Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mamy dwa koty (dyskusję o tym, czy to my mamy koty czy…

Mamy dwa koty (dyskusję o tym, czy to my mamy koty czy koty mają nas, pozostawię na inną okazję). Bracia bliźniacy w identycznym wieku lat 3, rasy europejskiej czyli innymi słowy klasyczne dachowce. Darmo byli, przygarnęłam z ogłoszenia.

Będzie o weterynarzu. Nie wiem czy piekielny, może i nie. Ale boli mnie ta historia do dziś, chociaż dobrze się skończyła.

Pewnego dnia zaobserwowaliśmy, że jeden z kocurków dziwnie się napina. Wyglądało to tak, jakby nie mógł zrobić kupy. Napina się, przesuwa się o kilka kroków i znów napina. Jako, że wydalanie to bardzo ważna część procesu metabolicznego, czym prędzej do weterynarza. Mamy bardzo blisko do naprawdę dobrej kliniki prowadzonej przez dwóch lekarzy - ojca i syna. Tłok w niej od rana do wieczora, ludzie z odległych dzielnic ze zwierzakami przyjeżdżają. Musi być zatem dobra, bo w naszym mieście klinika na klinice siedzi. Mąż poszedł z kotem. Trafił na lekarza - ojca. USG wykazało, że problem tkwi w pęcherzu moczowym - wyłożony kamieniami. Oczywiście oba koty - jako kastraty - dostawały specjalną karmę dla kastratów - ale ze sklepu zoologicznego. Dla jednego z nich okazała się ona niewystarczająco specjalna. Kot dostał środek przeciwbólowy, lekarstwo na rozpuszczenia kamieni i kroplówkę nawadniającą, żeby wydalać rozpuszczone kamienie. Kolejna wizyta jutro. Sprawa śmiertelnie poważna, kastraty na to schodzą. Z samego rana mąż pognał do kliniki. Znów ten sam starszy weterynarz. Starszy - powinien zatem być bardziej doświadczony. Lekarz nie zapytał o nic, tylko wpakował w kota kolejny zestaw - przeciwbólowy, lek i nawodnienie. Wieczorem wróciłam po pracy do domu. Kot się napina, wygina. Wymiotuje. Rozpacz, niemoc, jak pomóc cierpiącemu zwierzęciu?.

Następna wizyta ma być jutro a kot wyraźnie cierpi. W pewnym momencie usłyszałam za zasłoną jakiś dziwny dźwięk - ni to charknięcie ni to rozpaczliwe miauknięcie. Odsłoniłam zasłonę i... no nie umiem tego opisać. Kot był cały spięty w taką kulę i wyglądał jakby się pocił. Przecież koty się nie pocą ale on wyglądał, jakby otaczała go taka wilgotna mgiełka.

Niewiele myśląc (pomyślałam tylko - jest źle!) złapałam go, wpakowałam w transporter i popędziliśmy do weterynarza. W poczekalni tłum. Do dziś nie umiem sobie wybaczyć, że czekałam w tej kolejce zamiast błagać o przepuszczenie... Kot charczał coraz słabiej... Po godzinie weszliśmy. Tym razem trafiliśmy na lekarza - syna. Natychmiast USG... No cóż... Kamyk zablokował ujście cewki moczowej... Nie wiem, czy nie było tego widać na wczorajszym USG czy też kamyk przesunął się później? Nie wiem i nie będę pewnie wiedziała. Efekt był taki, że kot dostał dwie potężne kroplówki nawadniające bez możliwości odprowadzenia tego nawodnienia.

Pęcherz był naciągnięty do granic wytrzymałości i rozpoczynało się już zatrucie moczowe organizmu (stąd wymioty). Oszczędzę Wam opisu cewnikowania kota. Niech Wam wystarczy, że trwało to 40 minut. Biedak nawet się nie bronił, nie używał zębów ani pazurów, po prostu płakał ostatkiem sił i wyginał się konwulsyjnie. Trzymaliśmy go we trójkę - asystentka lekarza, mój mąż i ja. W pewnym momencie zasłabłam i asystentka, zamiast zajmować się kotem musiała zająć się mną. Nie wiem, dlaczego nie dali mu znieczulenia do tego cewnikowania. Znieczulenie - według słów męża, bo ja byłam cucona przez asystentkę - kot dostał dopiero po założeniu cewnika (z którego wystrzelił strumień moczu) celem przyszycia go do cewki moczowej, żeby nie wypadł. Dlaczego umieszczam tutaj tę historię? Bo płacąc za usługę usłyszałam jak lekarz mówił cicho do asystentki: „dlaczego ojciec wpakował w niego dwie kroplówki nawadniające a nie odrobarczył go od razu?”

