Historia z tych około świątecznych. Moja matka, jak również moi teściowie to bardzo, bardzo uparci ludzie.
Moja matka i moi teściowie mieszkają w odległości około 15 km od siebie. Niby niedaleko.
Co roku robiliśmy tak, że z narzeczoną najpierw byliśmy na wigilii u mojej mamy, a potem jechaliśmy naszym autem do teściów. Żeby nikt nie był pokrzywdzony (bo inaczej awantura rodzinna gotowa).
Te święta jednak są odmienne, bo dzięki naszym włodarzom, straciłem pracę i nie było dość pieniędzy na utrzymanie auta, które trzeba było sprzedać.
Teraz jest problem, bo u mojej mamy wigilia jest o 16 tej, u teściów o 17 tej.
Na taxi nas nie bardzo stać, a autobusy MZK już nie jeżdżą.
Więc ostatecznie musiało stanąć na tym, że ja, z moją narzeczoną musimy spędzić wigilię osobno (ona u swoich rodziców, ja u swojej mamy).
Co najpiekielniejsze, absolutnie nikt nie ma z tym najmniejszego problemu, że de facto nasza rodzina nas rozdziela w święta...
To jakiś wielki problem, że wigilię spędzacie osobno? Ja ze swoją zawsze tak robimy, że ona jedzie do swoich rodziców, ja do swoich. Normalne.
Odpowiedz@HelikopterAugusto widocznie dla nich to jest problem.
OdpowiedzAle jesteście dorośli prawda? Możecie, jeżeli jest dla Was problemem bycie osobno w ten jeden wieczór, poinformować wszystkich, że tym razem spędzacie święta tylko we dwoje, sami i co najwyżej w pierwszy bądź drugi dzień świąt przyjedziecie w odwiedziny. Ba, nawet była opcja, żebyście zrobili wigilię u siebie i zaprosili jednych i drugich, acz tu rozumiem, że ze względów finansowych mógł być problem.
Odpowiedz@cutehulhu: Jest kilka problemów. Po pierwsze, jeśli nie pojedziemy do rodziców, to obrażą się obie strony. A wierz mi, ostatni taki głupi zgrzyt wymagał pół roku łagodzenia sprawy :/ . A gdybyśmy mieli ich zaprosić do siebie, to nie przyjdą i się obrażą. Dlatego ani to, ani to nie działa. A czemu nie przyjdą? "Bo nie" - taką odpowiedź usłyszałem, serio... A serio nie chce mi się kłócić z całą rodziną :/ . Ciężkie jest życie normalnych ludzi, którzy się urodzili w patoli...
Odpowiedz@rafik54321: Wiem, że takie rzeczy pisać łatwiej niż zrobić, ale warto rozważyć (w normalny dzień, na spokojnie) czy jest sens z takimi rodzinami utrzymywać kontakt. Czy bilans zysków i strat (emocjonalnych i psychicznych) tych kontaktów wychodzi na plus i warto znosić te kłótnie albo coś robić wbrew sobie.
Odpowiedz@cutehulhu: ja to bym to olał, ale moja narzeczona nie chce. Zwłaszcza że z siostrami (swoimi) ma niezły kontakt. Tego typu akcje są skomplikowane i nie ma dobrych wyjść.
Odpowiedz@rafik54321 moja siostra ma system- jeden rok u rodzicow, drugi u tesciow, trzeci sami.
Odpowiedz@rafik54321 to czemu nie zaprosicie sióstr do siebie?..
OdpowiedzBrzmi jak typowe siłowe utrzymywanie kontaktu rodzinnego na święta. Może jak się raz nie ugniecie i nie będziecie łagodzić spraw tylko powiecie wprost co sądzicie o takim zachowaniu, to może wtedy do nich dotrze. Takimi ustępstwami tylko robicie sobie kłopot w życiu.
