Kto z klientem pracuje, ten z cyrku się nie śmieje.
Pracuje w branży usługowej, wykonujemy różne usługi projektowania zdalnie.
Jak mnie (na szczęście nie tylko mnie) denerwuje, kiedy nie mogę w spokoju zaprojektować ani zapoznać się z wymiarami pomieszczenia, bo maDki i tateły muszą w tym czasie przed kamerę brać swoje drące mordy bombelki.
Sama mam dziecko, mój chłopiec ma już 6 lat. W życiu by mi do głowy nie przyszło, by komuś uprzykrzać pracę jego krzykiem. Od małego jest uczony szacunku i tego, że nie można nikomu przeszkadzać. Jak był na to za mały, po prostu umawiałam różne usługi, kiedy miałam opiekę do niego lub był w żłobku. Dlatego nie rozumiem i nie będę rozumieć, jak można komukolwiek fundować taką atmosferę pracy. Mam wrażenie, że te wszystkie roszczeniowe maDki wszędzie by wcisnęły te bombelki.
Na szczęście moja szefowa dała nam zielone światło- jeżeli hałas i krzyk nam uniemożliwiają pracę, możemy przełożyć termin lub przerwać usługę.
My naprawdę potrzebujemy komfortu pracy. Przecież można dziecko po ludzku, normalnie wychować. Nie można nikogo obarczać swoimi problemami z dziećmi. Nie wyobrażam sobie absorbować moim synkiem kogokolwiek. MaDki i tateły, ogarnijcie wrotki, bo nie jesteście pępkami świata.
Obsługa klienta
No ale jakiś konkret? Jakaś wyjątkowo piekielna sytuacja…?
Odpowiedz@Pixi: nie wiem, za co cię tu minusują. Ja też poproszę o parę konkretów.
OdpowiedzAle jak robisz to zdalnie to jest taka fajna opcja na komputerze - wycisz.
OdpowiedzOo jest taka usluga zdalnie To mnie zaskoczylas @Pixi: tez bym cos konkretnego chciala :) Sama pracuje zdalnie, czasem sie zdzwaniam z kims, dzieci chyba radar maja, bo wlasnie wtedy do wc, wtedy przyjda bo jesc, pic itd xD Na szczescie pracuje z osobami ktore tez maja dzieci i kazdy wie ze moze sie zdarzyć taka wpadka xD
Odpowiedz@AnitaBlake: A rekordy biją hindusi ;)
Odpowiedz@AnitaBlake: radar, otóż to! też uważam, że dobrze wychowałam dzieci. Ogólnie nie przeszkadzają w pracy i zajmują się sobą. Ale jak mam spotkanie online, to muszę 5 minut przed zapowiadać, że teraz mamie nie wolno przeszkadzać. A i tak dokładnie wtedy coś się stanie, plasterek trzeba przykleić, odkręcić butelkę z wodą, zaraz ktoś coś rozsypie, rozleje, zrzuci czy wywoła inną katastrofę. U innych dzieciatych kolegów to samo. Nikt już nawet nie zwraca na to uwagi.
