Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak wiadomo w Polsce edukacja szkolna jest bezpłatna i szkoły powszechne nie…

Jak wiadomo w Polsce edukacja szkolna jest bezpłatna i szkoły powszechne nie mają prawa pobierać żadnych opłat. Tyle w teorii, w praktyce są różnego rodzaju opłaty na Komitet Rodzicielski czy zrzutka na papier do ksero.

Swoją edukację rozpoczęłam w latach 90-tych, byłam trzecim rocznikiem, który poszedł do gimnazjum. Do 18 roku życia "zaliczyłam" więc podstawówkę, gimnazjum i liceum. Moja rodzina nie była zbyt dobrze sytuowana. Jak większość rodzin w tamtych szalonych czasach oglądaliśmy każdą złotówkę przed wydaniem. Nie chodziliśmy brudni czy głodni, ale żyliśmy oszczędnie. Czasy gospodarczej niepewności, upadające przedsiębiorstwa, dzikie prywatyzacje i duże bezrobocie to esencja tamtych czasów.

Uczennicą byłam "zdolną, ale leniwą", co oznaczało że o pasek na świadectwie starałam się tylko na koniec danej szkoły, czyli 6 klasa podstawówki, 3 klasa gimnazjum i 3 klasa liceum.

Jak wiadomo, na zakończenie roku szkolnego następuje uroczyste rozdanie świadectw najlepszym uczniom, wraz z wręczeniem nagród za wyniki w nauce. Najczęściej to oczywiście jakieś książki, ale ważniejsze od wartości materialnej nagrody są emocje jakie ten młody wyróżniony przy wszystkich człowiek przeżywa ;)

Gdy w 6 klasie podstawówki miałam świadectwo z paskiem wiedziałam, że i mnie ten zaszczyt spotka. Na uroczystej gali zakończenia roku dyrektor wywoływał uczniów od najwyższej średniej i wręczał im nagrody. Siedziałam w emocjach i czekałam, kiedy dyrektor wyczyta moje nazwisko, miałam bowiem średnią 4.9, więc pasek miałam, ale nie byłam w szkolnej czołówce. Niestety, dyrektor wyczytał wszystkich wyróżnionych uczniów, ale nie mnie... ja dostałam świadectwo zwyczajnie w klasie, tak jak inni uczniowie, którzy tego magicznego paska na świadectwie nie mieli. Było mi bardzo przykro, nie wiedziałam dlaczego nagroda za wyniki w nauce mi się nie należała.

Kolejna sytuacja miała miejsce w 3 gimnazjum. Na zakończenie roku znowu wyczytywanie "paskowiczów". Tym razem z podziałem na klasy, bo klas w moim gimnazjum było od A do F i nie w każdej byli uczniowie z paskiem na świadectwie. Dlatego dyrekcja wymyśliła, że będą nagradzać oczywiście "paskowiczów" ale w klasach gdzie takowych nie było to wyróżnią kilka osób z najwyższymi średnimi ocen. Siedzę więc na auli, patrzę jak nagrody otrzymują uczniowie za średnią np. 4.5 gdy przychodzi czas na moją klasę. Świadectw z paskiem było 3, ja i dwie koleżanki... koleżanki zostały wyczytane, wręczono im nagrody, pogratulowano. A ja dostałam samo świadectwo w klasie, tak jak cała reszta... Znowu było mi przykro bo dlaczego inni uczniowie są uhonorowani, a ja nie, dlaczego ktoś kto ma niższą średnią niż ja dostał doceniony a ja nie. No ale jako nastolatka szybko to przebolałam ;)

Przyszedł czas na liceum. Rozdanie świadectw w 3 klasie. Znowu wzięłam się do nauki i ten pasek miałam. Sytuacja dokładnie taka sama jak w dwóch poprzednich przypadkach. Mimo, że miałam średnią 5.0 nie należała mi się nagroda, nawet Krzyżaków w twardej oprawie mi poskąpili ;) Ale że to koniec liceum, a i człowiek już jakby dorosły to poszłam do wychowawczyni się zapytać dlaczego inni zostali docenieni, a ja nie. Wychowawczyni powiedziała, że też nie wie i że to sekretariat ustala, kto otrzymuje wyróżnienie. Poszłam wiec do sekretariatu i tam się zapytałam. Na co babka mi odpowiedziała:

- Przez trzy lata nauki ani razu nie zapłaciłaś na Komitet Rodzicielski. Nagrody są kupowane z tych pieniędzy, więc nic Ci się nie należy.

I tak się wyjaśniła zagadka pomijania mnie przy wyróżnieniu najlepszych uczniów. Nie płacisz to nie masz nagrody. Moja mama nie płaciła, bo zwyczajnie nie było jej na to stać. Nie płaciła także za mojego brata i siostrę, ale oni paska na świadectwie nie mieli to nikt się nie uskarżał.

Czy w Waszych szkołach też były takie praktyki dosłownie dyskryminujące uczniów ze względów finansowych? Jestem ciekawa jak to u innych wyglądało, bo ja się spotkałam z tym 3 razy. 3 razy byłam uczniem gorszego sortu bo moi rodzice nie płacili na Komitet Rodzicielski.

szkoła

by pomarina
Dodaj nowy komentarz
avatar Xynthia
18 34

@iks: Wpłaty na Komitet Rodzicielski są DOBROWOLNE. Mówienie dziecku, że nie dostało nagrody (którą teoretycznie dostaje się za określone wyniki), bo rodzice nie wpłacili na Komitet, jest słabe... Bardzo słabe.

