Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia odnośnie PPP nasunęła mi myśl, że może moja też się tu…

Historia odnośnie PPP nasunęła mi myśl, że może moja też się tu nadaje.

Jestem matką 4 latka.

Dziecko poszło do przedszkola nie w pełni odpieluchiwane, w sensie ogólnie zgłaszało potrzeby, ale przy zabawie nie. Adaptacja przeszła ok, natomiast po zmianie sali zaczął się problem. Podpowiedziano nam, żeby założyć pieluchę mimo, że dziecko pół roku wcześniej chodziło bez. Zaufaliśmy, że to kwestia zmiany otoczenia, że poczuje się pewniej to się zdejmie. Rozmawiałam z wychowawczyniami i psychologiem przedszkolnym.

Dziecko w pieluchach chodziło kolejne 9m, w końcu nie tylko w przedszkolu ale wszędzie. Rozmawiałam z pediatrą, wychowawcami, psychologiem przedszkolnym czy gdzieś mogę iść, coś sprawdzić bo dziecko 3,5 l w pieluchach. Wszystko jest ok. Wyrośnie.

W końcu jakaś matka powiedziała mi o istnieniu PPP. Zapisałam tam dziecko. Psycholog pokierowała nas na badania usg brzucha, gastrologa i diagnozę SI. Fizjologicznie niby wszystko ok. Na diagnozie wyszły zaburzenia SI. Dziecko pół roku czeka na terapię państwowo, chodząc jednocześnie prywatnie. Na pierwszej wizycie w PPP dziecko odblokowało się z jedynką. Nagle zaczęło po prostu chodzić. Z dwójką problem jest nadal, stąd terapia. Pytanie czy diagnoza poprawna skoro na jedynkę wpływ miała psycholog?

W międzyczasie zmieniliśmy przedszkole. W drugim jest lepiej, ale dziecko samo nie zgłasza grubszej potrzeby, pilnują tego dorośli, a ja się zastanawiam czy dopóki pilnują tego dorośli to czy dziecko nagle zacznie pilnować? Kółko się zamyka. Rozmawiałam z psycholog z nowego przedszkola zaproponowano nam spróbować psychoterapię.

Znalezienie psychoterapeuty dla dziecka w pandemii jest szalenie trudne, bo masa dzieci ma problemy, ale znalazłam. Spotkania ze mną, dzieckiem, mężem, globalne podejście. Stwierdziłam że może coś z tego będzie. W tej samej poradni stwierdzono, że dziecko ma nadwrażliwość dźwiękową. Zaproponowano bardzo drogą terapię. Dziecko jest rozwinięte ponad swój wiek. Lekka mowa, pisze i czyta, rozumie polecenia. Wykonuje szybciej niż większość grupy, uwielbia zajęcia muzyczne, taneczne, chętnie i głośno śpiewa, świetny kontakt z dziećmi, uwielbia ruch. To są informacje od wychowawczyni dziecka. Jedynym objawem w domu bywa zasłanianie uszu na mikser czy odkurzacz ale to też zależy od tego jak bardzo chce uczestniczyć w tym co robimy.

I ja teraz nie wiem, czy moje dziecko ma zaburzenia, czy pierwsze przedszkole spowodowało traumę. Zmiana przedszkola była na pewno dobrym pomysłem. Moje dziecko potrzebuje pomocy, czy czasu a może wzięcia odpowiedzialności (z drugiej strony jeśli nie jest w stanie kontrolować samodzielnie to ciągłe porażki wpłyną źle) i czy chęć pomocy dziecku nie jest wykorzystywana do "dojenia nas"? Miesięcznie na ten cel w jednej poradni zostawiamy ponad 1000 zł miesięcznie, nie biorąc pod uwagę tej drogiej terapii, a efektów brak. Czy potrzeba więcej czasu?