Odpowiedz@clockworkbeast: dokładnie :) :) przez cały dzień cisza, one same się bawią ale wystarczy że wykonam telefon xD
OdpowiedzNo cóż, mi się niestety zdarza, że muszę podzwonić w pewnych sprawach, gdy jestem z dzieckiem w domu. Czasami wydaje się, że to "ten moment", kiedy młody jest czymś baaardzo zajęty, a gdy jestem w środku rozmowy uderzy się, coś mu spadnie i jest ryk. Kilkakrotnie proponowałam, że oddzwonię za chwilę i prawie zawsze słyszałam, że osoba poczeka na linii. Opisana w ten sposób historia jest trudna do oceny. Jeżeli ktoś umawia się na spotkanie online i dzwoni z wyjącym dzieckiem, udając, że okoliczności są jak najbardziej normalne do prowadzenia rozmów biznesowych, to faktycznie jest to piekielne i uprzykrzające życie. Jeśli natomiast w trakcie rozmowy przyleci małe dziecko (szczególnie, że domyślam się, że o ile Ty dzwonisz w czasie pracy, tak klienci rozmawiają z Tobą w czasie wolnym - więc mają dzieci pod opieką) to być może wystarczy wtedy powiedzieć, że w spokoju zapoznasz się z wymaganiami czy wymiarami i oddzwonisz. Podejrzewam, że zdecydowana część klientów przyjemie to ze zrozumieniem, a wręcz ulgą. Nie zawsze jest możliwość dzwonić i umawiać się na spotkania, tylko wtedy, kiedy dziecka nie ma w pobliżu. Owszem, byłoby to najrozsądniejsze i najlepsze, ale, parafrazując Ciebie - nie jesteś pępkiem świata. Wymagasz, aby szanowano Ciebie i Twoją pracę i zapewniano Ci się komfort, a do klienta podchodzisz jak to wrzoda na dupie. Każdą sytuację da się rozwiązać tak, aby obie strony były zadowolone - wystarczy, że wyjdą sobie nawzajem na przeciw. Nie wiem, jak ze strony klientów - z Twojej strony tego na pewno nie widać.
Odpowiedz@digi51: Zgodnie z turyński naszej pracy, jeśli nawet dziecko uniemożliwia nam projektowanie krzykiem, możemy się rozłączyć. I działa, jakoś nagle klienci zaczęli mieć możliwość łączenia się bez bombelków :)
Odpowiedz@digi51: *zgodnie z rutynami
Odpowiedz@andik145: i co w tym dziwnego? Między jednym a drugim połączeniem jest czas na ogarnięcie, uspokojenie itd dziecka.
Odpowiedz@digi51: nie zrozumiałaś :) czekają kolejne dwa tygodnie, wiec skoro chcą od nas usługę, a chcą, to jakimś dziwnym cudem udaje im się to ogarnąć ;) tyle, ze musza czekać. Na szczęście szybko się uczą.
Odpowiedz@digi51: Za to ty i twoj dzieciak pepkiem swiata jestescie, to juz wiemy wszyscy. Kurierzy nie szanuja jego ustalonych godzin snu, ludzie pracujacy nie dostosowuja sie do jego narowow, a ty sama jestes taaaaaaaaaaaaaaka zmeczona wychowywaniem tego idealu, ze nie jestes w stanie dac ludziom w spokoju pracowac, wszyscy musza sie dostosowac do twojego bombelka. Wiemy, szanujemy, kochamy...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 grudnia 2021 o 10:31
@Samoyed: za to Ty potrzebujesz konsultacji psychiatrycznej. Pilnie.
OdpowiedzZaraz, czekaj, przychodzisz tutaj i oczekujesz zrozumienia w sprawie dzieciakow tak ogolnie?? No chyba zartujesz... O swieta naiwnosci... Na piekielnych mozesz do woli narzekac na kurierow, obsluge telekomunikacyjna i sprzedawcow oraz klientow w sklepie. Mozesz tez powieszac psy na swoja rodzine, bo tutejszy bywalcy nie sa twoja rodzina, wiec nie poczuja sie dotknieci. Ewentualnie, ale z wyczuciem mozesz ponarzekac na konkretne dziecko ci nieznane, z nadzieja, ze bywalcy nie dostrzega w nich swoich bombelkow. Ale generalne bombelki utrudniajace zycie? No chyba raczysz sobie zartowac! Przeciez wlasnie ich bombelki sa grzeczne, tylko to tylko dzieci! Czego nie rozumiesz? Ze jak ktos chce usluge wykonana, to musi uslugodawcy stworzyc warunki do wykonania? Ale przeciez bombelkodawcy za to PLACA, wiec wymagaja. Nie oczekuj, ze na piekienych sa jacys wyjatkowi obywatele... To te same madki i tatelowie, tylko czytac umieja.
Odpowiedz@Samoyed I Cię madki i tateły zminusowały Jest przynajmniej progres, bo wiemy że są tu półmózgi, a nie tylko normalni ludzie.