Odpowiedz
avatar Ohboy
11 25

@Xynthia: Jest słabe. Tak samo, jak niedofinansowanie szkół. Kto miał zapłacić za tę nagrodę? Przecież nie nauczyciele.

Odpowiedz
avatar Presti
-1 21

@Xynthia to co mieli zrobić? Zrobić jej laurkę i wręczyć? Czy może ukraść jakąś książkę w księgarni i jej dać? A może nauczyciele mieli zrobić zrzutkę między sobą? To tak jak byś sobie zapisał numery lotto na karce, ale nie zapłacił za losowanie i oburzał się, że ci nagrody ci niedobrzy ludzie nie chcą wypłacić

Odpowiedz
avatar Yksisarvinen
9 27

@Presti @Ohboy: No nie wiem, może mogliby podzielić budżet z komitetu między wszystkie dzieci, a nie tylko między te, które wpłaciły?

Odpowiedz
avatar Presti
0 22

@Yksisarvinen Tylko dla czego? Autorka napisała, że nie głodowali i brudni też nie chodzili. Komitet rodzicielski to nie milion złotych. Autorka otrzymała darmowa naukę i tyle, nie wpłacili składki to z jakiej racji mieli by z tego otrzymać korzyści?

Odpowiedz
avatar pomarina
9 15

@Presti: @Presti: Nie byliśmy głodni i brudni, ale żyliśmy skromnie. Ciuchy nosiło się po starszych kuzynach, kupowało używane podręczniki, ale nie jeździło się na wycieczki szkolne. Opłata za Komitet wynosiła 60-75 zł rocznie od dziecka. Rodzice po prostu mieli ważniejsze wydatki niż płacenie np. 180 zł (była nas trójka), bo za te pieniądze to dwoje z nas miało np. kupione zimowe buty. Na ksero też nie płaciłam, ale na początku roku przynosiłam ryzę papieru (tak wychodziło taniej).

Odpowiedz
avatar m_m_m
11 19

@Presti: Jak nie mieli dość pieniędzy to nie dawać nagrody rzeczowej nikomu, wystarczyłoby wyczytać i pochwalić.

Odpowiedz
avatar Nnamani
-2 16

@Xynthia: Tak, składki były dobrowolne, ale wymagane, w celu otrzymania nagród. Tak dziala duzo rzeczy w życiu. Trochę jakby autorka nie płaciła za ubezpieczenie, a potem chciała otrzymać pieniądze w przypadku np.złamania nogi, bo przeciez inni płacą składki.

Odpowiedz
avatar Yksisarvinen
6 16

Za cholerę nie rozumiem logiki osób w tym wątku. Nagrody są przyznawane dla najlepszych uczniów, z budżetu komitetu rodzicielskiego. To nie jest ubezpieczenie, to nie jest usługa kupienia książki i wyczytania na apelu, to nie jest loteria z nag ordami. To jest nagroda dla najlepszych uczniów. Celem jest zachęcenie uczniów do nauki i zdobywania lepszych stopni, a nie do wpłat na komitet rodzicielski.

Odpowiedz
avatar janhalb
5 5

@Presti: "Autorka otrzymała darmowa naukę" JAKĄ naukę otrzymała, przepraszam?! Naprawdę w XXI w. są jeszcze ludzie, którzy wierzą w to, że nauka czy ochrona zdrowia jest DARMOWA? Nie, nie jest darmowa - jest utrzymywana i fundowana Z NASZYCH PODATKÓW.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Tez dodam swoje 3 grosze. Tak, nauka nie jest darmowa, jest oplacana z podatkow. Dlatego, ze jest oplacana z podatkow rodzice maja prawo oczekwiac, ze wiecej "dobrowolnych, ale wymaganych przez nauczycieli" skladek opacac nie beda musieli. Moze 60zl na rok nie bylo duzo. Dla niektorych jednak jest. Na przyklad w mojej rodzinie mama miala 3 dzieci w 2 rocznikach. Placila na komitet za jednego max 2 z nas, bo wiecej nie mogla. Zawsze byla scigana przez 1 nauczyciela na kazdym zebraniu. Bo niby dobrowolne, ale przeciez musi zaplacic, bo skladki tego nauczyciela sie nie zgadzaja (ma mniej wplat, niz inne klasy). Nikt nie powiedzial rodzicom, ze brak wplaty rowna sie brak nagrod / upominkow. Gdyby tak bylo, to moglabym zrozumiec takie podejscie do tematu ksiazek dla paskowiczow. Honorowe beloby tez uprzedzenie rodzicow / dziecka o sytuacji, zamiast robic przykrosc niewinnemu dzieciakowi. Jesli fundusze na nagrody sa ograniczone wystarczyloby kupic tansze upominki. Naprawde nie sadze, by ktos plakalby, ze kolejna wersja Quo Vadis podarowana przez szkole nie jest w twardej oprawie... Nagrody na koniec roku sa za osiagniecia w nauce, nie za placenie skladek na komitet rodzicielski.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
0 2

@Presti: Można było nie zbierać w ogóle pieniędzy i nie robić pompy. I wszyscy byli traktowani równo. U mnie w szkole nikt nie zbierał kasy, chyba że wycieczka szkolna. Ale to inna sprawa, bo każdy płacić za siebie lub nie jechał. A tu zrzutka wszystkich na nagrodę dla kilku, tylko nie tych co nie płacili. Nie. Albo wszyscy, którzy zasłużyli albo nikt. Bo dla osoby, która zamożna nie jest, to podwójna potwarz. Rodzice nie płacili bo nie było z czego, ale obowiązek nauczania do 18 r.ż. jest, ale jak mimo warunków pokazała, że potrafi, olali ją. Tak, to właśnie prowadzi do przekonania, że nie warto się starać. A stąd prosta droga do patologii i beneficjenta 500+ i innych zapomóg. Lub nawet gorzej, kryminału. Ja też miałem mocno pod górkę. Do tego stopnia, że jako jedyny informatyk w technikum informatycznym nie miałem komputera. Tyle, że mnie to przychodziło tak łatwo, że nie potrzebowałem go. A dzięki temu, że nikt mnie nie doceniał i nie zrobił nic dla mnie kiedy potrzebowałem, nie widzę potrzeby pomagania innym, skoro ja sobie dałem radę bez pomocy, to znaczy że da się. Szczególnie jak jest się lepszym ode mnie, o co nie trudno.