Leczenie kota było długotrwałe i bardzo kosztowne. Chodził z cewnikiem, z którego się lało. Jego cierpienie potęgowała niemożność umycia się (oczywiście kot chodził w kołnierzu, aby nie wyrwał sobie cewnika). Aby uniknąć podrażnień skóry wokół cewki moczowej, spłukiwałam go delikatnie ciepłą wodą i próbowałam osuszać. Codziennie wizyta, środek przeciwbólowy, kroplówka nawadniająca.

Wyszedł z tego. Do końca życia musi jeść wyłącznie specjalistyczną karmę weterynaryjną (brat też, bo przecież nie jestem w stanie ich karmić osobno, zresztą drugi też może mieć skłonności do kamicy). Siedzi teraz obok mnie i łapką daje do zrozumienia, że pora kończyć klepanie w klawiaturę i zająć się ważniejszymi sprawami czyli głaskaniem.

Po zakończeniu leczenia poszłam podziękować lekarzom. W końcu wyciągnęli kota nieomal z grobu. I tylko nurtuje mnie jedno pytanie - czy naprawdę na pierwszym USG nie było widać tego czopującego kamienia? Jeżeli było to dlaczego kot nie został zacewnikowany dobę wcześniej? Ile cierpienia oszczędziłoby to zwierzęciu?

by KatzenKratzen
Dodaj nowy komentarz
avatar Kaskarzyna
4 8

bardzo, bardzo kotu współczuję. od 30 lat mam nawracającą kamicę nerkową i wiem co przeszedł

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

Biedny kot! Na moje oko, kamienie mogły mogly byc na pierwszym USG za duże, leki he rozpuściły i wtedy się przemieściły tyle, że lekarz powinien to wiedzieć i ostrzec was na jakie 8bhawy niepożądane natychmiast reagować

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
2 4

@feline1: Dzięki za link. Lekarz powiedział, że musi być to karma typu "Urinary" i żadna inna. Jakiej firmy to już mniej istotne. Polecił Vet Expert i od nich kupuję.

Odpowiedz
avatar feline1
-2 10

@KatzenKratzen: 99 % wetów tak powie. Niestety, w temacie diety, weci maja wyprane myślenie. Dodatkowo, mają profity ze sprzedawanej karmy. Poczytanie nic Cię nie kosztuje....pomyślenie na własny rozum też nie :)

Odpowiedz
avatar blaszka
0 4

@KatzenKratzen: Proszę Cię, nie słuchaj tego. Wcisnęli Ci pewnie sucha karmę opartą na zbożach? To całe urinary to ściema. Te suche chrupki kota nie wyleczą. Leczą leki. A kot jako ścisły mięsożerca powinien jeść wysokomięsną karmę. Mogę podesłać Ci kilka materiałów ale jeśli zalezy ci na kocie skontaktuj się z zoodietetykiem bo weterynarze w większości polecą Ci ten śmietnik który kotu tylko zaszkodzi. Polecam równiez grupę "koty nasza pasja" na facebooku, znajdziesz tam tabelki z polecanymi karmami i wyjasnienia dlaczego to tak działa.

Odpowiedz
avatar feline1
-3 7

@KatzenKratzen: Każda sucha karma to zabójstwo dla pęcherza z problemami. Dlaczego? Kot się zatkał, bo miał albo struwity (pH powyżej 7) albo szczawiany (pH poniżej 6) Struwity da się rozpuścić, obniżając pH moczu. Szczawiany niestety można jedynie wypłukiwać (oczywiście pH też należy doprowadzić do normy czyli najlepiej ok 6,5). Jedne i drugie należy intensywnie wypłukiwać. Kot jako zwierzę pustynne, pobiera wodę głównie w pożywieniu. Kot jedzący suchą karmę, bez kroplówek, jest stale niedowodniony. Jeśli nie zmienisz sposobu żywienia, za chwilkę problem powróci. Poza tym...na zdrowy, chłopski rozum....czy ryś, nasz polski kot , przerabia swoje ofiary na suche chrupki? czy je gotuje i pakuje sobie do puszek? Czy my ludzie żywimy się samymi puszkami i słoikami (można, półki się przecież uginaką) Czy raczej staramy się jeść świeże i nieprzetworzone jedzenie, w miarę bez konserwantów? Zachęcam do poczytania :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 października 2021 o 17:59