OdpowiedzAle że co? Zarzucasz rodzicom, że mają potomstwo? Tobie nigdy twoja pociecha nie weszła "w kadr"? Ja tam lubię dzieciatych klientów, oni są tacy bardziej..,ciepli od tych nie dzieciatych. Fakt, są branże, że obecność dziecka w danej chwili nie jest błogosławieństwem ale żeby od razu wyzywać..
Odpowiedz@Kitty24 mamy tu madkę, bądź tateła xD Jakie wyzywanie? Gdzie? To że rodzic nie potrafi zająć się własnym dzieckiem, wychować go tak, aby dziecko nie przeszkadzało podczas rozmowy, świadczy tylko o tym, że dana osoba nie nadaje się na rodzica. Dzieci się wychowuje, a nie hoduje.
Odpowiedz@Badziong: taaa szczególnie 2 letnie chore dziecko. Przy umawianiu spotkania zdrowe, chodzace do żłobka. W nocy nagle kaszel, płacz. Zostaje w domu. Nie chce człowiek odwoływać spotkania na ostatnią chwilę lub zapomina o tym lub liczy że będzie dobrze. Telegon, rozmowa, nagle dziecko w ryk, bo np napad kaszlu, temperatura czy cokolwiek. W opowieści nie ma wieku podanego. Może to być równie dobrze pół roczne dziecko, które akurat dziś nie spi o zwykłych porach iyd Można gdy bać w nieskończoność. Jeśli mowa o np 6 latku lub większym dziecku i zdrowym, to zgoda może i rodzic nie wychował, nie wiem nie znam osobiście. Jeśli jednak ktoś oczekuje od 0-5 lat totalnego posłuszeństwa to sory, nie nadaje się taki ktoś na rodzica. Niech sobie robota kupi. Dzieci się wychowuje, ale to trwa,zresztą jak już napisałam każda sytuacja jest inna.
Odpowiedz@Badziong Przeczytaj sobie ten komentarz jak będziesz miała roczne dziecko i zobaczymy, jak je pięknie wychowasz, że gdy będziesz potrzebowała tego, siądzie samo w pokoju na godzinkę, kurze pościera i okna umyje w tym czasie ;)
Odpowiedz@Kitty24: fakt, że w historii nie ma konkretów, ale żeby z "maDki i tateły muszą w tym czasie przed kamerę brać swoje drące mordy bombelki" zrobić zwykłe wejście dziecka w kadr? Inna rzecz, że niestety, ale w takiej formie wpis wygląda na pretekst do narzekania na rodziców i ogólnie wyrażenia swojego zdania w tej kwestii, bo treści (w znaczeniu opisu piekielności) w nim jak na lekarstwo.
Odpowiedz@Badziong: drące mordy to komplement? @AnitaBlake świetnie to ujęłaś. @Etincelle wejście w kadr użyłam tu jako skrótu myślowego, poza tym świetnie prawisz
Odpowiedz@Badziong: A jeśli w historii mowa o dzieciach tak małych, że nie są jeszcze na etapie rozumienia, że teraz mamusi i tatusiowi nie należy przeszkadzać? Bo dziwnym trafem o wieku tych dzieci w historii nie ma mowy. Jeeeeez, I wonder why...
Odpowiedz@kKKKK Dzieci mieć nie zamierzam, a swoje bym zabił, albo kazał zabić. Poza tym, dziecko wychowuje dwoje rodziców, można na te parę minut załatwić opiekę w postaci partnera, a jak już mus, to sąsiadkę poprosić, zaprosić na kawę i parę minut opieki nad bachorem xD No ale tak, męczennice madki nie myślą jak wyjść z sytuacji, ale wiedzą co zrobić, aby podatnika uwalić
Odpowiedz@digi51 No to jest ktoś taki jak drugi rodzic, rodzina, albo sąsiadka. Jeśli nie ma się warunków, aby załatwiać coś samemu, to się nie decyduje na dziecko. Poza tym, parę minut wrzeszczenia w kojcu nie zaszkodzi. Zedrze mordę co najwyżej, a rozmowa nie musi odbywać się w tym samym pokoju co kartofel leży.
