Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja córka od września dostała się do państwowego żłobka. Rewelacja, bo w…

Moja córka od września dostała się do państwowego żłobka. Rewelacja, bo w okolicy taki jeden.

Adaptacja bez problemu, młoda miała niecałe 2 lata i wcześniej chodziła do prywatnego więc zaprawiona. Dziecko ze stwierdzoną astmą.

Kilka razy w miesiącu dostawałam telefon z przedszkola, że dziecko kaszle i mam zabrać. Hit 4x w ciągu 2 tygodni. Lekarze za każdym razem stwierdzali, że dziecko zdrowe, a kaszel jest astmatyczny.

Żłobek ma przepiękny plac zabaw, ale dzieci wychodzą na niego tylko jak jest totalnie sucho, czyli jesień- zima w zasadzie wcale.

Miały być 4 panie na 25 dzieci, ale brak kadry. Były max 2-3.

Po 3 miesiącach panie mi powiedziały, że dziecko się do nich nie odzywa. Wcześniej brak jakichkolwiek informacji na ten temat.

Nie puszczały odpieluchowanego dziecka w czasie drzemki do toalety. Niby zaprzeczały, ale za każdym razem, jak córka nie spała, tylko leżała na leżaczku to miałam ubranko do prania. W innym wypadku wpadek nie było.

O godz. 8 zamykano żłobek i jeśli się spóźniłeś to twój problem. Dziecka nie wpuszczano.

Zabraliśmy dziecko w momencie, kiedy usłyszeliśmy, że dziecko jest karane za bieganie po sali. Karane dziecko za bieganie. Gdzie przez 8h nawet go na plac zabaw nie wzięli.

Po przeniesieniu dziecka do innej placówki, gdzie regularnie wychodzą na dwór i w tym czasie wietrzą pomieszczenia dziecko ma astmę totalnie pod kontrolą i jedną z najlepszych odporności w grupie.

Żłobek

by Always_smile
Dodaj nowy komentarz
avatar AnitaBlake
5 7

Dramat. Dobrze, że zabraliście dziecko. Nie wyobrażam sobie zostawić w takim miejscu. Moja córa niedługo 3 lata będzie mieć. W żłobku codziennie wychodzą (chyba że pogoda nie pozwala). Ma kilka sal. Mini ubikacje i umywalki. Zajęcia w grupach do 10 dzieci. Córka zna pełno piosenek, mówi pełnymi zdaniami, sama ubiera się, sama załatwia w ubikacji, sama je. Bardzo żałuję że od września do państwowego przedszkola muszę ją posłać. W okolicy prywatnego dobrego nie ma. Pamiętam jak było z pierwszą córką. Na prawie 30 dzieci 2 panie, przez chwilę chyba 3/4, a potem znowu dwie. Codziennie ubranie brudne. Dzieci przyjmowane z zielonym katarem, często dzieci z gorączką były (niby odsyłane ale jak to świadczy przede wszystkim o rodzicach). Moja córka ciągle tam płakała. Więcej w domu była. Olałam całkiem gdy po ciężkim zapaleniu ucha (ponad tydzień w szpitalu, dwa w domu, potem ze dwa czekania, zabieg, i 4 miesiace w domu bo na 3 mc dostała szczepionkę wzmacniającą) wróciła do żłobka i po dwóch dniach katar i chora na dwa tygodnie. Zresztą wtedy byłam w ciąży więc mogłam siedzieć te miesiące aż do przedszkola poszła i dużo lepiej :) Moja mają fatalną odporność niestety :(:(

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@AnitaBlake: ale wychodzić na powietrze należy zawsze, nie tylko jak pogoda pozwala - tak się właśnie odbywa hartowanie.

