Z serii "Piekielni parafianie".
1. Historię opowiedziała mi babcia. Do pewnego księdza przyszła kobieta, która chciała zamówić mszę.
Ksiądz: W jakiej intencji?
Kobieta: Pokłóciłam się z sąsiadką. Chciałabym dać na mszę za to, żeby tę cholerę szlag trafił.
Ksiądz: Nie odprawiamy takich mszy.
Kobieta: Jasne, jasne! Jak nie, to nie, bez łaski. Znajdę sobie inny kościół!
2. Uczę się na organistę. W przerwie między jedną a drugą mszą siedziałem w zakrystii. Nagle patrzę - podchodzi do mnie staruszek. Już chciał coś powiedzieć, ale się rozmyślił. Przyszło mi do głowy, że dziadek szuka księdza, chce dać na mszę albo coś.
Ja: Pomóc w czymś? Może kogoś zawołać? Proboszcza?
Dziadek: Nie, nie... proboszcza lepiej nie.
Ja: Więc?
Dz: Ja mam taką sprawę...
Wyciągnął z kieszeni sfatygowaną książeczkę, w której rozpoznałem indeks kandydata do bierzmowania.
Dz: Czy mógłby pan podrobić parę podpisów? Z wyprzedzeniem na jakieś trzy tygodnie. To dla mojego wnuczka, on do kościoła nie lubi, a bierzmowanie mieć musi, bo go ojciec obije. Ja go tak kocham, nie mogłem mu odmówić.
A ja owszem, odmówiłem. Nie dość, że księża mają cholernie trudne podpisy, to jeszcze nie znudziło mi się bycie organistą.
kościół
Ten dziadek z drugiej historii raczej nie był piekielny. On po prostu bardzo kochał wnuka...
OdpowiedzMiłość miłością, ale nie chciałem wziąć udziału w tym oszustwie.
OdpowiedzAle ja Cię nie namawiam do oszustwa. ^ ^ Z tym, że piekielny on nie był na pewno.
OdpowiedzRównież "poszedłem" do bierzmowania z przymusu. Od dziecka irytowała mnie ta religia, lecz szanuję jej wyznawców, a 99% moich znajomych to katolicy, a nawet jeden miły ksiądz.
OdpowiedzA ja nie poszedłem ;p w poniedziałek miałbym je, ale olałem ;) poza tym z religii się wypisałem i bez uczęszczania na religie nie dostałbym ;)
Odpowiedzmnie tez denerwuje religia.
Odpowiedzhistoria nr 1 zajebista historia nr 2 za to przeyebana, 90% bierzmowanych ludzi ktorych znam przemeczylo sie przez to dla swietego spokoju ze strony babć i ewentualnych przyszlych problemow gdyby ich wybranka zamarzyla sobie cyrk w bialej kiecce
Odpowiedzja poszłam z takiego powodu że może w przyszłości stwierdze że chce być bardzo pobożna a wstydziłabym sie pójść do bierzmowania po czasie :P
OdpowiedzHe! Babcia szatanistka. Znajdzie sobie inny kościół, Kościół Szatana!!!
Odpowiedz1. Dewotyzm 2. 8 przykazanie
Odpowiedz@Tytus gdyby zażyczyła sobie ślubu kościelnego - zawsze można zrobić w katedrze za 50 zł na hura (tydzień max)- tak przynajmniej jest we Wrocławiu (100% pewności nie mam) A historie zaiste ciekawe, proszę o więcej ;P
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 kwietnia 2011 o 21:39
Jak tylko zdarzy się coś ciekawego w kościele, na pewno wrzucę ;) Chwilowo nie przypominam sobie nic.
OdpowiedzZawsze jeszcze jest coś takiego jak ślub konkordatowy, wtedy tego niebierzmowanego można potraktować jako niewierzącego (zapewne trzeba przemilczeć fakt, że było się ochrzczonym). Wtedy podczas przysięgi tam jakieś fragmenty dana osoba pomija a ślub się w kościele odbył.
OdpowiedzHistoria nr 1 prawie jak z Dnia świra". Piękne, typowo polskie... :)
OdpowiedzŻeby mieć ślub w białej kiecce niekoniecznie jest potrzebny do tego kościół. Nie wiem co się wszyscy tak uparli, że ślub w białej kiecce=ślub kościelny. Swoją drogą, ciekawe ile babć daje na mszę, żeby "tę cholerę szlag trafił" :>
Odpowiedzbiedny dzieciak ... aż się płakać chce, dobrze,że chociaż takiego dziadka ma wspaniałego... kochany, z miłości do wnuczka zaryzykował aż tak ... smutna ta historia
Odpowiedzspiewajacysedes ma rację ;) Ja marzę o czarnej kiecce ślubnej, ale chrześcijanką nie jestem. Na szczęście- czasem można poprosić urzędnika z USC, żeby w plenerze wszystko zrobił. A jak się nie uda- to wystarczy wziąć ślub humanistyczny ;)
OdpowiedzMnie na szczęście nikt do bierzmowania nie zmuszał, ale mój przyjaciel nie miał tyle szczęścia. Poważnie: po co to? Skoro ktoś jest niewierzący, jaki sens ma bierzmowanie go? Utrzymanie na siłę w Kościele? Gdy mój ojciec jako dorosły człowiek chciał zerwać formalne więzi z Kościołem, usłyszał: "No ale przecież był pan bierzmowany...". Czyżby to o to chodziło?
OdpowiedzHistoria nr 1, z zamawianiem Mszy "aby sąsiada/sąsiadkę szlag trafił", to typowa "urban legend". Słyszałem ją w liceum od księdza katechety jakieś 20 lat temu. Oczywiście to nie on był świadkiem, tylko zasłyszał to od kolegi-księdza.
Odpowiedz