Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam na stanie dwulatka. Dwulatka z alergiami, które nadal nie zostały do…

Mam na stanie dwulatka. Dwulatka z alergiami, które nadal nie zostały do końca zdiagnozowane. Wiemy na pewno o kilku poważniejszych alergiach pokarmowych, w tym na żywność pryskaną, i o tym, że większość chemii, zwłaszcza w kosmetykach, powoduje rumień, skorupkę i świąd.
Stąd też moje i męża podejście do jego wychowania. Z jednej strony dbamy o żywienie, czyli zero cukru, gotowych półproduktów i ogólnie żywność ekologiczna i nieprzetworzona, a z drugiej mocno naciskamy na odporność syna. Raczej pozwalam mu zmarznąć niż się przegrzać, daję mu się taplać w błocie, jeść z ziemi i biegać na boso. Wolę też, żeby naturalnie poradził sobie z gorączką, niż ryzykować wymioty po medykamentach. To tak w skrócie.
Ta nasza sytuacja ogólnie generuje sporo piekielności, ale opiszę kilka, które najbardziej do tej pory mnie wkurzyły.

1. Na dworze z 18 stopni, lekki wiaterek i słoneczko. Młody lata w sandałkach, w jednym długim rękawie i z gołą głową. Podczas półgodzinnego spaceru 6 osób zwróciło mi uwagę, że dziecko bez czapki, na pewno zaraz mu uszy przewieje. Kilka innych stwierdziło, że jak to tak bez kurteczki. Spotkaliśmy moją mamę, która zaczęła otulać młodego ze słowami "zła mama, tobie tak zimno, a ona cię nie ubierze. My ją do MOPSu musimy podać!"

2. "No ale jak to nie zje jabłuszka? Zdrowe przecież... Ze sklepu mu nie dajecie jabłek? W dupach się wam poprzewracało? Mój Sebastianek zawsze wymiotował po marchewce, a i tak mu dawałam. I zobacz, jaki chłop wyrósł wielki. Musisz mu dawać, bo inaczej nigdy się nie przyzwyczai."

3. Teść mój lubi mieć rację. On w te alergie to nie wierzy, myśmy to wszystko wymyślili, żeby on tylko małemu danonków nie mógł kupować. Pizza tym, teść jest w stosunku do wnuka bardzo opiekuńczy w stylu, nie biegaj, powoli, powolutku, ostrożnie. Najlepiej to ja cię zaniosę, bo ty się przewrócisz.

Mody bawił się u teściów na łóżku i nagle łapią go dobrze mi znane wymioty. Mówię, że widocznie przez to, że jakiś czas temu próbowałam kiszonej kapusty, więc w końcu przeszło z mlekiem, a syn źle reaguje na histaminę. W skrócie, eksperyment z kiszonkami nieudany, wiem żeby mi nie dawać na razie. Teść upiera się, że to na pewno nie alergia, że to od skakania na łóżku i że on wiedział, że to zły pomysł mu na to pozwalać. No to tłumaczę, że młody od urodzenia nie wymiotował bez powodu, nawet jak w zabawie robię z tatą takie akrobacje, że boję się na to patrzeć. Teść w krzyk, że to wszystko przez zabawę na łóżku i że dziecku nie wolno na skakanie pozwalać. Po czym bierze małego na ręce i ucieka z nim do kuchni, żeby nie daj Boże znów nie zaczął skakać. Ja odpuszczam, bo to człowiek, któremu cukrzyca bierze się od bananów i mandarynek, a nie od picia coli zamiast wody.

4. U teściów w okresie grzewczym temperatura w domu wynosi średnio 26 stopni. Młodego od razu na wejściu rozbieramy do samej pieluchy, żeby mu pot nie podrażniał egzem, bo się wtedy zaczyna drapać i się robi błędne koło. Jak tylko prababcia syna widzi, że wchodzimy do domu, za każdym razem uderza w lament, że dzisiaj mamy go nie rozbierać, bo złapie zapalenie ucha, a oni nie mają tak gorąco. Za 20 razem odechciało mi się tłumaczyć, że syn jest przyzwyczajony do chłodu i że mu za gorąco. Sama widzi, że od razu mu się robią czerwone placki na zgięciach od gorąca, ale co tam, niech się gotuje, byle zapalenia nie złapał...

