teraz może już bardziej „kobiecy niż parę lat temu”, jednak przedstawię co spotyka mnie ze strony innych kobiet.

1. Gdy jeszcze uczyłam się
– Technikum informatyczne? Ty? Nie poradzisz sobie, to przecież męskie. Przyznaj się jesteś tam aby znaleźć chłopaka. To słyszałam od połowy koleżanek, które to wybrały kierunki bardziej „kobiece”.

2. Na studiach
– Pewnie masz dobre oceny, bo jest was (kobiet) mało na kierunku, a profesor lubi sobie popatrzyć.
- Na zaliczenie załóż krótką spódniczkę i bluzkę z dekoltem, albo prześwitującą. Nie będziesz musiała się uczyć .

Takie komentarze i złote rady słyszałam jak mówiłam, że na mojej specjalizacji włącznie ze mną są 3 kobiety na 25 osób

3. W pracy
– Kobieta w IT?! Ja zaczekam aż informatycy wrócą z fajki. (wtedy jako jedyna w dziale nie paliłam)


I wiele podobnych. O dziwo nigdy z takim komentarzem się nie spotkałam z męskiej strony, najwyżej z zdziwioną miną i zaciekawieniem.

Jeszcze jednym aspektem jest praca zespołowa kobiet. Często czy przy ogarnianiu problemu czy we wspólnej kuchni, koleżanki pytają mnie jak mi się pracuje jako jedyna kobieta w dziale z samymi facetami. Zawsze odpowiadam zgodnie z prawdą że świetnie. Nie ma żadnych gierek, obgadywania, kopania pod sobą dołków. Gdy pojawia się jakieś spięcie szybko jest wyjaśniane. Na co one kiwają głową z westchnieniem, że w „kobiecych” działach zawsze jest nerwowo, zawsze ktoś kogoś obgaduje. Szczytem było dla mnie jak jedna koleżanka bała się nosić pierścionek zaręczynowy do pracy bo jej przełożona, byłaby zazdrosna.

Kochane kobiety, proszę, nie bądźmy zołzami.

Kobiety

by Bananananana
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Doda
13 17

My nie jesteśmy zołzami, Twoje koleżanki są. Toksyczne i zazdrosne, przynajmniej te z punktu 1 i 2. Też miałam podobne koleżanki/znajome w liceum, no ale ich nie zmienisz, zawsze będą docinki, więc najlepiej urwać znajomości. Po latach im kopary opadną jak się dowiedzą jak Ci się żyje, ale dalej będą docinać ;)

Odpowiedz
avatar Honkastonka
-2 12

Jestem zafascynowana tym podejściem do interpunkcji...

Odpowiedz
avatar Gelata
15 21

No nie wiem, chyba masz pecha, bo przeszłam podobną drogę życiową co ty i takich sytuacji nie miałam. W tej chwili to ty marudzisz na kobiety. A chyba nie wiesz, jakie akcje potrafią odwalać mężczyźni.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
3 3

@Gelata: Mnie akurat takie sytuacje spotykały głównie ze strony mężczyzn, ale i wśród kobiet się takie znalazły niestety choć o wiele mniej.

Odpowiedz
avatar Crannberry
12 16

Jest pewien typ kobiet, który znajduje przyjemność w dowalaniu innym kobietom, czy nawet ogólniej typ ludzi, dla których jedynym sposobem podniesienia sobie samooceny jest umniejszanie innym. Trzymać się od takich z daleka.

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 17

"Nie ma żadnych gierek, obgadywania, kopania pod sobą dołków" to zdanie pokazuje, że jesteś dokładnie taka sama, jak kobiety, na które narzekasz. :) Znam same "normalne" kobiety i żadna, nigdy nie miała takich problemów z innymi kobietami w pracy. Nie dziw się, że nadal wiele kobiet ma staromodne podejście do wielu rzeczy - pokolenia, w których kobiety miały być głównie matkami, cały czas żyją. A jak spojrzysz na historię to zobaczysz, że historia względnej wolności kobiet jest bardzo krótka.