Poszłam z dzieckiem do laryngologa i dostaliśmy skierowanie na badanie słuchu plus zamierzam zrobić jeszcze raz diagnozę na nadwrażliwość w punkcie specjalizującym się w badaniu słuchu. Jestem mocno sceptyczna. W temacie, z którym szukałam pomocy zrobiłam też kurs o zaparciach nawykowych i czuje się bezradna i zostawiona sama sobie, jednocześnie nie wierzę, żeby mój przypadek był jakiś nadzwyczajny. Dziecko jest ogarnięte i samodzielne, ale jeden aspekt kuleje i siada na pewność siebie, a ja muszę wiedzieć więcej od specjalistów.

by ~91737293
Dodaj nowy komentarz
avatar Avlime
1 7

Jak długo dziecko ma terapię? U mnie psychoterapia przy depresji dopiero po półtora roku zaczęła dawać pozytywne efekty. Pierwsze miesiące to tak naprawdę rozpoznanie problemu i kierowanie uwagi przez psychologa na rzeczy które trzeba się nauczyć obserwować u siebie i w otoczeniu.

Odpowiedz
avatar helgenn
9 17

Zostanę za to zjechana, ale co tam ;) Jestem po 30stce, gdy zaczynałam studia najpopularniejszym kierunkiem była pedagogika, ogólnie jak ktoś nie wiedział co ze sobą zrobić to wybierał ten kierunek, za to zapotrzebowania na rynku praktycznie nie bylo. Wraz z pojawieniem się absolwentów tego kierunku na rynku pracy stopniowo "pojawiało się" coraz więcej zaburzeń u dzieci, które już teraz wymagają terapii, SI to zdecydowanie mój faworyt (stwierdzane czasem po tym, że dziecko trzyma mocno ołówek). Absolutnie nie twierdzę, że nie istnieją dzieci z zaburzeniami i za czasów mojego dzieciństwa nie mogli liczyć na żadną pomoc. Za to dziś można trafić na średnio wykształconym oszołomow, którzy w każdym dziecku znajdą coś nie tak i będą naciągać na terapię.

Odpowiedz
avatar Xynthia
5 5

@helgenn: Moja córka miała iść do szkoły jako sześciolatka, tak z pół roku wcześniej panie z przedszkola podniosły alarm, że koniecznie do logopedy!!! Owszem, Młoda dość niewyraźnie wymawiała "sz", "cz", "rz". Oczywiście przejęłam się, zapisałam (parę miesięcy oczekiwania). Parę dni przed umówioną (pierwszą!) wizytą u logopedy wylądowałam w szpitalu z zapaleniem spojówek, które już przechodziło w zapalenie rogówki, ja do szpitala, Młoda do babci, która nie była w stanie udać się z nią do logopedy, w moim stanie (krótkowzroczność od dzieciństwa i "od zawsze" paniczny strach przed utratą wzroku) nawet nie pomyślałam o tym, żeby tę wizytę po prostu przełożyć. Po udanej terapii (zastrzyki w rogówke, nie polecam!) chciałam umówić Młodej nowy termin, gdy nagle zdałam sobie sprawę, że moje dziecko w tym momencie mówi już zupełnie poprawnie, to "dziecięce seplenienie" zniknęło... Tak że, tego... Nie uważam, że podejście "samo przejdzie" jest słuszne, ale też nie należy przesadzać w drugą stronę i szukać problemów tam, gdzie na 99% nie są one "problemem", tylko normalnym etapem rozwojowym.

Odpowiedz
avatar poller
5 5

@helgenn: Dzieci są koszmarnymi pacjentami przecież. Jeśli wszystko jest ok i rozwija się typowo, to super. Jak tylko coś jest nie tak, to weź spróbuj odróżnić właściwy problem od nietypowego, ale poprawnego rozwoju. Do tego stwierdzenie, czy terapia przynosi efekty, wymaga czasu, a dziecko potrafi się rozwijać szybciej niż to. Nie zazdroszczę pediatrom.