5. Urodziny mojej mamy. Dom pełen ludzi, co chwilę muszę konfiskować małemu darowane przez rodzinę słodycze, paluszki, tłumaczyć żeby rączki myć mu samą wodą, jeśli już muszą. Żeby nie było, cała rodzina naszą sytuację zna, wiedzą ile nas kosztują molekularne testy, ekologiczna żywność, specjalne kosmetyki. Wiedzą, że marketowe jabłuszko to dla nas kilka nieprzespanych nocy, bo młody drapie się do krwi.
W końcu w domu robić się gorąco, więc zdejmuję młodemu bluzę i biega w danych spodenkach. Nagle wszystkie rozmowy schodzą na to, że moje dziecko jest popękane i spuchnięte na zgięciach rączek i że czemu ja mu tego nie posmaruję jakąś maścią. Bo ciocia to ma taką z nagietkiem i ona ładnie nawilża. No to tłumaczę po raz 50, że przecież smaruję go całego co 2 godziny, że na razie udało nam się znaleźć tylko jedną maść, która go nie uczula. Kątem oka widzę, jak kuzynka odsuwa swoje dzieci od mojego. A przecież uprzedzałam, że choć to źle wygląda, to nie zaraża.

6. Teść marudzi, że młody chodzi po centrum handlowym bez maski. Pytam, czy widział co się dzieje wnukowi za uszami (w skrócie, wyglądają jak naderwane) i czy jego zdaniem popękana do krwi broda do dobre miejsce na maseczkę. Teść w odpowiedzi marudzi pod nosem, że jesteśmy nieodpowiedzialni, ale przestaje mi truć. Po paru dniach mąż oznajmia, że teść przeniósł się z marudzeniem na niego.

by Intro
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
9 11

Już wspolczuje bo z takimi ciezkimi i skomplikowanymi alergiami najpierw bedzie mial problem w szkole a życiu doroslym jeszcze gorzej.

Odpowiedz
avatar edera
5 7

Współczuję; miałam tak samo. Nikt mi nie wierzył, że syn jest uczulony na jabłka i np. opary kuchenne. Alergie malały nad morzem. Już drugiego dnia pobytu było lepiej. Życzę wytrwałości.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

Moja wymiotowała tragicznie, wynikało to z wczesniactwa i z przebytej atypowo mononukleozy, która zaatakowała śledzionę.

Odpowiedz
avatar Tolek
10 10

A, czy nie warto, oczywiście jak Ci sytuacja pozwala o3,14lić teściów, rodzicielkę i familię. Toż to jakieś głąby kapuściane, jak nie rozumieją Twojej sytuacji. Trzymaj się.

Odpowiedz
avatar Intro
1 3

@Tolek Kłótnie już były. Plus jest taki, że jak na urodzinach rodzina z mojej strony zobaczyła, co nigdy ma pod bluzą, to barwionego dnia kilka osób dzwoniło do mnie pogadać, bo oni nie przypuszczali, "że to aż tak". A do teściów nie dotrze, to inny typ ludzi. Póki dziecku krzywdy nie robią, to nie chcę zaczynać wojny. Na swój dziwny sposób, ale go kochają, to ich jedyny wnuk.

Odpowiedz
avatar bazienka
6 10

najlepsza opcja zminimalizowac kontakt skoro nie szanuja twoich zalecen

Odpowiedz
avatar Honkastonka
1 7

Gorąco współczuję, bo takie alergie w tych czasach to przekleństwo, a zakładam, że będzie tylko gorzej.

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
-1 9

Współczuję, takie alergie to piekło... A jeśli chodzi o maseczki, może dałoby się nosić takie z gumkami albo zawiązywane z tyłu głowy? Żeby nie podrażniały młodego za uszami?

Odpowiedz
avatar gawronek
10 14

@I_m_not_a_robot Jaki jest sens żeby dwulatek w ogóle miał maskę? Szansa że będzie poprawnie założona dłużej niż 3 minuty jest niewielka.

Odpowiedz
avatar Ahmik
4 8

@I_m_not_a_robot Dwulatki nie potrzebują maseczek w miejscach publicznych (są to dzieci, nie do końca potrafiące same nałożyć i zdjąć taka maseczkę), mój jak się zaczęła pandemia miał 6 lat i jednak maseczki nie był w stanie nosić, kombinowałam z półprzyłbicami, ale i tak zawsze były oblizane od środka... Mimo kontroli, napominań i karcenia.

Odpowiedz
avatar plokijuty
-3 5

Czy próbowałaś smarować olejkiem z miodli indyjskiej (po angielsku neem)?

Odpowiedz
avatar Ohboy
7 9

Alergie wychodzące na skórze to paskudna sprawa. Wszystkie alergie ssą, ale te często prowadzą do alienacji, bo ludzie się brzydzą/boją zmian skórnych. Przykro.

Odpowiedz
avatar gawronek
1 5

@Ohboy braki w wykształceniu niestety powodują takie sytuacje - są ludzie którzy boją się że się zaraża alergią. Z takim samym problemem zmagają się czasem osoby z AIDS. Niestety - ludzie od zawsze bali się tego co obce i nieznane.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
3 7

@gawronek: ale jakie to braki w wykształceniu masz na myśli? każdy ma na pierwszy rzut oka odróżnić, czy dana choroba skóry jest zakaźna czy nie? Czyli wiedzieć coś, co nawet dermatolog wie dopiero po badaniach? Ludzie się po prostu chronią, zwłaszcza jeśli inny człowiek ma rany i zadrapania, bo przez krew też się wieloma rzeczami można zakazić. Nic niezwykłego, takie zachowanie to skutek milionów lat ewolucji i próba zachowania gatunku. Współczuję autorce i trzymam kciuki, żeby młodemu się polepszyło.

