Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pewna pani kupiła mieszkanie. Zapłaciła zadatek czy zaliczkę, nie ma to tutaj…

Pewna pani kupiła mieszkanie.

Zapłaciła zadatek czy zaliczkę, nie ma to tutaj znaczenia, na konto obecnego właściciela mieszkania, jakie podał w umowie przedwstępnej podpisanej u notariusza. Przyszło do podpisania umowy właściwej.

I nagle właściciel oświadcza, że w kwocie brakuje tego, co było zaliczką. Konsternacja, bo w końcu cena mieszkania była już na umowie przedwstępnej, więc nie może zmienić zdania. Ale on twierdzi, że wcale tej zaliczki nie otrzymał. Niech sprawdzą jego konto, nie dostał. Zamieszanie w cholerę, pani kupująca pokazuje potwierdzenie z konta i resztę dokumentów, żona właściciela zerka na numer konta, który pan podał w umowie przedwstępnej, sprawdza, no nie ich konto chyba, ale kto by znał konto na pamięć.

Sprawdzają dalej, wcale nawet nie jest w ich banku. Konto całkiem inne. Żona nagle się wobec męża agresywna zrobiła i mówi: wyjaśnij w tej chwili, co zrobiłeś? Nie, on nie powie, w zasadzie się obraził, odszedł z wk...wioną żoną na stronę, ale zbyt dyskretni nie byli. I słyszą zebrani, jak pan mówi do żony: "I po co się wtrącasz?? Już ją miałem, kilkaset tysięcy byśmy górką mieli!" Żona na to: "Jakie miałeś?!??? Tak jak miałeś Kowalskiego?? Urząd skarbowy? Gminę??".

Atmosfera zgęstniała. Kupująca odmówiła dalszych czynności do wyjaśnienia o co chodzi, a najchętniej to by zaliczkę nazad dostała, bo teraz się już boi, notariusz zresztą też już nie chciał.

Żona właściciela poprosiła notariusza o poradę prawną w tej sprawie, chociaż nie wiem po co notariusza, bo bardziej by chyba inny specjalista się tu przydał.

Sytuacja wyglądała tak: Pan wiele lat temu pracował w firmie. Wykonywał swoje obowiązki znał się na swojej robocie, miał odpały, był dość barwny charakterologicznie, ale nieszkodliwie. Potem zdarzyły się dwie rzeczy. Umarł jego ojciec, który zostawił mu drogą chatę w spadku i firma, w której pracował pan, zbankrutowała. Przyjaciel pana, pracujący z nim, zaproponował spółkę, w którą pan wniósł pieniądze i wiedzę na temat przedmiotu, przyjaciel pana umiejętność zajmowania się biznesem.

I git, obaj panowie wykonali swoją część umowy, powstała całkiem dochodowa firma. Sprawy załatwiał przyjaciel, pan zajmował się sednem firmy. Do czasu, kiedy pan zaczął się wtrącać, uznał że jest gotowy, a ogólnie to będzie lepszy od przyjaciela, a przynajmniej będzie równoległy. Niestety, pan miał ewidentny problem z szeroko pojętymi cwaniakami. Wszyscy mamy w końcu z nimi problem, ale jego polegał na tym, ze stanowili dla niego wzór radzenia sobie w życiu. Cwaniakują i żyją jak pączki w maśle. On też tak chce.

Nie znam szczegółów, ale skończyło się na tym, że przyjaciel miał dość, poprosił o wykupienie go i poszedł sobie. Pan uznał, że teraz to rozwinie skrzydła! Cwaniakując. I cwaniakował. Na przykład przyjmował towar od dostawcy i udawał, ze podpisywał przyjęcie, a pisał tam cokolwiek i uważał, ze to go zwalnia z zapłaty, bo przecież nie mają jak mu udowodnić, że przyjął. No genialnie to załatwił! Albo wysyłał towar do odbiorcy, ale nie cały, a skoro odbiorca już otworzył karton, to jak mu udowodnią, ze nie cały był ten karton? No Machiavelli biznesu!