avatar blaszka
-1 3

@KatzenKratzen: Spójrz na skład: mączka drobiowa, olej roślinny, skrobia kukurydziana, gluten kukurydziany, białko ryżowe, białko ziemniaczane, drożdże, ryż, olej rybi, hydrolizat wątroby drobiowej, suszone całe jaja, wysłodki buraczane, chlorek sodu, heksametafosforan sodu, wodorosiarczan sodu, wyciąg z nagietka, inulina (FOS), MOS, chlorek potasu, glukozamina, metylosulfonylometan, chondroityna. Substancja zakwaszająca mocz: DL-metionina. To jest jakaś masakra. BARF jest najlepszym sposobem ale wymaga tez trochę nauki i liczenia na początku i samozaparcia. Czasem i możliwości bo np. ja nie mam gdzie mrozić BARFa więc karmię koty wysokomięsnymi puszkami póki co. Nie chodzi tu też o wiarę, tylko o fakty. Kot jest po prostu ŚCISŁYM mięsożercą. Napisz do mnie na priv jeśli chcesz i wyślij adres mailowy, podeślę Ci różne materiały na temat żywienia kota bo zawsze fajnie kiedy ktoś chce się dowiedzieć i poprawić kotu życie.

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
2 2

@feline1: Muszę poczytać, zaciekawiło mnie. Sam mam kocura z problemami trawiennymi (operacyjne odtworzenie wziernika żołądka), jak również po kastacji. Gotuję mu jedzenie sam. Robię coś w rodzaju pasztetu - mięso i podroby ugotowane w szybkowarze, zblendowane na gładko wraz z drobnymi kośćmi i dodatkiem żelatyny. Potem pasteryzuje w słoikach. Dodaje do tego rozgniecione tabletki wspomagające drogi moczowe. I tak małe zabiedzone kocię stało się obecnie zdrowym 4 letnim kocurem.

Odpowiedz
avatar feline1
0 0

@WilliamFoster: Wspaniale...:) Może jakiś suplement by należało dodać ? Tauryna przede wszystkim (serce). Ew drożdże piwne ? A takie zastępcze na szybko to kiedyś witaminy Centrum dawaliśmy....jak Dagnes uczyła dopiero BARF-a :) Poczytaj na tym podlinkowanym forum. Supli wcale nie trzeba jakichś wyrafinowanych, tauryna, a do tego drożdże piwowarskie w zasadzie maja wszystkie potrzebne witaminy.

Odpowiedz
avatar feline1
0 0

@blaszka: Liczenia właściwie nie wymaga...ja nie liczę....podstawowe suple to tauryna i jakieś witaminy, i o tym warto poczytać na początku, i sobie ilości ustalić. Ja tez mam zasadę, że lepiej dać supli ciut za mało niż za dużo. Więc ilości na mniej więcej trzeba znać. Poza tym, nieprzetworzone mięso, surowe w szczególności, zawiera większość potrzebnych kotu składników (poza tauryną, której żadne mięso na rynku nie ma dostatecznie dużo). A jest najlepiej przyswajalnym pokarmem. To akurat, przyswajalność, najlepiej widać po kupkach. BARF-ne koty robią kupki twarde i niemal bez zapachu, i niecodziennie. To oznacza, że prawie wszystkie skałdniki pożywienia zostaja przyswojone, i resztek do wydalenia jest bardzo mało.

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
0 0

@feline1: dodaje Urinodol, patrząc po składzie jest niezły. Co do tauryny mam mieszane uczucia, może dlatego, że ja jestem na nią uczulony i z automatu traktuje jak zło. Nie miałaś na myśli tiaminy?

Odpowiedz
avatar feline1
0 0

@WilliamFoster: Nie. Tauryna jest kotu potrzebna, żeby miał zdrowe serce. Nie słyszałam o kocie uczulonym na taurynę :) chociaż wszystko na tym świecie jest możliwe :) Ale od uczulenia kot nie umrze tak od razu...warto spróbować. A najlepiej dopytaj na forum...na pewno warto pytać dagnes, i jeszcze kilka osób jest bardzo kompetentnych tam...jak zaczniesz czytać, to sie zorientujesz

Odpowiedz
avatar feline1
0 0

@WilliamFoster: Jest też grupa barfowa, wprawdzie głównie psy, ale jest tam też specjalistka od kotów, może warto podpytać. W diecie psów sa świetni...ta od kotów podobno też bardzo dobra https://www.facebook.com/groups/835037619882752

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 października 2021 o 21:45

avatar WhiteFox
0 0

@KatzenKratzen tak jak pisze Feline karmy typu urinary i inne "weterynaryjne" są o kant rozbić. Składy fatalne a weterynarze polecają, bo raz że mają profit a dwa, najczęściej nie znają się na żywieniu. Sama mam kota z problemami nerkowymi, od jednego weta uciekłam bo dał suchą karmę bez żadnych badań i do zobaczenia za pół roku. Kolejny na którego trafiłam zaczął od wszelkich badań a na pytanie o żywienie i co myśli o wizycie u zoodietetyka przyznała że się nie zna na tyle by coś powiedzieć i jeśli mamy możliwość konsultacji to chwali. Dieta ustalona przez fachowca, plus leki i suplementy od weterynarza sprawiły że kot ma się dużo lepiej a wyniki się poprawiły. Generalnie karmy dla kotów dostępne stacjonarnie to najczęściej byle badziew i to wcale nie tani. A z pewnością kotu nie pomoże. W najlepszym wypadku dużo nie zaszkodzi, ale ja bym osobiście nie ryzykowała.

