Bliska mi osoba jest pielęgniarką oddziałową w szpitalu. Pracę swoją kocha. Całe życie tak przepracowała, ma już prawa emerytalne, ale pracuje dalej bo nie ma kto jej zastąpić.
Odkąd zaczął się covid, każdy pacjent covidowy to dla niej dużo dodatkowej pracy i stres o zdrowie własnych ludzi, no i swoje. Dopóki nie było szczepionek pracowała dzień i noc, tworzyła oddział covidowy w szpitalu, szukała kombinezonów (i sponsorów na nie) w pierwszych tygodniach pandemii. Cierpiała, gdy ktoś świadomy zgadzał się na respirator i nigdy więcej się nie budził.
Teraz jest wściekła.
Do każdego pacjenta covidowego musi założyć kombinezon, buty ochronne, czepek na włosy pod kombinezon, 2 maseczki, przyłbicę, 2 pary rękawiczek plus jednorazowe, które ściągają do każdego pacjenta. Każde łączenie jest zaklejane taśmą. Po 2h pracy w takim kombinezonie jest cała spocona, odwodniona, ma chwilowe problemy z oczami (para woda i wszelkie pyłki z maseczek osiadają na oczach). Pielęgniarki, które dłużej w nich pracują dostają okropnych uczuleń, infekcji skóry.
Zdecydowana większość obecnych pacjentów covidowych to osoby niezaszczepione, które na pytanie czemu się nie zaszczepiły odpowiadają "a co ja musiałem?". A pielęgniarka tylko zaciska zęby, żeby nie odpowiedzieć "a co ja muszę Cię leczyć?"
Żeby nie było na pacjentów zaszczepionych nie skarży się w ogóle. Ktoś zrobił wszystko, żeby się ochronić, więc też robi wszystko żeby mu pomóc.
Z jej opowieści wynika też, że jeśli zaszczepiony trafi do szpitala to max potrzebuje tlenoterapii i po kilku dniach leczenia i chyba w sumie 10 dniach izolacji wychodzi do domu. Niezaszczepionymi trzeba zajmować się tygodniami. Tylko w tej fali na jej oddziale (nie typowo covidowym) zmarły 3 osoby na covid. Nawet po tylu latach pracy jest to dla niej ciężkie, szczególnie, że te osoby gdyby nie covid mogły spokojnie żyć w zdrowiu jeszcze wiele wiele lat.
Szpital
Z innej beczki U znajomych w pracy, w rodzinie znajomych itd Firma, w jednym pokoju 3 osoby. Jedna zachorowala na covid, druga (nieszczrpiona) dostala kwarantanne, a trzecia (szczepiona) nie dostanie kwarantanny. X osoba ma miedzy innymi duze dusznosci, zle sie czuje wiec idzie do lekarza. Pierwsze pytanie czy pacjeta zaszczepiony. Zaszczepiony, to nie wysylamy na test. Nie jeden lekarz, a robi sie tak samo. Zaszczepionych sie nigdzie nie wysyla, bo po co. Statystyki musza sie zgadzac ze czesciej choruja niezaszczepieni xD Smiech na sali
Odpowiedz@AnitaBlake Fascynujące... Moja teściowa była na teście w sobotę, a jest szczepiona. Tak samo znajomi chorowali (całe szczęście lekko), byli na teście i kwarantannie normalnie. Nie spotkałam się z przypadkiem nie wysyłania na testy, bo szczepionka.
Odpowiedz@ICwiklinska: zapewne co region, lekarz to inaczej Nie znam wszystkich osob. Jednak jak widac sa osoby co nie sa wysylane na test ani kwarantanne
Odpowiedz@ICwiklinska Moja mama pracuje w szpitalu na oddziale x okazało się że jeden z pacjentów ma covid a że cały personel został zaszczepiony to nikogo nie wysyłali na testy. Po kilku dniach dwie koleżanki mojej mamy poszły na zwolnienie covidowe zarażając przy tym całą swoją rodzinę. Pacjent dalej jest na tym oddziale zarażając innych a personel nadal pracuje tak jak wcześniej. Żadnej izolacji, niczego.
OdpowiedzKolejna opowiastka "zaszczepieni dobrzy, niezaszczepieni źli". Niepotrzebna dychotomia
OdpowiedzJestem młodą kobietą w wieku rozrodczym. Covid przeszłam rok temu jak zapalenie zatok. Nie zostało to w ogóle rozpoznane przez lekarza, nie miałam testu (same testy to już w ogóle temat na inny raz), ale kilka tygodni po infekcji zrobiłam test na przeciwciała. Nikt inny wokół mnie nie zachorował. Ze względu na mój zawód muszę czytać na bieżąco wiele medycznych tesktów, m.in. o szczepionkach. Nie zaszczepiłam się przede wszystkim przez to jak bardzo negatywnie wpływają one na układ rozrodczy kobiety. Rozregulowane miesiączki albo ich brak, kobiety po okresie menopauzy nagle zaczynają krwawić, bardziej obfite krawienia, wszystko nagle staje się rozregulowane. I to tylko dane do lata tego roku. Kilkukrotnie czytałam też, że efekt, jaki wywołują szczepionki jest podobny do hormonalnej bomby jaką jest tabletka dzień po. Dodatkowo, jakiekolwiek przywileje dawane zaszczepionym to ściema. Chcesz pojechać do UK? OK. Masz szczepienie? OK, ale jak okaże się, że miałeś kontakt z kimś pozytywnym, to nie uznajemy szczepień spoza granic kraju, masz izolację, mimo potwierdzenia na papierze. Także podziękuję za taką logikę.
