Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Lata temu rodzicielka miała dość nieprzyjemną sytuację. Złamała nogę, no zdarza się.…

Lata temu rodzicielka miała dość nieprzyjemną sytuację. Złamała nogę, no zdarza się.

A teraz rys sytuacyjny: mama wracając od swojej koleżanki (300m od swojego domu) po północy w sylwestrową noc zaliczyła przewrotkę na chodniku. Pierwsza myśl: nawalona. No nie, rodzicielka jest z tych co to ewentualnie spróbuje kieliszeczek nalewki. Okazało się, że w chodniku brakowało kostek. A to była wieś, lampy przecież już się nie święciły, chodnik nieodśnieżony (bo nikt się nie poczuwał do odśnieżenia) i trach, noga złamana.

Ale piekielnie miało dopiero być. W szpitalu okazało się, że piszczel złamany, naprawimy. Jakieś uczulenia? Tak, na metale. Okej, rozcięli kolano, wprowadzili druta do piszczela, ześrubowali i finito. Mama w domu skarży się na potworne pieczenie nogi od kolana w dół, a nie jest z tych co to się skarżą na byle jaki ból. Leki nic nie dają, cierpi jak cholera, więc przyspieszyliśmy kontrolną wizytę u lekarza (sam pan ordynator).

Lekarz skoczył do niej z pyskiem, że symuluje, że wiadomo że złamanie boli, że jest wariatką i pewnie chce wyłudzić kolejne leki przeciwbólowe. Tego było za wiele. Nie zbadano jej, odesłano. Ale są inni lekarze w tym szpitalu. Młody lekarz pooglądał, zrobił prześwietlenia, badania i zbladł...Okazało się, że pan ordynator popełnił kilka błędów: mama miała złamane dwie kości, nie jedną (piszczelową i strzałkową), w związku z uczuleniem na metale powinna dostać inne "śruby".

Szybko kolejna operacja, znowu rozcięli kolano, wyciągnęli stary metal, włożyli nowy i nagle trach, wiertło się złamało - mama miała znieczulenie od pasa w dół i była przytomna. Ale opanowali sytuację, poskładali i na salę, kilka dni i do domu. W domu nadal noga boli, no ale złamane dwie kości i rozcięte kolano, no musi boleć... Tyle, że kolano piecze niemiłosiernie, mama twierdzi że tak samo jak za pierwszym razem. Zapaliła się nam czerwona lampka i znowu do lekarza...Tym razem pan ordynator milutki, mało do d*py nie wlazł.

Zapadła decyzja, że wyciągamy żelaziwa, my trochę w szoku, bo kolejna operacja, noga się chyba nie zrosła. Dla pewności poszłyśmy do innego lekarza, zobaczył zdjęcia i powiedział, że natychmiast musimy wyjąć to wiertło. Co? Jakie wiertło? Okazało się, że ułamany fragment wiertła z drugiej operacji tkwi sobie w kolanie mamy siejąc spustoszenie. Wyciągnęli ale rekonwalescencja była długa.

Dziwnym trafem sami zaproponowali mamie turnus rehabilitacyjny na tę nogę. Historia skończyła się tak, że jej noga wygląda jakby była po jakimś poważnym wypadku komunikacyjnym, blizna na bliźnie. Kolano nie jest sprawne do końca, czasami staw się nie zablokuje do końca, dlatego np. prowadzenie samochodu odpada. Udało się też uzyskać odszkodowanie od Zarządu Dróg za uszkodzony chodnik ,więc koszty leczenia wróciły się z nawiązką (tutaj świetnie zachował się pan agent, który ubezpieczał wszystkie nasze pojazdy w domu, dzwonił do mamy, że kończy się jedno z ubezpieczeń, a ta powiedziała, że jest po wypadku, przyjechał więc do domu załatwić formalności i to on ją namówił na składanie wniosku o odszkodowanie do Zarządu Dróg, bo nie przyszło nam to do głowy).

Pieniądze się wróciły ale niepotrzebnego cierpienia i stresu można było uniknąć, gdyby lekarz od początku robił co do niego należy.

Taka dygresja: lekarz ten przez lata pełnił funkcję ordynatora, a ortopedię w tym szpitalu każdy omijał szerokim łukiem. Ostatnio ja potrzebowałam wizyty u ortopedy, terminy odległe - pół roku oczekiwania, no chyba, że do doktora P. To wtedy w przyszłym tygodniu jest termin. Podziękowałam.

Szpital powiatowy obecnie covidowy

by Takazwyczajna
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Balam
5 5

A gdzie odszkodowanie za ewidentny błąd w sztuce?

Odpowiedz
avatar jass
2 2

@Balam: I to więcej niż jeden, w końcu przy obu operacjach popełnili błędy.

Odpowiedz
avatar Balam
2 2

@jass: Wiesz co? O ile pierwszego mogli się jeszcze jakoś wypierać, "bo pacjentka nie zadeklarowała uczuleń, oni nic nie wiedzieli, nie ich wina!", tak w drugim przypadku zostawili materiał dowodowy w nodze.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
2 2

@Balam: deklarowała uczulenie na metale, także chyba powinni wiedzieć co wkładają?

Odpowiedz
avatar Presti
4 4

Jeśli ta historia jest prawdziwa to wyjątkowo kiepski ten doradca. W takiej sytuacji każdy logicznie myślący człowiek pozwał by lekarza o błąd w sztuce oraz narażenie zdrowia

Odpowiedz
avatar VAGINEER
0 0

Zamiast pozwać rzeźników o liczne błędy w sztuce lekarskiej pozwaliście zarządcę dróg?

Odpowiedz
avatar Error505
1 1

Problemem jest to, że w takich sytuacjach szpitale nie są pozywane.

Odpowiedz
Udostępnij