Odpowiedz
avatar helgenn
1 5

@Xynthia logopeda to lekarz, mój komentarz nie odnosił się do problemow medycznych a wmawianiu, że 3-latek wymaga psychoterapii, bo krzywo trzyma ołówek. Podam przykład, żeby lepiej zobrazować. Koleżanka usłyszała w przedszkolu, że jej syn nie wchodzi płynnie po schodach, tylko robi krok i przerwę, no jak nic objaw przynajmniej autyzmu. Okazało się, że dziecko w domu używało tylko windy a jak miało wejść po schodach to dziadkowie krzyczeli "uważaj, bo schody". No i dziecko sobie skojarzylo, że schody= niebezpieczeństwo.

Odpowiedz
avatar Chomik_1_2_3
2 2

Miałam ten sam problem ze swoim dzieckiem. Jedynkę robiło normalnie, natomiast z dwójką był problem,dziecko wcale nie wolało. Ile nerwów było, twierdził że nie czuje. Przeczytałam chyba z milion artykułów na ten temat i wreszcie już zrezygnowana podałam dziecku dicoflor. I na następny dzień cud, dziecko wolało zrobić dwójkę, aż sama byłam w szoku, że pomogło.

Odpowiedz
avatar Bratkowa
3 5

Jako mama 4-latki (z końca grudnia, 4 lata ma od 3 tygodni) powiem tak. Do przedszkola chodzi drugi rok. Po pierwsze współczuję i łączę się w bólu. Mojemu dziecku wciąż zdążają się wpadki. Do przedszkola poszła bez pieluchy, ale wpadki były codziennie. W dodatku 2 ma kilka razy dziennie. Panie ma dwie. Jedna spoko i dziękuję za Nią Bogu. Ona mi odradziła powrót do pieluch. A myślałam tak z powodu wiecznych lamentów drugiej. Która twierdziła też, że córka ma te kupy dziwne i na pewno ma alergię, ale testy które za kilka stów zrobione pod jej naciskiem nic nie wykazały). U mojej córki w końcu zadziałało przekupstwo. Za każdym razem jak zrobiła kupkę na sedes ( nocnik odrzuciła) dostawała bajkę na kompie. Wiem że mało pedagogiczne, ale po 9 miesiącach chodzenia bez pieluchy i nadal bez specjalnych postępów byłam zdeterminowana. Te bajki miała aż do 4 urodzin, teraz dostaje 2 kropki a bajkę za 10 kropek. Tyle z moich doświadczeń. Dodam jeszcze, że ostatecznie u córki wykryto autyzm atypowy. Nie twierdzę, że Twoja to ma, pewnie nie ma. Zatykanie uszu przy hałasie to objaw nadwrażliwości słuchowej czyli też zaburzeń SI. Mój Syn ma taką nadwrażliwość i ja też. Nie jest to przyjemne. Czasem zaburzenie SI są częścią objawów autyzmu (Syn ma zdiagnozowany Zespół Aspargera). Czasem są u osób neurotypowych (jak ja). Możesz jeszcze poczytać o autyźmie/Zespole Aspergera i przebadać córkę pod tym kątem, ale wnioskując z Twojego opisu nie sądzę żeby Twoja córka go miała.

Odpowiedz
avatar katem
2 4

@Samarkanda: Głupoty gadasz. Może dziecko tak bardzo koncentruje się na tym, co robi, że zapomina o fizjologii. Z moim synem tak było w przedszkolu (a również w domu) - na szczęście niezbyt często, tylko, że ja miałam bardzo pozytywne panie z tym przedszkolu, a one bardzo lubiły mojego syna, mimo kłopotów, których im przysparzał. A chodzi po terapeutach, aby wcześnie wykluczyć przyczyny fizyczne czy związane z rozwojem.

