Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Gdyby ktoś się zastanawiał czy patologia to tylko zapijaczeni bezrobotni... Poszłam sobie…

Gdyby ktoś się zastanawiał czy patologia to tylko zapijaczeni bezrobotni...

Poszłam sobie dziś do parku z dzieciakami i spotkałam znajomą z dawnej pracy. Kobieta wykształcona, oczytana, dobrze zarabiająca. Siadłyśmy niedaleko boiska piłkarskiego ogrodzonego wysokim płotem z siatką, bo znajomej 12-letni syn właśnie grał tam z kolegami w piłkę.

Tak sobie rozmawiamy, a ja kątem oka obserwuje jak piłka co chwilę wylatuje poza boiska w wyniku bardzo mocnych wykopów. No i mamy nieszczęście, ktoś kopnął tak mocno, że piłka poleciała jakieś sto metrów poza boisko i uderzyła w głowę małe dziecko, które siedziało u matki na kolanach. Całe szczęście dziecko w ryk, bo szczerze nie zdziwiłabym się gdyby po takim ciosie straciło przytomność. Matka zerwała się i podeszła do boiska, pytając, kto wykopał piłkę. Zaczęła dyskusję z chłopakami, najpierw w miarę grzecznie na zasadzie:

- Chłopaki, co wy wyprawiacie, przecież tu są małe dzieci, starsi ludzie, czy wy chcecie prawdziwego nieszczęścia? Przecież taką piłką można człowiekowi zrobić krzywdę!

Chłopcy byli w miarę grzeczni, ale żaden nie przeprosił. Powtarzali tylko w kółko, że "no, ale to niechcący". Kobieta rozmawiała z nimi coraz bardziej nerwowo, a oni przybierali coraz bardziej nonszalancką postawę na zasadzie "przecież nie chcieliśmy, nic się nie stało, pani da spokój". Wtem jeden z chłopców dziarsko krzyczy:

- No i o co pani chodzi, trzeba było tam nie siedzieć, w czym problem?

Kobiecie aż para poszła z uszu, poszły wyzwiska jak "gówniarz" "gnojek" etc. i choć nie popieram takiego słownictwa, to powiem szczerze te same słowa cisnęły mi się na usta. Dzieciak idzie dalej w zaparte głupio się śmiejąc, prowokując awanturę, stwierdzeniami typu "dobrze ci tak", "o co się ciśniesz", "nic się bachorowi nie stało". W pewnym momencie znajoma szepcze mi z dumą do ucha:

- To mój synek...

W końcu matka malucha odpuściła i oddaliła się, a znajoma zawołała syna i pochwaliła go, że tak ładnie "odpalił" głupiej babie.

Jak ją spotkam tam następnym razem będę udawała, że jej nie znam.

wychowanie

by ~haitifan
Dodaj nowy komentarz
avatar AnitaBlake
9 19

Niby dalam plus. Jednek dla mnie bylas rownie piekielna. Twoje dziecko zostaloby uderzone, tez bys nabrala wody w usta? Nie lubie ludzi odwracajacych glowy gdy sie cos dzieje. Dalas jej cicha aprobate na takie zachowanie

Odpowiedz
avatar m_m_m
15 23

Zabrakło odwagi, żeby w oczy jej powiedzieć co o tym sądzisz?

Odpowiedz
avatar Balbina
13 23

Noż,się zagotowałam.Autorko tylko tyle? Nie bedziesz się z nia widywała? Dzielna jesteś. Będąc dzieckiem może tak 5-6 lat właśnie dostałam piłką w głowę. Stałam przy boisku gdzie grał mój tata i inni wczasowicze.Z całej mocy,kopnięta piłka przez dorosłego faceta. Do dziś mam stracha(niektórzy nazwa to traumą) kulę się na widok lecącej piłki. Każde zajecia w szkole kończyły się smiechem jak nie mogłam zapanować nad tym odruchem. Czy to ręczna czy siatkówka.Już nauczyciele z czasem wiedzieli że nie ma sensu mnie dawać do jakiejkolwiek drużyny po spartolę wszystko. Do dziś pamiętam jak mi głowa odskoczyła. Brawo ty! zero reakcji na durne i głupie zachowanie kolezanki ale na piekielnych to dało radę napisać.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
3 25

