Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przeczytałem wpis https://piekielni.pl/88917 - i taka historia smutna mi się przypomniała… Kiedy…

Przeczytałem wpis https://piekielni.pl/88917 - i taka historia smutna mi się przypomniała…

Kiedy jeszcze żyła moja Żona, mieliśmy takich znajomych / przyjaciół. Bardzo specyficzna rodzina, zwłaszcza za sprawą Tatusia - hipochondryka, wiecznie chorego (spora część jego przypadłości była absolutnie prawdziwa, żeby nie było - ale momentami ostro przerysowana; a część była na moje oko zwyczajnie "wciskaniem kitu" - nie wiem, na ile świadomym).

Kiedy się poznaliśmy, ich syn miał dwa lata. Kiedy moja Żona (M.) po raz pierwszy go zobaczyła, po dwóch minutach podeszła do mnie i powiedziała, że jej zdaniem z tym dzieckiem "coś jest nie tak". Co istotne - M. z wykształcenia była pedagogiem specjalnym i terapeutką, przez parę ładnych lat współprowadziła terapię pewnego autystycznego chłopca i naprawdę do autyzmu ma "dobre oko". Ja tego z początku nie widziałem, ale kiedy pokazała mi pewne charakterystyczne zachowania - i reakcje dzieciaka na określone sytuacje - też załapałem o co jej chodzi.

No ale jak powiedzieć rodzicom? Zwłaszcza takim? Zorganizowaliśmy spotkanie. M. powiedziała co i jak. Matka chłopca się przejęła. M. - korzystając ze swoich kontaktów - załatwiła wizytę u specjalistów. Wizyta, na którą wtedy normalnie czekało się rok, miała mieć miejsce za trzy miesiące.

I co? Tak, zapewne się domyślacie. Tatuś postawił się okoniem. Oznajmił że nie chce "wmawiać dziecku choroby", że przecież nic mu nie jest, że "on ma złe doświadczenia z psychologami" i w ogóle po co.

I dzieciak do specjalistów nie trafił.

Później przez długi czas wydawało się, że wszystko jest OK. Przedszkole, szkoła - z nauką radził sobie dobrze, tyle że koledzy nie bardzo go lubili, ale nic złego się nie działo. Tak to przynajmniej wyglądało w relacjach, bo "fizycznie" z tymi ludźmi widywaliśmy się bardzo rzadko. – No cóż, wygląda na to, że się pomyliłam, chwała Bogu - powiedziała mi M. prawie 10 lat później.

Przedwcześnie, jak się okazuje.

Problemy zaczęły się, kiedy chłopak miał jakieś 13 czy 14 lat. Jakieś "jazdy" w szkole, jakieś coraz ostrzejsze kłótnie, jakieś problemy, matka (no bo któżby inny? Tatuś był przecież ciężko chory...) co tydzień była w szkole. Pewnego dnia chłopiec po raz pierwszy usiłował w szkole zrobić coś bardzo głupiego (nieważne co). Jakoś udało się to załagodzić - ale kiedy sytuacja się powtórzyła, dyrektor szkoły powiedział że on więcej ryzykować nie będzie (nie dziwię mu się zresztą...) i wezwał po prostu pogotowie. Chłopca odwiedziono na oddział psychiatryczny, gdzie spędził jakiś czas na obserwacji i badaniach.

Diagnoza? Zespół Aspergera. Jak powiedzieli lekarze - stosunkowo łagodny, ale "podręcznikowy". I nie leczony. A mógł być.

Moja Żona była po prostu wściekła - ale co z tego? Nic.

Dzieciak mógł zostać zdiagnozowany i rozpocząć terapię w wieku dwóch lat. Przy zespole Aspergera (i to tzw. "wysokofunkcjonującym", skoro w szkole radził sobie z nauką świetnie) mogło go to ustawić pozytywnie na całe życie, pozwolić dużo osiągnąć, nauczyć panować nad swoimi problemami etc.

Ale tatuś wiedział lepiej…

Rodzice leczenie

by janhalb
Dodaj nowy komentarz
avatar Michail
-4 18

"i to tzw. "wysokofunkcjonującym", skoro w szkole radził sobie z nauką świetnie" -- W przypadku Aspergera często idzie to w parze z wysoką inteligencją więc problemów w nauce nie ma, za to są w kontaktach z otoczeniem. Jak żona potrafiła to wychwycić w wieku 2 lat to zaiste talent, zwykle się diagnozuje na etapie początków podstawówki.

