Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Siostra mojej kobiety mieszka na obrzeżach pewnego miasteczka. Ich dom jest na…

Siostra mojej kobiety mieszka na obrzeżach pewnego miasteczka. Ich dom jest na końcu wąskiej, osiedlowej uliczki. Na najbliższych działkach dopiero powstają kolejne domy, jednak na wcześniejszym odcinku (bliżej główniejszej drogi) domy są po obu stronach. Na tej uliczce właściwie wszyscy się znają, bo są w podobnym wieku, niektóre dzieci chodzą do jednej klasy/grupy w przedszkolu. Budowali się w podobnym czasie, a działki były kupowane praktycznie po znajomości, bo tego brat kupił, no to i on obok, a zaraz obok nastręczył swojemu kumplowi itd. Czasami robią jakieś wspólne grille, sylwestry.

Każdy ma kawałek swojego podwórka, podjazdu, nawet garażu, jednak część mieszkańców upodobała sobie parkowanie na poboczu uliczki, przy swoich płotach. Rozumiem, że czasami tak wygodniej, bo przyjeżdża się do domu np. na pół godziny, i nie chce się czekać aż się brama otworzy itd. Problem w tym, że zwłaszcza 2 rodziny mieszkające na przeciwko siebie zaczęły to robić bezmyślnie. Zamiast parkować te auta na tzw. mijankę, czyli żeby dało się zygzakiem przejechać, to parkowali równolegle do siebie, przez co blokowali przejazd (tzn. podobno raz szwagrowi udało się przejechać jak złożył lusterka, ale to dosłownie na centymetry).

Ze 2 razy złożyło się tak, że auta blokowały przejazd jak Aga gdzieś jechała, więc trąbiła, aż po kilku minutach ktoś z sąsiadów łaskawie wychodził i odjeżdżał. Przy okazji jakichś spotkań poruszyła ten temat z sąsiadami, żeby tak nie parkowali, bo jak widzą blokują przejazd. Odpowiadali w stylu "Tak, dobrze. Już nie będziemy". Oczywiście na obietnicach się skończyło.

Największa piekielność nastąpiła jednak w poprzednim tygodniu. Aga jechała z synem do okulisty, na wizytę na którą czekali miesiącami. Przejazd zablokowany. Trąbi i trąbi - nic. Zaczęła dzwonić domofonami, jednak w tym momencie zauważyła, że w oknach ciemno. Dzwoni najpierw do jednej sąsiadki - oni są u jej mamy na urodzinach, 40 km dalej. Swoje auto zostawiła przed płotem, pojechali autem męża. Pisze do drugiej na messenger - ona nie wie, ona w pracy, zaraz zadzwoni do męża. Okazało się, że po męża przyjechał kolega bo jechał odebrać skądś tam auto, i potrzebował drugiego kierowcy, będą za godzinę. Auta oczywiście nie przestawił. Nosz urwa! Objechać tego miejsca w żaden sposób się nie da, chyba, że terenowym autem, po cudzych działkach. Małym, miejskim autem niewykonalne.

Sytuacja z okulistą została uratowana, ponieważ szwagra brat wracał z pracy, i nie zważając na to, że jest zmęczony i głodny, zajechał po nich i zawiózł na wizytę.

Agnieszce para poszła uszami ze złości. Poczekała do wieczora, aż "kochani" sąsiedzi z obu domów wrócą (oczywiście od razu po przyjeździe zabrali auta z ulicy, bo już przez telefony dostali zj*bkę). Poszła najpierw do jednych, potem do drugich, wyciągnęła ich na ulicę i tam opier.. niczyła na czym świat stoi. Słusznie moim zdaniem podsumowała tą sytuację, że pal sześć to, że prawie przepadła jej dziecku wizyta umawiana kilka miesięcy wstecz, ale gdyby doszło u nich do jakiegoś pożaru, to straż pożarna nie miałaby dojazdu, i ich dorobek życia pewnie poszedłby z dymem, zanim udrożniliby drogę.