Odpowiedz
avatar timka
2 2

@Samarkanda: imię Andżelika jest popularnie od lat 80tych co najmniej wiec pisanie o Andżeli przy Brajanie jest głupotą, a Ty masz ogolnie chyba 0 empatii, skoro dziecko juz było prawie odpieluchowane to na pewno zadziałał stres w przedszkolu

Odpowiedz
avatar Bedrana
3 19

Jestem pewna, że 90% dzisiejszych matek ma piedolca i nasrane we łbie. Robić krzyk, że dziecko rżnie w pieluchę, bo się nie chciało w odpowiednim czasie nauczyć je rżnąć na nocnik? Kobieto! Nie rób ze swojego potomka niedorozwoja i nie lataj z nim po lekarzach, psychologach czy innych szamanach, bo ci wynajdą kolejne dziesiątki problemów. Jak mnie wkurza, gdy ktoś swoje zaniedbania i lenistwo chce usprawiedliwiać, najczęściej wydumanymi, chorobami dziecka. "...poszło do przedszkola nie w pełni odpieluchiwane..." NO WŁAŚNIE! Liczyłaś na to, że je "do końca" odpieluchuje przedszkole? No to się przeliczyłaś. Zasugerowali ci powrót do pieluchy, bo nikomu się nie chciało w kółko zmieniać zasranych gaci. Dziecko "odpieluchowuje" się NAJPÓŹNIEJ w wieku dwóch lat. Przedszkola W OGÓLE nie powinny przyjmować "bombelków" lejących i srajacych pod siebie, ale mamuśki kłamią w żywe oczy, że dziecko już "woła" i robi na kibel. A potem "ojojoj, nie wiem co się dzieje, pewnie chore". Chore - to wy macie mózgi. Czego się Jaś nie nauczy - tego Jan nie będzie umiał. Nie da się odpieluchować dzieciaka w dwa tygodnie, bo od września idzie do przedszkola. Nie nauczy się też tego sam, bo ma już pewne nawyki, które mu pasują. Ja już tu czytałam o odsrywaniu pięciolatków na osiedlowych trawnikach i sprzątaniu jak po psach - bo nie doniosą parę metrów do domu. Zafundowałaś swemu dziecku traumę - to teraz je z niej wyciągnij. Nie wmawiaj mu i otoczeniu, że jest upośledzone i dysfunkcyjne, bo mu zrobisz jeszcze większą krzywdę. Weź się w garść, załatw sobie jakiś dłuższy urlop, poświęć czas i przepracuj problem w domu. I się zastanów co jest ważniejsze. Praca, czy dziecko?

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 14

@Samarkanda: @Bedrana: No cóż, trudno się nie zgodzić. A dlaczego dawniej nie było takich problemów? Bo nie było pampersów, pieluchy trzeba było prać i to raczej nie w automatach. No to dzieci panować nad fizjologią uczyło się jak najszybciej, by sobie roboty odjąć. Dziś można by było przyoszczędzić kasy na pampersach, ale to chyba nie jest wystarczający bodziec.

Odpowiedz
avatar Samarkanda
1 13

@Bedrana BRAWO! Dokladnie o to chodzi ale durne baby beda nas minusowac bo ich Dżensonek jest przeciez taki uduchowiony i w ogole nie jak inne dzieci bo tak powiedziala pani terapeutka. On sie skupia na klocuszkach i wali klocuszka w majtusie ojej. Tempej torbie sie nie chcialo dziecka nauczyc podstawowych czynnosci ale trzeba sie pokazac w towarzystwie ze dzisciak do specjalisty byl zabrany. Glupota spoleczenstwa jest przerazajaca

Odpowiedz
avatar Samarkanda
1 11

@Armagedon dzieki! Ja z Toba tez sie zgadzam. Przeraża mnie glupota ludzka ktora nie widzi nic dziwnego w zabieraniu dziecka do terapeuty bo sie madce nie chcialo poswiecic czasu na nauczenie dziecka uzywania nocnika. Serio dorosli powinni przechodzic testy na to czy moga posiadac dzieci...