Odpowiedz
avatar Ohboy
16 20

@Michail: Z tą wysoką inteligencją to trochę mit, kiedyś starano się ludziom wmówić, że osoby z aspergerem to w większości geniusze, ale to nie do końca tak. A z diagnozą - owszem, pełną diagnozę można postawić dopiero na późniejszym etapie, ale jeśli ktoś ma doświadczenie i wiedzę, to jest w stanie zauważyć, że coś jest nie tak nawet w takim wieku. W końcu żona autora nie powiedziała, że to asperger, a tylko zauważyła, że występują niepokojące zachowania. U dziecka moich znajomych też pierwsze oznaki zaczęły się pojawiać przed 3 rokiem życia.

Odpowiedz
avatar crash_burn
17 17

@Michail: Autor napisał, że żona zauważyła niepokojące zachowania, które mogą świadczyć o jakimś zaburzeniu ze spektrum autyzmu, ale nie stwierdziła od razu, że to Asperger.

Odpowiedz
avatar janhalb
8 10

@crash_burn: @Michail: Dokładnie tak, jak pisze crash_burn: oczywiście, że w wieku 2 lat nie stwierdzisz, że chodzi o ZA - natomiast ZA to jedno z zaburzeń ze spektrum autyzmu, a pewne zachowania / relacje są wspólne (tzn. w "pełnym" autyzmie mogą być znacznie bardziej nasilone). Jeśli chodzi o ZA to nie jest też taki proste - większość z tych "znanych" przypadków ZA (różni wielcy uczeni, geniusze etc) to właśnie to, co się nazywa "ZA wysokofunkcjonujący". Niestety, daleko nie wszystkie przypadki ZA tak funkcjonują…

Odpowiedz
avatar janhalb
8 8

@Ohboy: W większości przypadków pierwsze objawy, mogące świadczyć o zaburzeniach ze spektrum autyzmu, występują między 2 a 3 r.ż.

Odpowiedz
avatar Michail
12 16

@janhalb: Dlatego szury łączą to ze szczepionkami bo zwykle to jest skorelowane z dawką mmr.

Odpowiedz
avatar janhalb
20 20

@Michail: Dokładnie tak. Choć geneza tej bajki jest niestety nieco inna: niejaki dr Wakefield opublikował kiedyś w piśmie "Lancet" (poważnym i uznanym) wyniki badań, które wskazywały na związek szczepienia MMR z autyzmem. Tyle, że niedługo potem dowiedziono, że wyniki badań były ordynarnie sfałszowane, a pan Wakefield wziął dużą kasę od… rodziców autystycznych dzieci, którzy chcieli uzyskać odszkodowania od producenta szczepionek. Artykuł wycofano, Wakefield stracił prawo do wykonywania zawodu… Ale mitologia została. A najśmieszniejsze jest, że Wakefield wskazał na KONKRETNĄ szczepionkę KONKRETNEJ firmy, dowodząc, że przyczyną autyzmu były stosowane w niej jako konserwanty związki rtęci (jeśli dobrze pamiętam). A antyszczepionkowe szury od tego czasu uznały już, że WSZYSTKIE szczepionki podawane dzieciom zwiększają prawdopodobieństwo autyzmu…

Odpowiedz
avatar Michail
3 3

@janhalb: Przerobiłem historię bardzo dokładnie i kilka razy, oraz jak antyszczepionkowcy próbowali udowodnić swoje teorie sponsorując badania na naczelnych, które dodatkowo potwierdziły ich bezpieczeństwo. Szkoda tylko, że "Lancet" odciął się od opublikowanych wyników badań i usunął je w swojej histori zamiast wziąć to na klatę i stworzyć narrację "nie dajcie się tak wrobić jak my". Dlatego do dzisiaj podchodzimy z ograniczonym zaufaniem do publikacji, które nie mają statusu "Peer Reviewed".