Gorzej, że zaczął też tak z Urzędem Skarbowym i innymi instytucjami. A te tego nie lubią. Samo miganie się od zapłaty to jeszcze ujdzie, ale jak ktoś na chama usiłuje robić z nich idiotów, to już nie podarują. Było gorzej i gorzej, firma podupadała, stracił wiarygodność na rynku, długi się piętrzyły, w końcu musiał się dogadać z wierzycielami, którzy pozwolili mu sprzedać mieszkanie, zanim zrobi to komornik, żeby dostał pełną kwotę (to już załatwiała jego żona, bo jakby on załatwił, to hohohoho).

I nadeszła chwila sprzedaży mieszkania. Wymyślił sobie ten cwaniak nad cwaniakami tak: otworzył konto bankowe na chwilę, dostał zaliczkę, wypłacił kasę i konto zamknął. I uznał, że nikt nie dojdzie co się stało. I złapał frajerkę! Ha, geniusz zbrodni.

Notariusz rozłożył ręce, bo co on może? Żona raczej nie potrzebowała prawnika, tylko psychiatry. Albo nie wiem kogo. Mieszkanie zostało sprzedane, ale myślę, ze do czasu przekazania własności, wpisu do księgi i takich tam, kupująca miała kilka nocy nieprzespanych.

mieszkanie sprzedaż

by Samoyed
Dodaj nowy komentarz
avatar FrancuzNL
-1 15

Zaliczka czy zadatek - to jest kolosalna różnica. zaliczkę oddaje się we wpłaconej wysokości, a zadatek trzeba oddać w podwójnej wysokości (jak rezygnuje sprzedający) albo przepada (jak rezygnuje kupujący). nie pisz "to nie ma znaczenia, bo w tej historii ma znaczenie jak ch.j.

Odpowiedz
avatar Samoyed
7 15

@FrancuzNL: A jakie ma znaczenie dla tej konkretnej historii? Jezeli ma, to moge sie dowiedziec czym to bylo... Tylko po co?

Odpowiedz
avatar niepodam
4 8

@Samoyed: różnica taka, że jakby pan cwaniak cwaniakował bardziej i chciałby sprzedać mieszkanie 2 razy (na co być może liczył) to zadatek musiałby oddać podwójny, a zaliczkę tylko taką, jak dostał.

Odpowiedz
avatar Samoyed
3 11

@niepodam: Owszem, gdyby historia ewoluowala, mialoby to znaczenie i to spore. Moze i ewoluuje, bo zdarzyla sie dwa tygodnie temu, moze pan przebiegly juz obmysla kolejny plan wykiwania, nie wiem. Jak sie dowiem to powiem i przyniose wiedze czy zaliczka czy zadatek. Na razie, nie ma to znaczenia kompletnie, moim zdaniem. Poza tym z teo co rozumiem, to on nie chcial srzedac dwa razy, tylko uwazal chyba, ze pani kupujaca powie: ok, nie zaplacilam moze zaliczki to teraz doplace te kilkaset tysiecy, ktore zaliczke/zadatek stanowily. Podkreslam: chyba.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lutego 2022 o 12:24

avatar Balbina
-5 5

@Samoyed: Co to za mieszkanie było że kwota na zabezpieczenie lokum wynosiło kilkaset tysięcy. cyt "Zwyczajowo przyjęło się, że wysokość zadatku wynosi 10% wartości nieruchomości" Oj,grube te nici w opowieści.