Odpowiedz
avatar Habiel
10 12

@Ohboy: O tak, cały czas trzeba z tym walczyć. Gdy mówię koleżankom, że mój chłop musi ugotować, sprzątać i robić pranie w takim samym stopniu co ja, są bardzo zdziwione (chociaż też musiałam to wypracować, bo teściowa chodziła wokół męża i syna). Potem narzekają że cały dom jest na ich głowie, a same nic nie zrobią aby to zmienić.

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 8

@Habiel: Moja matka praktycznie cale życie utrzymywała dom, a mimo to próbowała (dosyć nieświadomie) pod wieloma względami zrobić ze mnie typową panią domu. Miałam też znajomą, która przez całe życie nastoletnie słyszała, że studia nie są jej do niczego potrzebne i wg. babci była starą panną, gdy w wieku 19 lat nie miała męża (albo chociaż narzeczonego, tragedia!). Ludzie uwielbiają mówić, że kobiety mają się świetnie i kompletnie ignorują to, że nie da się szybko wymazać setek lat ucisku.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 3

@Ohboy: Historia względnej wolności większości ludzi, przynajmniej w krajach rozwiniętych, jest dość krótka, a kobiet jeszcze krótsza. Wcześniej był bardzo wyraźny podział klasowy i do każdej klasy należało się z powodu urodzenia, a zmiana statusu na ogół była możliwa tylko w obrębie klasy. Chłop pozostawał chłopem, mieszczanin mieszczaninem, a arystokrata arystokratą.

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 8

@pasjonatpl: Ale nawet bogate kobiety były w większości podległe facetom. Nie ma czego porównywać.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@Ohboy: Wiem, że były. Kobiety były taką klasą niższą w obrębie swojej klasy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 12

O matko, o tym ile razy zetknęłam się z zawiścią ze strony "koleżanek", to mogłabym książkę napisać, więc nawet nie chce mi się tworzyć osobnej historii... Ale tak w skrócie: było obgadywanie, próba odbicia mi faceta, donoszenie na mnie do szefa bo rozmawiam na korytarzu przez telefon (a to były kobiety z innego działu, więc na efekty ich pracy nie miało wpływu). Jednak mam wrażenie, że problem nie dotyczy tylko kobiet, bo faceci też zetknęłam się z tym, że lubią obmawiać, czy kopać dołki, ale pod... innymi facetami. Więc na to pewnie ma wpływ rywalizacja w obrębie tej samej płci. Wg mnie kobiety obmawiają częściej i są bardziej złośliwe, ale faceci z robieniu sobie na złość za to bardziej skuteczni.

Odpowiedz
avatar Ohboy
5 9

@didja: Nie chce mi się dogłębniej szukać, ale nowe badania zdają się obalać tę teorię. Z osobistych doświadczeń - nigdy tak nie miałam ze znajomymi, z którymi mieszkałam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

A co do ludzi zawistnych, to w pewnym sensie należy im współczuć, bo z reguły są to ludzie nieszczęśliwi i niedowartościowani. Ale współczuć nie znaczy z drugiej strony dawać się krzywdzić i im pomagać. Pomóc nie można topielcowi, bo wciągnie cię na dno.

Odpowiedz
avatar digi51
12 12

Ciekawe. Pracowałam w restauracji, gdzie w teamie kelnerskim były 4 kobiety i jeden gej. Były drobne spiny, ale szybko były zażegnywane. Za to prawdziwe wojenki rozpoczęły się, gdy gej się zwolnił, a przyszedł facet hetero na jego miejsce, gdyż zupełnie przeciętny, a wręcz nieatrakcyjny facet z przeciętnymi kompetencjami czuł się jak Bóg, bo, jak można było wywnioskować z jego zachowania, miał się za jedynego kompetentego pracownika w całym zespole. A intrygi potrafił wymyślać takie, że ciężko nawet powiedzieć skąd brał na nie pomysły. Podobne do Twojego zdanie słyszałam wielokrotnie od kobiet, które pracują w przeważająco męskich zespołach. Sama nie miałam okazji - nie wiem, nie wypowiem się. Niestety również zauważyłam, że kobiety, które tak wychwalają pracę z mężczyznami, gdy znajdą się w zespole typowo damskim, pierwsze zaczynają cyrkować, knuć i wbijać szpile koleżankom. Ludzie to ludzie. Kobiety mają swoje sposoby na prowadzenie wojenek, a mężczyźni swoje. Fakt, że wiele kobiet ma tą podłą przypadłość ściągania innych kobiet w dół, często w formie przypominania przy każdej okazji, że one są takie wyjątkowo, bo nie "typowo babskie". Nic Ci nie sugeruje...