Odpowiedz
avatar szary_mysz
0 0

@Xynthia: wpłaty na komitet rodzicielski (czyli de facto Radę Rodziców) MOGĄ i najczęściej SĄ dobrowolne. Aby to jednak sprawdzić, trzeba zajrzeć do regulaminu, który każda RR musi mieć; => Prawo Oświatowe Art. 83 i 84. A powiedzenie dziecku czegoś takiego jak "nie płaciłaś na k.r. to nie ma nagrody" to faktycznie szczyt chamstwa.

Odpowiedz
avatar bazienka
11 15

u mnie bylo meczenie o te pieniadze i wyczytywanie na forum klasy osob, ktore maja je "doniesc"

Odpowiedz
avatar poller
15 19

No niestety tak to działa. Za nagrody ktoś musi zapłacić. Czasem są nagrody finansowane z gminy, czy powiatu. A wierz mi, że dylemat, co zrobić, żeby dzieci rodziców, których nie stać na wpłatę na komitet, nie czuły się gorsze, nowy nie jest. Każdy Mikołaj i inne paczki dla dzieci. W sumie ta historia świadczy o tym, że rodzice robią dobrą robotę w utrzymywaniu dzieci w błogiej nieświadomości. PS Piszę z perspektywy rodzica.

Odpowiedz
avatar bazienka
7 17

@poller: po pierwsze lista wplacajacych powinna byc utajniona, a nie ze cala klasa wie, kto nie placi po 2 pieniadze powinny byc podzielone pomiedzy wszystkie dzieci, lub wszystkie dzieci powinny byc wyroznione na apelu, a ksiazki w klasach

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
9 13

Przepraszam ale ja tu widzę winę Twoich Rodziców lub w każdej szkole było hm nienormalnie(?) RR (rada rodzicow) jest oplata dobrowolna. Jednak ZAWSZE pytamy czy dany rodzic nie chce płacić, czy go nie stać. Zresztą nigdy się nie zdarzyło by komuś nagrody nie kupić. Za dwa lata w szkolnej radzie będę to porównam ale wątpię by inaczej było. Nawet pieniądze na Mikolaja jak kogoś nie stać to właśnie RR finansuje. Po to to jest. Może były w szkole zasady, że nagrody dla tych co wpłacają, nadal mi nie pasi bo wystarczy zgłosić z jakiego powodu nie płaci ktoś i tyle. Z reszty środków spokojnie starczy. Zresztą np na 30 osób, nie wpłaciło powiedzmy 5. Te 25 osób co wpłacili nie uzyskali prawa do nagród. Co się by z pieniędzmi stało? RR dokłada do prezentów, ale szkoła TEŻ ma jakiś fundusz na to.

Odpowiedz
avatar jan_usz
2 2

@AnitaBlake: A co za różnica czy nie chce płacić czy go nie stać? Takie pytanie to zakamuflowany nacisk na płacenie.

Odpowiedz
avatar Snieznapantera
1 1

@jan_usz to jest właśnie podstawowa różnica. Wykorzystanie takich środków na dzieci, rodziców których nie stać na składki jest ok, to zwykła empatia społeczna. Jednak oczekiwanie, że coś mi się należy z puli, do której nie zamierzam nic dołożyć, jest zwykłym cebulactwem.

Odpowiedz
avatar szary_mysz
0 0

@jan_usz: Różnica taka, że może nie płaci z przyczyn losowych (półsierota, bezrobocie w domu, inne) a uczy się bardzo dobrze. Takie dziecko warto nagrodzić również za to, że daje sobie radę z nauką mimo ciężkich warunków;

Odpowiedz
avatar gawronek
11 15

To jest niestety patologia całego systemu - szkoły są skrajnie niedofinansowane. Śmieszy was składka na xero? A wiecie że gdyby nie ta składka to nauczyciele musieliby kupować papier za swoje? Bo szkoły nawet papieru nie mają w budżecie uwzględnionego. Nagrody za dobrą naukę też są śmieszne z tego samego powodu - po prostu nikt nie da pieniędzy żeby ufundować uczniom np. jakiś sprzęt do nauki albo ciekawą wycieczkę. A pandemia pokazała dopiero w jakim dołku są finanse szkół - nie potrafiły one nawet załatwić sprzętu do nauki dla swoich pracowników. Moja mama musiała wyłożyć 1,5 tysiąca na laptopa do pracy - i tylko do pracy, bo nie używa komputera w ogóle w innych celach. Swoją drogą dziwne że nikt nie pytał czy po prostu was nie stać na składki. Ja wiem że to wstydliwy temat, ale w tamtym czasie raczej nie byliście odosobnionym przypadkiem w tej kwestii.

