Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję dla firmy, która jest bardzo międzynarodowa, ale jej główna siedziba znajduje…

Pracuję dla firmy, która jest bardzo międzynarodowa, ale jej główna siedziba znajduje się w Londynie. Tam też ja mam swoje biurko. Moja praca polega na czymś w rodzaju nadzoru - nie nad ludźmi, tylko nad danymi. Innymi słowy do moich obowiązków należy sprawdzanie raportów, które generują krajowe oddziały, mam tak do nadzorowania 7 krajów.

Przed pandemią hotele i auto były moim domem przez dwa tygodnie w miesiącu, tak sobie jeździłam po Europie i oglądałam tabelki. Nie przeszkadzało mi to, a na dodatek przynosiło profity, bo delegacje są dość drogie, w sensie choćby diet.

I przyszła pandemia. Firma się na chwilę zamknęła, ale ja cały czas pracowałam, przejęłam część innych obowiązków. Po kilku miesiącach produkcja i część laboratoryjna wróciły do normy, a więc i ja wróciłam do pierwotnych zajęć. Tyle, że biura zostały w home officie. Robiłam dokładnie to samo, tylko online. Wszystko grało i buczało, firma wróciła do dochodów przedpandemicznych i wszyscy szczęśliwi. I wreszcie przyszła wiadomość, że otwieramy biura od połowy kwietnia. Mój szef, właściciel firmy, nigdy nie robi nic na pół gwizdka, więc jak wracamy to na całego, żadnej tam hybrydy.

No i ok, wróćmy zatem, tęsknię za Londynem, mogę tam siedzieć. Ale cytując klasyka z wiekiem spada zapotrzebowanie na zysk, a rośnie na święty spokój, więc nieśmiało zaproponowałam, że może zostawimy mi w spokoju tę część, w której pracuję online. Skoro buczało przez dwa lata, to i dalej pobuczy. Otóż nie! Mam wsiąść w auto i jeździć. Się pytam po co? Generuje to koszty, marnuję swój czas, nie ma to sensu, ja nie nadzoruję tych ludzi, widzę ich raz w miesiącu i po prawdzie mam wywalone na to, kiedy i jak to robią, liczy się dla mnie tylko poprawność i utrzymanie terminu, a o to sami dbają. A to mam zacząć ich nadzorować! Ale jak do diabła?? Nie znam ich grafików, nie wiem kiedy ich nie ma, od tego mają przełożonych. Mam rację?

A nie, nie mam. I tylko po to, żeby mi udowodnić, że nie mam racji, od teraz mam dodatkowy obowiązek: będę zatwierdzać ich urlopy i mają mnie informować o chorobach! Ludzie, których nie znam. Z którymi moja praca się styka raz w miesiącu na jeden dzień. Czasami się czuję, jakbym pracowała dla zbuntowanego nastolatka. A to mądry facet, ma wielką firmę, nie jedną i doszedł do tego relatywnie sam.
No to ruszam w drogę...

by Samoyed
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Crannberry
8 10

Kochamy szefów-mikromenedżerów z mentalnością "nieważne, czy robota jest wykonana, ma być widać zapie*dol". Serdecznie współczuję. Ja się właśnie handryczę o to z moim, co prawda nie na skalę międzynarodową, ale też po 2 latach home office, życzyłby mnie sobie dzień w dzień w biurze, bo ma potrzebę kontroli. A że święty spokój i praca głównie z domu są głównym czynnikiem, który mnie tam trzyma, jeżeli sie uprze, będę szukać czegoś nowego

Odpowiedz
avatar Samoyed
6 10

@Crannberry: A najzabawniejszy jest fakt, ze ten gosc 90% czasu spedza w kraju, w ktorym wcale oddzialu nie mamy. Czyli w zasadzie nie widzi zapieprzania innych. Kaze, bo moze... Nie szukam nowej pracy, uwazam, ze znalazlam swoje miejsce na ziemi do przepracowania do emerytury, ale czasami, jak teraz, irracjonalnosc mnie przerasta. Tylko nigdzie nie jest powiedziane, ze gdzie indziej nie bedzie gorzej...