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
-4 8

Kobieta kobiecie... kobietą :)

Odpowiedz
avatar Nasher
2 2

Ty chyba nie znasz definicji dyskryminacji. Z tych sytuacji na sile o ostatniej mozna powiedziec, ze jest lekko dyskryminujaca

Odpowiedz
avatar Chrupki
4 4

Całe moje życie zawodowe spędzam w typowo kobiecym zawodzie i spotkałam się nie tyle ze złośliwością, co szukaniem wymówek. Czasem miałam wrażenie, że kobiety, które mnie otaczały, kurczowo trzymały nad głową ten mityczny szklany sufit i niby na niego narzekały, ale tak naprawdę był dla nich tarczą, bo zamiast walczyć "o swoje" zasłaniały się argumentem, że nie warto, bo "góra faworyzuje mężczyzn". W mojej najbliższej rodzinie natomiast panuje przekonanie, że do wbicia gwoździa trzeba mieć wcale nie przysłowiowe jaja, więc obrazek do powieszenia będzie czekał na objawienie się jakiegoś mężczyzny w okolicy, choćby nie wiem jak długo. Wyuczona bezradność, wmawiana mi przy każdej okazji. I te wszystkie komentarze kochających, bliskich kobiet o robieniu z siebie babochłopa ilekroć zajęłam się jakimś "męskim" tematem.. Grrrr..

Odpowiedz
avatar digi51
-1 3

@Chrupki: No to ja się do takich kobiet zaliczam, ale bezradną bym się nie określiła. Po prostu z wygody wolę, aby pewnymi rzeczami zajął się facet. Wiele rzeczy bym zrobiła, gdybym musiała, ale skoro jest facet, który, no umówmy się, jest silniejszy i na pewnych rzeczach lepiej się zna, to, brzydko mówiąc, wykorzystuje to. Powieszenie obrazka na ścianie do nie jest mus i pewnie też bym czekała, aż facet to zrobi :D Kiedyś słyszałam takie powiedzenie, właśnie chyba odnośnie relacji damsko-męskich: "Dobrze jest móc wszystko zrobić, ale jeszcze lepiej nie musieć wszystkiego robić".

Odpowiedz
avatar Chrupki
2 2

@digi51: No i luz. Wygoda nie ma nic wspólnego z wyuczoną bezradnością. Gorzej, jeśli pół dnia siedzisz bez prądu, bo od wzywania elektryka też jest facet.:-)

Odpowiedz
avatar digi51
-2 2

@Chrupki: Wezwać elektryka sobie wezwę, niemniej jakby nie patrzeć to też jest swego rodzaju proszeniem faceta o pomoc ;) A swoją drogą kiedyś odbiło mi się to czkawką, bo wysiadły mi korki w domu, trochę spanikowałam, wezwałam pogotowie energetyczne, gostek skasował 300e za podklejenie kabelków taśmą (!), a mój facet mnie opieprzył, że mogłam na niego poczekać, bo tyle to on mógł zrobić sam i można było poczekać kilka dni na elektryka ze spółdzielni XD

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 3

@digi51: Ja wiem, że emotka ;), ale kupowanie usługi to coś zupełnie innego, a elektryk może być kobietą :P Zacytowane przez Ciebie powiedzenie jest spoko, ale zawsze mnie mierzi, gdy "podział" obowiązków wygląda tak, że facet raz na kilka tygodni/miesięcy coś zrobi, a kobieta robi na co dzień. Wolę bardziej uczciwe podziały :D Ale też mam trochę pecha, bo spotkałam mnóstwo facetów, których trzeba było wielokrotnie prosić zanim coś zrobili. Mąż przyjaciółki usłyszy raz i wystarczy, ale jest raczej wyjątkiem w otoczeniu. Jakoś nie lubię się prosić.