Odpowiedz
avatar Pantagruel
7 7

@gawronek: Jeszcze lepiej. Jak zbiera się pieniądze "na ksero" i jest nadwyżka tych pieniędzy bo planowano kupować np. 4 ryzy miesięcznie a jednak wyszło, że miesięcznie wychodzą 3, to nauczyciel nie ma prawa za tę nadwyżkę kupić innych materiałów. Bo to pieniądze "na ksero". Moja ciotka musiała z własnych pieniędzy kupować markery zmywalne (te do białych tablic) mimo, że miała ponad 300zł "w kasie". Ale nie mogła tych pieniędzy wykorzystać, bo TO NA KSERO.

Odpowiedz
avatar marcelka
3 3

@gawronek: na sprzęt (laptopy + internet) szkoły mogły złożyć wniosek projektowy i dostać. Moja koleżanka jest nauczycielką w małej, wiejskiej szkole - razem z drugą nauczycielką ogarnęły wniosek, dyrektorka złożyła, laptopy przyjechały... i leżą już ponad rok w pudle w pomieszczeniu gospodarczym szkoły. Wzięły tylko koleżanka i ta druga nauczycielka, co pisała wniosek, reszta nie chce/nie potrzebuje/boi się (?); ale oczywiście reszta narzeka, jak to ich nikt nie wspiera, jak na własnym sprzęcie muszą pracować i jak tak można :S sugerowano też, że jak jakieś dziecko potrzebuje, to może wypożyczyć na czas nauki zdalnej - bo był duży problem z nieobecnościami "bo internet nie działa", "bo komputer padł", "bo nie mam w obowiązku mieć komputera" itd. - żadne dziecko nie wzięło, za to problemy z frekwencją się jakoś "magicznie" praktycznie rozwiązały.

Odpowiedz
avatar Pantagruel
4 4

@marcelka: to mi przypomina, jak w gimnazjum zakupiono nowe komputery do sali informatycznej. Nawet nie zostały podłączone bo pani dyrektor uznała, że to za drogi sprzęt a uczniowe na pewno go zniszczą :)

Odpowiedz
avatar gawronek
3 3

@marcelka ale wiesz że nie wszędzie można składać te wnioski projektowe? Że nie wszystkim szkołom to przysługuje. W szkole mojej mamy nie było nawet mowy o czyms takim.

Odpowiedz
avatar Kaskarzyna
1 13

Pomrina- szkoły są skrajnie niedofinansowane. Wiem, bo 6lat belfrem byłam i uciekłam żeby nie walić głową w mur. Twoi rodzice nigdy nic nie dołożyli- bo nie musieli(w skali rocznej to ok 2-3zł na miesiąc-to naprawdę tak dużo? czy były inne priorytety? )Czerwony pasek na świadectwie dostałaś, nagrody nie ale to nie jest obowiązkowe.tak jak i opłacanie składek. Pretensję masz do szkół?

Odpowiedz
avatar pomarina
4 8

@Kaskarzyna: Opłata wynosiła coś około 60-75 zł rocznie, była nas trójka dzieciaków, co daje minimum 180 zł. Rodzice mieli inne priorytety, np. zakup zimowych butów czy kurtek.

Odpowiedz
avatar gawronek
4 4

@pomarina Strasznie dowalona ta opłata jak na późne lata 90. Ja pod koniec pierwszej dekady naszego wieku miałem składki rzędu max 50 zł.

Odpowiedz
avatar pomarina
1 3

@gawronek: Szkoły w centrum dużego miasta, może to dlatego?

Odpowiedz
avatar gawronek
1 1

@pomarina chodziłem do szkoły w centrum dużego miasta dekadę po tobie i miałem mniejszą składkę

Odpowiedz
avatar jan_usz
2 2

Co do wysokości opłat, to jest to loteria. U mnie na osiedlu składka w przedszkolu jest 30zł, na blokowisku kawałek dalej 5zł.

Odpowiedz
avatar Zmijcia
3 3

@gawronek: dowalona? U mnie to było 100zł od łebka, też późne lata 90.

Odpowiedz
avatar harpia
0 0

@gawronek początek lat 2000, szkoła w mieście do 30 000 mieszkańców-składka na radę rodziców 70 zł

Odpowiedz
avatar livanir
0 10

No tak, edukacja w szkole jest za darmo, ale nagrody czy inne benefity już nie są.

Odpowiedz
avatar pomarina
11 11

@vezdohan: dobrze się uczyć to jakiś wstyd?

Odpowiedz
avatar Pantagruel
2 4

@pomarina: Zależy, czy faktycznie się uczysz (i coś z tego zostaje) czy kujesz bez sensu żeby mieć czerwony pasek albo wysoką średnią.

Odpowiedz
avatar vezdohan
5 5

@pomarina: Nie to nie jest powód do wstydu. Gromadzisz wiedzę i rozwijasz się to się zawsze przyda. Jednak licealista wie, i to wie dobrze, że czerwony pasek nigdy i nigdzie do niczego, mu się nie przyda. Punkty z matury to tak, wiedza to tak, umiejętności jak najbardziej. Chociaż może jako wyraz sprzeciwu wobec systemowi edukacji nastawionemu na wyrównywanie i bylejakość, to tak. To zasługuje na szacunek.

Odpowiedz
avatar pomarina
1 3

@Pantagruel: Ucząc się do egzaminu gimnazjalnego czy matury siłą rzeczy człowiek też uczy się do przedmiotów szkolnych (z których jest właśnie ten końcowy egzamin). Dla mnie nauka nigdy nie sprawiała trudności, na studiach magisterskich byłam najlepszą studentką na roku.