Odpowiedz@TheBestReader: Szczepienie nie ma absolutnie żadnego wpływu na układ rozrodczy. Nie wiem, gdzie wyczytałaś te rewelacje, ale na pewno nie w poważnych źródłach. Przywilejem zaszczepionych jest nie umrzeć i nie zabić kogoś innego, nie wystarczy? No nie, kogo to obchodzi, liczy się czy na wakacje pojedziesz... Ech...
Odpowiedz@panna_ola: Brednie, były prowadzone badania udowadniające że szczepionka jako taka nie ma wpływu, ale efekt psychologiczny po szczepionce może mieć wpływ. Więc finalnie badanie potwierdziło korelację między szczepieniem a zmianą cyklu menstruacyjnego.
Odpowiedz@jan_usz: Co ma niby znaczyć "efekt psychologiczny po szczepieniu"? I gdzie są te badania?
Odpowiedz@TheBestReader za sianie takich bzdur w necie powinnas dostac 50k grzywny
Odpowiedz@TheBestReader Ja to przeczytam i powiem "o matko, kolejny troll". Może dlatego, że wiem że badania nie wykazały żadnego wpływu szczepionek na układ rozrodczy. Ale moja teściowa łyka takie teksty jak pelikan. Ona uważa, że jak ktoś coś napisał w internecie to przecież musi być prawda. I tak jak zawsze byłam za wolnością i założeniem inteligencji u innych, tak zaczynam być za tym, żeby za sianie dezinformacji (zwłaszcza takiej, która zwiększa zagrożenie epidemiologiczne) były paragrafy.
Odpowiedz@TheBestReader Zaszłam w ciążę miesiąc po drugiej dawce. Jestem w 6 miesiącu, dziecko zdrowe. Razem ze mną na grupie na FB jest kilka tysięcy matek, które rodzą w przyszłym roku. Z ankiet, które są tam przeprowadzane wynika, że około 60% z nich jest zaszczepione. Nie ma żadnych naukowych dowodów, że szczepionka na covid powoduje problemy z płodnością. Nie powielaj mitów, proszę Cię.
Odpowiedz@panna_ola: To, że jeszcze nie ma badań na ten temat nie znaczy, że szczepionka nie ma na to wpływu. Tak jak napisała TheBestReader wiele kobiet po szczepieniu ma problem z cyklem miesięcznym, łącznie z kobietami po menopauzie, u których miesiączka nagle wraca. Sama od lat mam bardzo łagodne miesiączki, a dwie kolejne po drugiej dawce szczepienia miałam krwotoczne. Problem w tym, że u nas w ogóle jeszcze nie mówi się o tym jako o skutku ubocznym szczepienia, chociaż za granicą zaczynają się już pojawiać artykuły na ten temat. Wiele kobiet zresztą pewnie nawet nie powiązało zmian w cyklu menstruacyjnym ze szczepieniem, skoro lekarz przed szczepieniem nie wspomina, że taki NOP w ogóle może się pojawić (sama też nie zaczęłabym szukać o tym informacji gdyby u mnie nie pojawił się taki skutek uboczny).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 grudnia 2021 o 19:03
@jass: ja po szczepieniu nie zaobserwowałam u siebie żadnych zmian w miesiączkach
Odpowiedz@timka: Gdyby dotyczyło to wszystkich byłoby dziwnie ;) Ale wystarczy wpisać w google "wpływ szczepionki na covid na miesiączkę". Na medonet można przeczytać np: "Jeśli zmiany w cyklu menstruacyjnym występują po przyjęciu szczepionki przeciw COVID-19, prawdopodobnie nie jest to niebezpieczne" (cały artykuł tutaj: https://www.medonet.pl/porozmawiajmyoszczepionce/szczepionka-na-covid-19,czy-szczepionka-na-covid-19-wplywa-na-okres-u-kobiet--nowe-ustalenia,artykul,75807548.html) - to "prawdopodobnie" jednak nijak nie brzmi pokrzepiająco, właśnie rzecz w tym, że póki co nie ma żadnych pewnych informacji w tym temacie. Ale nie można zaprzeczać, że taki problem zaistniał, tyle że nie jest jeszcze dobrze zbadany (a w Polsce w zasadzie w ogóle się o tym nie mówi). Tyle, że w związku z tym wcale mnie nie dziwią obawy TheBestReader, że szczepionka może wpływać na płodność, bo na tym etapie po prostu jeszcze nie wiadomo na co i w jakim stopniu tak naprawdę wpływa w sposób długofalowy.
Odpowiedz@panna_ola: Zaszczepiony raczej nie umrze ale zarażać jak najbardziej będzie, ba nawet nie będzie świadom że zaraża (co jest jeszcze gorsze) bo jak nie zrobi testu to się nie dowie że ma paskudę.
Odpowiedz"a czy ja muszę Cię leczyć" - ciekawe, jakby to było przyjęte w prywatnej firmie, gdyby tak zapytać klienta płacącego abonament "a co ja, muszę Cię obsługiwać?"