Odpowiedz@Badziong: np drugi rodzic nie zyje. Rodziny nie ma bo np z domu dziecka ktos jest. Dziecko jest specjalne i nie ma kto pomoc. Sasiedzi sa rozni. Itd itd Nie znajac calej sytuacji nie ma co oceniac.
Odpowiedz@AnitaBlake: To wciąż nie jest wina osoby, która wykonuje usługę. Jak się nie ma warunków, to się tego nie umawia. Dlatego szefowa wprowadziła możliwość rozłączenia i dobrze.
OdpowiedzJak ja Cię rozumiem... Ale chyba będę jedną z niewielu...
Odpowiedz@metaxa: No bo przecież bombelki to nasza przyszłość XD Jakoś zawsze udawało mi się załatwiać sprawy bez darcia się mojego dziecka. Ale myśle, ze to dzisiejsza roszczeniowość rodziców doprowadziła do tego, ze musimy to tolerować. Na szczęście nie muszę, bo mam fajną szefową.
Odpowiedz@metaxa Fakt, jesteś jedną z niewielu osób (ja też).
Odpowiedz@andik145: serio? Dziecko nigdy Ci się nie rozbeczało w sklepie, kawiarnii, autobusie, gdziekolwiek, gdzie ludzie pracują? Zanim odebrałaś telefon zamykałaś go w klatce? No, no, zasłużyłaś na order z ziemniaka - pierwsze miejsce w kategorii idealna internetowa matka.
Odpowiedz@digi51: moja praca wymaga ciszy i spokoju. Nie biorę odpowiedzialności za cudze życie, w tym dziecko, do projektowania mają około 2 tygodnie czasu na przygotowanie. Jak ktoś nie ogarnia tego, to może nie powinien być rodzicem
Odpowiedz@digi51: dobre.. I ten order :D
Odpowiedz@digi51: Dbałam o to, by moje dziecko nikomu nie przeszkadzało. To się nazywa PRZYZWOITOŚĆ ;)
Odpowiedz@andik145: No wiesz. Ja myślę, że większości rodziców udaje się załatwiać sprawy bez darcia się ich dzieci. Ale na ciebie, prawdopodobnie, po prostu się uwzięli. Może cię nie lubią? Dlatego, gdy mają zaplanowany kontakt z tobą - chwilę wcześniej szczypią swego "bombelka", szarpią, lub brutalnie budzą, czekają by się rozdarł - i takiego wrzeszczącego sadzają przed kamerkę, specjalnie po to, żeby cię vkurvić. Bo są roszczeniowi. Ewentualnie, masz takiego pecha, że wszyscy twoi klienci posiadają rozwrzeszczane bachory, które ZAWSZE przeszkadzają ci w pracy, jesteś u kresu wytrzymałości, psychika ci siadła i nie dajesz już rady. Być może również, że wasze usługi są dość niszowe, toteż stawiasz klientowi twarde warunki współpracy, bo jeśli nie u was - to nigdzie. Zatem przerywasz usługę, "trzaskasz drzwiami" i idziesz sobie, gdy tylko jakiś "bombelek" otworzy japę. Wasz usługodawca - wasz pan. A co? No, jest jeszcze jedna opcja... Złej tanecznicy przeszkadza rąbek u spódnicy...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 grudnia 2021 o 1:47
@andik145: ja nie muszę. I nie toleruję.
Odpowiedz@Badziong: na szczęście ja nie mam takiego charakteru pracy, który wymusza kontakt z klientem. Ale rozwrzeszczane bombelki i ich rodzice usprawiedliwiający takie zachowanie stwierdzeniem "to tylko dziecko" mierżą mnie okrutnie. Wszędzie.
Odpowiedz@andik145: to nie jest odpowiedź na moje pytanie
Odpowiedz@metaxa Ja na szczęście też nie mam takiej pracy. Na samo słowo "dziecko" mam odruch wymiotny, a gdy widzę, że rodzic nie potrafi sobie uporać z własnym purchlakiem, to się zastanawiam, czemu na wszystko trzeba mieć papiery, zdolność, doświadczenie itd., a na wychowywanie nowego pokolenia, wystarczy być płodnym.