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 9

@Samarkanda: "...trzeba sie pokazac w towarzystwie ze dzisciak do specjalisty byl zabrany." Wiesz, tak naprawdę to ja myślę, że ten specjalista nie jest po to, żeby się "pokazać", tylko stanowi pewnego rodzaju "alibi". Taka matka - jedna z drugą - doskonale wie z jakiego powodu dzieciak ma problemy, czuje to i czuje się winna. Ale, oczywiście, w życiu się do tego nie przyzna, wobec tego szuka na siłę "winy" w dziecku - wynajdując mu przeróżne dolegliwości - i zasuwa do specjalisty potwierdzić swoje obawy. A specjalista potwierdza - bo co ma robić? W końcu z tego żyje. Mamusi kamień spada z serca, że to jednak nie jej wina, i po trzeciej wizycie sama już jest głęboko przekonana, że ma nienormalne dziecko. A o takie trzeba troszczyć się wyjątkowo. Żeby nikt nie pomyślał, że jest zaniedbane. I wizyty u różnych lekarzy stają się koniecznością.

Odpowiedz
avatar timka
-1 9

@Bedrana: @Samarkanda : Czy wy macie w sobie trochę empatii? Mnóstwo dzieci w przedszkolach przychodzi nieodpieluchowanych i jakoś nie ma z tym problemu. Dziecko powinno się odpieluchowywać nawet do 4 tego roku życia. Chciałam zauważyć, że niektóre dzieci chodzą także do żłobka i co wtedy też już powinno być odpieluchowane bo się nie chce zmieniać zasranych gaci?? Ogarnijcie sie

Odpowiedz
avatar niepodam
8 14

Uwielbiam, gdy ktoś napierdziela skrótami bez rozwinięcia.. Dla mnie SI to Sztuczna Inteligencja a PPP to Pier..na Poczta Polska.

Odpowiedz
avatar Ja_Klaudiusz
1 7

Czytam komentarze i nie wierzę że duża grupa komentujących ma tak niskie IQ oraz nie czyta opracowań dotyczących tego typu zaburzeń przed wstawieniem komentarza. Moja żona prowadzi przedszkole dla dzieci niepełnosprawnych w tym dzieci z autyzmem oraz MPD. Czy wiecie ile jest tych dzieci? Jeden procent wśród urodzonych. I trzeba im pomóc. Opieka zdrowotna w naszym kraju jest niewydolna. Zresztą jaki dobry specjalista chce pracować za 30 zł za godzinę pracy gdy w swoim gabinecie może dostać 100-180 zł. Niestety w tych gabinetach trafiają się osoby które chcą tylko zarobić. I właśnie przez takie osoby rodzice dzieci z kłopotami niezależnie czy to zdrowotnymi czy z powodu złego sposobu wychowania dziecka nie wiedzą gdzie jest prawda, jak pomóc dziecku i sobie i mają ograniczone zaufanie do tego co przekazują im terapeuci. Samarkanda, Bedrana nie piszcie swoich opinii bo one przypominają niektóre osoby z mojej rodziny starszego pokolenia: niepełnosprawne dzieci zamykały w pokoju, a te które zsikaly się w majtki lały rzemieniem.

Odpowiedz
avatar Ghost_ona
-2 6

Moja córka ma prawie 4 lata. Jest prawie odpieluchowana. Ale te prawie wynika z tego ze dwójkę musi robić na stojąco i w dodatku schowana w najciemniejszym kącie. Czasami załamuje ręce bo z wielką chęcią pozbyła bym się pampersów. Siadając na nocnik czy sedes blokuje się tak że dostaje zaparcia na kilka dni. I to nie jest moje lenistwo bo córka mówi ze chce się załatwić i prosi o założenie.

Odpowiedz
avatar Shi
3 3

@Ghost_ona: z czyimś takim to szczerze bym się wybrała do gastrologa, tak nawet profilaktycznie, bo nieleczone choroby układu pokarmowego mogą się ciągnąć całe życie potem i jest to, delikatnie mówiąc, upierdliwe.