Odpowiedz@digi51: Na te pytanie w sumie nasuwa się tylko jedna odpowiedź: TAK, musisz. To twoja praca i bierzesz za to pieniądze. To tak jakby frezer w fabryce rzucił tekstem: czy ja muszę obsługiwać tą frezarkę?
Odpowiedz@digi51 Nie do końca. W firmie masz regulamin i jeśli nie stosujesz się do zaleceń (np używasz sprzętu niezgodnie z instrukcją) to tracisz prawo do gwarancji. Więc jeśli chcesz przełożyć te sytuację na warunki rynek-konsument to NFZ już dawno wydałby edykt, że szpitale covidowe tylko dla zaszczepionych, i antyszczepów odsyłał z kwitkiem.
Odpowiedz@digi51: Jeśli pracownik nie chce wykonywać swoich obowiązków za które otrzymuje zapłatę to kwalifikuje się do dyscyplinarki. Ciągle nie rozumiem ludzi, jest tyle zawodów, nie chcesz leczyć to idź pracować gdzieś indziej.
Odpowiedz@mama_muminka: Mylisz się, zalecenia nie są obowiązkowe, warunki korzystania tak. Ponieważ do tej pory żaden producent nie ma odpowiedzialności prawnej za swoje szczepionki na covida to o czym tu mowa.
OdpowiedzSzczepionka tak przy okazji co daje? Przecież nie odporność 100%. Może mnie ktoś oświecić?
OdpowiedzAle przecież szczepionka tylko daje możliwość łagodniejszego przejścia covid. Zapewne są ciężkie przypadki po pełnych dawkach. O co to całe halo, chciała znajoma być pielęgniarką to jest. To tak jak ja narzekałbym na klienta bo nie rozróżnia paneli laminowanych od winylowych i jeszcze miał o to do niego pretensje.
Odpowiedz@Wielki_blad: "szczepionka tylko daje możliwość łagodniejszego przejścia covid" Tak, to TYLKO różnica między przechorowaniem się w domu albo spędzeniem kilku dni w szpitalu a paroma tygodniami pod respiratorem lub śmiercią. Faktycznie, co za różnica… Ludzie, czy Wy czytacie to, co sami piszecie?
Odpowiedz@janhalb: Mój wujek był szczepiony dwiema dawkami. Dzisiaj jest w śpiączce covidowej i nie wiadomo czy przeżyje, bo jest w stanie krytycznym. Ciocia wróciła ze szpitala, ale też było z nią bardzo ciężko. Nie neguję szczepień i sama będę czekała na dawkę przypominającą, ale szczepionka też nie gwarantuje nieśmiertelności, jeśli organizm już jest starszy lub dręczony innymi chorobami.
Odpowiedz@janhalb: Biorąc pod uwagę to, że przed "wynalezieniem" szczepionki ponad 95% osób chorych "leczonych" było w domu przy pomocy paracetamolu ponieważ przechodzili zakażenie bezobjawowo lub z niewielkimi objawami to samo zaszczepienie nic w tym temacie nie zmienia. Nadal ponad 95% osób przechodzi chorobę bezobjawowo a tylko niewielki odsetek ląduje w szpitalu.
Odpowiedz@mesing: Ale ten odsetek coraz skuteczniej zapycha szpitale dla pozostałych, czy to tak trudno pojąć? Nie śmiertelność jest największym problemem, tylko olbrzymia zakaźność, która generuje wielu chorych w tym samym czasie. Znowu będzie przekształcanie oddziałów, będą odwoływane zabiegi, opóźniona diagnostyka i ludzie z zawałem, do których karetka przyjedzie po godzinie. Albo tacy, którzy będą czekali (i umierali) w kolejkach karetek do przepełnionego soru. Plus każdy nowy zarażony to szansa dla wirusa na mutację i ewolucję w coś gorszego.
Odpowiedz@panna_ola: Trochę danych statystycznych. Do dnia dzisiejszego według oficjalnych danych MZ od początku pandemii zachorowały 3214023 osoby, wyzdrowiało 2817206 osób (dane z 15.11.2021). Oznacza to, że chorych jest 396817 osób. Według GUS w Polsce mamy ok. 38260000 osób. To teraz trochę zabawy kalkulatorem. Zachorowało w ciągu ostatnich prawie 2 lat 3214023 co stanowi 8,400% całego społeczeństwa. W dniu wczorajszym chorych było 396817 osób co stanowi 1,037% całego społeczeństwa (odsetek ten utrzymuje się mniej więcej od początku pandemii). W szpitalu leczą się 14123 osoby, jest to 3,559% osób chorych a zarazem 0,0369% ogółu społeczeństwa. Do respiratora podłączonych jest 1204 osób czyli 8,525% wśród osób hospitalizowanych i zarazem 0,303% wśród chorych. W odniesieniu do całej populacji procent ten spada do 0,003%. Szansa na to, że ktoś zachoruje i wyląduje pod respiratorem wynosi 1:33000 Oczywiście dane te mogą mieć niewiele wspólnego z rzeczywistością bo jest dość spora grupa osób która przechorowała Covid nawet nie wiedząc o tym (miała wersję całkowicie bezobjawową) lub z niewielkimi objawami ale z różnych powodów (brak ubezpieczenia, obawa o utratę pracy) nie zgłosiły się do lekarza celem skierowania na test. Zastanawia mnie jeszcze jedno. Skoro ta choroba jest tak śmiertelnie niebezpieczna to w pierwszej kolejności powinny umrzeć wszystkie osoby chore na HIV oraz AIDS.