Odpowiedz@andik145: A Ty uważasz, że praca innych nie wymaga ciszy i spokoju? Że kasjerka, kelner, lekarz czy ktokolwiek inny chętnie słucha wrzasku w pracy? Jesteś zarozumiała i ograniczona. Każdy dziecko czasem beczy w najmniej odpowiednim momencie. To jest odpowiedzialność rodzica, aby wziąć wzgląd na innych ludzi. Ale sytuacje w życiu są różne, a dzieci to nie roboty. Chwalisz się tu, jak to świetnie wychowałeś swoje złote dziecko, jednocześnie enigmatycznie narzekasz na to, że inni tego nie potrafią, bo ci ich dzieciaki przeszkadzają w pracy. Zero konkretów. Zaczynam podejrzewać, że jedynym celem tej historii jest poklepanie się po plecach, jak to świetnie dziecko wychowałaś.
Odpowiedz@digi51: Nie wiem skąd się urwałaś, ale usprawiedliwianie braku ogarnięcia niektórych rodziców nic nie da. Co mnie obchodzi, ze ktoś ma taką czy inną sytuacje. Moje rybki, moje akwarium, a jak nie to do widzenia.
Odpowiedz@andik145: A ty skąd się urwałaś? Z idealnego świata idealnych ludzi, którym nie zdarzają się wpadki, nieprzewidziane rzeczy i sytuacje awaryjne? Żyjesz w jakiejś bańce, gdzie każdy ma pierdyliard ludzi do pomocy, że w dowolnym momencie może komuś dzieciaka podrzucić? Wymijająco odpowiedziałaś na pytanie, czy Twój dzieciak nigdy nie beczał, gdzieś gdzie pracują ludzie. Więc podejrzewam, że owszem, beczał, wrzeszczał, robił cyrki - jak prawie każde dziecko. Czy Ciebie ktoś wtedy wyzywał od madek, wyrzucał ze sklepu albo kazał "ogarnąć wrotki"? No, ale jasne, to jest różnica, bo przecież Ty się musisz w pracy skupić, nie to co jakiś tam robol w sklepie itd. Ja rozumiem, że te sytuacje są upierdliwe i nikt sobie czegoś takiego nie życzy w pracy. Ale do piekielności temu daleko. Nie podałaś żadnej, ale to żadnej konkretnej sytuacji w tej historii, co pozwala sądzić, że obraża Cię sam widok dziecięcej gęby w kamerze albo, że coś tam zabrzęczy z tyłu. Albo masz takiego pecha, że każdy rodzic z krórym się łączysz wpycha wrzeszczącego bąbelka w kadr i każe podziwiać.
Odpowiedz@Badziong rety, co Twój wpis to mam wrażenie, że już bardziej nie da się być żenujacym a tu proszę ! Czytam kolejne Twoje komentarze i widać, że jednak się da :) ale tak, to madki i tateły (wszystkie co do jednego!) są zle, ich bombelki tez, ale Ty… och, Ty pozjadałeś wsystskie rozumy świata i teraz dzielisz się zdobytą wiedzą. To nic, że żadnej wiedzy nie masz i tylko się kompromitujesz :D
Odpowiedz@digi51: podpowiem - jak dziecko się drze można zawsze powiedzieć "nie mogę w tej chwili rozmawiać, oddzwonię". Nie ma za co.
OdpowiedzPrzecież ci rodzice mają pewnie swoją pracę, więc dziecko jest w żłobku 8h plus być może 1-2 h na dojazdy. Ten Twój idealny rodzic co wspaniale wychowuje trzyma dziecko w żłobku godzin 10-11, żeby nie przeszkadzało kurierom, sprzedawcom, spotkanym w windzie sąsiadom i hydraulikom w razie awarii pralki? Sama w czasie pandemii korzystałam z usług architekta zdalnie i on jednak okazał mi szacunek - przygotował się do rozmowy, zapoznał z wymiarami przed nią zamiast łączyć się nieprzygotowanym i psioczyć, że nie siedzę cicho żeby on mógł przygotowywać się przy mnie. To strata czasu klienta, Waszego zresztą też.
