Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkam na południu Europy. Ciepło, zimy lekkie, więc nie zatroszczyłam się żeby…

Mieszkam na południu Europy. Ciepło, zimy lekkie, więc nie zatroszczyłam się żeby mieć zimowe opony, bo po co. Ale niespodziewanie trzeba było w marcu jechać do Polski. No trudno. Dojechać się udało bez problemu, chociaż np. jak wysiadałam na stacji benzynowej, to nogi mi się rozjeżdżały na lodzie.

W Polsce byłam ze trzy dni, miałam wracać przez Rumunię, tam górki, dołki i zakręty, śniegiem jeszcze zawiewa, więc umówiłam się na zmianę opon do jakiegoś dość nowego punktu.

Czekałam w biurze razem z kierownikiem przybytku. Gość wyglądał na bardzo sponiewieranego życiem i procentami, no chyba że jakaś poważna choroba tak go urządziła. Do tego sklęty tak, że nie dało się go słuchać. Nic nie mówiłam, żeby go nie prowokować do odpowiedzi. Przy tym denerwował się na każdy duperel i wyklinał od najgorszych. A jak nie wyklinał, to opowiadał jaką to wyróżnioną klientką będę, oni tu się troszczą jak nikt, nigdzie takiego salonu nie znajdę i on mnie będzie traktował wyjątkowo i cudownie. Nie wiem po kij ta gadka, czekałam tylko żeby móc stamtąd wyjść.

W pewnym momencie słyszę z warsztatu zamieszanie, przyszedł chłopaczek i szepnął do typa "szpilka". Wyszli razem, podumali, po czym zdecydowali mi się powiedzieć, że szpilka jest złamana, ale to na pewno nie oni, było źle przykręcone, jakiś fajfus przykręcał w innym warsztacie. No ok, zawsze w sezonie zmiany opon majstry biorą dodatkowych pracowników, często bez doświadczenia, a do tego pracują pod presją. Mogłam trafić na takiego. I tu pan kierownik tym bardziej się uwziął na zapewnianie mnie, jakim jest wspaniałym fachowcem i jak dobrze, że do niego trafiłam, w końcu szczęście mnie w życiu spotkało i już jestem traktowana jak stały klient, znajoma szefa itd.

Zapłaciłam więcej niż się spodziewałam, ale trudno, często takich rzeczy się nie robi, niech mu będzie.

Gdy wróciłam do domu, na drugi dzień ruszyłam do wulkanizatora, bo na dworze 20°. Odkręca koło, a tam.. Dwie szpilki złamane! Masakra.

Nie wiem czy zadzwonić do niego i zwyzywać od szmat i innych podobnych i uświadomić mu poziom jego usług, czy dać sobie spokój. Bo i tak więcej tam się nie pojawię, a chłopaków mi szkoda, że będzie się na nich psychol wyżywał a i tak na co dzień na pewno nie mają z nim lekko.

uslugi

by Milk
Dodaj nowy komentarz
avatar marcelka
0 6

Mechanik piekielny, bez dwóch zdań. I chyba warto byłoby mu uświadomić, że szpilki złamane. Bo nawet jak w rozmowie będzie się zaklinał, że to nie on, to może da mu do myślenia i będzie lepiej chłopaczków pilnował. A jak się im oberwie - to słusznie, jak mają się czegoś nauczyć, to muszą wiedzieć, że zrobili źle, inaczej wyjdą z nich takie same janusze, jak otworzą kiedyś swoje warsztaty. Ale czy ja dobrze zrozumiałam, że zmieniłaś opony na jeden (?!) dzień? Bo było na drugi dzień 20 na plusie? Ale Ty wiesz, że to marzec, i jednego dnia może być +15, a drugiego ranem -5? Nie rozumiem, czemu na zimówkach nie mogłaś jechać. I co zrobiłaś z letnimi, wiozłaś ze sobą? No bo zostawiać w PL to chyba bez sensu, skoro tam gdzie mieszkasz raczej zimowe nie są potrzebne

Odpowiedz
avatar Kumbak
3 5

@marcelka: Nie. Opony zmieniła na zimowe na czas pobytu w Polsce + przejazd przez Rumunię. "Drugi dzień" był po powrocie do domu.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 3

A w Internecie nie można wystawić mu opinii?

Odpowiedz
avatar Fahren
5 5

Rozumiem, że przez "złamane" masz na myśli "ukręcone" - łeb odpadł, gwint został. Jakby to powiedzieć... Szpilki to jedyne, co trzyma koło na miejscu. Masz od cholery szczęścia, że padły u wulkanizatora, nie na drodze. Teraz pytanie, co się mogło stać? Prawdopodobnie były przykręcone i odkręcane tzw "pneumatem". Przekręcenie mogło więc mieć miejsce zarówno przy montażu (gwint już stoi, łeb przyjmuje niuty) i demontażu (zbyt gwałtowne szarpnięcie łba). Jaka jest prawda - nie wiadomo

Odpowiedz
avatar rafik54321
1 1

@Fahren szpilki prawie zawsze pękają przy odkręcaniu. Bo aby odkręcić szpilkę która już jakiś czas jest dokręcona trzeba większej siły niż się ją dokrecalo. Samo dokręcenie pneumatem jest ok. Gorzej jak ktoś dokręca na palę. Myślę że tu poszedł inny myk. Wullanizatorzy lubią dokręcać koła kluczem dynanometrycznym. I to jest niby spoko, ale jeśli taki klucz jest ustawiony na np 120nm i tak pozostaje przez np długi czas to on się rozreguluje. I zamiast 120nm robi się 300nm. A tu już szpilka może trzasnąć. Na odkręcanie.nie ma zbytnio rady, trzeba na chama, bo albo się odkręci albo ukręci. A gdyby miał lać odrzewiaczem na wszystkie auta to by na wd40 nie narobił no i by tarcze hamulcowe upackal. Wiec szpilki pękają zwykle przy odkręcaniu, przez to że były za mocno dokręcone.

Odpowiedz
Udostępnij