Odpowiedz
avatar Ohboy
0 2

@clockworkbeast: Żeby zarazić się przez krew trzeba mieć z tą krwią kontakt, ale nie wystarczy jej dotknąć, samemu również trzeba mieć ranę w miejscu kontaktu. Jeśli zaś chodzi o choroby, które wychodzą na skórze, to często nie są zakaźne, a nawet jeśli, to znowu - trzeba mieć bezpośredni kontakt ze skórą. Jak często ocierasz się o znajomych? I czy faktycznie trzeba to robić? Odpowiedź jest oczywista. Fakt, że ludzie nie wiedzą tak prostych rzeczy jak najbardziej świadczy o brakach w wykształceniu.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
2 2

@Ohboy: Zgadzam się z tym i tyle teorii to i ja znam. Problem w tym, że ta teoria jest zapisana, zdaje się, w korze mózgowej, natomiast informacja o tym, że zmiany skórne i rany są "be i fuj", jest zakodowana od tysiącleci w ciele migdałowym, które odpowiada za reakcje obronne. A te reakcje, mimo że bardzo prymitywne, są dużo szybsze niż twoja analityczna część mózgu. Bo jak zobaczysz tygrysa szablastozębnego, to wiadomości zebrane w twoim wykształconym korteksie (korze) są nieistotne, istotne jest spierniczenie na drzewo i to w podskokach, a dopiero potem analityczne zastanawianie się nad tym, czy te zęby to aby prawdziwe. Oznacza to, że możesz sobie być wykształcona i obyta - ale jak siedzisz sobie w galerii czy w autobusie i nagle z zamyślenia wyrwie cię podbiegający dwulatek z ranami, egzemą czy choćby tylko z oślinionymi palcami, to twoją pierwszą reakcją będzie obrzydzenie: odsunięcie się i napięcie mięśni w gotowości do ucieczki. Nawet jeśli po pół sekundy się zreflektujesz, uspokoisz i nawiążesz kontakt, to i tak rodzicielka, a z czasem i dziecko, będą w stanie doskonale tę pierwszą reakcję rozpoznać i będzie im przykro. PS: to nie ja dałam ci minusa.

Odpowiedz
avatar Crannberry
6 10

Nr 4 brzmi jak moi rodzice. W sezonie grzewczym kaloryfery na full i zakaz nawet uchylania okien, w samochodzie dmuchawa ustawiona jakby ci ktoś puścił w twarz suszarkę do włosów. Jak krótko po naszym pobycie złapali covida, to nam wmawiali, że to przez nas, bo chodziliśmy po domu wyrozbierani (tzn z krótkim rękawem ) i oni zachorowali od samego patrzenia

Odpowiedz
avatar digi51
3 7

Teść to zwykły debil, skoro chce dwulatkowi zakładać maseczkę i tu nawet argument o ranach na brodzie nie jest potrzebny, taki człowiek od razu powinien iść i strzelić baranka o najbliższą ścianę.

Odpowiedz
avatar KasiaPelasia
0 2

Moja córka też alergiczka, ale już ma 7 lat i wszystkie testy porobione - z krwi, skórne, naklejane na plecy. Te ostatnie wykazały alergię na linalool, limonene (aromat skórki cytrusów), barwniki tekstylne i MBT (składnik gumy sztucznej i naturalnego kauczuku). Więc u nas nietypowo przede wszystkim unikamy kosmetyków z napisem "naturalne", bo to prawie gwarancja użycia naturalnej skórki cytrusów lub linaloolu. Musimy też unikać elastanu w ubraniach, butów z gumy (z gumowych crocsy nie uczulają), materacy lateksowych, długiego kontaktu ze strojem kąpielowym, czy kolorowych ubrań. Na szczęście córce już się zmniejsza alergia. Na basen chodzi raz w tygodniu, choć po gimnastyce miała non stop popękaną skórę na dłoniach (pewnie przez gumowe przyrządy). Ubrania kolorowe też już dostaje. U niej największa jest alergia na roztocza. Potem trawy i koty. Mamy 4 oczyszczacze powietrza w domu (z jonizacja), odkurzacz samojezdny, ścieram kurze co 2 dni, córka nie chodzi w rozpuszczonych włosach, bo na nich też się zbiera kurz, pościel prana w wysokiej temperaturze co 5 dni, żadnych pluszaków w pokoju, żadnych dywanów i zasłon w domu... Chwała Bogu można odczulać i córka już trochę ponad pół roku bierze codziennie rano 2 kropelki preparatu pod język. Jest już ogromna poprawa. Starcza już normalna dawka leku na alergię ze sterydem do nosa. Wcześniej nawet to było mało. Nawet skóra jest o niebo lepsza. Może u was też jest jeszcze jakieś nietypowe źródło alergii. Sąsiadka ma gigantyczną alergię na nikiel i jakiś składnik farb/kosmetyków. Puchnie w pomieszczeniu ze świeżo pomalowanymi ścianami. Nikiel też jest w milionie produktów. Kuzynki syn z kolei ma łojotokowe zapalenie skóry nadkażone od urodzenia gronkowcem. Czasami jest podłoże autoimmunologiczne i konieczne są leki immunosupresyjne wyciszające układ odpornościowy. Nawet u maluszków to się zdarza przy ciężkim atopowym zapaleniu skóry.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
1 1