Odpowiedz@panna_ola: Masz rację chorzy na COVID zapychają szpitale, tak samo jak chorzy na grypę blokują szpitale przed chorymi na nowotwory. Tak to już działa że służba zdrowia nie czeka na chorego, tylko musi przyjąć jakieś prawdopodobieństwo choroby. A że COVID przewrócił statystyki i szpitale są niedostosowane to nie jest wina chorujących.
Odpowiedz@messing: Rozumiem, że wydaje Ci się, że te procenty, które podajesz to "mało". Weź jednak pod uwagę, ile miejsc na OIOM jest w Polsce. Prędzej czy później będzie tak samo, jak w poprzedniej dużej fali: te miejsca się skończą. Będą kolejne "szpitale polowe" (za grube miliony), ale też będą - znowu - ludzie wożeni przez pół województwa, od szpitala do szpitala, w poszukiwaniu gdzie jeszcze akurat jest wolny respirator. Co dla niektórych będzie oznaczało, że nie zdążą. I teraz weź pod uwagę, że na OIOM i pod respiratory trafiają prawie wyłącznie niezaszczepieni (@habiel: tak, wiem, że "prawie" to nie 100%). @jan@usz: Nie, służba zdrowia tak nie działa. Chory na grypę nie zabiera miejsca choremu na nowotwór, bo leżą na dwóch zupełnie różnych oddziałach (a najczęściej nawet w różnych szpitalach, bo chorych onkologicznych - zwykle z obniżoną odpornością po chemii - raczej się izoluje od chorób zakaźnych). CHYBA, że tych najciężej chorych na covid / grypę będzie tylu, że "na gwałt" będzie trzeba znajdować kolejne szpitale i wysyłać wszystkich lekarzy do ich obsługi. A jak takiej sytuacji uniknąć? Hmmm, pomyślmy… Eureka: MOŻNA SIĘ ZASZCZEPIĆ.
Odpowiedz@mesing: oszczędzę sobie analizy tych wyliczeń, bo @janhalb podsumował to świetnie. 150 000 nadmiarowych zgonów w zeszłym roku - z powodu covid i z powodu upadku służby zdrowia. Powiesz rodzinom chorych "no tak, mogliśmy tego uniknąć (zerowym kosztem - DDM), szkoda że na was trafiło, ale pomyślcie szanse były małe!" Na HIV mamy bardzo dobre leki, które regularnie brane nie dopuszczają do rozwoju AIDS. Czyli osoba zakażona nie rozwija niedoboru odporności i ma taką samą przewidywaną długość życia jak przeciętny człowiek. Za to nic nie stoi na przeszkodzie, aby umierali starsi, przewlekle chorzy, dzieci z białaczką i dorośli z innymi nowotworami. Oraz osoby przyjmujące leki, które upośledzają odporność: ludzie po przeszczepach i z chorobami autoimmunologicznymi. Szansa na ciężki przebieg covid jest też większa dla kobiet w ciąży. @jan_usz: w ciągu jednego sezonu covid zabił kilka razy więcej osób, niż grypa w ostatnie 50 lat. Więc analogia niezbyt trafiona.
Odpowiedz@panna_ola: Wsadzę kij w mrowisko. Problem z tymi nadmiarowymi zgonami polega na tym, że jeszcze 2 lata temu kiedy ktoś zszedł np. na zawał serca a przy okazji miał np. grypę to w karcie zgonu nie wpisywano grypy a właśnie zawał serca jako przyczynę zgonu. Niestety kiedy Covid stał się popularny to jeśli pacjent ma zawał serca i przy okazji test na covid wyszedł pozytywnie to w razie zgonu do karty jako przyczyna zgonu jest wpisywany covid wraz z chorobą towarzyszącą (choćby jedynym objawem tego zakażenia był tylko i wyłącznie wynik dodatni na teście). Niestety statystyki zgonów tylko i wyłącznie covidowych nie były prowadzone. Dopiero od niedawna przy liczbie zgonów osób z wynikiem dodatnim podawana jest liczba sumaryczna oraz osobno zgony pacjentów tylko z covidem.
Odpowiedz@mesing: Nie wsadzasz kija w mrowisko. Bezmyślnie powtarzasz te same bzdurne rewelacje, co inni oświeceni, aby móc dalej olewać zagrożenie. Przyczynę zgonu wpisuje się taką jaka była rzeczywiście. Jeśli masz dowody, że ktoś fałszuje dokumentację, to zgłoś do prokuratury. PS. Powikłania zakrzepowo-zatorowe to drugi najczęstszy powód zgonu chorych z covid. Pierwszy to oczywiście niewydolność płuc.
Odpowiedz@panna_ola: Nie przetłumaczysz. Brednie z internetów są silniejsze…
Odpowiedz@panna_ola Ola, bardzo się szanuje za to, że masz siłę z tym walczyć. Ja wywalczyłam tyle żeby mieć zaszczepiona rodzinę, a niestety na resztę świata nie mam już siły tłumaczyć. Teściowej musiałam te "niewielkie" procenty przemnożyć przez 37 mln Polaków i porównać z liczba respiratorów w Polsce (w zeszłym roku dostępnych było trochę ponad tysiąc), dopiero wtedy zawiozla babcie męża na szczepienie. Masakra.