Ostrzegła, że następnym razem nie będzie się bawić w żadne trąbienie czy dzwonienie z prośbą o odjechanie, tylko dzwoni na policję. Na słowa jednego z sąsiadów, że "jak to tak, policję na sąsiadów nasyłać?" odpowiedziała, że skoro sąsiedzi tak jej i jej męża nie szanują, że nie są w stanie zaparkować auta 5 metrów dalej, nie wspominając o wjechaniu na własną posesję, to czemu ona ma mieć skrupuły?

by ~shldr
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Balbina
8 14

No i skończyła się sasiedzka zazyłość. Przekąsem to piszę ale taka jest prawda. I mnie tez nauczyło życie że nie ma co wchodzić w przyjacielskie układy z sasiadami. Bo pózniej jest trudno wyegzekwować podstawowe sąsiedzkie stosunki. Będą na twoją szwagierkę zafukani i za plecami będą jej dupę obrabiać.Na grila niech już nie liczy. Jak mówi przysłowie "daj kurze grzędę to wyżej siędę"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 8

@Balbina: no i? Bo nie za bardzo rozumiem w czym tkwi problem.

Odpowiedz
avatar Balbina
-1 3

@metaxa: A jaki problem.Z zazyłością sąsiedzką czy patrzeniem na czubek swojego nosa bo nie kumam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Balbina: ja też nie kumam. Bo taki problem że nie będzie wspólnego grilla albo obrobią dupę to nie problem.

Odpowiedz
avatar Balbina
1 3

@metaxa: Wiesz,sama mieszkam w domu i mam sąsiadów z jednej jak i z drugiej strony.Z jednej strony poprawne stosunki,zrozumienie dla sąsiada co chce żebym mleczyka wydłubała czy wisienkę przycieła bo mu zasłania. I takie były przez lata.Druga strona przyjacielska. Wspólne grile itp,itd.A jak sie powiedziało że coś tam nie pasuje to obraza majestatu i zafukanie na maksa.I skończyło sie rumakowanie. Moja kumpela wprowadziła się na takie nowe osiedle. Integracja ludzi,wspólne biwakowanie,prawie dożynki co tydzień.No cudni wszyscy. Z czasem wychodziła zawiśc,podpierdzielanie, złośliwość.A tak piała jacy to kulturalni ludzie. Raz zaparkowałam nie pod jej domem to o mało mnie nie zjadła pani adwokat. Można mieć w dupie grile ale obawiam się że winni parkowania zdążą obrobić cztery litery szwagierce i tak przedstawić zdarzenie że to ona będzia alienowana wsród tamtej społeczności.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@Balbina: no i co z tego? Opinia obcych ludzi powinna szwagierkę obchodzić wcale. Alienowanie tez ma dobre strony - nikt tyłka pierdołami nie zawraca.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 2

@metaxa: Mam wrażenie, iż twoi intelokutorzy nie rozumieją jednego prostego faktu: nie każdemu odpowiada taka rodzinno-przyjacielska atmosfera osiedla. Mam w dalszej rodzinie dwie pary mieszkające w takich miejscach, jedni i drudzy są zachwyceni, bo im się taki układ podoba, a negatywnych doświadczeń w stylu tych opisanych nie zaznali. Mnie w takim miejscu szlag by chyba trafił, bo w domu wolę spokój, a za zbytnią integracją nie przepadam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Jorn: no bo przejmują się "co ludzie powiedzą". Mnie też cholera jasna bierze jak ktoś jest zbyt poufały. Taką koleżankę w pracy mam - nadaje bez przerwy jak radio wolna europa. A czasami po prostu nie ma się ochoty na pogaduchy - bo na przykład jestem zajęta. To przestałam się odzywać - poza niezbędnymi elementami typu "cześć". To teraz chodzi i drąży: "Cos się stało? Ale na pewno się nic nie stało?"

Odpowiedz
avatar Balbina
0 2

@metaxa: Dla ciebie tak a może dla innych nie. Nie mierz wszystkich swoją miarą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Balbina: to powinno tak działać u wszystkich - każdy ma swoje życie, swoje problemy. I jeśli nie poprosi o pomoc nie powinno się tym interesować.

Odpowiedz
avatar gawronek
13 13

Wzywać policję za każdym razem, wyraźnie zaznaczać że zablokowany jest jedyny dojazd do posesji. Robić zdjęcia i wysyłać na SM. Niestety, niereformowalne typy jak widać, zmądrzeją dopiero jak parę stówek pójdzie na konto lokalnej skarbówki. To samo było u mnie pod blokiem i podziałało dopiero publiczne strofowanie na ulicy przed sąsiadami plus parę mandatów i gróźb odholowania auta (droga osiedlowa jest drogą pożarową, do tego ślepą). Swoją drogą nigdy tego nie rozumiem - ludzie sobie najpierw betonują całe podwórka tak że z 4 samochody by się zmieściły, a potem parkują na ulicy. Pal sześć jak ulica jest mało uczęszczana - ale co jak jest to główna ulica osiedlowa? Ciągły slalom i przepuszczanie się bo jednemu z drugim szkoda 10 sekund żeby otworzyć sobie bramę (protip - wystarczy jej nie zamykać ...). Pomijam fakt że w 9 na 10 przypadków takie parkowanie kwalifikuje się na mandat bo zajmuje np. metr z półtora metrowego chodnika ...

