Któregoś dnia wybraliśmy się z moją(już byłą) dziewczyną na pizzę do jednej z nielicznych pizzerii w naszym rodzinnym mieście. Zajęliśmy miejsca, wybieramy pizzę, ja hawajską, moja dziewczyna z pieczarkami i kukurydzą. Podszedłem do lady i złożyłem zamówienie. Co ważne w tym lokalu dania obiadowe z kuchni (w tym pizzę) podają kucharze w charakterystycznych ubraniach, a po sali kręci się tylko jedna kelnerka.
Grzecznie czekamy na swoje pizze, które po chwili lądują przed nami. Patrzymy na nie i coś nam nie pasuje, na mojej powinna być kukurydza, ananas i szynka, a z trudem znalazłem tam jedno żółte ziarno, ananasa nie było wcale, a całą szynkę stanowił jeden niepokrojony kawałek na środku, za to na pizzy mojej dziewczyny kukurydzy i pieczarek było tyle, że dosłownie się na niej nie mieściły. Akurat obok przechodziła [K]elnerka;
[J]a:- Przepraszam panią, może pani tu podejść?
K:- Tak? W czym mogę pomóc?
J:- Nie chcę być nieuprzejmy, ale niech pani spojrzy na te pizze. Moja miała być hawajska, a to chyba raczej margheritta (pizza bez dodatków), a moja dziewczyna nie może dokopać się do ciasta przez składniki.
K:- Słucham?! (z tonu wnioskowałem, że zaraz zrobi awanturę) Pokaż no je tu!
W milczeniu podsunąłem jej talerz, gdy spojrzała, zrobiła wielkie oczy, podobnie gdy rzuciła okiem na drugą pizzę. Wyglądała jakby ktoś spuścił z niej powietrze.
K:- Rzeczywiście ma pan rację. Proszę poczekać, muszę zawołać kierownika.
Po chwili podchodzi do nas potężnej postury kierownik i mówi:
- Przepraszam państwa bardzo za tą sytuację, ale mamy na kuchni straszny ruch (tu zapaliła się mnie czerwona lampka, bo oprócz nas na sali były jeszcze dwie lub trzy osoby) i kucharz na pewno musiał coś pokręcić przy zamówieniu. Za chwilę podamy państwu właściwe pizze, a w ramach rekompensaty za zwłokę płacą państwo tylko połowę ceny i coś do picia na koszt firmy.
Nie spieszyło nam się nigdzie, więc przystaliśmy na to. Tu historia mogłaby się skończyć bez piekielnych/śmiesznych, ale najlepsze nastąpiło po chwili. Wyszedłem na zewnątrz na papierosa (na tyłach była specjalna ławeczka, dla chcących puścić dumka na powietrzu). Nagle z okna na piętrze doszedł mnie głos, a raczej wrzask kierownika;
- CH** MNIE OBCHODZI, ŻE CI SIĘ SPODOBAŁA! JAK TY SZCZYLU K***A KLIENTÓW TRAKTUJESZ?! JAK CHCIAŁEŚ JEJ DOŁOŻYĆ TO TRZEBA BYŁA I JEJ FACETOWI! (tu chwila ciszy, widać mówiła druga osoba) CO K***A?! JAK CIĘ PI******E TO SIĘ BUTAMI NAKRYJESZ! TO KLIENT! A KLIENT MA BYĆ ZADOWOLONY! W DUPIE MAM TWOJE MEZALIANSY MIŁOSNE!
Wróciłem na sale dusząc się ze śmiechu, a moja w tym czasie ucięła sobie krótka babską pogawędkę z kelnerką. Okazało się iż moja wpadła w oko młodemu kucharzowi, gdy ten zanosił pizzę do sąsiedniego stolika i chciał się jej polizać dając więcej składników. Ja zapewne dostałem mniej za "blokowanie mu laski".
pizzeria
Dobrze, że nie jest budowlańcem. Jakby mu się spodobała twoja dziewczyna w czasie murowania, gotów jeszcze wepchnąć wam do ściany jakiś "dojrzewający z czasem" prezent...
OdpowiedzWsadziłby jajka tam gdzie nie powinien. ;C Dla niekumatych - zamurowane jajko po jakimś czasie wydziela potworny smród, a samego jajka bez pomocy tego który je zamurował szybko nie znajdziesz. Bo jak to tak kuć całą ścianę/ściany?
Odpowiedzdo autora - to, że na sali nikogo nie było, nie znaczy że nie mieli dużo zamówień z dowozem. Sam w pizzerii pracowałem i minimum 75% zamówień to był dowóz więc wiem co mówię. @zarnach - człowiek sam nie znajdzie, ale ma wiernego przyjaciela który zrobi to za niego - psa :)
OdpowiedzCiekawa historia, uśmiałam się :)
OdpowiedzSkoro to już "Była" dziewczyna, to oznacza, że dała się złapać na taki podryw? :>
OdpowiedzHeh... Może nie taki, ale na coś dała się złapać :P
OdpowiedzNajbardziej mnie rozbawiło zdanie "w dupie mam twoje mezaliansy miłosne" :D
OdpowiedzA mnie Twój nick;)
OdpowiedzRzeczywiście składnia kierownika szczególnie utkwiła mi w pamięci :P
Odpowiedzhaha, rzeczywiście kolega wyzej dostaje plusa za nick :D A Ty, Autorze narobiłeś mi tą opowiescią ochotę na pizzę :D Ale mniejsza z tym. Motyw dobry ;P
OdpowiedzKoleżanka jak już coś :P
OdpowiedzAle się ubawiłam czytając ;-)
OdpowiedzNie no, mocne :D Od dzisiaj istnieje nowy sposób wyrwania laski - "na pizzę" :D
OdpowiedzGadka kierownika jest lepsza od samej historii, ale i tak idzie na plus ;)
Odpowiedzchciał jej polizać i dał więcej pieczarek??? Dziwny typ
Odpowiedzeee... Literówka ;P Mój błąd, przepraszam. Miało być "podlizać", ale i wersja z lizaniem niezgorzej brzmi xD
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 kwietnia 2011 o 6:49
Nie cierpię, jak ktoś mówi o dziewczynie, żonie per "moja" :/
OdpowiedzA co w tym złego? Co innego jak ktoś mówi stara czy dupa, a czasem nawet jeszcze lepsze miana można usłyszeć, wtedy od razu widać z kim mamy do czynienia.
OdpowiedzNie masz się o co czepiać: w tym wypadku "moja dziewczyna" służy uściśleniu - gdyby autor napisał, że był z "dziewczyną", mogłoby to sugerować, że to była np. koleżanka. Gdyby napisał "byłem ze swoją laską", albo "ze swoją dupą", byłoby się o co czepiać. W ogóle nie podoba mi się tutaj namolne już czepialstwo do literówek i małych błędów. Trzeba uczyć, ale bez przesady.
Odpowiedz