Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dzisiaj tj 19 marca , około 15, wstąpiłem do restauracji " U…

Dzisiaj tj 19 marca , około 15, wstąpiłem do restauracji " U Krzysia " w Krynicy Morskiej na rybkę . Po złożeniu zamówienia usiadłem przy stoliku i czekałem na danie. Za chwilę weszła para z pięknym psem rasy wieczór. Zwierze zaczęło wydawać dziwne odgłosy, jakby gwizdanie połączone z popiskiwaniem, jakieś wysokie dźwięki. Być może była to jakas choroba, pierwszy raz w życiu slyszalem tak przenikliwe gwizdy wydawane przez psa. Nie wiem, nie pytałem. Państwo złożyli zamówienie i także usiedli przy stoliku. Po kilku minutach, rozbolała mnie głowa, nie potrafiłem zebrać myśli. Wstałem i powiedziałem : przepraszam Państwo, ale ten dźwięk bardzo mi przeszkadza. Właściciel, już agresywnym tonem,
odpowiedzial: no i co z tego ? Stwierdziłem " no i nic " , bo cóż miałem dyskutować z człowiekiem, który nie wpadł na pomysł, że powinien jeść na zewnątrz lub zostawić tam psa na czas posilku. Poprosiłem Panią obsługująca o anulowanie zamówienia i zwrot zapłaty. Oddała bez słowa sprzeciwu.
Miałem psa i wiem, jak właściciel może kochać swego pupila. Ale niech pomyślą tez o innych. Nawet nie wiem, czymozna to wydarzenie traktowac jako piekielnosc

Krynica Morska

by shpack
Dodaj nowy komentarz
avatar shpack
-3 9

Przepraszam, rasy wilczór. 3 razy poprawiałem, a mój telefon i tak wiedział lepiej ...

Odpowiedz
avatar shpack
0 4

@shpack o proszę, nawet wilczura przerobił na o z kreska

Odpowiedz
avatar Error505
-1 1

@shpack: No i się zagadka wyjaśniła. :)

Odpowiedz
avatar Ohboy
8 10

Pies raczej nie był chory, tylko nieułożony. Niektórym chyba się wydaje, że pies sam z siebie przyzwyczai się do różnych sytuacji, ale niestety nie zawsze tak jest.

Odpowiedz
avatar Balbina
10 16

@Honkastonka: Nie mówimy o zakupach tylko restauracji a tam raczej nie wprowadza się psów.Nie ma przepisów zabraniających ale ze wzgledów higienicznych nie jest to wskazane.No i zalezy od właściciela przybytku. A jak pies głupi i nie szkolony i pójdzie za każdym kto go zechce wziąśc to strata właściciela. Idzie się do knajpy,psa zostawia w domu. Proste.

Odpowiedz
avatar Balbina
2 6

@Honkastonka:Niby piszesz o sklepie a odnosisz się do psa w restauracji "zostawić tam psa na czas posiłku'- serio?" Odwracanie kota ogonem.

Odpowiedz
avatar shpack
3 5

@Honkastonka Może nieprecyzyjnie napisałem: były szerokie, przeszklone drzwi na patio.Mozna było tam zjeść, były stoliki , lub zostawić psa I mieć go caly czas na widoku. W środku łącznie ze mną były zajęte 2 stoliki, potem doszły jeszcze 2 pary. Na patio nie było nikogo.

Odpowiedz
avatar Balbina
4 6

@Ohboy: Przeczytaj jeszcze raz(dasz radę) Idzie się do knajpy,psa zostawia w domu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 9

@Balbina: otóż jesteś w błędzie - są knajpy gdzie można wejść z psem. Dla psa taka socjalizacja ma kolosalne znaczenie.