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 5

@metaxa: Anita opisuje to właśnie jako pozytywny aspekt prywatnego żłobka

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
2 6

@metaxa: @Crannberry: Jak jest ulewa to też z 20 dwulatkami iść? Albo zawierucha śnieżna? Lub olbrzymi wiatr? Nie chodzi mi o mżawkę czy śnieżek. Nie zawsze pogoda pozwala na spacer z małymi dziećmi. Rodzic może iść bo łatwiej. Mam taką sąsiadkę (podziwiam) w każdą pogodę wychodzi z młodym od urodzenia. Nawet gdy ja biegnę do sklepu bo leje jak z cebra to ona idzie z dzieckiem. Ja albo gdzieś błąd zrobiłam albo tak już moje mają, że wystarczy wiaterek by choroba była. Pozytywne jest chodzenie. To nie podlega dyskusji. Jedynie niestety moje muszą mieć zakryte uszy. Starsza nawet w lecie często ma opaskę bo po prostu łapie ciągle zapalenie ucha. Może coś teraz pulmonolog/alergolog/laryngolog poradzi, bo ja nie wiem co zrobić by nie było choroby raz na tydzień/dwa

Odpowiedz
avatar OnaMaKota
-3 9

@AnitaBlake A w czym przeszkadza zawierucha śnieżna lub olbrzymi wiatr żeby wyjść nawet z dwulatkiem na 10-15 min na dwór? Jak leje z cebra tez można wyjść. Jaki problem? Dziecko nie zahartowane i byle wiaterek i już choroba. Jest takie fajne skandynawskie przysłowie: „nie ma złej pogody, są tylko źle ubrane dzieci”. Mieszkałam w jednym z takich krajów kilkanaście lat, moje dzieci były w żłobku od 6 miesiąca życia i od tego czasu spały w dzień w wózku na dworzu, nawet w mróz. Tylko sztorm to uniemożliwiał. Teraz w Polsce w szkole dziwią się czemu moje dzieci nie chorują. Do tej pory biegają na dworzu w czasie deszczu, śnieżycy, wiatru, taplają się w błocie, wracają brudne i zmoknięta (mimo kaloszy i przeciwdeszczowych kombinezonów) ale szczęśliwe i zahartowane. Raz w roku maja katar. Covid przeszły bezobjawowo. Pozdrawiam :)

Odpowiedz
avatar digi51
6 8

@OnaMaKota: Mhm, faktycznie zostawić niemowlaka na dworze do spania w wózku, a wyjść z kilkunastoma dwu-trzylatkami w śnieżycę na plac zabaw to dokładnie to samo. Rozumiem, że kultywowałaś tradycję i prywatnie też wychodziłaś z dziećmi w ulewę i śnieżycę na spacerki, czy może wymagałabyś tego wyłącznie od pań w przedszkolu? Bo osobiście z dzieciakiem staram się wychodzić codziennie - mróż, lekki deszcz, trochę wiatru - ok. Nawet jak jest zima i gdy odbieram go ze żłobka gdy jest już ciemno idziemy na spacerek albo plac zabaw Ale nie kiedy pogoda jest taka, że po 5 min na dworze dziecko wygląda jak bałwan albo ma nawet kalosze przemoczone. A teraz wyobraź sobie akcję ubierania w rajstopy, spodnie przeciwdeszczowe, kurtki, czapki, szalki, kalosze etc 20 dzieci, po to, aby wyjść z nimi na parę minut. Nie wiem, jak dla mnie to ten czas można w przedszkolu czy żłobku na lepsze rzeczy spożytkować niż na ubieranie w imię fanatycznego hartowania.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
0 2

@OnaMaKota: z jednym dzieckiem średnio przeszkadza. Z 20,oj nie widzę tego. Fajnie, że Ci się udało. Ja po urodzeniu pierwszego dziecka na spacery chodziłam bądź w domu przy otwartym oknie spało. Żłobek sprawił że chorowanie zaczęło się na całego. Po 3 latach dopiero powoli chorowania mniej, poza uchem, które łapie ciągle. Niby co teraz mam zrobić... Nie wiem skąd inne dzieci nie chorują dużo

Odpowiedz
avatar helgenn
3 3

@OnaMaKota tylko co zrobić, jeśli normy smogu w zimie są przekroczone o 250% i dorosłemu duszno na spacerze?