Odpowiedz
avatar Samoyed
0 10

@Balbina: Mieszkanie w Warszawie, a rozmawiamy o notariuszu pracujacym w Warszawie, wartosci powyzej 1.5 miliona to zaden bialy kruk. To dosc spotykana, chociaz pewnie zawyzona, cena w modnej i wypasionej dzielnicy. A skad mnie to wiedziec, moze i ono kosztowalo 5 mln, tez zaden problem znalezc takie w stolicy. A powiedzenie mi o cenie stanowioby zlamanie tajemnicy sluzbowej. Wiec uslyszalam kilkaset tysiecy zaliczki, nie wiem czy 200 czy 900. A zaliczki to czesto tez 20%. Wyjrzyj troche poza swoj Pipidow, lowco grubych nici. Fakt, ze ciebie nie stac dla ciebie 1.5 mln za chalupe to kosmos, nie znaczy, ze dla kazdego

Odpowiedz
avatar Balbina
-2 8

@Samoyed: He,he zabolało.I trzeba się poobrażać i rozmówcę obrazić.Słabo.Nerwosol? Albo inne ziółka proponuję. Jedna baba drugiej babie powiedziała na uszko...........

Odpowiedz
avatar Samoyed
-4 8

@Balbina: Obrazac? A czujesz sie obrazona? Wiec trafilam... No coz, to w sumie widac. Chociaz nie bylo trudno, w koncu wiekszosc spoleczenstwa ma takie zaburzone poczucie bogactwa. Cos, czego nie widzieli, to nie istnieje. Moze to i rozsadne, nie musicie zazdroscic bogatym, bo przeciez sa nieprawdziwi. Ale nie przejmuj sie, z nich moze jakis odsetek to bogacze, reszta bardziej papierowa, na kredytach jada. Celebryci tez maja ten majatek ilozuryczny. No dobrze, przepraszam za celny, acz niepotrzebny strzal. A ja, zobacz, oaza spokoju i malo co mnie zdziwi. Chociaz na mieszkanie za 1.5 mln tez mnie nie stac, spokojnie.

Odpowiedz
avatar Balbina
-1 5

@Samoyed: Jezu trzymajcie mnie.Ale epistoła.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lutego 2022 o 17:48

avatar Samoyed
-4 8

@Balbina: Hmmmm, te 10 zdan to za dlugi tekst jest? To znowu przepraszam. Ze sie tak rozpisalam... Ale cos wyjasnic? Czy podzielisz, nie bedziesz czytala na raz i bedzie w porzadku?

Odpowiedz
avatar Daro7777
3 3

@Balbina: Bywa. Ja zapłaciłem zadatek w wysokości 3 tysięcy złotych.

Odpowiedz
avatar Hobbit
0 4

@Samoyed: historia zdarzyła się dwa tygodnie temu a kupująca ma już wpis w KW? No, no, wspaniała praca sądu.

Odpowiedz
avatar Daro7777
3 3

@Hobbit: I znów bywa. Załatwiłem wpis w jeden dzień.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-1 3

@Hobbit: A czy ja mowie, ze ma? Nie znam kobiety. Moze nie miala tez nieprzespanych nocy, to byl tryb prypuszczajacy, ja bym miala pewnie..., ale moze ona jest bardziej odporna.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-2 6

@Daro7777: A ty nowy na piekielnych czy co? :) Nie ma tak. Skoro ich babcia sasiadka albo szwagier Jozek nie mial, to i ty nie masz. To syndrom Lotto. Bo on nie zna nikogo, kto by trafil szostke, wiec nikt nie trafia. Co prawda prawdopodobienstwo znania kogos od szostki jest prawie takie samo jak trafienie, ale to nie jest istotne. On nie zna, wiec nie ma, pogodz sie z tym...

Odpowiedz
avatar jan_usz
0 0

@FrancuzNL: Ani nie znasz się na prawie, ani na sensie historii. Przy zwrocie zaliczki kupująca ma prawo żądać rekompensaty za stratę. Czyli kupuje podobne mieszkanie drożej i wzywa do zwrotu różnicy. Wydaje się to sprzeczne z logiką, ale zadatek może bardziej się opłacać, bo zwrot podwójnej wartości może być opłacalny. A co do dyskusji, nie jest problemem czy to zaliczka czy zadatek, ale Januszowaty mąż.