Odpowiedz@janhalb: Napiszę Ci co wiem po swoim przypadku. Syn, nastolatek, przyniósł wirusa ze szkoły, jedyny objaw lekki kaszel i nieznacznie podwyższona temperatura, niezaszczepiony. Ja, dziad pod 50-kę, skończyłem na 4 dni w szpitalu leczony antybiotykami i zastrzykami antykoagulantu (bez tlenu itp) bo 4 dni po kwarantannie nadal miałem 40 gorączki, niezaszczepiony. Żona, ból zatok i gorączka jeden dzień, zaszczepiona, okres zrobił się obfity i ze skrzepami. To co napisał Wielki_blad jest jak najbardziej prawidłowe, przy czym dodałbym "jeśli jesteś przed 40-ką". Z ciekawostek: kolega w pracy jako niezaszczepiony i mający ze mną kontakt jako pozytywnym przypadkiem dostał kwarantannę, wynik jego testu - negatywny, jego panna złapała wirusa gdzieś indziej, wynik jego testu - negatywny. Powinien oddać krew do zbadania czy nie ma tam jakiegoś cudownego leku.
Odpowiedz@janhalb: oprocz lagodnego przejscia covid moze np. dac mozliwosc pobytu w szpitalu w wyniku jakiegos stanu zapalnego w organizmie, naglych omdlen i ogromnych migren. Dodatkowo w gratisie kilka tygodni i chorobowego i niemozliwosc normalnego funkcjonowania przez miesiac. To wlasnie zagwarantowala szczepionka mojej kolezance.
OdpowiedzA co odpowie bliska Ci osoba mnie, która została zdyskwalifikowana ze szczepienia w szpitalu klinicznym, bo szczepionka zawiera substancje pomocnicze niebezpieczne dla pewnej grupy osób, do której mam wątpliwą przyjemność się zaliczać? I żeby było śmieszniej, czekam od pół roku, aż skontaktuje się ze mną w tej sprawie (mieli wymyślić, jak mnie bezpiecznie zaszczepić) ta klinika chorób zakaźnych, której szef tak bardzo gardłuje w mediach na niezaszczepionych. Już tak nie demonizujmy szczepień. Szczepionka nie chroni przed infekcją, jak widać z obecnej kolejnej fali. Jakieś 40% populacji - średnio - zaszczepionej, przy czym w moich rejonach to prawie dwa razy tyle, już chyba z połowa populacji rodaków przeszła covid, a epidemia wciąż się rozkręca. To może czas na refleksję, że coś robimy jako ludzkość nie tak. Może np. czas przestać histeryzować nt. szczepień, tylko skupić się na szukaniu leczenia? Bo najwyraźniej ten wirus na szczepionki ma wyje...ne.
Odpowiedz@didja: To jest... tak zły wniosek, że aż nie wiem od czego zacząć. 1. Rolą szczepionek nie jest chronić przed zakażeniem, tylko przed ciężką postacią choroby i zgonem. To, że tym szczepionkom udaje się zmniejszać ryzyko zakażenia i objawów w ogóle, to tylko dodatkowy plus. 2. Jeśli nie możesz się zaszczepić, to nikt do ciebie nie ma pretensji, to chyba jasne? Gdyby zaszczepili się wszyscy, którzy mogą, nie musiałabyś o nic się martwić - chroniłaby cię odporność zbiorowa. Ale niestety ludzie to egoiści, więc jest jak jest. 4. Z badań wynika, że blisko 1/4 ozdrowieńców (głównie tych z bardzo lekkim/bezobjawowym przebiegiem covid) nie wytwarza trwałej odporności. Odporność u pozostałych z lekkimi/umiarkowanymi objawami jest ok. 3x niższa, niż po szczepieniu. Ciężka postać covid (z zapaleniem płuc) daje odporność wysoką i szerszą niż po szczepieniu, ale ceną często są powikłania. Poza tym odporność znacznie maleje po 6 miesiącach (niezależnie jak uzyskana), więc po tym czasie można zachorować kolejny raz. Plus - wirus mutuje. Tak niestety działają wirusy, delta jest groźniejsza od poprzednich, a następne będą groźniejsze od delty. 5. Handel fałszywymi certyfikatami szczepień kwitnie i ciężko jest oszacować, ile osób jest tylko na piśmie zaszczepionych. W regionie Moskwy, gdzie zaczęto to sprawdzać, okazało się że więcej niż 1 na 10 "zaszczepionych" osób ma lewy certyfikat. 6. "demonizowanie" znaczy coś innego niż myślisz ;) 7. Co robimy jako ludzkość nie tak? Odrzucamy naukę, bo nam się nie podoba. Nie przyjmujemy do wiadomości, że wirus jest groźny, że maski, dystans i dezynfekcja to podstawowe środki ochrony przed epidemią, a nie oznaka jakichś spisków i zniewolenia. Patrzymy tylko na siebie i gdzieś mamy innych, bo skoro mi nic nie grozi, to wywalone na tych starszych, słabych, chorych, małe dzieci i kobiety w ciąży. 8. Prace nad lekami trwały tak samo długo, jak prace nad szczepionkami, tylko dopiero niedawno się powiodły. Powód jest prosty - technicznie łatwiej zrobić szczepionkę niż lek.
