Bolt - czyli kierowcy bardziej wybredni niż klienci.
Pracuję w teatrze, więc często wracam do domu dosyć późno. Zazwyczaj przemieszczam się na rowerze miejskim lub pieszo, bo podróż metrem czy autobusem jest dłuższa, szczególnie wieczorem.
Kilka dni temu, musiałam zostać w teatrze do północy ze względu na pokaz dla prasy i bankiet. Do tego, temperatura spadła praktycznie do zera, padał deszcz, a i na bankiecie nie piłam tylko wody. Powrót na rowerze odpadał, a 30-minutowy spacer też średnio mi się widział.
Postanowiłam zamówić Bolta, bo aplikacja co i rusz informuje mnie o różnych promocjach, które są mocno konkurencyjne w stosunku do Ubera czy taksówek. Do tego, z Ubera nie lubię korzystać, bo za każdym razem trafiałam na dziwnych kierowców, przez których nie czułam się bezpiecznie wracając sama. Tradycyjne taksówki zraziły mnie do siebie, po tym jak podczas strajku transportu miejskiego, zostałam kilkukrotnie przewieziona przez większość jednokierunkowych, wąskich uliczek, które były bardziej zakorkowane niż główne arterie, a co za tym idzie, czas przejazdu był dłuższy, a rachunek dużo wyższy. Nie, awantury z kierowcami i reklamacje nic nie dały. Na szczęście, teatr zwracał mi wtedy pieniądze za dojazdy.
Tym razem aplikacja również zaproponowała mi zniżkę -50% bez żadnego kodu czy innej operacji z mojej strony, dzięki czemu kurs kosztowałby mnie między 5 i 6€ zamiast 10-12€. Ja rozumiem, że nawet pełna kwota za transport nie jest duża, ale wychodzę z założenia, że promocje są po to, by z nich korzystać, a i aplikacja nie pozwala na zrezygnowanie z tej automatycznej oferty.
Wybrałam więc tę opcję i zamówiłam kurs.
Mimo że na mapce widziałam sporo samochodów w okolicy, z szacowanym czasem dojazdu między 3 a 5 minut, to każdy kierowca odrzucał mój kurs. Po jakichś 6-7 nieudanych próbach, w końcu znalazł się jeden, który zaakceptował kurs… Po czym odjechał w przeciwnym kierunku i nie zawrócił, mimo że miał taką możliwość. Anulowałam więc kurs podając jako przyczynę „Kierowca porusza się w przeciwnym kierunku” i spróbowałam zamówić kurs ponownie. Kolejne 10 prób znalezienia kierowcy okazało się bezowocne.
Wkurzyłam się bardzo. Rozumiem, że kurs jest tani i być może nieatrakcyjny. Nie wiem, w jaki sposób Bolt opłaca swoich kierowców - czy zarabiają te 10-12€ czy może tylko 5-6€, które płaci klient. I w sumie nie powinno mnie to obchodzić skoro aplikacja sama narzuca w pewnym sensie promocyjne ceny. Z drugiej strony jednak, miasto, w którym mieszkam, mimo że jest europejską stolicą, nie jest wcale duże. Co za tym idzie, większość kursów - Uberem, Boltem czy taksówką - jest względnie tania. Dopiero wyjazd na przedmieścia pozwala więcej zarobić (miedzy 15€ a 30€; jako ciekawostkę dodam, że ostatni kurs na przedmieścia, 12km od centrum miasta, kosztował mnie 17€), ale to też nie podoba się kierowcom, bo trzeba potem z tych przedmieść wrócić, a złapać kurs powrotny, żeby nie jechać na pusto, też nie jest łatwo.
Koniec końców, do domu podrzuciła mnie jedna z osób obecnych na bankiecie, która jechała mniej-więcej w tą samą stronę, co ja.
Napisałam do Bolta reklamację, wskazując również wszystkie poprzednie sytuacje, kiedy kierowcy odrzucali zbyt tanie kursy. W odpowiedzi, która prawdopodobnie jest zwykłym kopiuj-wklej byleby tylko coś tam odpowiedzieć, Bolt zrzucił winę na korki.
Taaak… Korki o północy…
Bolt
Myślę że przy obecnych cenach paliwa, kierowcy Bolta wyłapują tylko te atrakcyjniejsze kursy, dłuższe i takie z których nie będą wracać "na pusto". Inne widocznie się nie opłacają. To nie jest wybredność kierowców tylko czysta kalkulacja kosztów.
Odpowiedz@exeQtor Nie wiem czy głównym powodem są ceny paliwa, bo jeszcze zanim paliwo poszło w górę, kierowcy Bolta byli dosyć wybredni.
Odpowiedz@poliglotka: Dokładnie, kiedyś na Ruczaju w Krakowie czekałem 45 minut zanim łaskawie przyjechał.