Odpowiedz
avatar m_m_m
-1 5

@gawronek: Napędy bram są różne (szybsze i wolniejsze) i jak kasa poszła w betonowanie podwórka to zabrakło na szybszy napęd. 10 s to już lepszy napęd.

Odpowiedz
avatar singri
11 13

"Policję na sąsiadów nasyłać?" Ja przepraszam, ale kto tu robi coś nielegalnego?! Nigdy za mocno w to nie wnikałam, ale chyba jest paragraf na takie utrudnianie ruchu? Nie wnikałam, bo ja osobiście nie potrzebuję paragrafu, by zachować się przyzwoicie. Ulicy nie zastawiam nie dlatego, że nie wolno, ale dlatego, że stworzyłabym zagrożenie. Tak samo jak z jazdą po pijaku, ten sam mechanizm u mnie działa.

Odpowiedz
avatar antheus
1 3

@singri: Ustawa Prawo o Ruchu Drogowym w Rozdział 5 Porządek i bezpieczeństwo ruchu na drogach: Art. 46. 1. Zatrzymanie i postój pojazdu są dozwolone tylko w miejscu i w warunkach, w których jest on z dostatecznej odległości widoczny dla innych kierujących i nie powoduje zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego lub jego utrudnienia. 2. Kierujący pojazdem, zatrzymując pojazd na jezdni, jest obowiązany ustawić go jak najbliżej jej krawędzi oraz równolegle do niej. 3. W czasie postoju na drodze poza obszarem zabudowanym pojazd powinien znajdować się, jeżeli to tylko możliwe, poza jezdnią. 4. Kierujący pojazdem jest obowiązany stosować sposób zatrzymania lub postoju wskazany znakami drogowymi. 5. Kierujący pojazdem jest obowiązany w czasie postoju zabezpieczyć pojazd przed możliwością jego uruchomienia przez osobę niepowołaną oraz zachować inne środki ostrożności niezbędne do uniknięcia wypadku.

Odpowiedz
avatar singri
0 8

@antheus: Ten poyebany świat, w którym potrzeba paragrafów na zwykłą ludzką przyzwoitość. Na to, żeby nie rozjeżdżać ludzi na chodnikach też jest paragraf, MIMO ŻE nikomu normalnemu taki pomysł do głowy nie przyjdzie.

Odpowiedz
avatar Pantagruel
12 12

Moja ciotka ma piekielną sąsiadkę, która parkuje jak ostatni osioł na ulicy mimo posiadania wielkiego podwórka i wiaty obok garażu. Droga wąska, jak sąsiadka stanie swoją wielką krową (terenówka) to zawsze przejazd jest utrudniony. Na weekend przyjeżdżała do niej córka masażystko-szamanka i prowadziła tam biznes, jej klienci zastawiali często przejazd, praktycznie zawsze też parkowali na wyjeździe z posesji mojej ciotki. Ciotka w końcu się wkur***a i wykorzystała nierozgarnięcie córki sąsiadki. Córcia wrzucała na lokalne grupy na FB, że w ten i ten weekend przyjmuje klientów u matki. W komentarzach odpisywała ludziom na pytania, pisała też m.in. że nie prowadzi oficjalnie działalności bo chce "pomagać ludziom" więc ceny są niższe niż u innych bo "bez zbędnych paragonów, hihihi". Mama zgłosiła larwę do odpowiednich służb wizyty się skończyły. Sama sąsiadka po awanturze też zaczęła parkować na swoim podwórku.

Odpowiedz
avatar gawronek
8 8

@Pantagruel jak bardzo trzeba być upośledzonym żeby publicznie pisać że łamie się prawo? I to jeszcze związane z podatkami ... Przecież skarbówka to najlepiej działający organ "ścigania" w naszym kraju. Przynajmniej wobec zwykłego Kowalskiego.

Odpowiedz
avatar digi51
9 9

@Pantagruel: Poyebana czy co? To nawet karyny robiące pazy po domach nie przyznają się otwarcie, że na czarno, a ta pisze na fejsie?