Odpowiedz
avatar Luksja
12 16

I właśnie z tego powodu przestałam płacić na" komitet rodzicielski"- moje dziecko średnia 5.5 świadectwa z czerwonym paskiem (a jak?!),ale nagrody brak -inne dzieci dostały (nawet te z niższą średnią),pytam z ciekawośc,dlaczego tak? -były małe wpłaty i nie starczyło, -ale przecież zawsze płacę ,nawet więcej niż inni,bo wiem, że nie każdego stać. -ale tak jakoś wyszło. Skoro tak,to teraz nic nie dostają,ani składek,ani papieru,ani darowizny,ani sprzętu! Każdego należy traktować równo,a zwłaszcza dzieci- ja kupię swojemu dziecku,co będzie chciało, ale chodzi o zasadę!!

Odpowiedz
avatar marcelka
-5 13

A ja nie rozumiem, czemu rodzina autorki nie płaciła. Te składki nie były wysokie, rzędu 20 czy 25 zł... i nawet jeśli zrozumiałe, że we wrześniu wydatki się kumulowały (książki, które wtedy nie były darmowe, zeszyty, ubezpieczenie itd., pomnożyć to czasem razy kilkoro dzieci), to u mnie w szkołach zawsze było tak, że ci trochę biedniejsi płacili składkę np. w październiku czy listopadzie, i nikt nie robił z tego tytułu problemów. Było też kilka rodzin takich, że bieda była naprawdę, i za nie czasem ktoś zakładał składkę, ale to też każdy wiedział, u kogo jest naprawdę biednie, a kto tylko narzeka. A jak Autorka pisze - że większość rodzin oglądała każdą złotówkę - to znaczy, że ogólnie sytuacja materialna w okolicy pewnie nie była za dobra. I czemu te inne rodziny, w podobnej sytuacji, miałyby się zrzucać na Autorkę? Niewykluczone, że na nagrody dla wyróżnionych pieniądze dali tylko rodzice wyróżnionych (u mnie w szkole tak nie było, ale w sąsiedniej szkole już tak (ale może to właśnie kwestia tego, że problem ze składkami był tam spory - bo jak u mnie, przy klasie powiedzmy 27 dzieci, 3 rodziny nie zapłaciły - to się gubiło, a tam była szkoła mała, i jak przy 11 dzieciach 5 nie zapłaciło, no to skąd miały się wziąć pieniądze na nagrody?)

Odpowiedz
avatar bazienka
4 6

@marcelka: za "moich" czasow (rocznik 85) bylo to 50 zl potem albo w wiekszych miastach zapewne wiecej a teraz przelicz sobie to przez liczbe dzieci w wieku szkolnym w rodzinie wychodzi kurtka/buty dla co najmniej jednego dziecka zamiast kasy, ktorej nie zobaczysz

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

aha, te 50 zl bylo nie na rok, a na SEMESTR czyli rocznie na dziecko stowa

Odpowiedz
avatar helgenn
6 6

Jeśli dobrze pamiętam to trzeba było zgłosić nauczycielowi ciężka sytuację finansową i wtedy jakby reszta rodziców płaciła dodatkową złotówkę czy dwie

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@helgenn: Tylko, że jeżeli mają idealnie na granicy, to się nie kwalifikuje jako ciężka sytuacja finansowa. Starczało im na podstawowe potrzeby? Starczało. Także nie kwalifikowali się.

Odpowiedz
avatar Bubu2016
1 15

Trochę w tej historii jest niezrozumienia prostej zasady, że z pustego i Salomon nie naleje. Nie pojmuję, jak można domagać się nagrody z funduszu, na który się nie wpłaciło ani złotówki?

Odpowiedz
avatar pomarina
9 11

@Bubu2016: Ale tu nie chodzi o wartość nagrody tylko o emocje i oczekiwania młodego człowieka, że za włożony wysiłek będzie traktowany tak jak inni. Raczej nikt nie jest cały w emocjach bo dostał atlas gatunków drzew, tylko że został przy wszystkich wyczytany, że mu pogratulowano, że dyrektor uściskał dłoń. Dla młodego człowieka to jest konkretne przeżycie.

Odpowiedz
avatar marcelka
6 10

@pomarina: no ale tu nie było dobrego wyjścia... mieli wyczytać ją i nic nie dać, skoro inne dzieci dostawały? to by dopiero było nie w porządku... mieli nikogo nie wyczytywać i nikomu nic nie dawać, bo rodzice Autorki nie zapłacili składki/nie ufundowali nagród? Jestem ciekawa, jak to wyglądało z punktu widzenia rodziców, i czy przypadkiem szkoła nie komunikowała na zebraniach lub bezpośrednio, że nie opłacenie składki (lub jakiejś innej kwoty) = nie przyznanie nagrody i czy rodzice powiedzieli o tym Autorce (najwyraźniej nie)

Odpowiedz
avatar gawronek
0 2

@pomarina no ale nie wyczytywali cię bo nie było dla ciebie nagrody. Pewnie chcieli uniknąć sytuacji że jako jedyna stoisz na środku z pustymi rękoma. I szczerze - co jest warty uścisk dłoni człowieka który cię nawet nie zna, nie zna twojego imienia, czasem nawet cię na oczy nie widział?

Odpowiedz
avatar bazienka
4 6

@marcelka: mogli wyczytac i dac na forum dyplom, a w klasie ksiazki, dzieciak poczulby sie wyrowniony i doceniony

Odpowiedz
avatar szary_mysz
0 0

@pomarina: 100% racji. Gdyby oczekiwać nagrody z funduszu tylko wtedy gdy się wpłacało, to w takim razie po co ten fundusz? Rodzice mogli kupić taką nagrodę bez pośrednika czyli szkoły.