Odpowiedz@kKKKK: po pierwsze, to nie ma możliwości wysłania wymiarów wcześniej, po drugie, nikogo nie obchodzi, że masz dziecko, tak jak nikogo nie obchodzi, ze ja mam dziecko. Jak zaczęliśmy się rozłączać, jakoś klientów nie ubyło, a nagle znalazł się sposób na zachowanie ciszy ;) także współczuje, ze nie panujesz nad swoim życiem
Odpowiedz@kKKKK: Żadna nasza strata. Zwrot za usługę się nie należy :) Jestem odpowiedzialnym rodzicem, zabezpieczam się przed spotkaniem. Tym bardziej, ze są dwa tygodnie na przygotowanie.
Odpowiedz@kKKKK: właśnie chodzi o to, żebyś "spotkania" w tym online umawiała na czas, gdy wiesz, że bąbelki nie będą przeszkadzały. Większość normalny człowiek jest w stanie jakoś zaplanować i ogarnąć. P Nie musisz dyskredytować profesjonalizmu autorki. Nigdzie nie wspomniała, że kontaktuje się z klientem nieprzygotowana, po prostu chciałaby odbyć w spokoju rozmowę. Pewnie Twój architekt był tak profesjonalny, że czytaliście sobie wzajemnie myśli, które jeszcze nawet nie zaczęły się tworzyć.
Odpowiedz@miyu123: No, ale w zasadzie faktycznie jest to nieco dziwne i niepraktyczne, że wszystko odbywa się live. Klient, dzieciaty czy nie, łączy się na wideokonferencję, żeby wpatrywać się po cichu jak w obrazek jak autorka zapoznaje się z wymiarami. Marnotrastwo czasu.
Odpowiedz@andik145: zwrot za usługę się nie nalezy. Ale przelozyc mozna? Z jakim wyprzedzeniem? Ile wczesniej trzeba to uzgodnic?
Odpowiedz@AnitaBlake: Można przełożyć nawet na godzinę, pół godziny przed. Zamiast przekładać jednak nauczyli się tworzyć odpowiednie warunki. Działa.
Odpowiedz@andik145: ok. Wiec jesli można to powinno się przełożyć. Chyba że dziecko w trakvie sie obudzilo i juz przelozyc nie mozna bo rozmowa trwa. Uwazam ze czasem powinnismy zrozumiec sytuacje. Czasem np ktos sue opiekuje osoba starsza, ktora rowniez mozne zachwywac sie jak male dziecko, sa rozne choroby. Jedno to laczenie sie na rozmowę z juz placzacym dzieckiem, drugie gdy cos nagle sie stanie, nieprzewidzianego. Gdyby kazdy probowal zrozumiec druga strone to by bylo lepiej, milej, przyjemniej. Wzajemny szacunek.
OdpowiedzTrochę się zgadzam, a trochę nie. 1. Jeśli ktoś nie ogarnia swojego dziecka w wieku 3-4 lat, to powinien się zastanowić nad swoim sposobem wychowania. Wbrew pozorom 3-4 latek już powinien mieć podstawowe zasady kultury czy zachowania. Tak, może się zdarzyć wypadek, dziecko upadło, zraniło się, jest chore i płacze. Może nawet się zdarzyć, że zwyczajnie będzie się za głośno bawić. Jeśli natomiast dziecko płacze bez powodu, robi dziwne sceny to naprawdę warto się zastanowić nad modelem wychowawczy. Każdy przecież może popełnić błąd wychowawczy, dobry rodzic stara się to naprawić, a nie tkwi w spirali złudzeń "mój bombelek taki już jest". Oj, uwierz nawet charakterne dzieci można nauczyć kultury. 2. Jeśli historia dotyczy dzieci 0-1 to sprawa jest inna. To jest jeszcze etap, gdzie dziecko sygnalizuje głównie płaczem, co się wokół niego dzieje. Dodajmy, że przecież jest okres ząbkowania mało przyjemny dla dziecka i rodziców. Trudno oczekiwać aby rodzic miał super ultra ciche dziecko na czas rozmowy. Tutaj opcja przesunięcia spotkania byłaby całkiem dobra. Ogólnie, bywa tak, że rodzic nie jest winien tego, że jego dziecko nagle się rozpłakało. Szczególnie jak jest maleństwem, czy doznało urazu. Inna sprawa jeśli dziecko jest rozwydrzone i właśnie przed kamerą płacze o uwagę, czy nową zabawkę albo możliwość pogrania już teraz na komputerze.