Odpowiedz
avatar didja
2 2

A jak wygląda sprawa diagnostyki neurologicznej? Jako dziecko miałam problemy z pęcherzem i ogólnie z częstomoczem. Wszyscy olali fakt, że rzekome infekcje nie przekładają się na posiew moczu, że ja mikcji dokonuję wyłącznie z silną tłocznią brzuszną, że mam objawy, które brano za autyzm - nagłe zawieszenie, takie zamarcie na pewien czas, i że mam parę dziwnych zabaw związanych z tematyką przemocy seksualnej i jatrogennej. Po 25 latach okazało się, że mam pęcherz neurogenny, efekt zaburzeń rozwojowych, Po 35 latach okazało się, że miałam uraz seksualny w dzieciństwie, stąd te dziwne zabawy, Po 40 latach okazało się, że pęcherz neurogenny nie był sobie a Muzom, tylko stanowił element zaburzenia rozwojowego układu moczowo-płciowego związanego z wcześniactwem oraz urazu jatrogennego zabiegowego (z podejrzeniem poważniejszej ingerencji chirurgicznej, oczywiście, bez znieczulenia), stąd utrata płodności w wieku 30 lat z małym okładem, stąd ta tłocznia brzuszna i problemy z szeroko rozumianą rozrodczością. Szczegółów jeszcze nie wiadomo, bo szpital wyczyścił po mnie wszelki ślad, udało się odtworzyć na podstawie dokumentacji skądinąd. Kilka lat później okazało się, że te zamarcia to była klasyka padaczki dziecięcej. A nie żaden autyzm. Mój neurolog strzelił facepalma i powiedział brzydkie słowo. Nie to, żebym podejrzewała u Twojego dziecka nie wiadomo co. Ale zanim wejdziesz w psychoterapię za 1000 zł/m-c, sprawdź podstawy neurologiczne i ogólnie fizjoanatomiczne. Bo może dziecko ma po prostu nieprawidłowe napięcia mięśni dna miednicy. Albo zaburzenia flory jelitowej. Albo jakąś dysfunkcję OUN, która przekłada się na zaburzenia wypróżniania.

Odpowiedz
avatar aszulka13
2 2

Ja polecam posłuchać/poczytać Marioli Kaczyńskiej doradcy rodzicielskiego. Daje dużo wskazówek jak poradzić sobie z odpieluchowaniem. Ja obstawiam brak konsekwencji, bo dziecko dostając pieluchę będąc już na etapie korzystania z kibelka dostaje sprzeczne sygnały. Nam się udało w wieku 2,5 bo chyba w trakcie upałów było za gorąco w pampersie. Oczywiscie, ze podczas zabawy czy w nocy zdarzyło się posikac, był tez etap kupy w gaciach, ale to przebrnelismy, bez powrotu do pampersow.

Odpowiedz
avatar martyniuuk121
1 1

Kiedy dziecko długo się nie załatwia np. wstrzymuje kupę, bo chce się bawić i szkoda mu się odrywać albo się wstydzi powiedzieć nauczycielce, że musi pójść do toalety i czeka aż wróci do domu to dochodzi do zmiany konsystencji masy kałowej w końcowej części odbytnicy, kulka zasycha, robi się twarda. Zanika też odruch informujący, że trzeba iść do toalety. Masa kałowa zalega dłużej niż powinna. Zaczyna boleć brzuch. Podczas defekacji niestety też boli. Dziecko ma złe skojarzenia z tym związane i jeszcze bardziej unika i odwleka pójście do toalety aż w końcu robi w majtki. Rolą rodzica jest odpowiednia edukacja i oswojenie, żeby nie doprowadzić do takich sytuacji.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Jestem prostym człowiekiem. Ktoś pisze "jedynka" zamiast "sikanie", daję "słabe".

Odpowiedz
Udostępnij