Odpowiedz@panna_ola: Bełkoczesz o tej trwałej odporności, nie ma możliwości zbadania jak dany organizm jest odporny na COVID, odporność komórka jest niezmierzalna, a poziom przeciwciał który można zmierzyć nie mówi nic o skuteczności szczepionki ani reakcji danego osobnika na zarażenie. Może conajwyżej wskazać że "niedawno" przeszedł COVID albo niedawno był zaszczepiony.
Odpowiedz@jan_usz: Badania jasno pokazują, że wśród zaszczepionych i ozdrowieńców szansa na zachorowanie silnie rośnie po 6 miesiącach. Mądralo.
Odpowiedz@jan_usz: No wiadomo, że wprowadzanie szczepionki na rynek wcale nie obejmuje badań czy ona w ogóle działa. Nie wiadomo też po co podają, że szczepionka chroni np. w 90% przed ciężkim zachorowaniem, bo jak oni mogli to zmierzyć? No z kosmosu wzięli te liczby i teraz się cieszą. Idioci :) Polecam poczytać sprawdzone źródła na ten temat, a nie powtarzać po kimś głupoty i sądzić, że się jest inteligentnym. Istnieją osoby, które się nie mogą zaszczepić i istnieją osoby, których szczepionka nie ochroni z niewiadomej przyczyny. To jest normalne i właśnie na tym polega ta strategia kokonu, że silniejsza większość chroni tą słabszą mniejszość.
OdpowiedzWiesz, jest w wieku emerytalnym. W kazdej chwili moze zrezygnowac z pracy. Nikt jej na sile nie trzyma. A skoro juz pracuje to musi robic to co sie od niej wymaga. Co do szczepionek to najpierw podawali, ze po 2 dawkach ma sie ponad 90% pewnosci, ze sie nie zachoruje, pozniej zeszlo to do ponad 60%. Za jakis czas juz bylo mowione, ze zachorowac sie zachoruje ale za to przechodzi sie lagodniej. A co to za lagodniejsze przechodzenie skoro i tak po szczepionce pacjenci trafiaja do szpitala pod tlen? Dlatego ja dopuki szczepionka nie bedzie obowiazkowa nie mam zamiaru sie szczepic. A jak bedzie obowiazkowe szczepienie to wole zaplacic za papiery, ze sie szczepilem niz przyjac cos co i tak nie dziala.
Odpowiedz@Nasher: „dopuki”? Rozumiem, że świadectwo ukończenie podstawówki też kupione na targu?
Odpowiedz@Nasher: Czekaj, czyli jeśli coś daje ci 90% szans że nie umrzesz i 60%, że w ogóle nie zachorujesz, to nie działa? Lepiej wydać kilka stówek na lewy certyfikat, narazić się na odpowiedzialność karną jeśli się wyda i mieć ochronę całe 0%?
Odpowiedz@Crannberry z braku argumentow czepiasz sie bledu ortograficznego? I robi to osoba, ktora od wielu lat mieszka poza granicami kraju, ktora powinna rozumiec, ze jak sie na co dzien uzywa innego jezyka to od czasu do czasu mozna popelnic blad? OMG
Odpowiedz@panna_ola jak sama przeczytalas w historii (o ile ja przeczytalas) szczepionka nie daje zadnej gwarancji na nic. Ani na to, ze nie umrzesz na covid, ani ze przejdziesz go lagodniez ani ze nie zachorujesz. Taka sama gwarancje mam i bez szczepionki. Jesli nie ma roznicy to po co mam to robic? Bo ktos tak chce? Nie dziekuje. Mam swoj rozum.
Odpowiedz@panna_ola: Twoje wyliczenia pomijają pewien fakt że szczepionka nie jest 100% bezpieczna. Jest jakiś odsetek osób które reagują na nią źle i jest zbyt skomplikowane żeby powiązać to z NOP.
Odpowiedz@Nasher: Jak sam przeczytałeś mój komentarz (o ile przeczytałeś) ja nie mówię o gwarancji, tylko o prawdopodobieństwie. Prawdopodobieństwo wypadku samochodowego, zgonu, odniesienia ran i zabicia innych spada, jeśli jeździsz na trzeźwo. Prawdopodobieństwo zgonu, choroby, powikłań i zabicia innych spada, jeśli jesteś zaszczepiony. Jeśli dla ciebie "nie ma gwarancji = nie ma różnicy"... to odważne stwierdzenie o posiadaniu rozumu jest nieco na wyrost. @jan_usz: wyjście z domu nie jest 100% bezpieczne, a NOPy groźniejsze niż ból ramienia i gorączka zdarzają się niezwykle rzadko. Są takie skomplikowane, że lekarze i naukowcy nie umieją powiązać, ale tobie się to udało... Szybki research w internecie, brak elementarnej wiedzy biologicznej do weryfikowania informacji, spory dodatek "chłopskiego rozumu" i mamy następnego domorosłego specjalistę. Teraz tylko zachwyt nad własną błyskotliwością i błyszczenie na forach. Miłej zabawy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 listopada 2021 o 17:52
@panna_ola niestety ale szczepionki sa po to zeby nie zachorowac wiec maja dawac gwarancje. Nie mowie o 100% ale powiedzmy 98%. Dlatego Twoje porownanie z autem i alkoholem jest bez sensu. Tu nie ma miejsca na prawdopodobienstwo. Druga rzecz to Twoj tekst o odwaznym stwierdzeniu posiadania rozumu i ze jest to u mnie na wyrost. Coz, zachowalas sie jak wiesniaczka, ktora uwaza ze tylko ona ma racje i jak ktos mowi inaczej to trzeba go od razu obrazic. I ja nigdzie nie twierdze, ze mam racje, tylko takie jest moje przekonanie i jego sie trzymam. Na razie COVID mnie omija a jak zachoruje to coz, po to od ponad 20 lat place podatki zebym kiedys skorzystal z uslug sluzby zdrowia bo jak na razie to za nia place a jeszcze nigdy z niej nie skorzystalem bo nigdy nie mialem potrzeby byc na zwolnieniu lekarskim a badania to sie robi prywatnie bo w PL to byly terminy z kosmosu.