Odpowiedz
avatar Balbina
1 1

@metaxa: "Nie ma przepisów zabraniających"

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 marca 2022 o 19:10

avatar katem
-2 2

@Balbina: A w czym wprowadzenie psa do restauracji naruszy sterylność lokalu ? Ludzie tam wchodzące tej sterylności nie naruszają ? Przecież psy na stole nie jedzą. Pies (jak i dziecko) może sobie być w restauracji, ale powinien siedzieć cicho przy krześle właściciela.

Odpowiedz
avatar Balbina
1 1

@katem:Pies może mieć np pchły,kleszcze które mogą odpaść na sali(znalazłam u siebie w domu na sofie nabombanego kleszcza który odpadł z kota) Sama jestem psiarą ale nie wyobrażam sobie prowadzenia do takiego przybytku psa. Bo musi siedzieć (leżeć) cicho tak długo jak trwa zamówienie i konsumpcja.Wciśnij takiego np owczarka pod krzesło żeby nie przeszkadzał kelnerkom. Musi być szkolony żeby nie reagował na piski szczęścia dzieci przebywających w przybytku.Dla mnie to byłaby męczarnia dla psa a nie przyjemność.

Odpowiedz
avatar Minnie
-1 1

@Balbina dziecko też może mieć na sobie kleszcza, tak samo jak osoba dorosła. Czy więc wchodząc do restauracja narusza jej sterylność? Q może z człowieka kleszcz nie odpadnie? I wierz mi że "piski szczęścia dzieci przebywających w przybytku" są dużo bardziej przeszkadzające niż owczarek pod krzesłem właściciela. Osobiście też dużo częściej spotykam się z sytuacją gdzie to dzieci przeszkadzają innym gościom i kelnerom niż psy. I także częściej spotykam się z faktem że rodzice mają na swoje dzieci wywalone niż z faktem że właściciel olewa swojego psa.

Odpowiedz
avatar digi51
18 22

@marcelka: No nie. Zdecydowana większość restauracji akceptuje obecność dzieci. Nie znaczy, że dzieci mogą biegać jak poyebane i drzeć się wniebogłosy - mówię jako matka Zdecydowana większość restauracji serwuje alkohol - nie znaczy, że można urządzać tam pijackie libacje, wydzierać się i zachowywać po pijaku nieobyczajnie - mówię jako osoba lubiąca alkohol i pijąca w młodości duże ilości. Zdecydowana większość nadmorskich knajp akceptuje luźny, letni ubiór - nie znaczy, że można przyjść w bikini albo w slipkach kąpielowych - mówię jako osoba, która lubi przegryźć przy okazji plażingu. Zdecydowana większość restauracji akceptuje palenie w na zewnątrz. Co nie znaczy, że można osobie siedzącej przy stoliku dmuchać dymem w talerz - mówię to jako palaczka. To, że knajpa akceptuje oceność zwierząt nie znaczy, że można zachowaniem swojego pupila przeszkadzać innym gościom. Nie rozumiem, dlaczego wszystko musi być regulowane zakazami i nakazami? Nie ma już czegoś takiego, jak "dobry ton"? Pamiętam jednę sytuację z restauracji, w której pracowałam. Przyszła para z małym dzieckiem, może rocznym. Dziecko mimo starań rodziców marudziło, płakało, krzyczało. Z związku z czym państwo przeprosili i poprosili o zapakowanie zamówienia na wynos, bo dziecko nie współpracuje. Skoro można tak zrobić z dzieckiem, to czemu nie można z psem? Argument, że był na wakacjach i nie ma gdzie zostawić psa to nie jest argument usprawiedliwiający napastowanie innych ludzi wyciem swojego psa. Zresztą co ciekawe - mam sąsiadkę, która ma psa, który cały dzień jest sam w domu i skowyczy. A wiem to stąd, że ja pracuje z domu. I słucham tego skowytu cały dzień. Ona ma to w dupie, bo "co ona ma zrobić, przestać chodzić do pracy?!". Pytanie, co ja mam zrobić? Pracować cały dzień w zatyczkach?