Odpowiedz
avatar gawronek
-4 4

Niestety, zrobiłeś podstawowy "błąd" - wychyliłeś się z propozycją, a potem jeszcze drążyłeś temat. Z normalnym człowiekiem byś się dogadał pewnie, ale najwidoczniej masz szefa debila i nic z tym nie zrobisz skoro nie chcesz zmieniać pracy. Swoją drogą tak wygląda prawie każda praca w budżetówce - szef ma rację i kij ci do tego. Nie polecam.

Odpowiedz
avatar jass
4 8

@gawronek: ZrobiłAś, wychyliłAś, drążyłAś - w tekście kilka razy są użyte żeńskie formy czasowników, wypadałoby okazać Autorce minimum szacunku.

Odpowiedz
avatar gawronek
-5 5

@jass Przepraszam urażoną dumę że nie spojrzałem że słownik mi automatycznie poprawia na męską formę. Kajam się prosząc o przebaczenie.

Odpowiedz
avatar Samoyed
1 3

@gawronek: Pomijajac moja plec, to owszem, masz racje. To byl pierwszy blad, tylko ze temat by wczesniej czy pozniej wyplynal. Juz radosnie do mnie zadzwonil, ze bedzie mial dla mnie niespodzianke na kwiecien. Mysle, ze to bedzie nowe auto albo nowa siec hoteli do dyspozycji, tak zazwyczaj wygladaja jego niespodzianki...

Odpowiedz
avatar didja
10 12

Jedno mnie przerosło intelektualnie: jak masz zatwierdzać urlopy pracowników z 7 krajów? Pomijając liczebność stada i bieżące zapotrzebowanie na ręce do pracy - w każdym kraju jest inne prawodawstwo pracy plus specjalne warunki zatrudnienia ciężarnych, matek małych dzieci, osób w wieku przedemerytalnym i na emeryturze, niepełnosprawnych. Są inne dofinansowania (np. nasz PFRON) i te uwarunkowania trzeba znać. I Ty masz to merytorycznie ogarniać?!! W samej tylko Polsce jest tego tyle, że kadrowa to osobny zawód. Czy masz po prostu klepać pieczątkę na tym, co podeślą Ci kierownicy regionalni? Ale kto wtedy ponosi odpowiedzialność, no i pytanie - po co to?

Odpowiedz
avatar Samoyed
1 3

@didja: Moja praca miedzy innymi na tym polega, ze znam przepisy kadrowe tych krajow, to nie jest problem. Ale to paranoja i tak, bo ja mam odpowiadac za urlopy wybranych ludzi, znaczy tych z ktorymi mam styk sluzbowy i tutaj kolejna piekienosc: oni sa czescia zespolow. Nie beda ze mna konsultowali swoich uropow, bo wazniejsze, zeby im banglalo, a nie mnie. Wiec owszem, ja bede tylko klepala z automatu, ale jednoczesnie bede odpwoedzialna za konsekwencje w razie jakby co. Nie beda to duze konsekwencje, bo co sie moze zdarzyc, ale jednak.

Odpowiedz
avatar Error505
0 0

Skoro facet mądry i doszedł do czego doszedł to albo jest w tym jakiś cel którego Ty/my nie dostrzegamy a dla niego jest oczywisty i nie warty wyjaśniania albo przyłapałaś go na chwili "pomroczności jasnej" a potem nie chciał tracić twarzy wycofując się z podjętej decyzji. Albo zaakceptować i spokojnie przytulać diety albo zaatakować za jakiś czas i np. poprosić o rade i wytłumaczenie dlaczego takie rozwiązanie jest dla niego lepsze. Niech sam dojdzie do właściwych wniosków.

Odpowiedz
Udostępnij