Ej, dzieciak grał na boisku do nogi piłką do nogi. To kurde czym i gdzie miał niby grać?! Nie jest jego winą że boisko jest jakie jest, i nie jest jego winą że ludzie wiedząc o boisku nadal siadają w okolicy z małymi dziećmi! To może zlikwidujmy wszystkie boiska i zakażmy gry w piłkę, żeby nigdy piłka nie wyleciała za boisko? A potem narzekajmy jak to młodzież się nie rusza...

Odpowiedz
avatar digi51
-3 17

@bloodcarver: ty tak na serio czy ironicznie przybrałeś narrację madki?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
10 18

@digi51: Nie no, serio pytam gdzie i czym mają grać, skoro nie piłką do nogi na boisku do nogi. Piszesz jakby odpowiedź była dla ciebie oczywista, więc czemu się nią nie podzielisz?

Odpowiedz
avatar digi51
1 21

@bloodcarver: piłką na boisku. Włączyć myślenie i grać tak aby ciężka piłka kopnięta z dużą siłą nikomu nie yebnęła. Szczególnie jeśli jest luksus w postaci ogrodzenia. Mam takie boisko koło siebie. Grają dorosłe chłopy - Piłka zostaje na boisku. Przychodzi gówniarzeria i napiernicza jak dzika, na zasadzie "kto mocniej kopnie i dalej poleci".

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
-1 13

@bloodcarver: tylko ta matka chciała uslyszec jedynie 'przepraszam, to bylo niechcący' lub cos w tym stylu. Ile razy bedac dzieckiem kopalo sie pilke jak najwyzej i jak najdalej. Nie mysli sie o kosekwencji. Boiska sa czesto miedzy blokami, przy budynkach itd. Jakos graja tak by okien nie wybic

Odpowiedz
avatar bloodcarver
3 7

@digi51 czy kolarzom też każesz włączyć myślenie i ścigać się, ale nie za szybko? :D Czy może chodzi ci o to, że dzieciaki które jeszcze nie umieją celnie strzelać powinny mieć zakaz gry w piłkę aż się nie nauczą? XD Nie widzisz absurdu tego, co piszesz?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 4

@digi51 Czy kolarzom też piszesz, żeby się ścigali, ale powolutku? A może chodzi ci o to, że dzieciaki które jeszcze nie umieją celnie strzelać powinny mieć zakaz gry w piłkę nożną aż się nie nauczą grać dobrze? Nie widzisz absurdu tego co piszesz?

Odpowiedz
avatar digi51
0 6

@bloodcarver: Hmmm, a czy kolarze ścigają się po publicznych ścieżkach rowerowych, po których poruszają się też inni rowerzyści i żeby ich ominąć zjeżdżają na chodnik? No jeśli tak, to owszem, mają być ostrożni i jeśli komuś zrobią krzywdę to jest to ich wina. Park to miejsce rekreacyjne przeznaczone dla różnych grup wiekowych, boisko po to jest wydzielone i ogrodzone, aby grać na nim, a nie 100m poza nim. To nie jest sytuacja, w której ktoś pcha się na teren klubu sportowego i staje koło boiska, a potem ma pretensje, że oberwał piłką, tylko sytuacja, w której ktoś korzysta sobie z parku zgodnie z przeznaczeniem, a dzieciaki zachowały się nieprawidłowo. I skoro kobieta grzecznie zaczęła z nimi rozmowę to trzeba było przeprosić i wyciągnąć naukę na przyszłość, a nie pyskować. Cały świat i wszyscy odwiedzający park nie będą się dostosowywać do grupki dzieciaków, która sobie harata w gałę. Z takim podejściem jesteś jedną z osób, która dokłada cegiełkę do tego, że wszędzie ustawia się znaki o zakazie gry w piłkę. Bo zamiast zwracać dzieciom uwagę na to, że mając wokół siebie innych ludzi trzeba brać na nich wzgląd, dajesz przyzwolenie na nawalanie ile wlezie, a wszyscy na około mając się kryć, bo chłopaczki sobie grają. Jak napisała AnitaBlake wyżej - gdyby tak wybudowali Ci takie boisko rekreacyjne koło Twojego mieszkania i regularnie wybijano by Ci piłką szyby w oknach to co byś zrobił? Wyprowadził się? Przyjął z uśmiechem na klatę? Podejrzewam, że raczej złożył byś skargę do spółdzielni domagając się likwidacji boiska... Absurdalne jest niestety Twoje podejście. Są miejsca do trenowania sportów wyczynowo i są miejsca do trenowania sportów rekreacyjnie. Jak chcesz, żeby Twój dzieciak mógł sobie naparzać piłką jak dziki to go zapisz do klubu sportowego, a nie każ wszystkim w parku się chować, bo on się uczy.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 6