Odpowiedz
avatar Litterka
6 6

@digi51: poinformuj służby ochrony zwierząt. Poza tym, jeśli pies wyje całe dnie, to jest to zdecydowanie naruszenie miru domowego, więc i Straż Miejska przemówi pani do rozsądku. Każdy pies się czasem głośno zachowuje, ale to już właściciel powinien jakoś rozwiązać.

Odpowiedz
avatar shpack
2 4

@marcelka Zanim wszedłem do lokalu nie wiedziałem, jaką politykę ma lokal. Nie było żadnego psa w środku i żadnej wiadomości o akceptowaniu zwierzat w formie pisemnej czy ustnej ( jakkolwiek by to nie brzmiało). Powiedz prawdę: czy kiedykolwiek wchodząc do lokalu pytałaś sie od razu jaką politykę ma odnosnie zwierząt ? Prawdę mówiąc, kocham psy i je akceptuję, nie przeszkadza mi ich obecność w restauracji o ile są odpowiednio ułożone. W tym wypadku przeraźliwy wizg, gwizd czy pisk spowodował mi ból głowy. Niektórzy nie mogą wytrzymać dźwięku styropianu po szkle, ja mam kłopot z dźwiękiem metalowej szufli szorującej po betonie, a to było coś jeszcze gorszego.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
0 8

Miałam w pracy taką koleżankę, rąbniętą na punkcie swojego psa. Wolno jej było zabierać go do biura, bo miała cukrzycę, a pies to był jakiś wytresowany szpic, który po zapachu poznawał niewłaściwy poziom cukru i ją ostrzegał. I o ile pod tym względem był nienagannie wyszkolony, to już z innymi cechami było gorzej. Widziałam ich na szczęście tylko w kantynie w czasie przerwy obiadowej, ale wystarczyło, żeby mnie wkurzyć. Pańcia, traktująca go jak własne dziecko, przemawiała co pięć minut słodkopierdząym głosikiem do pupila i na jego cichutkie skomlenie wyciągała natychmiast przygotowaną szynkę. Szczytem było jednak to, jak w kantynie wystawili stoły na taras w ciepły dzień. Pies zakrztusił się jakimś długim źdźbłem trawy, którą się bawił, i dostał odruchu wymiotnego. I cała nasza grupa siedzi przy stole, usiłując jeść, i przez pięć minut musimy słuchać odgłosów psa usiłującego się wyrzygać. A pańcia ani nie przeprosi, ani nie odciągnie psa, tylko patrzy jak na najsłodszą istotę pod słońcem i: "ojoj, biedactwo moje!" Jako jedyna wstałam i mówię: wybaczcie, ale ja nie mogę tak jeść. Wyniosłam się do najdalszego stolika.

Odpowiedz
avatar krogulec
2 6

To, że zwróciła pieniądze to plus, to że nie zareagowała na zachowanie psa to minus. Ja kiedyś, gdy były nieznośne dzieciaki, to w połowie posiłku, poszedłem do obsługi i oznajmiłem, że albo będzie cisza albo wychodzę bez płacenia. Jakoś dało się od razu uciszyć.

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 7

kto normalny idzie z psem do restauracji?

Odpowiedz
avatar viridianfox
-1 3

@bazienka: Są restauracje, gdzie psy są mile widziane, wg Ciebie to miejsca przeznaczone dla nienormalnych? Są ludzie, którzy potrafią wychować psa tak, że zachowuje się lepiej niż większość dzieciaków; i są wreszcie osoby, które potrzebują psa przewodnika lub asystującego, by móc funkcjonować. Wg. Ciebie te grupy są nienormalne?

Odpowiedz
avatar Badziong
-1 3

Kundel powinien być albo w kojcu, albo na łańcuchu. Psiarze są ochydni z tymi ich kundlami. To jak madki z bachorami. Jak mają żyć, to we własnym gronie, a nie do ludzi wychodzą

Odpowiedz
Udostępnij