Odpowiedz
avatar digi51
0 0

@Ohboy: Hmmm, ale ja nie mówię, że podział ma być "ja codziennie piorę, gotuję, zajmuję się dzieckiem, a ty za to wbij gwoździa jak będę chciała powiesić obrazek". Szczególnie jeśli oboje pracujemy zawodowo. Chodzi mi raczej o to, że nie widzę nic złego w tym, że kobieta woli pewne rzeczy zostawić facetowi. Osobiście nie mam potrzeby udowadniać, że jestem siłaczką, która i sama gwoździa wbije i koło zmieni i meble skręci. Szczerze mi się takich rzeczy po prostu nie chce robić. Nie mam drygu do techniki, więc zdecydowanie wolę poczekać, aż facet to ogarnie. Szczęśliwie prosić się nie muszę, bo dla niego to jest zrozumiałe samo przez się i nie przesuwa spraw na "kiedyś tam", gdyby przesuwał - zamówiłabym sobie speca i pokazała mu rachunki i zapytała czy serio mam w setkach płacić za rzeczy, które on może ogarnąć w parę minut. I w ogóle powiem szczerze dla mnie osobiście to jest jakaś podstawa. Nie wyobrażam sobie być z facetem, który nawet gwoździa nie wbije albo wbije jak się to w końcu wybłaga po pół roku.

Odpowiedz
avatar Mike92
-2 4

Moja żona pracuje w zupełnie innej branży, ale też inżynieryjnej - nie wdając sie w szczegóły, projektowanie, budownictwo, AutoCad. Branża również zdominowana przez mężczyzn, aczkolwiek od kilku lat coraz więcej w niej kobiet. Firma z tych średnich, kilka zespołów, kilkadziesiąt osób, w tym kilka kobiet. Na początku były miłe, ale z czasem okazało się, że pod płaszczykiem otwartych i uśmiechniętych kryją się kłamliwe plotkary. Na szczęście żona pracuje w zespole z samymi facetami. Z kobietami spotyka się co najwyżej w kuchni przy ekspresie do kawy. Chłopaki z jej zespołu mają bardzo specyficzny humor, a jak mają coś do kogoś to mówią o tym wprost, otwarcie. Może przez to są mniej lubiani, ale dzięki temu nie atmosfery. Żona wsiąkła już w ich humor, żarty i jej się podoba ta atmosfera. Dzięki temu jedyne drobne spiny są tylko z kierownikiem, ale to naturalne w pracy i zwykle dość szybko atmosfera się oczyszcza, więc jest ok.

Odpowiedz
avatar Shi
1 3

Ja byłam w firmie informatycznej gdzie w naszym oddziale większość to były kobiety. Nie było żadnych gierek, obgadywania, kopania pod sobą dołków. Zakładając że wszystkie kobiety są "złe" (oczywiście poza tobą przecież!) sama nie jesteś lepsza od tych, co je krytykujesz

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 3

Hahahaha, moja poprzednia praca była w dużej korporacji, gdzie była praca projektowa, więc miałam okazję pracować z setkami ludzi. Mężczyznami i kobietami. I tak samo jak kobiety mogą być ok i mogą być fałszywe, tak samo faceci mogą być spoko i mogą kopać pod innymi dołki. Mam stamtąd przyjaźnie z kilkoma kobietami, które trwają już 8 lat, a praca nie łączy nas od przynajmniej 6 lat ;) Więc teoria o tym, jak to kobiety są be a faceci są super to bardziej czyjś obraz świata a nie fakt. A skoro tak interpretujesz świat, to ja bym się zastanowiła nad swoją relacją z kobiecością - skoro tak usilnie próbujesz się identyfikować z płcią przeciwną.

Odpowiedz
Udostępnij