Odpowiedz
avatar OnaMaKota
-1 7

@digi51 Oczywiście, ze sama tez wychodziłam i nadal wychodzę w takie dni na spacer. W czym problem? A jaki problem wyjść z kilkunastoma dwu/trzylatkami na dwór w taka pogodę? Nie muszę wyobrażać sobie takiej akcji ubierania, widziałam to na własne oczy. Kwestia organizacji i chęci. O rajstopach w Skandynawii mało kto słyszał, tylko do sukienki/spódnicy. Szalikami nikt sobie głowy nie zawraca. Kalosze, kombinezon jedno lub dwuczęściowy, czapka, rękawiczki i heja. Nawet te 5 min na dworzu, po których dziecko wyglada jak bałwan i ma przemoczone kalosze jest zbawienne :) „Fanatyczne hartowanie” ma wiele plusów. Dużo więcej niż kiszenie się dzieci przez cały dzień w sali. P.S. Przemoczone kalosze to oznaka źle dobranego kombinezonu, aczkolwiek najlepszym się zdarza :)

Odpowiedz
avatar OnaMaKota
1 5

@AnitaBlake Dlaczego z 20 dzieci nie widzisz tego? Dzieci są bardziej samodzielne niż nam się wydaje, tylko trzeba im na to pozwolić. Oczywiście trzeba poprawić to i owo ale bez przesady. Chcieć to móc. Pierwszy rok w żłobku/przedszkolu to zawsze szkoła przerywania. Dzieci wtedy poznają inna florę bakteryjna i zwyczajnie potrzebują czasu na uodpornienie się. Łapanie w tym czasie wszystkich jelitowek, osp wietrznych, katarów itp jest niemal naturalne. Może przegrzewasz dziecko?

Odpowiedz
avatar OnaMaKota
2 4

@helgenn Tak, smog jest dużym problemem. My mieszkamy w małym mieście, wiec problem nie jest u nas duży. W takim przypadku może warto pojechać poza miasto? Do lasu? Albo wychodzić na spacer w okolicach południa? Największy smog jest w okolicach domów jednorodzinnych, rano i wieczorem. Warto poszukać odrobine „czystszego” powietrza.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
0 2

@OnaMaKota: może, ciężko orzec bo sprawdzałam zawsze czy kark nie jest gorący lub zimny. Ale wystarczy ubrać mniej i od razu zapalenie oskrzeli/płuc To chyba wole ubrac cieplej. Ledwo wyrabiam z pracą bo ciągle mlode w domu.

Odpowiedz
avatar digi51
0 4

@OnaMaKota: Wszystko ma swoje plusy, co nie zmienia faktu, że każdy fanatyzm jest szkodliwy i durny. A jak już ten fanatyzm stara się za wszelką cenę szerzyć i wpajać innym, wypowiadają się tonem wyroczni, bo coś się zobaczyło na zachodzie to jest on podwójnie szkodliwy i podwójnie durny. Znam idiotki, które podobnych dobrych rad się nasłuchały - że mają dzieci przegrzane, że niezahartowane, że przy ekstremalnej pogodzie też trzeba wychodzić na dwór. Jedna dzieciaka w ten sposób posłała do szpitala z zapaleniem płuc, a drugiej nieomal konar z drzewa złamany przez wiatr spadł na dziecko. Nie wiem, jak ubierają dzieci w Skandynawii, ale na pewno nie latają na mrozie w tym samym w czym chodzą w pomieszczeniach zamkniętych. W związku z tym, czy rajstopy czy co innego, trzeba je ubrać. O ile większe dzieci ogarną to same, to roczniak czy dwulatek nie ubierze się od A-Z. Aha, wyjdź trochę ze swojej bańki, super-mamo. Przemoczone kalosze mogą być efektem tego, że mieszka się w okolicy, gdzie powszechna jest nierówność terenu i przy ulewach tworzą się kałuże o głębokości nawet kilkudziesięciu centymetrów. Wystarczy, że dzieciak nieoptarznie w taką kałużę wdepnie i woda dostanie się między buta a nogawkę. No chyba, że Ty swoim dzieciom spodnie wędkarskie zakładasz.