Odpowiedz
avatar Bratkowa
2 6

Współczuję. Tak nie powinno być. Masakra jakaś.

Odpowiedz
avatar Michail
7 9

"Jak wiadomo w Polsce edukacja szkolna jest bezpłatna i szkoły powszechne nie mają prawa pobierać żadnych opłat." - no i ta edukacja była dostarczona bezpłatnie. Sytuacja przykra, zwłaszcza dla młodszego dziecka, ale to nie jest element obligatoryjny.

Odpowiedz
avatar Nnamani
8 14

Pretensje głównie powinnaś mieć do swoich rodziców, nawet nie dlatego, że nie płacili składki, tylko zamknęli buzię w ciup. Powinni Cię uprzedzić i wyjaśnić dlaczego jest tak a nie inaczej i że np. będziecie świętować w domu np. lodami. Ale jeżeli im nie przeszkadzało przeć całą Twoja edukacje że w takich sytuacjach jesteś pomijana i ani razu nie wpadli na pomysl, zeby temat poruszyć, to za duże mam oczekiwania. Denerwuje mnie też oczekiwanie, że wszyscy mają się składać na niezaradnych życiowo, bo sytuacja trwala cala Twoja edukacje a nie wynikala z chwiliwych problemow finansowych. Jak ktoś nie umie w rok albo te 3 lata odłożyć 60 zł, do tego robi 3 dzieci... no to sorry.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2022 o 14:28

avatar pomarina
-1 11

@Nnamani: A wiesz jaka była sytuacja w latach 90-tych w Gdańsku? Wiesz jak fajnie było, jak oboje rodziców pracowało na stoczni, która ogłosiła upadłość? Jak chodziło się do pracy a nie otrzymywało się wynagrodzenia? To nie obecne czasy gdzie praca leży na ulicy i w każdym sklepie czy dużym zakładzie szukają pracowników. Wtedy aby dostać pracę sprzątaczki trzeba było mieć znajomości. Moi rodzice robili wszystko aby zapewnić nam godny start w dorosłość i złego słowa nie mogę na nich powiedzieć. Całe życie ciężko pracowali i absolutnie nie byli niezaradni życiowo!

Odpowiedz
avatar Pantagruel
2 14

@pomarina: Niezaradność życiowa to również decydowanie się na więcej dzieci gdy już obecna sytuacja jest nieciekawa albo niepewna. Jak ma się nieciekawą sytuację, słabą płacę, niepewne zatrudnienie i dziecko to powinno się starać zapewnić mu dobrry byt, a nie decydować się na kolejne dziecko.

Odpowiedz
avatar Bratkowa
2 8

@Nnamani nie rozumiem skąd rodzice mieli wiedzieć, że szkoła ukaże dziecko i pozbawi nagrody za dobre wyniki w nauce? Ja bym nie zgadła. W ogóle to jakiś absurd. Mam dzieci w przedszkolu i wiem (z maila przewodniczącej komitetu przedszkolnego do wszystkich rodziców), że wszyskie dzieci dostają u nas prezenty na Mikołaja, nieważne czy rodzice płacą składkę czy nie.

Odpowiedz
avatar Bratkowa
4 6

@pomarina super babka z Ciebie, rodzice mogą być dumni. Twardo stąpasz po ziemi, umiesz być wdzięczna rodzicom i masz do nich szacunek. Chciałabym, aby moje dzieci kiedyś takie były.

Odpowiedz
avatar gawronek
-2 4

@Bratkowa Nie nazwałbym tego karaniem. Prezenty nie biorą się znikąd. Kto miał za nie zapłacic wtedy? Nauczyciel z pensja tysiąc złotych? Jest to przykra sytuacja, ale mam wrażenie że rodzice autorki nigdy nie zgłosili problemów finansowych - i stąd cała sytuacja. I do jednego się zgodzę - jak cię nie stać to nie decydujesz się na dzieci. I nie gadajcie że nie było pracy - też jestem z miasta portowego i nawet w tych dziwnych latach 90. dało się znaleźć pracę. Byle jaką, słabo płatną - ale zawsze.

Odpowiedz
avatar Bratkowa
4 6

@gawronek Tak, to było karanie. Pieniądze z komitetu idą na osobne konto i na koniec roku wiadomo ile ich jest. Wiadomo też, ile jest dzieci z paskiem. Kupuje się więc nagrody dla wszystkich paskowiczów z tych pieniędzy co są. Proste.

Odpowiedz
avatar gawronek
-2 2

@Bratkowa ale jak można karać nie dając czegoś co jest nie przewidziane na początku roku? Nie płaciła składek z których były nagrody to nagrody nie dostawała. Może gdyby jej rodzice zgłosili kiedyś że ich nie stać to byłoby inaczej.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 5

@gawronek: pieniadze z komitetu trafiaja do puli niech bedzie 25/30 uczniow mialo oplacony komitet 5 uczniow nagrody z paskami- jest z czego brac ktos wyzej napisal, ze ma to zachecic uczniow do nauki, nie do odejmowania sobie od ust

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 3

@Bratkowa: Ale to nie szkoła ukarała dziecko! Nagrody fundował komitet rodzicielski, nie szkoła, więc to rodzice wypisali dziecko z możliwości walczenia o nagrody, nie szkoła.