Odpowiedz
avatar Pantagruel
0 0

@digi51: Dziewcze nigdy nie było zbyt inteligentne. Miałam ją kiedyś w znajomych na FB. Wrzucała dużo "oświeconych" postów o mocy, znajdywaniu siebie, dobrych wibracjach i leczeniu różnych chorób dobrą myślą i ćwiczeniami. To jest taka Edycia Górniak. Jak zaczęła ten swój biznes to otwarcie mówiła, że państwo to jest "fikcyjny twór" i nie powinno narzucać norm i praw, ona chce pomagać ludziom swoją działalnością i nie potrzebuje do tego nadzoru. Zazwyczaj nie pisała wprost, że robi na czarno (ubierała to po prostu w jakieś wywody o wyższości ludzkiej myśli nad sztucznymi tworami). Kilka razy natomiast pisała wprost, że jej zajęcia są bez paragonów i bez wścibskich łapsk państwa, bo ona robi to dla ludzi bla bla bla :)

Odpowiedz
avatar Grav
11 11

Też mamy sąsiadów, którzy elegancko blokują przejazd, ale przynajmniej starają się parkować na zakładkę. Osobówka przejedzie, karetka z trudem, pożarów się boję :)

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
11 11

@Grav: Nie wiem, jak jest w Polsce ze strażą pożarną, ale w Niemczech nikt się w razie pożaru nie przejmuje zaparkowanymi samochodami. Jak blokujesz dojazd, to wóz strażacki i tak się przeciśnie, a że ci przerysuje bok i oberwie lusterka, albo i przeturla auto na bok, to już twój problem. Ubezpieczenie nie pokrywa w tym wypadku szkód, a i mandat dopierdzielą konkretny. I jeszcze każą pokryć koszty ich porysowanego wozu.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
8 8

@clockworkbeast: I tak powinno być. Tu już nie ma zmiłuj. Także jak baran nie nauczy się parkować w odpowiednim miejscu, to jego problem. W takich sytuacjach chodzi o czyjeś życie.

Odpowiedz
avatar niepodam
6 6

@clockworkbeast: z tego co pamiętam z rozmowy z BHPówką w byłej firmie - teoretycznie w Polsce też tak jest. Co nie zmienia faktu, że jak 10 lat temu palił się magazyn firmy, w której moja żona pracowała - 2 wozy straży pożarnej cofały spod jednej bramy i jechały na drugą, bo ochroniarz zastawiał własną piersią, bo "tu jest waga i uszkodzicie".

Odpowiedz
avatar gmiacik
3 3

@Grav: jeśli chodzi o straż o generalnie to wygląda w ten sposób, że decyzję o rozwaleniu szlabanu\bramy\słupków\czy czegokolwiek w taki czy inny sposób, lub właśnie przestawienia\przepchnięcia\ czy w ogóle rozpi3przenia samochodu podejmuje dowódca pierwszego zastępu, który dojechał na miejsce akcji (lub KDR jeśli już jest) jeśli nie ma innego szybkiego sposobu na dostanie się do miejsca zdarzenia, ale fakt taki musi zgłosić do SKKP, który to odnotowuje (i chyba powiadamia policję, ale nie pamiętam), i nikt się nie przejmuje wyrządzonymi szkodami, bo trzeba ratować życie-zdrowie-mienie (w tej kolejności, to ważne). I tutaj mogę się mylić, ale ewentualne uszkodzenia auta OPS/PSP (jesli np została brama rozwalona zderzakiem, albo auto przepchnięte) pokrywa ubezpieczyciel obiektu/samochodu, który przeszkadzał w działaniach ratowniczo-gaśniczych.

Odpowiedz
avatar arokub
2 2

@clockworkbeast jeśli mnie pamięć nie myli, to w zeszłym roku zmarł nad morzem człowiek do którego nie mogły szybko dotrzeć służby, właśnie przez zablokowaną drogę.

Odpowiedz
avatar KatiCafe
7 7

Mieszkałam na starówce. Jakie tam są uliczki, każdy wie. W naszej kamienicy wybuchł pożar. Wóz strażacki zarysował kilka aut, które stały jak krowy zaparkowane na ulicy w miejscach niedozwolonych. Nikt się niczym nie przejmował.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

U nas regularnie są problemy z dojazdem śmieciarek; straż pożarna też raz nie przejechała. Bo trzeba je8nąć auto, gdzie pasuje. Parkowania na chodniku, gdy posesja pusta też mi otwiera nóż w kieszeni.

Odpowiedz
Udostępnij