Odpowiedz
avatar OnaMaKota
-2 2

@digi51 Oho! Chyba znalazła się urażona duma :) Pozdrawiam i miłego dnia życzę :)

Odpowiedz
avatar OnaMaKota
-1 1

@AnitaBlake Właśnie sama odpowiedziałaś sobie na pytanie, wolisz ubrać cieplej, może za ciepło? :)

Odpowiedz
avatar jass
1 1

@AnitaBlake: Hartowanie to naprawdę najlepsza opcja na nabycie odporności. Od dzieciństwa do czasów późno nastoletnich chorowałam przy każdej zmianie pór roku, z czego co najmniej 2 razy w roku na zapalenie krtani, które kończyło się chwilową utratą głosu i inhalacjami na nocnej pomocy lekarskiej. Do tego podejrzenie astmy i wieczny katar. Skończyło się, kiedy zaczęłam sypiać przy uchylonym oknie, przy każdej pogodzie - mróz, wiatr dosłownie hulający po pokoju - bywało, że spałam dodatkowo w bluzie i skarpetkach, zakopywałam się pod kołdrą i kocem, ale uchylone okno było zawsze. I choroby się wreszcie skończyły, teraz ostatni raz byłam zaziębiona w grudniu przed pandemią.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
1 1

@jass: no super super. Dom mamy nie ocieplony, w zimie temperatura do 20 ledwo dochodzi. Wierzę codziennie i to długo. Jak może dwuletnie dziecko co ma zapalenie oskrzeli lub jest zaraz po spać przy otwartym oknie?? Temperatura moment w pokoju byłaby koło 13st. Ja bym zamarzła. Wszystko z głową. Tak wolę ubrać ciepło a nie że mnie o koc dziecko prosi. Zresztą młode się ubierają sama. Jedynie o skarpety i pantofle gonie. Uważasz że Twoja racja pasuje do wszystkich. No nie. To tak jak z karmieniem. Koleżanka miała cc i karmiła sztucznie, a młody nic nie chorował. Ja karmiłam normalnie i z dzieckiem codziennie chodziłam, a mimo to chorowały i chorują nadal. Sorry nie każdy sposób do każdego pasuje

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@AnitaBlake: zapalenie ucha jest przeważnie bakteryjne więc nie bierze się z powietrza. I tak - wychodzić należy nawet w ulewy i zawieruchy.

Odpowiedz
avatar ooomatko
2 8

Historia mało prawdopodobna. Jeśli dziecko ma astmę, to ma zaświadczenie od stosownego lekarza, co przecież załatwia sprawę czyż nie?! Jeśli jest za małe na diagnozę, to jest to PODEJRZENIE rodzica. A nie stwierdzone schorzenie. Jeśli dziecko ma non stop katar, to opiekunka nie ma podstaw do tego, żeby wierzyć rodzicowi, tylko - ZGODNIE ZE STATUTEM żłobka - ma prawo wymagać, by do żłobka chodziło dziecko zdrowe. A co do spacerów - biorąc pod uwagę, jaka pogoda była tej zimy, smog oraz nieustanne wichury i alarmy RBC, to mnie nie dziwi brak wyjścia na dwór. Dodam jeszcze X - ciągłe kwarantanny. Do zwyczajnych chorób nauczycieli, dochodzą absencje z powodu chrób lub kwarantann w rodzinie. Innymi słowy - ja bym podejrzewał, że coś tu stryjenka zmyśla.

Odpowiedz
avatar Always_smile
3 5

@ooomatko: dziecko ma zaświadczenie o astmie, co widać nie załatwiało sprawy. Wichury były teraz już w nowym roku, dziecko swoją przygodę z państwową placówką zakończyło w grudniu i zdecydowanie przez 4m był czas kiedy dzieci powinny wychodzić na dwór. 1 pani była na stałe oddelegowana do innej państwowej placówki z powodu braku kadry. Przez całe 4m byliśmy zwodzeni, że lada dzień wróci. Tak więc dzieci miały 2-3 panie chociaż z podanych przez Ciebie powodów zdarzały się też 40 osobowe łączone grupy

Odpowiedz
avatar Milk
3 3

@ooomatko zauważyłam, że w dużej części kadry babom się po prostu nie chce. Łatwiej dzieci sterroryzować krzykiem czy zamykaniem za karę w toalecie niż zorganizować zabawę bo trzeba usiąść na dywanie, jakoś się zaangażować i odstawić kawkę. Podobnie z wyjściem na dwór - łatwiej mieć wszystko pod kontrolą kiedy się nigdzie nie wychodzi. A gówniaki się przewietrzą jak będą wracać do domu. Mało jest pedagogów, którzy wiedzą po co tam są.

Odpowiedz
Udostępnij