@KasiaPelasia:gdzie takie dokladne testy robią? Na nfz zbywaja. Poki co z lux med podstawe zrobilam ale nic nie wyszlo. Ma 5 lat i wystarczy ze pojdzie do przedszkola, wraca i cale nogi, na zgieciu nadgarstka i lokcia ma wysypane. Czerwone placki, sucha popekana skora, swedzi, piecze przy myciu. Dramat Teraz ponad tydzień w domu, ani jednej plamki juz nie ma. Zero syropu odczulajacego i masci specjalnej. Wroci i juz po dniu, dwoch bedzie znowu. Dramat jakis. Moge zapytac czy platne testy i jaka cena?

Odpowiedz
avatar logray
1 1

@AnitaBlake Testy płatkowe raczej są tylko płatne. Radzę cenę sprawdzić w swojej okolicy. Cel tych testów to wykrycie dłuższego oddziaływania alergenu. Darmowe są skórne i chyba z krwi. Inna rzecz to czy lekarz trafi z listą co badać. Uczulających rzeczy są setki. Mnie irytuje, że mądrzy inaczej od kilkudziesięciu lat sadzą w miastach same męskie rośliny, bo żeńske bardziej śmiecą. A to męskie pyłki są problemem przy uczuleniu.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
-3 3

@iguana: tez slyszalam duzo o odrobaczaniu. Leki kupilam ale jeszcze nie uzylam. Musze popatrzec na waznosc xD Ja sie ku temu sklanialam bo znajoma mowila ze duzo chorowalo jej dziecko, tez testy nic nie wykazywaly ale lakarka zalecila. Podobno pomoglo. Moze jak wreszcie wyzdrowiejemy (znowu) to sie za to zabiorę.

Odpowiedz
avatar szaramucha
5 5

Przepraszam bardzo, co Ty masz za rodzinę? Żeby teść uciekał z moim dzieckiem do kuchni? :/ Albo te teksty Twojej mamy? Toksycznych ludzi dobrze jest usunąć z życia :/

Odpowiedz
avatar logray
0 0

Co to za krem?

Odpowiedz
avatar timka
2 2

A co ma zakładanie czapki do alergii? Poza tym jak ekologiczne jedzenie ma sie do jedzenia błota? Błoto też filtrujesz? Serio dla mnie to większość tych rzeczy jest powymyślana bo nie wierze, że ktoś kto jest przy zdrowych zmysłach wychowywałby dziecko przy takich rodzicach i teściach. Do tego jeszcze i twoi rodzice i męża są wg tej historii piekielni, coś jak dla ,mnie tu jest nie halo.

Odpowiedz
avatar Intro
1 1

@timka Wiesz co, bardziej opisuję w mojej ocenie piekielne sytuacje niż ludzi. Każdy ma jakieś swoje fiksacje, ale to nie znaczy od razu że jest toksyczny i trzeba z nim zrywać relację. Teść z jednej strony "szczeka", a z drugiej buduje młodemu plac zabaw. Pewnie będzie za nim biegał po tym placu i go pilnował, ale krzywdy mu tym nie zrobi, a syn będzie miał radochę. Obydwie pary dziadków go kochają, ale mają inne poglądy na wychowanie, bo zwyczajnie za ich czasów dzieci się raczej przegrzewało i pilnowało i nie będę od nich wymagać zmiany przekonań, bo to ja jestem od wychowania młodego, nie oni. Sprawa czapki i błota miała na celu pokazanie, że pozwalam dziecku zmarznąć i się srogo wybrudzić. Przegrzane dziecko to dziecko, które się drapie. Brudne dziecko to mniejsze ryzyko astmy w następnych latach. Żywność ekologiczna to mniej randapu, pestycydów i aluminium. Tak zdecydowałam w wychowaniu mojego dziecka i takie moje prawo. Krzywdy mu tym nie robię.

Odpowiedz
Udostępnij