Odpowiedz
avatar janhalb
7 7

@Michail: Ale "Lancet" jednak usunął artykuł ze swoich stron… Co ciekawe - nie wiem, czy o tym słyszałeś - już jakiś czas temu w kwestii "szczepienia wywołują autyzm" nauka przeszła od poziomu "nie ma na to dowodów" na poziom "są dowody, że to nieprawda" :-) Zrobiono trzy serie badań statystycznych w miejscach, gdzie żyją duże grupy osób nie szczepiących dzieci ze względów religijnych (amisze i mennonici w USA, jakieś wspólnoty starowierców w Holandii i nie pamiętam dokładnie kto w Japonii). Dane ze wszystkich tych badań wykazały dość jednoznacznie, że częstość występowania autyzmu wśród dzieci nieszczepionych jest taka sama, jak wśród szczepionych :-) Co w zasadzie dla każdego choć trochę myślącego człowieka powinno zamykać dyskusję…

Odpowiedz
avatar glan
8 8

@janhalb: Co więcej, spektrum autyzmu jest mocno dziedziczne. Widziałem badania, które wykazały, że jeśli dziecko jest w spektrum to z 97% prawdopodobieństwem jedno z rodziców jest również. Problemem jest diagnostyka dorosłych autystyków, która leży i kwiczy. Wiele z tych osób żyje sobie w społeczeństwie nie zdając sobie sprawy z bycia autystykami a otoczenie uważa ich za dziwaków.

Odpowiedz
avatar Michail
2 2

@janhalb: Mnie też bawi, że pod wpływem nacisków w szczepionkach (starych, nie wiem jak jest z mRNA) zastąpiono rtęć aluminium jako konserwant i dalej krzyk, że trują glinem. Niestety nikt nie powie, że mniej tego glinu niż w mleku matki, jeżynach lub całej masie rzeczy, które spożywamy.

Odpowiedz
avatar Aviehotels
3 3

@janhalb mylisz pojęcia, nie ma czegoś takiego jak "Zespół Aspergera wysokofunkcjonujący". Jest autyzm niskofunkcjonujący i wysokofunkckonujący. Przy czym "wysokofunkcjonujący" absolutnie nie oznacza byciem geniuszem - po prostu są to dzieci, które nie mają problemów z rozwojem mowy, względnie są w stanie się komunikować z otoczeniem. Zespół Aspergera jest zaburzeniem ze spektrum autyzmu, w którego przypadku objawy są znacznie mniej nasilone niż w "pełnym" autyzmie, więc z zasady każde dziecko z Zespołem Aspergera jest wysokofunkcjonujące (bo gdyby nie było, to nie miałoby zdiagnozowanego ZA, a inne zaburzenie).

Odpowiedz
avatar janhalb
3 3

@Aviehotels: Tak, to był skrót myślowy oczywiście. Natomiast są osoby z ZA, które funkcjonują zdecydowanie poniżej przeciętnej - miewają poważne zaburzenia mowy, tzw. niezdarność ruchową i parę innych problemów. A ten dzieciak tego nie miał - a dodatkowo był (jest) bardzo inteligentny.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
10 10

Drobna korekta, problemów ze spektrum autyzmu się nie leczy. To nie choroba która zniknie, to cecha człowieka. Można natomiast, i trzeba, pracować nad integracją społeczną takich ludzi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

Jak ja opisałam bardzo podobną historię (tyle że rodzice szukali dla mnie diagnozy, a lekarzom się nie chciało), to piekielni mnie zjechali, że nie ma nic w tym piekielnego. Jednak piekielni to debile i hipokryci.

Odpowiedz
avatar mnemonik
-3 5

akurat chętnie bym poczytała co ten dzieciak zrobił w szkole :D ominąłeś najciekawszą część opowieści. Czmeu twoja żona się wkurzyła? To jej dziecko? Niech ma to w dupie i tyle, nie jej problem.

Odpowiedz
avatar janhalb
4 6

@mnemonik: Ad 1. - po co? Lubisz sensacje? To idź poczytać "Pudelka", tu chodzi o coś trochę innego. Ad. 2 - Wkurzyła się, bo jest empatycznym człowiekiem i zabolało ją, że dziecko, któremu można było pomóc, zostało tej pomocy pozbawione. Nie rozumiesz? Trudno…

Odpowiedz
avatar szafa
3 7

Tatuś się przestraszył, że przestanie być w centrum uwagi...

Odpowiedz
avatar janhalb
4 4

@szafa: Niestety trochę tak to wyglądało.

Odpowiedz
Udostępnij