@digi51: Masz do wyboru ponad 20 kanałów sportowych. Włącz sobie jeden i zobacz, że zawodowcom poświęcającym cały swój czas na trenowanie futbolu też się zdarza niezamierzenie wykopać piłkę daleko w trybuny. Wtedy może zrozumiesz, że pretensje do dzieciaków, że im się zdarzyło piłkę wykopać poza ogrodzenie amatorskiego boiska, są po prostu głupie.

Odpowiedz
avatar digi51
-3 7

@Jorn: no to chyba jakby o tym pisze, że są miejsca do treningu wyczynowego i rekreacyjnego. Jeśli trening odbywa się w miejscu publicznym, gdzie są inne osoby, to osoba trenująca się zobowiązana trenować tak, aby nikt nie musiał z powodu tego treningu cierpieć.

Odpowiedz
avatar Jorn
-1 5

@digi51: Możesz się starać robić wszystko dobrze. Możesz być mistrzynią w tej dziedzinie. A i tak może się coś nie udać. Poza tym nikt nie ucierpiał. To nie było kopnięcie piłki bezpośrednio w dzieciaka, bo w takim przypadku piłka zatrzymałaby się na płocie. Piłka poleciała nad płotem i wznosząc się wytraciła większość prędkości, następnie grawitacyjnie opadła. Ryzyko, że coś się trafionemu dzieciakowi stanie, było minimalne. Razem z autorką histeryzujecie.

Odpowiedz
avatar digi51
-2 8

@Jorn: słuchaj, to, że wypadki chodzą po ludziach i nikt tego nie chciał jest oczywiste. Wystarczyło przeprosić i wyciągnąć naukę z tego incydentu. To, że coś stało się niechcący nie znaczy, że nie stało się wcale. Obecnie mamy patową sytuację, w której z jednej strony dzieciaki mają problem żeby gdziekolwiek swobodnie się pobawić, z drugiej sytuację jak ta, w której nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności. O ile łatwiej byłoby wszystkim, gdyby rodzice uczyli dzieci odpowiedzialności i brania względu na innych? Nikt nie każe od razu boiska zamykać albo karać chłopców więzieniem, no ale żeby chociażby nie nauczyć ich, że należy przeprosić i bardziej uważać?

Odpowiedz
avatar Ginsei
0 2

@Jorn: A jeśli właśnie ucierpiał, tylko wyjdzie to dopiero w szkole, jak w przypadku Balbiny? Trochę mi to przypomina zachowanie mojej bratowej: napuściła swojego syna, w Śmigus-Dyngus, żeby lał wodę w domu, gdzie na stołach i blatach leżały m.in. komórki. A że chłopca mój mąż zdążył zatrzymać, to się wielka draka zrobiła, bo to przecież tradycja! Nic się nie stało! W Śmigusa dzieci wręcz POWINNY lać wodę! Jak to moja bratowa mówiła. A na argumenty, że dzieciak mógł zalać telefony, które niekoniecznie są wodoodporne było "no ale przecież to tradycja! Przecież nic się nie stało! No i co z tego, gdyby zalał!". Osobiście podejrzewam, że bratowa była taka mądra, bo gdyby mojej mamie, z powodu zalania, komórka przestała działać, to by się nawet o tym nie zająknęła i odkupienia nie wymagałaby. Tylko "jakoś" by sobie poradziła wracając do starej wersji (w sensie nie "smartfon poprzedniej generacji" tylko do komórki bez MMSów i internetu) albo prosząc, w tajemnicy, inne swoje dziecko o kupienie telefonu. Za który sama by zapłaciła. A ja, z mężem, mamy wodoodporne, o czym chyba już wszyscy wiedzą, bo ja strasznie dziurawe ręce mam i muszę mieć telefon do zadań specjalnych. No ale przecież nic się nie stało! Żaden telefon nie ucierpiał!