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
3 5

@gawronek: Sytuację nagród na koniec roku da się rozwiązać na masę różnych sposobów. Pomijając już, że pieniądze z tych szkolnych składek trafiają na jedno konto i jest to ogólna pula do wykorzystania, z której dałoby się kupić te nagrody, bowiem nie uwierzę, że cała klasa miała świadectwo z paskiem. Z reguły są to 4-5 osób. A jeśli chodzi o sposoby na rozwiązanie sytuacji to po 1, można kupić tańsze nagrody. Zapewniam, że dzieciak w podstawówce bardziej ucieszy się z breloka-maskotki, którą przypnie do plecaka niż z kolejnych "Krzyżaków", do których nigdy nie zajrzy. Po 2, nie uwierzę, że wszyscy rodzice w klasie są bezrobotni. Na pewno przynajmniej kilka osób pracowało w jakichś firmach, w których dałoby się dogadać z szefem, żeby ufundował kilka takich paczek składających się z tzw. firmowych gratisów typu obrandowany notatnik, długopis itp. Zawsze to jakaś reklama, a dziecku takie biurowe materiały się przydadzą. Oczywiście, w latach 90 sytuacja była inna i to już jest musztarda po obiedzie, ale nawet dzisiaj słyszę w otoczeniu i w mediach o różnych niefajnych sytuacjach związanych ze składkami szkolnymi (vide: afera w szkole podstawowej w Rybniku). A prawda jest taka, że wystarczy trochę ruszyć głową, a problem da się rozwiązać w bardzo prosty sposób.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-3 7

@ZjemTwojeCiastko: Mentalność że ci którzy nie płacą powinni mieć jakiekolwiek prawa do pieniędzy w puli, do której nie płacili, jest po prostu chora, i odbija się czkawką. To przez takie myślenie mamy teraz drożyznę i firmy zamykające się ze względu na Polski Ład.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-3 7

@bazienka: "jest z czego brac" - taaa, nie ma to jak się rządzić cudzymi pieniędzmi. Jak ktoś nie płaci na ten komitet to nie są jego pieniądze do brania, i nie jest to jego prawo decydować jak zostaną wydane! Nie twoje, nie ruszaj, prościutka zasada! Ale nie no, wpłacać to się nie chce a brać to już wszyscy, rzygać się chce. Nie bierzesz udziału w komitecie rodzicielskim, nie ponosisz ciężaru jego funkcjonowania, spoko, ale jakim prawem oczekujesz takich samych benefitów?! Zapewniam, że jakby benefity z komitetu rodzicielskiego miał dostawać każdy, czy zapłacił czy nie zapłacił, to nie zapłaciłby nikt i nie byłoby żadnych nagród, dla nikogo. Jeśli uważasz że tak byłoby bardziej fair - z czym bym się nie spierał! - to napisz to wprost. A nie jakieś brednie populistyczne :|

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
2 2

@bloodcarver: Wypraszam sobie. Jestem zaciekłą przeciwniczką wszelkich socjali i rozdawnictwa, a jako przedsiębiorczyni zatrudniająca ludzi nie napiszę, co sądzę o Polskim Nieładzie, bo byłyby to słowa wysoce niecenzuralne. Napisałam o ogólnej puli funduszy do wykorzystania w oparciu o własne wspomnienia szkolne, gdzie był jeden ogólny budżet klasowy, z którego opłacało się nagrody dla uczniów z paskiem, prezenty dla wychowawczyni na koniec roku i jakieś tam nauczycielskie święta, jak również z tej puli dopłacano do obiadów szkolnych dla biedniejszych dzieci. Byli tacy rodzice, którzy z jakiegoś powodu wpłacali dużo, byli tacy, którzy wpłacali minimum (większość), byli również tacy, którzy nie wpłacali nic (bo nie było ich stać, albo po prostu nie chcieli). To nie miało znaczenia, bo dzieciaki zawsze dostawały "od szkoły" równe nagrody. Nie twierdzę, że taki system jest dobry. Tak osobiście, to uważam, że jeśli ktoś nie wpłaca to nie powinien korzystać. Natomiast, jeśli już mamy taki mikrosystem wpłat szkolnych, to należy przedstawić zasady gry na samym początku. Bo dzieciaki rozumują w innych kategoriach niż dorośli, a brak docenienia sukcesu lub celowe pominięcie i pokazanie, że są z jakiegoś powodu gorsi, podcina skrzydła. A tak, jak napisał ktoś wyżej lub niżej - dzieci z biednych lub patologicznych rodzin powinny być tym bardziej motywowane do działania. Po co? Po to, żeby widziały sens w kształceniu się i zdobywaniu nowych wiedzy i umiejętności, by w dorosłym życiu byli produktywnymi atomami społecznymi, a nie ciapciakami siorbiącymi zasiłki.

Odpowiedz
avatar pomarina
1 1

@Pantagruel: To teraz jest taka świadomość. 30-40 lat temu mentalność była nieco inna. Kiedyś rodziny z 3-4 dzieciakami to był standard, teraz ma się jedno lub góra 2 bo właśnie myśli się aby zapewnić im jak najwięcej. Nie oceniaj tamtych czasów tak jakby one były teraz. To bardzo niesprawiedliwe. Teraz np. moment kiedy kobiety decydują się na dziecko bardzo się opóźnił, wiele kobiet rodzi po raz pierwszy po 30, wtedy dziewczyny rodziły w wieku 20 lat i nikt się nie zastanawiał czy to dobrze czy źle. Taka po prostu była kolej rzeczy. Teraz kobieta najpierw chce mieć pracę, mieszkanie, stabilizację i dopiero wtedy dziecko. Wtedy zaczynało się od dziecka. Nieodpowiedzialne? Teraz pewnie tak, wtedy to był standard. @gawronek: Nigdzie nie napisałam, że moi rodzice byli bezrobotni. Mieli prace - byle jakie, słabo płatne. Dokładnie takie o jakich piszesz. Ciężko pracowali abyśmy mieli zapewniony w miarę dobry start w życie.

