Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sama na siebie sprowadziłam nieszczęście - chcę pieniądze z ZUSu. Żeby nakreślić…

Sama na siebie sprowadziłam nieszczęście - chcę pieniądze z ZUSu.

Żeby nakreślić sytuację: do 20.09.2021 miałam podpisaną umowę zlecenie w miejscu X, do 30.09.2021 umowę o pracę w miejscu Y. 23.09 mocno się rozchorowałam, poszłam na L4, które trwało najpierw do 07.10, a potem zostało przedłużone do 31.10 - czyli przez miesiąc po ustaniu stosunku pracy z pracodawcą Y. Za październik ZUS powinien więc wypłacić mi pieniądze.

Jeszcze w październiku złożyłam potrzebny wniosek i trochę o sprawie zapomniałam. Nowa praca od listopada się znalazła, oszczędności wystarczyło, żeby nie umrzeć z głodu, czekając na wypłatę z ZUSu, a że ta instytucja nie słynie z błyskawicznego działania, to miałam nadzieję, że o sprawie przypomni mi przyjście przelewu.

Niestety zrobił się koniec listopada i przelewu brak. Na początku grudnia dostałam za to pismo, że ZUS widzi, że byłam na zwolnieniu po ustaniu zatrudnienia i jeśli chcę za ten okres pieniądze, to muszę złożyć wniosek w ciągu siedmiu dni, bo inaczej nic mi nie wypłacą. No ale zaraz, przecież ja dokładnie ten wniosek już złożyłam. Dzwonię więc na infolinię (wtedy jeszcze dało się dodzwonić), rozmawiam z miłą panią konsultantką, która oznajmia mi, że rzeczywiście mój wniosek jest w systemie, tylko nikt go nie otworzył, ona nie wie dlaczego, ale sporządzi notatkę i sprawa ruszy, nic nie muszę robić. W porządku.

Dałam instytucji dwa tygodnie, żeby cokolwiek się ruszyło, ale że wciąż nic, to skorzystałam z możliwości napisania do nich przez ich portal - żeby odpowiedź mieć na piśmie. Generalnie odpowiedź znowu ta sama - że wniosek w systemie jest, wciąż nikt go nie otworzył, pani sporządzi notatkę, sprawa ruszy, nie mam się niczym przejmować.

Nowy rok powitałam, oczywiście, bez pieniędzy z ZUSu. W połowie stycznia dostałam za to pismo, które ZUS wystosował do mojego byłego pracodawcy Y, że nie został złożony przez nich wniosek, który mieli obowiązek złożyć, skoro poszłam na zwolnienie, w trakcie którego ustał stosunek pracy. Mój były pracodawca się nie spieszył z uzupełnieniem braków, ale w końcu się udało. Myślę sobie - to teraz z górki.

Jakoś w połowie lutego dostałam przelew. Czy za cały miesiąc? Nie, za jeden dzień - 01.10.2021. Okej, może coś im źle poszło w systemie, zaraz doślą resztę, ale ewidentnie mają już wymagane papiery, skoro jakieś pieniądze wyszły.

Nie minęło kilka dni i przyszło pismo. Że przyznają mi zasiłek za 01.10, ale już nie za 02.10-31.10, ponieważ, uwaga, nie mam prawa do zasiłku, jako że będąc na zwolnieniu podpisałam umowę zlecenie w miejscu X.

Tylko że takiej umowy nie ma. Nie istnieje. Nie podpisałam żadnej umowy w miejscu X po 20.09, nie tylko w październiku, ale w ogóle.

Pomyślałam, że może ich księgowość coś schrzaniła. Może zgłosili nieistniejącą umowę jakoś z rozpędu. A co jeśli zgłosili ją też do skarbówki, przez co mam źle wystawiony PIT, który już rozliczyłam? Czy skończę w lochu na wieczność? Człowiekowi przychodzą do głowy różne złe myśli, jak okazuje się, że została w jego sprawie poświadczona nieprawda w instytucjach, które nie biorą jeńców.

I teraz dochodzimy do najlepszej części. Skontaktowałam się z osobą z miejsca X i poprosiłam o sprawdzenie tematu. Nie tylko dostałam potwierdzenie, że nie mają ze mną żadnej umowy w październiku, ale też dowiedziałam się, że ZUS wysłał do nich zapytanie, czy podpisałam jakąś umowę w okresie 01.10-07.10.2021. Jak również ZUS dostał oficjalną odpowiedź, że żadnej takiej umowy nie ma. I już PO otrzymaniu tej odpowiedzi, wystawił decyzję o odmowie przyznania świadczenia, twierdząc, że z dokumentacji wynika, że umowa jest.

A więc ja nie mam umowy, miejsce X nie ma umowy ani nie zapłaciło za mnie składek, ZUS ma papier, że nie ma umowy - po czym wystawia papier, że jest umowa, nie ma więc świadczenia, jak się pani nie zgadza, to proszę się odwoływać do sądu.

Oczywiście, że się odwołałam. Trzymajcie kciuki, bo aż się boję, co będzie dalej.

