Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wspomnienie o koleżance z pracy i kierowniku. Mała firemka 30 osób, brak…

Wspomnienie o koleżance z pracy i kierowniku. Mała firemka 30 osób, brak struktury do której można się odwołać innej niż Szef.

Zatrudniono mnie do luźnego biura, jak to sami się określali. Każdy do każdego na "ty" niezależnie od wieku, owocowe czwartki i wspólne lunche. Możesz przyjść w garsonce, ale w dresie też. Możesz też zrobić przyjacielski przytyk w stronę kolegi, który powoduje żarty. A jak kolega na imprezie integracyjnej się spił, filmik z jego próbami wejścia po schodach lądował na grupowym czacie, bo to było śmieszne i kolega się przecież nie obrazi, a co więcej się zgodził. Nie pamiętał tego rano, ale cała reszta biura tak i miała z tego radochę, nazywając kolegę "Idę albo nie idę" w myśl filmiku starszego od internetu.

Z początku luźna atmosfera była dla mnie ok. Mam jednak swoje granice i tak żarty jak przytoczone powyżej, średnio mnie bawiły. Generalnie nasz zespół był raczej z tych spokojniejszych i bardziej zapracowanych niż inne.
Mój zespół liczył 5 osób oraz kierownika, który zmienił pracę (choć formalnie przekazano nam informację, że z powodów zdrowotnych musi odpocząć i nie będzie pracował).

Po przydzieleniu nowego kierasa, 32 letniego Alvaro, atmosfera w zespole zaczęła się zmieniać. Zdecydował się również na zatrudnienie nowej osoby-dajmy na to Lolity, która idealnie wpisała się w biurowe żarty po bandzie. Złapała też bardzo dobry kontakt z kierownikiem. I tak mieliśmy problem z ogarnianiem prac, bo zamiast się skupić, Alvaro i Lolita gadali jak najęci. Zaczęły się też "śmieszne" pojazdy po reszcie zespołu. Ja np. zostałam przezwana jako Baletnica, bo chodziłam delikatnie i na palcach. Niby nic złego, ale gdy ktoś się drze z połowy korytarza "e Baletnica, pamiętasz o raportach?" nie jest to zbyt przyjemne. Zwróciłam uwagę, że nie życzę sobie takich przezwisk i mam na imię Anna i tak mogą się do mnie zwracać.

Kilka osób próbowało grać w rozgrywkę nowego kierownika i Lolity, ale oni zawsze rozmawiali we dwójkę, a gdy ktoś rzucał coś w ich stylu, ignorowali go lub stwierdzali, że "oo rozkręcasz się".

Szczyt dla mnie został osiągnięty gdy Alvaro i Lolita zamiast pomóc nam w wykonaniu pilnej pracy, stwierdzili że idą na lunch do restauracji gruzińskiej. Po dwóch godzinach wrócili i dla polepszenia humoru zespołu przynieśli chaczpuri. Ja w tym czasie starałam się wszystkim pomóc i rozdzielić prace tak, aby nie trzeba było zostać po godzinach.

Poszłam na skargę do Szefa. W odpowiedzi dostałam, że "Alvaro ma taki styl pracy, że zależy mu na relacjach w zespole, a sam pracuje dopiero wieczorami".

Lubiłam tę pracę, kochałam te cyferki, ale coraz mniej czułam się komfortowo, gdy widziałam, jak Alvaro podrywa Lolitę, a zamężna Lolita daje się podrywać. Oczywiście Lolita bardzo się o swojego męża troszczyła, bo biedny pracował na 3 zmiany w własnej firmie budowlanej.

Gdy już myślałam, że gorzej być nie może, wyniki finansowe zaczęły nam lecieć na łeb na szyję, a główny kontrahent wycofał się z Polski.

W celu ograniczenia kosztów zwolniono mnie i jeszcze jednego chłopaka. Z dnia na dzień (mi kończyła się dwuletnia umowa, on był na B2B). Oficjalnie nie pasowaliśmy do zespołu.

Pozostałam jednak w kontakcie z innym chłopakiem z zespołu i gdy ostatnio spotkaliśmy się na piwie, powiedział że firma ma kłopoty i to spore, a on ucieka z tonącego statku.
Okazało się, że praca w naszym dziale pod kierownictwem Alvaro była nieefektywna, a Klienci nie dostawali rzeczy terminowo. Dodatkowo Lolita robiła podstawowe błędy w danych, których kieras nie weryfikował, bo jej ufał.

Co więcej, ich romans przeszedł już w taki etap, że Lolita się rozwodzi dla Alvaro. Szef nie reaguje, bo bardzo Alvaro i Lolitę lubi, a robotę odwala reszta zespołu.

Także w ostateczności cieszę się, że od ponad roku pracuje w innym miejscu, gdzie jest również luźna atmosfera i brak dress codu, ale nikt nie robi sobie głupich żartów.

by ~dramAnna
Dodaj nowy komentarz
avatar majkaf
4 4

Ciekawe jest dla mnie to, że w takich historiach schemat jest zawsze podobny: zatrudnienie bardzo złego kierownika, niekompetentne go znajomego szefa lub podlizusa - odejście w krótkim czasie WSZYSTKICH osób które ciągnęły tą firmę - bankructwo.

Odpowiedz
avatar kiez
-3 7

Dupa zapiekła, bo cię zwolnili i dla poprawienia samooceny wymyśliłaś sobie taką historyjkę?

Odpowiedz
avatar Error505
0 0

Bozarty w pracy to bardzo powazna sprawa.

Odpowiedz
Udostępnij