Odpowiedz@gawronek: spoko, próbowałem kiedyś, było jeszcze gorzej... Serio. Z upartymi ludźmi nie wygrasz, zwłaszcza jeśli "kopiesz ich w tyłek" słabiej niż oni mogą kopnąć ciebie...
Odpowiedz@rafik54321 no to gratuluję, sami napędzanie te toksyczną atmosferę. Nie masz co narzekać bo skoro dostosowaliscie się w ten sposób do zachcianek rodziców to teraz macie problem. Takie fochy to się dusi w zarodku.
OdpowiedzMogliście zostać w domu i problem byłby z głowy.
OdpowiedzCzekaj, rozumiem, że nie uzależniliście się od rodziców finansowo? Bo co jeszcze musi trzymać na siłę kontakt? U mnie taka przerwa z matką trwała ze 3 lata. Potem ta zawsze mająca rację kobieta zaczęła powoli akceptować, że "gówniaże" akurat mają gdzieś jej zdanie i albo akceptuje, albo nawet na święta życzeń nie dostanie. Z teściem poszło łatwiej - ma wywalone. Przynajmniej mógł w spokoju chlać na święta, a zaczynał już 23 grudnia i kończył po Trzech Królach.
OdpowiedzWszyscy moi znajomi albo robią tak, że jeżdżą na zmianę (w jednym roku Wigilia u tych, w drugim u tamtych) lub do jednych wpadają na Wigilię, a do drugich na wizytę po Wigilii. Wasi rodzice może i są uparci, ale Wy dajecie sobie wejść na głowę i dobrze na tym nie wyjdziecie, bo nigdy nie nauczycie ich szanowania Waszego zdania.
OdpowiedzNikt was nie rozdziela, sami się rozdzielacie. Dorośli jesteście? Podejmujcie decyzje. Człowiek nie żyje po to by zadowalać innych :/
OdpowiedzI ty i twoja narzeczona macie problem ze stawianiem granic. Wierzę, że obudowie jesteście bardzo sympatycznymi ludźmi, ale albo (od najdroższego licząc) idźcie na terapię, żeby zrozumieć z czego wynikają wasze problemy, kupcie książki o asertywności (podobno Ola Budzyńska ma niezłe), śledzcie na insta osoby, które wspierają taka tematykę. Rodzice to bliskie osoby, będzie wam ciężko w życiu, jeśli nie nauczycie się asertywności. Nie żyjecie dla innych, tylko dla siebie. Jeśli mama się obrazi to trudno, nie jesteście odpowiedzialni za jej uczucia. Nie musicie jej przepraszać za swoje decyzje. Jesteście dorośli, macie do nich prawo. Niestety, ale takich ludzi, a w tym rodziców, jest od groma. Oni się nie zmienia. To wy się musicie zmienić. Im szybciej to zrozumiecie i coś zrobicie w tym kierunku, tym lepiej dla was. Serio, zacznijcie teraz i za 2-3 lata będziesz sam się łapać za głowę czytając te historie ;)
OdpowiedzTo już wcześniej było piekielne.
OdpowiedzNo jak macie asertywność na poziomie Rowu Mariańskiego, to może musieliście. Ale tak ogólnie to nie ma na to paragrafu i możecie legalnie powiedzieć rodzinie "nie".
OdpowiedzTo jest ten moment kiedy zaprosiłbym obie rodziny do siebie, i nie miał problemu z tym że by prawdopodobnie nie przyszli.
OdpowiedzRodzina nie rozdziela Was w święta, sami podjęliście taką decyzję. My byliśmy w tym roku na trzech kolacjach wigilijnych i daliśmy radę. Wigilia jest tylko raz w roku. Rozumiem problemy finansowe, ale myślę, że spokojnie mogliście to zorganizować. Jedno z rodzeństwa mogłoby po Was przyjechać, jedno z rodziców, albo mogliście pożyczyć te kilka złotych na taksówkę.
Odpowiedz