ZUS

by aviska
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar AnitaBlake
6 6

Aż ciekawa jestem ile to potrwa i jaki finał. Daj znać i powodzenia

Odpowiedz
avatar aviska
0 0

@AnitaBlake: Otóż daję znać: w czwartek 26 maja, trzy miesiące od napisania tej historii i siedem miesięcy od złożenia wniosku o zasiłek, dostałam przelew od ZUSu z brakującymi pieniędzmi - choć jeszcze nie dostałam pisma ze zmienioną decyzją, ale makulaturą już się nie przejmuję ;) Wspomniane w którymś z poniższych komentarzy "ustawowe 30 dni na odpowiedź" ZUS miał w głębokim poważaniu i na moje kolejne wiadomości z pytaniami, kiedy wreszcie ruszą temat, odpowiadali, że już właśnie przekazują sprawę osobie odpowiedzialnej/działowi prawnemu/wszystkim świętym i dopiero w połowie maja dotarło to do pani, która zadzwoniła do mnie i w żaden sposób nie umiała odpowiedzieć, jakim cudem wystawili decyzję, mając na piśmie, że nie było żadnej umowy, głównie więc zmieniała temat i powtarzała, że wyjaśniają. No i wyjaśnili. Efekt się liczy, a nie poziom niekompetencji w międzyczasie, nie? ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
5 5

o prosze to teraz trzeba jakis wniosek do ZUS skladac? kiedys po prostu szlo sie na zwolnienie bez zadnej papierologii i sami to zalatwiali

Odpowiedz
avatar aviska
3 3

@bazienka jeśli jesteś na zwolnieniu podczas trwania umowy, to wciąż tak jest, dodatkowa biurokracja się pojawia, jak wciąż jesteś na zwolnieniu, a nikt Cię nie zatrudnia w tym czasie - wtedy się baw z ZUSem, człowieku, co masz lepszego do roboty ;)

Odpowiedz
avatar ann87
2 2

@aviska prowadząc działalność gospodarczą też trzeba bo dla zusu to że idziesz na chorobowe nie oznacza automatycznie że chcesz od nich jakieś pieniądze

Odpowiedz
avatar rodzynek2
1 1

@bazienka: Bo zazwyczaj to załatwia pracodawca.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@aviska: o prosze, sama mialam taka sytuacje raz, lata temu, akurat na przedluzenie umowy sie rozchorowalam i pieniadze dostalam bez zadnej interwencji teraz ostatniego czy przedostatniego dnia przed przedluzeniem umowy dziewczyna u mnie spadla ze schodow w pracy i jest na zwolnieniu, musze ja podpytac jak wroci dzieki za info

Odpowiedz
avatar Grav
11 11

Klasyczny Zakład Utylizacji Szmalu. Oni mogą mieć burdel, wystawiać błędne decyzje, a jedyne konsekwencje, jakie ponoszą, to wypłata śmiesznych odsetek ustawowych. Ty miej cokolwiek nie tak, to po prostu nie dostaniesz świadczenia, chyba że przeczołgasz się na kolanach przez całą salę obsługi klienta, to wtedy może, jak rozpatrzą po 2 miesiącach. Gdyby urzędnicy za błędy odpowiadali własnym majątkiem, choćby w jakimś procencie, to mielibyśmy wzorowo działającą biurokrację. I maksymalnie uproszczoną.

Odpowiedz
avatar timka
1 1

Ale dlaczego odwołanie do sądu skoro na decyzję z Zusu, też do nich jest możliwość odwołania się od decyzji, nie pamiętam czy 14 czy 30 dni ale zawsze jest taka możliwość

Odpowiedz
avatar aviska
4 4

@timka bo tak mi napisali, to jest jedyny argument, już nie szukam logiki ;) I tak najpierw wysłałam pismo bezpośrednio do nich i czekam. Pytałam znowu konsultanta, czy to musi być od razu sąd, to mi powiedział, że mam wysłać pismo przez ich system i wtedy najpierw rozpatrzy to ktoś od nich, zanim to trafi do sądu. To z kolei brzmi jak fantazja na temat zintegrowanego systemu zusowo-sądowego i ja już nie mam pytań odnośnie tego, jak bardzo oni są odklejeni.

Odpowiedz
avatar xpert17
0 0

@aviska: zawsze skargi wysyła się do sądu ZA POŚREDNICTWEM organu, na który się skarżysz

Odpowiedz
avatar mama_muminka
0 2

I teraz sobie wyobraźcie, że ZUS takie same jaka robi kobietom na macierzyński. Więc urodziłaś właśnie dziecko, ono większość dnia spędza przyssane do ciebie, krocze boli, baby blues, hormony wariują, bo cały organizm przestawia się z trybu "utrzymaj ciążę" na "wykarm dzieciaka" i w ogniu tego wszystkiego dowiedz się, że ZUS to w ogóle kwestionuje, że ci się jakaś kasa należy. I zęby w tynk. I biegaj i składaj odwołania. W połogu. Mam nadzieję, że ci ludzie pójdą do piekła.

Odpowiedz
avatar z_lasu
0 0

Jeżeli nic się nie zmieniło, gdy złożysz odwołanie do sądu, to w ustawowym czasie (nie pamiętam - 14 czy 30 dni) dostaniesz informację o zmianie decyzji i pieniądze na konto. Zus nie idzie do sądu z przegranymi sprawami, ale co któraś sprawa przechodzi przez wszystkie odwołania. I część osób odpuszcza, zwłaszcza drobne kwoty. A to zawsze jakaś oszczędność. Niestety...

Odpowiedz
Udostępnij