Odpowiedz
avatar digi51
-1 11

Historia jest piekielna, aczkolwiek uważam, że mogłaś się odezwać na miejscu. Najpóźniej w momencie, gdy mamusia z dumą pochwaliła chamowate odzywki synka, a najwcześniej gdy zauważyłaś, że piłka regularnie ląduje poza boiskiem. Dzieciom, a raczej młodzieży grającej w tak agresywny sposób trzeba uświadomić, jakie to może mieć konsekwencje. Może oni sobie nie zdają sprawy, że piłka lecąca z taką prędkością może kogoś dosłownie zabić? 100m poza boiskiem i to jeszcze z ogrodzeniem... przecież to trzeba wykopać z nienormalną siłą. U mnie na placu zabaw pomiędzy trzema boiskami (ogrodzone, nieogrodzone i boisko do koszykówki) umiejscowiono trampolinę, na której chętnie bawią się małe dzieci. Kiedy piłki latają jak wściekłe? Jak przychodzą rozwrzeszczane, agresywne nastolatki i kopią z agresją. Z normalną grą ma to niewiele wspólnego. Tak się zastanawiam, jak zdarzy się tragedia i taka piłka komuś zrobi poważną krzywdę, kto weźmie za to odpowiedzialność? Już widzę tego szczeniaka za 10 lat przed sądem, po tym jak zasuwał 120km w mieście i kogoś zabił. Napyskuje sędziemu? A mama temu przyklaśnie czy będzie załamywać ręce, co zrobiła źle i gdzie popełniła błąd?

Odpowiedz
avatar Nasher
1 1

@digi51 historia nie jest ani troszke piekielna bo albo jest fejkiem albo fakty co do odleglosci 100m zostaly wymyslone. Pelnowymiarowe boisko do gry w pilke nozna ma ok 100m dlugosci. Rzadko, ktory dorosly pilkarz jest w stanie dokopac pilke z pod bramki do bramki przeciwnika. Wiec jak mialoby dziecko lat 12 kopnac tak pilke by przeleciala nad wysokim plotem, przelecialo 100m i z duza sila uderzylo dziecko? No nie ma takiej opcji. Moze najpierw przemyslcie o co sie tu zabijacie :)

Odpowiedz
avatar digi51
-1 3

@Nasher: może i jest fejkiem, jak i cała masa historii, ale jak wspomniałam - mam koło siebie podobne boisko (z płotem z siatką) i przy normalnej grze rzadko kiedy piłka wylatuje poza ogrodzenie. Przy wścieklej nawalance nastolatków bardzo często. Czy akurat na 20, 50 czy 100m to ciężko mi ocenić. Ścieżka dla pieszych znajduje się może z 10m za ogrodzeniem, więc o nieszczęście nietrudno. 12-latek to jednak nie 7-latek, żeby nie mógł mieć siły porównywanej z dorosłą osobą. U mnie jest w miarę ok, nikt nie rzuca się o to, jak go piłka muśnie, a jeśli już kogoś nieszczęśliwie trafi to gracze zawsze przepraszają. A jak przychodzi "pograć" patolnia to ludzie spieprzają. To akurat uważam, że jest chora sytuacja