Odpowiedz
avatar Balbina
2 8

Podpisując umowę przedwstępną każda ze stron czyta ja dokładnie i dopiero podpisuje więc wypieranie się ze się nie dostało kasy i to nie moje konto jest conajmniej dziwne.I łatwo byłoby udowodnic przekręt. A tak nawiasem byłaś tą żoną,że takie szczegóły znasz z zycia obcego faceta? No chyba że żona,potencjalnej nabywczyni sie w mankiet wypłakiwała i opowiedziała całą historię męża i jego przekrętów.

Odpowiedz
avatar Samoyed
3 7

@Balbina: Moge byc tez zona notariusza :) Nie znam zadnego z bohaterow dramatu, nie znam ich imion, znam tylko ich historie bez zbednych szczegolow, opowiedziana mi, jak ja opowiedzialam wam.

Odpowiedz
avatar Balbina
-3 5

@Samoyed: To co napisałaś to zbedne szczegóły?. Co by było jak byś znała ich więcej,no,no.

Odpowiedz
avatar Samoyed
0 4

@Balbina: Nie znalabym, bo stanowilyby pewnie jakas tajemnice, na pewno by stanowily. Poznanie byloby nielegalne.

Odpowiedz
avatar marcelka
2 4

trochę głupia, a nawet bardzo głupia próba cwaniakowania, bo podanie numeru konta to oświadczenie tego, który sprzedaje, coś w stylu: "sprzedający wskazuje do zapłaty rachunek nr xxxxxx", a nie odpowiedzialność tego, kto płaci czy notariusza. Nawet gdyby sprzedający się zwyczajnie, niecelowo pomylił w cyferkach (to się przecież też teoretycznie zdarzyć może), to jedynie on miałby problem, żeby wykazać w banku tę pomyłkę i odzyskiwać kasę z czyjegoś konta, na które pieniądze by poszły; kupująca jak miała dowód przelewu na numer konta wskazany w akcie notarialnym, to była kryta.

Odpowiedz
avatar Ginsei
5 5

@marcelka: Nie no, jakbym pomylił się w cyferkach, to kupująca by zgłosiła, że "numer banku jest niepoprawny". Musiałby się w kilku numerkach, umiejętnie, pomylić, żeby numer konta przeszedł.

Odpowiedz
avatar Samoyed
1 5

@Ginsei: Ale to chyba latwiej trafic w Lotto szostke niz trafic w takie numerki, zeby sie pokryly z prawdziwym kontem. No i po co sie mylic jakby to i tak poszlo na jakies randomowe konto.

Odpowiedz
avatar Jorn
1 1

@Samoyed: Znacznie łatwiej w lotto. Format numeru rachunku specjalnie został wymyślony tak, żeby przypadkowe trafienie w istniejący numer było ekstremalnie mało prawdopodobne.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
0 0

@Jorn: Owszem, poprzez zmianę jednej cyferki ekstremalnie łatwo trafić na jakieś inne, istniejące konto. Ale jeśli to jest IBAN, to pierwsze dwie cyfry całego numeru są sumą kontrolną. Więc nie wystarczy zmienić numeru konta, trzeba dopasować do niego tę sumę. Przy przypadkowym przekręceniu jednej cyfry prawdopodobienstwo trafienia wynosi 1% (Modulo 9710). Ale jeśli chcesz celowo przekręcić numer konta, to sumę kontrolną możesz łatwo policzyć.

Odpowiedz
avatar Ginsei
0 0

@Samoyed: Chodziło mi o to, że jakby sprzedający, niechcący, pomylił numer konta, to kupująca od razu by miała informację, że taki numer nie istnieje, więc i sprawa by się szybciej wyjaśniła. Żeby się nie wyjaśniła, musiałby mieć ogromnego pecha, by się przy tylu liczbach, umiejętnie pomylić, żeby właśnie ta suma kontrolna się zgadzała i kasa poszła do jakiegoś randoma. I tyle. Moja wypowiedź była w oderwaniu od głównej historii, a dotyczyła tylko komentarza Marcelki. Bo próba cwaniakowania nadal głupia.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

oskarzyc dziada o probe oszustwa, notariusz swiadkiem, zona byc moze

Odpowiedz
Udostępnij