OdpowiedzW Twojej wypowiedzi widac za***sty szacunek do drugiego czlowieka. Ohyda :-/
Odpowiedz@wazka: jesteś w błędzie - brak szacunku okazuje rodzic bombelka, którego nie jest w stanie ogarnąć na pół godziny. Jeśli sytuacja dotyczy niemowlęcia należałoby przełozyć rozmowę na czas, kiedy tym niemowlakiem będzie miał kto się zająć.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 grudnia 2021 o 9:29
@metaxa: Nie no spoko, wypowiadanie się w taki sposób jak w historii o klientach, dzięki którym autorka ma pracę, szczególnie w sytuacji, kiedy nie zachowują się ani złośliwie ani niegrzecznie ani roszczeniowo, tylko po prostu może nie pomyśleli, a może mają awaryjną sytuację, to jest taki szacunek, że skalę wyebało w kosmos. Nie to co przypadkiem narazić obcych ludzi na widok, a nie daj Boże odgłosy wydawane przez gówniaka, c'nie?
Odpowiedz@digi51: pracę mam dzięki swojemu wykształceniu i dzięki swoim umiejętnościom. Klientów jest dużo, często nie ma terminów, wiec te maDki mi nie płacą ;)
Odpowiedz@digi51: no właśnie o to chodzi - że rodzice NIE MYŚLĄ. I wymagają, żeby wszyscy hołubili ich bombelki. No nie, to tak nie działa. A w historii nie ma nic co świadczyłoby o braku szacunku.
Odpowiedza ja chyba autora rozumiem, bo też mam podobne doświadczenia (choć nie z pracy zdalnej) z rodzicami dzieci, którzy są całkiem zobojętniali na to, co wyczyniają ich pociechy. Nie wiem, czy to kwestia totalnego zmęczenia, czy może po prostu tak przywykli do tego, że to, co dla postronnej osoby jest nie do wytrzymania, dla nich jest normą, więc nawet nie zwracają uwagi... i to "darcie mordy" - przykład: lato, grill u znajomych, wśród gości para z trójką dzieci w wieku jakoś 4-8 lat, te dzieci cały czas do siebie krzyczały - nie że kłótnie, po prostu porozumiewały się krzykiem, np. rzuć piłkę to było RZUUUUĆ PIIIŁKĘĘĘĘĘĘ!!!!!!! (caps lock i wykrzykniki mają na celu oddanie decybeli) - i nie wołały do siebie z dwóch końców podwórka, tylko tak z odległości metra. I tak ciągle. Rodzice nic, ja miałam wrażenie, że oni autentycznie się "wyłączyli" na te dzieci... i myślę, że o coś takiego chodzi, bo przerwa na minutę czy dwie w spotkaniu, bo dziecko przybiegło "mama pić" to jest ok, ale jak autor ma coś podobnego w tle, to trudne do zniesienia.
OdpowiedzPo części cię rozumiem. Do mnie dość często dzwonią klienci z dziećmi pod opieką i w ten sposób nie da się prowadzić rozmowy, a i pisk do słuchawki miły nie jest. Tak samo jest ze szczekającym psem, chodzącą obok maszyną czy pośrodku wygwizdowa, gdzie wieje tak, że się kompletnie nie słyszymy. Ale z drugiej strony tak mocno skupiłeś się na tym, jakie to wkurzające i że to same niewychowane bombelki i madki z tatełami, że aż zapomniałeś opisać dokładniej, co tak właściwie tutaj najbardziej przeszkadza. Rodzice biorą dzieci na kolana przed komputerem i zabawiają podczas rozmowy, pokazują ci te swoje dzieci, czy one zasłaniają kadr, czy coś innego? W sumie to nawet nie wiem jakie to dokładnie usługi, które ciężko wykonać, a za to dowiedziałam się, że też masz dziecko. Sama dzieci nie mam i nie mam pojęcia o ich wychowaniu, więc nie wiem, czy da się, czy nie, tu się nie odniosę.