Odpowiedz
avatar krulgur
6 10

Z okoliczności wynika, że pretensje matki dziecka były nieuzasadnione, bo uderzenie nie było celowe, a w ramach ostrożności przy graniu w piłkę, nie można śledzić wszystkich obiektów w odległości do 100 m. Chłopcy nie byli winni, więc nie czuli się winni i nie było powodów do przeprosin. Nie można się też dziwić, że wulgarne i chamskie zachowanie zachowanie

Odpowiedz
avatar krulgur
5 9

C.d. ...spotkało się z wulgarną i chamską odpowiedzią. Nie wiem czy to powód do dumy za syna, ale na pewno zachowanie mieszczące się w normach społecznych, zwlaszcza, że usilnie prowokowane przez królową madkę.

Odpowiedz
avatar krulgur
2 4

@digi51 Nie znasz się na odpowiedzialności ani karnej, ani cywilnej, ani choćby na tym, że każdy obowiązek musi mieć źródło w prawie. Otóż jest coś takiego jak prawo o ruchu drogowym, które takie obowiązki ustanawia. Krótko mówiąc porównanie i rozumowanie słabiutkie.

Odpowiedz
avatar digi51
-2 8

@krulgur: jak bardzo Ty się znasz, to się dowiesz, jak Twój dzieciak piłką rozwali komuś łeb i ktoś postanowi nie zakończyć sprawy na reprymendzie. Ale spoko, żyj sobie dalej myśląc, że gówniakom wszystko wolno, bo pewnie kolejni Lewandowscy rosną :D

Odpowiedz
avatar krulgur
2 6

@digi51 Zajmuję się tym zawodowo. Od 20 lat. A ty jesteś typem roszczeniowego laika od którego trzeba się opędzać kijem, bo nie przyjmuje argumentów.

Odpowiedz
avatar digi51
-3 7

@krulgur: przyjmuje argumenty, które są sensowne. Argument typu, że wszyscy mają wiać, bo chłopcy są grają i jak komuś przyłożą piłką to nie wolno zwrócić uwagi tylko jeszcze przeprosić, że się tam stało to nie jest argument sensowny. Ty na serio uważasz, że jeśli ta piłka spowodowałaby czyjś uszczerbek na zdrowiu typu złamany nos albo uszkodzenie mienia np. Rozbite okulary, to nikt nie zostałby pociągnięty do odpowiedzialności? Roszczeniowe to jest oczekiwanie, że wszyscy dostosują się do dzieciaków kopiących piłkę w parku.

Odpowiedz
avatar Ginsei
-2 4

@krulgur: Serio? Jak niecelowo komuś stanę na stopie w autobusie, to nie mam poczuwać się do winy, ani tym bardziej przepraszać, bo może nie widzę, co się dzieje na drodze (z powodu ścisku) i nie miałam jak spodziewać się mocniejszego hamowania albo bujnięcia, bo była dziura na drodze? Serio mamy wpajać dziecku, że jak niechcący zbije komuś ulubiony kubek, to ma za to nie przepraszać, bo nie zrobiło tego celowo? Ja się nie dziwię tej matce, że jej puściły nerwy. Co z tego, że niecelowo, jak jej dziecko jednak oberwało, a chłopcy mieli to tak głęboko w rzyci, jakby wcale ich to nie dotyczyło.

Odpowiedz
avatar NismoR34
4 6

Wiadomo jest, że chłopak nie celował i nie zrobił tego umyślnie. Natomiast jego zachowanie i bezczelność są iście piekielne. Mógł zwyczajnie przeprosić i byłoby po problemie. Przecież oczywistym jest, że nie celował w głowę tego dzieciaka. Jednakże takie boiska nie są ogrodzone płotem o wysokości 100m i trzeba się liczyć z tym, że można oberwać jakąś zbłąkaną piłką. Naprawdę nie ma nigdzie dalej bardziej odpowiednich miejsc na spacer z małym dzieckiem?