OdpowiedzNie wierzę xD dosłownie połowa tekstu to Twoja paplanina zasadniczo o niczym, a jak już myślałam, że napiszesz coś konkretnego, to okazuje się, że wszyscy kierowcy są źli, a najgorsi są ci z Bolta, bo mają czelność wybierać sobie to, co im pasuje. No więc wyobraź sobie, że ja, ty i masa innych ludzi na ich miejscu zrobiłaby dokładnie to samo, bo po co się użerać z kiepskim dojazdem gdzieś, wąskimi uliczkami i to jeszcze za małe pieniądze, skoro może zaraz wpaść lepszy kurs. A ruch uliczny o północy jest często większy niż się niektórym wydaje.
Odpowiedz@Honkastonka To teraz kierowcy bolta czy ubera to jakaś elita która będzie decydowała kogo zawiezie a kogo nie? To tak jak byś sklepie powiesił kartkę ,, klienci robiący zakupy poniżej 20 zł nie będą obsługiwani bo mi się nie opłaca wstawać". Raz, że jest to niezgodne z prawem a dwa nikt go nie zmusza do tej pracy. Co do kwestii tego rabatu 50% za przejazd to nie ma on wpływu na zarobek kierowcy. Firma płaci kierowcy tak jak by przejazd był bez rabatu
Odpowiedz@Honkastonka No nie, nie zrobiłabym tego samego, bo uważam, że żaden pieniądz nie śmierdzi i lepiej mieć te 5-10€ niż czekać na grubszą rybę i się jej nie doczekać. A i jak napisałam - ciężko jest złapać bardziej atrakcyjne cenowo kursy w tym mieście, bo odległości są niewielkie. Do tego, nigdzie nie napisałam, że droga do mojego domu prowadzi wąskimi uliczkami XD Czytaj ze zrozumieniem. Najkrótsza droga, o której wspomniałam w tekście i którą wybieram również kiedy wracam rowerem to dwie główne arterie miasta - jedna prowadzi do dworca, druga od dworca na obwodnicę. Po 22 i do mniej-więcej 5 rano przejeżdża się nimi gładko i szybko każdym środkiem transportu. No ale Ty wiesz lepiej jak moje miasto wygląda…
Odpowiedz@Honkastonka Powodzenia ze znalezieniem klientów, jak w Internecie rozejdzie się wieść, że lepiej z tego nie korzystać, bo kierowcy mają focha i nie obsługują niektórych tras i trzeba na jakiegoś czekać ponad 40 minut.
OdpowiedzA bolt nie ma tak jak w innych podobnych systemach takiej zależności, że odrzucając zlecenie spada Ci rating?
Odpowiedztl,dr - "Zamówiłam ubera, a nikt nie przyjechał"
OdpowiedzCzy mógłby mnie ktoś oświecić, o co chodzi z tym długim i zawiłym tłumaczeniem się ze zwykłych czynności, typu "poszedłem do MacDonalda" abo "pojechałem taksówką"? Bo już któryś raz się tu z tym spotykam. "Ojej to tak tylko raz, wyjątkowo, bo normalnie to nie, ale tym razem musiałem, bo tak na co dzień to ja nigdy w życiu...". Po co to? Przejazd taksą to nie przestępstwo ani robienie komuś krzywdy, żeby sie trzeba było z tego tłumaczyć, zwłaszcza tak wylewnie. Ktoś chciał, to pojechał - do tego w końcu te taksówki służą. Tak samo z makiem - ktoś miał ochotę na burgera, to poszedł i zjadł. No naprawdę straszne rzeczy.
Odpowiedz@Crannberry: "Odpowiem ci dość zwięźle i w sumie wyjątkowo, bo zazwyczaj nie odpisuję ludziom w internecie, co najwyżej komuś na spotted, jak np ktoś znalazł psa, ale nie wstawił zdjęcia, to nie wiedziałem, co to za pies, ani czyj, to odpisałem, żeby wstawić zdjęcie i jakieś info, gdzie i kiedy był znaleziony, ale to akurat wtedy musiałem, bo chodziło o żywe stworzenie oddzielone od rodziny i pewnie tęskniące i zagubione. Wracając do meritum: Nie wiem
Odpowiedz@Crannberry: Przypuszczam, że to taka próba uniknięcia komentarzy typu "no a no co ty liczyłaś, kto w ogóle zamawia Bolta, tylko Uber albo taksówka!". Ale fakt, źle się czyta takie historie, gdzie połowa tekstu to tłumaczenie się autora, czemu zamówił Bolta, poszedł zjeść do maka czy wyskoczył z kolegami na piwo...