Odpowiedz@Nasher: I widzę, że całe moje tłumaczenie jak krew w piach. Porównanie ma sens, tylko go nie rozumiesz. Swoją drogą - przekonania to można mieć na temat który majonez najlepszy albo czy fajniej nad morzem czy w górach, a nie na temat naukowych faktów przy zerowej wiedzy w temacie. Oczywiście, masz pełne prawo do swoich poglądów, nawet jeśli uznajesz że Ziemia jest płaska. Ale to więcej mówi o tobie, niż o kształcie Ziemi. Rolą szczepionek jest zmniejszyć prawdopodobieństwo ciężkiego przebiegu choroby i zgonu bez względu na to, co na ten temat uważasz. Naprawdę przykro mi to stwierdzić - twoja ignorancja jest porażająca i będzie mieć smutne skutki. Oby cię nie spotkało zaskoczenie, że żadnych usług nie dostaniesz, bo miejsca zwyczajnie nie będzie. Ciekawe czy zdajesz sobie sprawę, że każde leczenie jakie otrzymasz w szpitalu będzie miało więcej możliwych skutków ubocznych niż ta straszna szczepionka. I nie da gwarancji ani że nie umrzesz, ani że nie będziesz miał powikłań, ani w ogóle żadnej.
Odpowiedz@panna_ola Rola szczepionek jest wyeliminowanie wirusa z obiegu. Szczepionki na Covid go nie eliminuja z jednego prostego powodu. Jesli osoba zaszczepiona zachoruje i nie ma objawow to nie jest odizolowana i zaraza pozostalych czlonkow spoleczenstwa. I nie zaszczepilem sie dlatego, ze jestem antyszczepionkowcem tylko z jednego bardzo prostego powodu. Nie lubie jak sie mnie oszukuje. A w przypadku tej szczepionki najpierw podawali jedne dane o jej skutecznosci, pozniej nagle okazalo sie, ze wcale takiej skutecznosci nie ma, a teraz ze praktycznie nie chroni przed wirusem tylko lagodzi objawy ale to i tak nie u kazdego. W dodatku testy byly robione na szybko bo szczepionka byla potrzebna na juz a nie za 5 lat. O skutkach ubocznych tez nigdze nie wspominalem wiec nie wiem skad Ci przyszly do glowy
Odpowiedz@Nasher: Podaj mi jakie wirusy zostały wyeliminowane z obiegu i wyjaśnij czemu w takim razie nadal trzeba dzieci szczepić.
Odpowiedz@Alex_y czytaj ze zrozumieniem to nie bede musial Ci nic podawac.
Odpowiedz@Nasher: masz calkowita racje. Mi sie zdarza, ze cos pisze po polsku niemiecka fonetyka. Niestety niektoryz staraja sie dowartosciowac wytykajac cudze bledy.
OdpowiedzJak ktoś ma wątpliwości czy się szczepić, to zawsze może przyjrzeć się zwolennikom każdej opcji. Przeanalizować, na jakim poziomie mentalnym i psychicznym oraz w jakim środowisku funkcjonuje statystyczny antyszczep, a w jakim zwolennik szczepienia. Należy się zastanowić z która grupa wolelibysmy być identyfikowani.
Odpowiedz@Pixi: A jeśli mi wyjdzie, że z żadną z nich?
Odpowiedz@Pixi: Bzdura! Chcesz, żeby wyglądało, że intelgencja się zaszczepiła, a proste buraczki nie. Od długiego już czasu szczepienia są wymuszane na ludziach, więc ma to g... wspólnego z wolnym wyborem.
OdpowiedzTak, właśnie że musi leczyć i takiego pacjenta. Tak samo jak musi wieloletniego palacza, alkoholika, kogoś kto zamiast siedzieć w domu na de śmiał poruszać się pojazdem mechanicznym lub pojeździć na nartach i się w konsekwencji połamał... Przecież oni też nie zrobili wszystkiego, by się ochronić. Musi leczyć tak długo, jak jest to przedmiotem jej pracy za który dostaje wynagrodzenie. Jak się chciało być sędzią zamiast pielęgniarką to wybitnie pomyliła zawody. Żeby nie było: nie mam nic osobiście przeciwko szczepieniom, sama jestem po 2 Pfizerach, ale trzecich, piątych i fafnastych nie wezmę, bo to nie cukierki, a widać jasno, że nie wypaliło, szczepieni i łapią, i roznoszą, i umierają (a nie tylko pogłaskać po główce w szpitalu kilka dni i wychodzą jak nowonarodzeni, przestań wciskać głodne kawałki). Tej mitycznej odporności stadnej nie osiągniemy, covida się nie pozbędziemy na 100% (przypominam, tylko jedna jedyna choroba w historii ludzkości została eradykowana szczepionkami), więc dajcie ludziom spokój.