Odpowiedz
avatar Allice
-1 5

Proponuję zrezygnować z jakiegokolwiek wyróżniania uczniów, co to za podziały niby. Zrzutki na ksero? A na co to komu? Aaaa, że nauczyciel chce ułatwić życie uczniom, coś dodatkowego skserować, sprawdziany wydrukować? A po co? Przecież wszystko można przepisywać/przerysowywać. Problemu nie widzę, buntujcie się! PS. U mnie w szkołach ci najbiedniejsi byli zwolnieni z tego typu opłat. A nawet jeśli nie całkowicie to nikt się nie czepiał o zmniejszoną kwotę. Swoją drogą wysoka, też zaczynałam w latach 90 a była przynajmniej 2 razy niższa

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
5 7

Komitet rodzicielski. Pieniądze, które w niewyjaśniony sposób znikały w czeluściach mojej szkoły. Właściwie nigdy nie wiedzieliśmy, na co idą. Wycieczkę mieliśmy tylko 2 razy w ciągu 5 lat szkoły. A sytuacja opisana w historii bardzo piekielna. Z dwóch powodów. Po pierwsze, uczniowie powinni być nagradzani za wyniki w nauce niezależnie od stanu posiadania, a może nawet ci biedniejsi powinni być bardziej nagradzani za dobre wyniki, żeby ich zmotywować do nauki i może w przyszłości wyrwą się z biedy. Po drugie, jeśli już były takie zasady, to powinno się o tym poinformować już na początku. P.S. Ci, którzy nie pamiętają, jak parszywe pod względem zatrudnienia były lata dziewięćdziesiąte, odwalcie się od autorki. Co z tego, że PKB podobno rosło w zawrotnym tempie, skoro praktycznie nie miałem szansy na znalezienie pracy, z której mógłbym się utrzymać. W mojej okolicy coś zaczęło się zmieniać, jak Czesi zaczęli zatrudniać Polaków, ale to już było po 2000, o ile dobrze pamiętam. No i wejście Polski do UE. Chyba jeszcze w 2003 bezrobocie przekraczało 20%, więc gadki i braku zaradności możecie sobie wsadzić. Ja miałem szczęście, bo zakład, w którym pracowali rodzice, nie upadł po przemianie ustrojowej, więc luksusów nie było, ale na życie na ogół starczało bez problemów.

Odpowiedz
avatar szary_mysz
0 0

@pasjonatpl: "Pieniądze, które w niewyjaśniony sposób znikały w czeluściach mojej szkoły. Właściwie nigdy nie wiedzieliśmy, na co idą." I nigdy o to nie zapytaliście?!

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-3 5

Brak nagrody jest absolutnie zrozumiały - szkoła nie ma żadnych ogólnych funduszy na to, niestety. Jeśli ktoś się nie wpisuje w komitet rodzicielski, jego prawo, ale nie powinien oczekiwać także korzyści z niego. Natomiast zdecydowanie wręczenie świadectwa na apelu, z honorami, powinno mieć miejsce.

Odpowiedz
avatar Gasparka
0 0

Widzę, że dużo osób ma pretensje do autorki, że oczekiwała nagród, mimo że rodzice nie płacili na Komitet. Tyle że nie o to chodziło autorce. Wiadomo, miło coś dostać, ale jako osoba, która takie nagrody dostawała, mogę powiedzieć, że zazwyczaj i tak było to coś, co mnie nie interesowało i zbierało tylko kurz potem. Tu bardziej chodzi o to wyróżnienie przed całą szkołą. Autorka, mając ten czerwony pasek, powinna być wyczytana i dostać świadectwo przed całą szkołą jak i pozostali. Jeżeli szkoła nie chciała, żeby autorka jako jedyna nie dostała nagrody, mogli na apelu rozdać same świadectwa, nagrody wręczyć później. Mogli również uprzedzić autorkę wcześniej, że niestety nie przewidują nagrody, ale zostanie wyróżniona. W tym wypadku to naprawdę wygląda, jakby została ukarana za to, że rodzice nie wpłacili (nieobowiązkowej) składki.

Odpowiedz
avatar harpia
0 0

U mnie w szkole komitet rodzicielski był "dobrowolny" ale... wieczne wywoływanie ucznia na forum klasy, że nie zapłaciło za komitet i dlaczego? Co taki maluch z podstawówki ma powiedzieć? U mnie mamuśki i wychowawczyni z klasy zawsze trzymały się razem i kiedyś na ognisku nauczycielka wygadała się, że pieniądze z komitetu rodzicielskiego są przeznaczane na wyjazdy integracyjne dla nauczycieli, ciasto do pokoju nauczycielskiego itp.

Odpowiedz
avatar timka
0 0

A to dziwne bo w żadnej z moich szkól nigdy nagród dla tych z czerwonym paskiem nie było, tylko dla tych, którzy mieli najwyższe średnie..

Odpowiedz
avatar pisaqq2
0 0

Ja tam z paskiem zawsze rok kończyłem ..... Na dupie

Odpowiedz
avatar dayana
0 0

U mnie w szkole nie ukrywali tego i wiadomo było, że jak ktoś nie płaci to nie dostanie nagrody. Z jednej strony wyróżnienie, ale z drugiej to tylko raz dostałam przydatną książkę, więc tak naprawdę to była duża strata pieniędzy.

Odpowiedz
Udostępnij