Odpowiedz
avatar diriol
2 12

Czyli podsumowując: kobieta siedziała blisko boiska i jej gówniak dostał piłką co zresztą było do przewidzenia. Kobieta wiadomo zrobiła konfrontację i nie wystarczało jej "przepraszam to niechcący" tylko chciała znaleźć winnego ale chłopaki solidarnie się nie przyznali żeby nie wsypać kumpla - na co tamta zaczęła kręcić małysza. W końcu jeden z nich nie wytrzymał i kazał jej spadać na drzewo na co tamta odsłoniła prawdziwą twarz i zaczęła go wyzywać od gnojów i chamów bo w sumie i tak od początku chodziło żeby się przyczepić i rozpętać gównoburzę o nic.

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
-2 4

@diriol: nie gówniak tylko dziecko. Gówniarze to latali za piłką, co widać po zachowaniu. Żadnego przepraszam nie było, tylko że to niechcący. Gównoburza o nic - ok walnę Cię w łeb kopniętą z całej siły piłką i wtedy pogadamy, czy to jest nic...

Odpowiedz
avatar spielmitmir
5 9

Po pierwsze -piłki z boiska wylatywały już kilkakrotnie, ale madka uznała, z będzie siedzieć dalej. W końcu to uchroni jej dziecko przed ewentualnym urazem. Ciekawe czy w tłum napierd****ących się kiboli też idzie jak w dym, przecież ma prawo iść ulicą, co się może stać. Po drugie - jakich przeprosin oczekiwała od takich młodych chłopaków? Na pachnącej perfumami papeterii? Mieli się kajać pół godziny? A jakby powiedzieli, kto dokładnie wykopał, to co by zrobiła? Powiedzieli adekwatnie do swojego wieku i dojrzałości - że nie zrobili tego specjalnie, na szczęście nic sie nie stało, co tu więcej do powiedzenia? To dzieci jeszcze a nie osoby dorosłe. Nawet dorośli mają często problemy z logicznym myśleniem i przewidywaniem konsekwencji (czego madka jest ewidentnym przykładem). Po trzecie - jak jej się nie spodobało, co usłyszała, zaczęła być wulgarna. Cóż - otrzymała tylko to, co sama sprowokowała. Koleżanka autorki powinna wkroczyć, zanim sytuacja się zaogniła, po to są rodzice. I to było piekielne, a nie, że olaboga dzieci piłke kopio.

Odpowiedz
avatar digi51
-4 8

@spielmitmir: a skąd wiesz, że MADKA jak ją nazwałeś siedziała tam cały czas, a nie usiadła tylko na chwilę i nie wiedziała, że piłki latają tam jak wściekłe? Po drugie ci chłopcy w ogóle nie przeprosili, uważali, że sam fakt, że było "niechcący" wystarczy. Po trzecie zachowywali się arogancko, czym sami prowokowali eskalację sytuacji. Ale zgadz się - to że nawet w tym momencie matka tego pyskacza nie przyszła sytuacji uspokoić jest najbardziej piekielne.

Odpowiedz
avatar kojot__pedziwiatr
0 10

Dostajesz minus za akceptowanie takiego zachowania przez bycie obojętną.

Odpowiedz
avatar Naakve
0 6

Szkoda, że - przynajmniej wg dostępnego opisu sytuacji - matka uderzonego dziecka nie wyraziła żadnych konkretnych oczekiwań. Zamiast dążyć do rozwiązania problemu, eskalowała konflikt. Zgodnie z cytatem, zaczęła od: "Chłopaki, co wy wyprawiacie, przecież tu są małe dzieci, starsi ludzie, czy wy chcecie prawdziwego nieszczęścia? Przecież taką piłką można człowiekowi zrobić krzywdę!". Rzeczone chłopaki odpowiedziały na pytanie stwierdzeniem, że "to było niechcący", czyli, że "nie chcą prawdziwego nieszczęścia". Należałoby wyraźnie określić, czego się oczekuje: może zwerbalizowanych przeprosin, a może, w gruncie rzeczy, ustalenia jakichś zasad, np. że chłopcy czują się uwrażliwieni na otoczenie i będą starali się uważać. Takich słów oczekuje się od dorosłej osoby, szczególnie w interakcji z dzieckiem. Tutaj przebija raczej chęć konfrontacji, dania upustu emocjom. Trzeba się liczyć z tym, że taka reakcja może doprowadzić do eskalacji sporu.