Odpowiedz@menelluin: I ma prawo się na to wku... denerwować, tak samo jak strażak który gasi godzinami pożar, bo ktoś sobie beztrosko trawę wypala. Nieodpowiedzialność i głupota, za którą potem inni ryzykują zdrowiem, jest piekielna. Co niby znaczy, że "nie wypaliło"? Po prostu zaobserwowano, że odporność z czasem spada. Tak samo jak z tężcem, WZW albo grypą, potrzebne są kolejne dawki po upływie jakiegoś czasu. Szczepionka to nie eliksir nieśmiertelności, jak niektórzy sądzą. Szczepieni mniej chorują, mniej umierają i mniej roznoszą. O wiele mniej. Polecam czytać coś więcej niż clickbaitowe tytuły gazet. Tak, większość epidemii kończyła się wtedy, gdy na danym terenie wszyscy umarli i patogen przestawał się roznosić. Dżuma wybiła 30-60% populacji Europy, ospa prawdziwa 95% populacji Inków. Na "hiszpankę" zachorowała 1/3 świata i zmarło więcej ludzi, niż na frontach I wojny światowej. Serio idziemy w tym kierunku? W ramach buntu, bo mała igiełka raz na pół roku to za dużo?
Odpowiedz@panna_ola: Dżuma - śmiertelność od kilkanaście do 80% ospa prawdziwa - śmiertelność do 30% Hiszpanka - śmiertelność 10-20% Koronawirus - śmiertelność 05% - 1% Nie neguję niebezpieczeństwa związanego z Covidem, ale porównujmy z głową...
Odpowiedz@panna_ola: "W ramach buntu, bo mała igiełka raz na pół roku to za dużo?" W moim wypadku tu nie chodzi o igiełkę co pół roku tylko o to co nią wchodzi i kto za to odpowiada jak coś pójdzie nie tak.
Odpowiedztak, ma obowiązek leczyć. jak ktoś idzie na medycynę to po to, żeby leczyć ludzi i to jest ich obowiązek. poza tym chyba nawet składają przysięgę na temat ratowania życia i zdrowia. a tak to trochę tak jakby strażak miał olać pożar. ponadto widze, że nietolerancja i dyskryminacja pełną gębą. zaszczepieni (z których większość to pewno foliarze) są ok i w ogóle do rany przyłóż, a ktoś kto ma swój rozum i wody z mózgu nie da sobie zrobić to nagle jest gorszym sortem?
Odpowiedz@gmiacik: tu się nie wychylaj z takimi poglądami, Piekielnymi zawładnęli kowidioci...
Odpowiedz@Nulini Fakt przeciwników szczepień tu sporo. Brakuje tylko powołań jak za krowianki na Boski Plan.
Odpowiedz@Nulini: zauważyłem. masakra ile mamy hipokrytów, tak to wszyscy cisną pis i ich nienawidza, ale o dziwi pis wygyrwa wybory - nadal cisną pis, ale jak pis każe się szczepić, nosić szmaty itp to nagle wszyscy się pisu słuchają, ale... tak, nadal cisną pis
OdpowiedzA gdzie smoki w tej bajce?
Odpowiedz@Nulini Właśnie mam wrażenie, że te historie i komentarze są wykupione. Chwytające za serce, zawsze ośmieszające (proszczepionkowcy to elita intelektualna, antyszczepy to głupcy i ludzie niewykształceni), grające na sumieniu (przez to, że nie wzięłam swojej jednej dawki umierają Ci po trzech). Fochy o miejsce w szpitalu też nie robią na mnie wrażenia, jako foliowa gigaczapa podziękuję za opiekę. Zostawię miejsce dla zaszczepionego:)) PS. Moja mamuśka też jest pielęgniarką. I jej zeznania są diametralnie różne od wypocin straumatyzowanych męczennic.
Odpowiedz@ZjemCiSzalik: z tym, że foliarze to właśnie procovidovi d3bile :)
Odpowiedz"Niezaszczepionymi trzeba zajmować się tygodniami." - mijasz się z prawdą.
Odpowiedzpotwierdzam, ja byłem tym kombinezonem
OdpowiedzPrzy pacjentach zaszczepionych się nie poci. No i jak tu żyć z niezaszczepionymi?
OdpowiedzTo, że ktoś się zaszczepi nie znaczy, że nie zachowuje i widać to po tym, że osoby zaszczepione tez chorują. Ja akurat się zaszczepiłam ale tak naprawdę z musu. Szczepionki miały być raz i tyle, a robi się z tego szczepionka przeciw grypie, która trzeba będzie przyjmować co roku i ciekawe czy państwo będzie to dalej finansować
OdpowiedzA to ciekawy wniosek na koniec. Według oficjalnych danych 1/3 zgonów to osoby zaszczepione...
Odpowiedz