OdpowiedzTaki los. Sam mieszkam na zadupiu i wrócić z miasta to jeszcze nie jest duży problem - zawsze ktoś przyjmie bo potem jest szansa na duży kurs z mojego zadupia do miasta. Gorzej jak mam gości którzy chcą wrócić do miasta - rekordziści próbowali chyba na trzech różnych aplikacjach coś znaleźć. I to pewnie tylko dlatego że kierowca akurat kogoś wiózł na moje osiedle. Dobrze że chociaż nocny jeździ to w ostateczności można dojechać do centrum i tam coś łapać dalej.
Odpowiedz@gawronek próbowali coś znaleźć na trzech różnych aplikacjach 30 minut zanim złapali cokolwiek*
Odpowiedz@gawronek kiedys nie bylo bolta, ubera itp, byly zwykle taxi i to nie na telefon a staly na postoju i jakos nikt problemu z tym nie mial ze trzeba sie przejsc na postoj. Dzisiaj spoleczenstwo by chcialo wszystko na juz i najlepiej pod nos miec podstawione.
Odpowiedz@Nasher kiedyś to... Co to jest za argument? Klient płaci to wymaga. Czego tu nie rozumiesz? Jak będę chciał iść na spacer to pójdę, a jak chce żeby kierowca przyjechał mi pod klatkę to tego oczekuje, za darmo tego nie robi. Myślisz, że jak kiedyś była by opcja wezwania taryfy pod klatkę to by nikt z tego nie korzystał?
Odpowiedz@Nasher: kiedyś ludzie chodzili srać za stodołę. A teraz to "chcieliby mieć zimną wodę osobno, ciepłą osobno, szczelne rurki, kafelki, duperelki, kraniki, dywaniki. Chamstwo!".
Odpowiedz@Crannberry: "Chamstwo i drobnomieszczaństwo (z pana wylazło)"!!! ;)
Odpowiedz@Nasher: a wiesz, że kiedyś to i samochodów nie było? takie czasy! A teraz jest teraz i jak ktoś coś oferuje za określoną cenę, to osoba płacąca tę cenę ma prawo oczekiwać realizacji oferty, i tyle. Ja się spotkałam z podobną postawą ale ze strony taksiarzy w Krakowie - którzy jak słyszeli, że kurs nie z centrum na przedmieścia, tylko w miarę w obrębie centrum, to mówili "nie opłaca nam się"
Odpowiedz@Nasher super. Najbliższy postój mam tak z 5km od domu. A taxi na telefon często nie odbiera w weekendy bo mają zawalone linie.
Odpowiedz@marcelka skomentowalem konkretny komentarz w ktorym milordowie woleli klikac 30min w telefonie zanim cos znalezli zamiast przejsc sie na autobus, postoj, wyjsc zlapac taxi po drodze. W jego komentarzu nie ma nic o odrzucaniu zlecen bo tanio czy cos. Wypadaloby zrozumiec co sie komentuje.
OdpowiedzKierowca Bolta przyjmując kurs (i nawet jadąc już po pasażera) nie widzi, za jaką kwotę ani dokąd będzie przejazd. Te informacje wyświetlają się dopiero, jak pasażer wsiądzie to samochodu i kurs się rozpocznie.
OdpowiedzW moim 70tysiecznym mieście ciężko jest znaleźć taksówkę w której można płacić kartą
Odpowiedz"w końcu znalazł się jeden, który zaakceptował kurs… Po czym odjechał w przeciwnym kierunku i nie zawrócił, mimo że miał taką możliwość. Anulowałam więc kurs podając jako przyczynę „Kierowca porusza się w przeciwnym kierunku” i spróbowałam zamówić kurs ponownie. " Za mądra to Ty nie jesteś. Tak ciężko wpaść na pomysł że zaakceptował kurs zanim skończył poprzedni? Zamiast poczekać dodatkowe 2 minuty wolałaś anulować i rozpocząć całą szopkę od nowa. Łącznie tracą 30minut. Dobry deal.
Odpowiedz@japycz1: Brawo jasnowidzu, olśniłeś mnie swoją mądrością. Biorąc pod uwagę to, jak daleko kierowca odjechał, czekałabym do dzisiaj na jego przyjazd. Jeśli aplikacja podaje mi szacowany czas przyjazdu w okolicach 5 minut, to nie będę czekać 30 lub więcej minut aż kierowca skończy kurs i raczy wrócić z drugiego końca miasta.
Odpowiedz@poliglotka dobrze że wiesz co oznacza słowo "szacowany" :) Co to za miasto w którym przejazd z jednego końca na drugi trwa tyle dni?
Odpowiedz@japycz1 No wiem, co oznacza słowo „szacowany”. Dlatego też, skoro aplikacja podejmuje się określenia przybliżonego czasu dojazdu i daje klientowi możliwość podglądu gdzie jest kierowca, mam prawo przypuszczać, że margines błędu będzie wynosić kilka minut, a nie kilkanaście lub kilkadziesiąt. Widzę, że wiesz, co oznacza słowo „ironia”… ;)
Odpowiedz