Odpowiedz
avatar Nanatella
1 5

Każdy zachował się tam nie w porządku. Dzieci, jak to dzieci, kopały piłkę i zwyczajnie nie pomyślały. Jak przyszło co do czego, to mówiły, że niechcący i pewnie nawet nie przyszło im do głowy, że trzeba wypowiedzieć słowo "przepraszam". Wątpię, żeby matka z dzieckiem usiadła dosłownie na chwilę i od razu dziecko oberwało piłką. Bardziej prawdopodobne jest to, że matka zainteresowała się otoczeniem dopiero w chwili uderzenia. Smutne jednak, że dorosła kobieta wyzywała zupełnie obce dzieci, mimo tłumaczenia, że to niechcący i obrażała wszystkie dzieci pomimo, że piłkę wykopał tylko jeden. Ciekawa czy sama chciałaby, żeby ktoś tak potraktował jej dzieciaka. Koleżanka nie ma raczej powodów do dumy. Ale Ty jesteś zwyczajnym tchórzem, bo zamiast zwrócić koleżance uwagę, to jesteś odważna tylko w internecie. A koleżanka i tak nie będzie wiedziała, dlaczego się do niej nie odzywasz, więc żadnego skutku tym "buntem" nie wywołasz.

Odpowiedz
avatar yfa
-1 3

Zaraz zaraz... "sto metrów poza boisko i uderzyła w głowę [...]" - to tam zawodowcy trenowali? Oszacujmy to na serwetce. "Najmocniej wystrzelona w oficjalnym meczu piłka mknęła z prędkością 222 km/h!" a to jest poniżej 62 m/s. Gdyby piłka nie traciła prędkości i leciała idealnie prosto to jest 1,5 sekundy, żeby doleciała te 100 metrów. Ale piłka leci parabolą, nie jest wykopywana z krawędzi boiska, nie ma takiej prędkości i ulega oporowi powietrza. A dziecko trzymane na kolanach głowę ma na wysokości przynajmniej 0.7 metra. Czyli mówimy przynajmniej o 5 sekundowym locie piłki. W 5 sekund składowa pionowa prędkości piłki wskutek przyspieszenia ziemskiego zmienia się o 5 m/s, a spadek względem stycznej do miejsca wykopu wyniesie aż 125 metrów (pomijając opory powietrza, zwiększające opóźnienie przy locie w górę, a następnie zmniejszające przyspieszenie w locie w dół), w związku z czym nie ma dużych szans, aby był to bezpośredni strzał - piłka musiała przynajmniej raz, a zapewne kilka razy odbić się od ziemii, za każdym razem tracąc energię (nawierzchnia poza boiskiem! normalne odbicie z wysokości 2 metrów wynosi 1,35 metra), a prawdopodobnie także wydając dźwięk. Czy siedząc w miejscu, gdzie "piłka co chwilę wylatuje", mając 5 sekund na reakcję, naprawdę nie można zrobić uniku? Przecież ta piłka na takim dystansie to już ledwie się odbija i toczy. Oczywiście boisko mogło być na wzniesieniu, co zmienia rachunki. Ale wtedy tym bardziej nie należy pod nim siedzieć. Obstawiam raczej, że tam żadnych 100 metrów nie było po prostu. Co ...no cóż, nadal obciąża matkę. Jak gdzieś piłki latają, to się uważa albo nie podchodzi. Licząc normalne kopnięcie, 50 km/h, daje nam 14 m/s i czasy lotu powyżej 10 sekund, czyli wielokrotne odbicia i symboliczną siłę; piłka waży poniżej 0,5 kg, a sama głowa noworodka to powyżej 0,5 kg (dorosły człowiek: 5 kg). Śmiem twierdzić, że zderzenie głowami dwóch biegających dzieci jest zdecydowanie bardziej niebezpieczne, niż taka elastyczna jednak piłka po 100 metrach.

Odpowiedz
Udostępnij