OdpowiedzFajnie byoby wiedzieć, o co tak w ogóle chodzi. Z historii dowiedziałam się tylko, że madki są złe, tateły są złe i bombelki są złe, a autorka jest dobra (bezdzietni też są chyba dobrzy, ale głowy nie dam), ale informacji, co się dokładnie stało ni huhu. Bo jak już wiele osób zauważyło, mogła być opcja 1 - 8-10-letnie dziecko nie wiadomo dlaczego siedzi rodzicowi na kolanach i się drze, a rodzic je jeszcze podszczypuje, żeby darło sie głośniej i bardziej przeszkadzało autorce, albo opcja 2 - 8-12 miesięczne niemowlę rozpłakało się podczas rozmowy i rodzic wziął je na ręce, żeby je uspokoić. Biorąc pod uwagę upór, z jakim autorka odmawia podania tej informacji, obstawiam opcję 2. Change my mind
Odpowiedz@Crannberry W punkt
Odpowiedz@Crannberry: a mnie zastanawia, co to za projekty że online się robi, od razu w obecności zleceniodawcy a nie w zaciszu pracowni. I jak zapoznaje się z wymiarami przez kamerkę...? Linijkę do monitora przykłada? To już nie można rzutów z wymiarami oraz ustaleń przesłać na mail?
Odpowiedz@JohnDoe: może chodzi o usługi projektowania jakie oferuje np. ikea - że umawiasz się z projektantem na konkretną godzinę i online jest spotkanie, np. w sprawie wymiarów/projektu kuchni ale to tylko mój domysł, autora trzeba by zapytać
Odpowiedz@marcelka: już kilka osób pytało o to autorkę, a ona z uporem godnym lepszej sprawy odmawia podania tej informacji. Nie mam za bardzo pomysłu, co takiego autorka może wymierzyć w mieszkaniu klienta przez ekran komputera podczas rozmowy na skypie czy innym zoomie, a czego klient nie może zmierzyć sam. Dekorator wnętrz czy producent mebli na wymiar albo przyjeżdża do klienta i sam wszystko mierzy, przykładając miarkę do ścian, albo wysyła się mu plan mieszkania, zdjęcia pomieszczeń oraz wszystkie wymiary, których dokonuje się samemu. No chyba że autorka ma tak wybitne zdolności, że widząc za plecami klienta fragment ściany dużego pokoju, jest w stanie ocenić wymiary ścian w kuchni
Odpowiedz@Crannberry: zapoznaje się z wymiarami, które przedstawia podczas rozmowy Klient i nanoszą na specjalne narzędzie do projektowania ;) W tym czasie również na kamerze Klient z bliska musi pokazać wszystkie przyłącza i inne takie. Słabą masz wyobraźnię ;) i tak, drące mordy dzieci przeszkadzają
OdpowiedzRozwala mnie, kiedy ktoś pisze o „braku szacunku” a sam wypowiada się o innych ludziach w skrajnie ignorancki sposób. Nie wymagaj od innych czegoś, czego sama w sobie nie masz za grosz, bo to śmieszno żałosne utyskiwanie z Twojej strony :) i świadczy o Tobie jak najgorzej. Ale cóż, widać uważasz się za pępek świata ;)
Odpowiedz@anwute: Nie :)
Odpowiedz@andik145 owszem, tak. Ale nie dziwi mnie, że ktoś Twojego pokroju ma problem z refleksją nad samą sobą.
OdpowiedzZ jednej strony - rozumiem. Mam dziecko i staram się ważne sprawy załatwiać bez niego lub w trakcie jego drzemki. Ale nie zawsze się da. I nie znaczy to również, że dziecko jest rozpuszczone i niewychowane - małe dzieci 3/4 potrzeb informują płaczem. Co innego, gdy 5 letnie dziecko specjalnie się drze, a inna sytuacja, gdy niemowlak czy malutkie dziecko płacze.
Odpowiedz