Odpowiedz
avatar Samoyed
1 1

@KatzenKratzen: Serio chcesz ryzykowac zycie stworzenia, na ktorym ci zalezy sluchajac znawcow internetowych? A nie uczyli cie, ze od znania sie na zdrowiu sa lekarze, a nie przyglupki na forach? Jak sie nie podoba ten jeden, to zmien na innego. A to cale bredzenie o koncernach farmaceutycznych, ktore placa za zatruwanie, no ludzie. A ja sie dziwie czemu ludzie zamiast sluchac lekarzy np. w sprawie szczepien, slepo wierza proktologowi pozbawionego praw do wykonywania zawodu. Wez sie nie wyglupiaj, poradz sie specjalisty.

Odpowiedz
avatar feline1
0 0

@Samoyed: Każdy powinien się kierować własnym rozumem. Ja tylko pokazuję alternatywę. Nie mój kot, nie moje decyzje :)

Odpowiedz
avatar Phate
1 1

@Samoyed i wszystko spoko tylko od diety nie jest weterynarz tylko właśnie zoodietetyk. A większość jednak posłucha weterynarza, który zaleci suchą karmę w przypadku gdy sucha karma to najgorsze co można kotu z takimi problemami dać.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-2 2

@Phate: Jakim sposobem nie zna sie weterynarz, no to jakies jaja sa. Dietetyk ludzki i zwierzecy moze doradzic gdzie szukac takich, a nie innych skladnikow, ale to lekarz wie, jakie skladniki sa potrzebne. Dietetyk moze/musi byc uzupelnieniem lekarza. A tutaj wyraznie te dziumdzie informuja, zeby olac lekarza i robic cos dokladnie przeciwnego niz on zaleca. I robia to tez na forach ludzkich, spokojna glowa. A idioci ich sluchaja i konczy sie to na przyklad leczeniem raka witamina C w skrajnych przypadkach.

Odpowiedz
avatar Phate
0 0

@Samoyed polecam przeczytać niżej komentarz metrolerki, ponieważ dość obszernie odpowiada czemu nie należy słuchać weterynarza w sprawach karmienia. :) Od siebie powiem, że jest duża różnica między karmieniem surowym mięsem z suplementami dostosowanymi pod aktualne badania krwi zwierza (a na tym polega BARF), a próbą leczenia nowotworów witaminą C.

Odpowiedz
avatar blaszka
0 0

@Samoyed: To, że kot jest ścisłym mięsożercą a więc podawanie mu karmy pełnej zbóż jest po prostu faktem.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-2 2

@Phate: O tak, internetowi znawcy wiedza wszystko najlepiej. I pieknie to opasuja niby "faktami", a przyglupy w to wierza, uznajac, ze wlasnie im zostala objawiona wszechprawda. To ci sami, ktorzy wiedza, ze Bill Gates im chipy wszczepia. U mnie w domu jest w tej chwili 7 kotow i 4 psy. Wszystko z odzysku, z ulicy etc. Najstarszy kot ma 19 lat. Wszystkie sa zreszta nienajmlodsze, szczeniaka i kociaka nie mialam od 30 lat, bo jak odzysk to w pelni. Sa zywione od zawsze sucha karma, mokra i miesem - koty, psy jedza gotowane jedzenie, bo tak jest wygodniej i one to wola. I wszystkie sa pod kontrola weterynarzy, badania maja ksiazkowe. Wiec kto tu jest lepszym specjalista? Ja czy dziumdzia co ma kota od 2 lat i wszystkie rozumy zezarla? Ale ja nikogo nie pouczam, bo nie od pouczania jestem. Ale skoro wlazles miedzy wrony to jako specjalista praktyk mowie: olej te internetowe porady i sluchaj sie weterynarza. I lekarza.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 października 2021 o 14:58

avatar Bryanka
4 6

Też miałam tak z kocurem, tyle że od razu go cewnikowali. Potem chodził z takim "kranikiem" w tyłku. Raz mu się "kranik" odkręcił w nocy. W życiu nie byłam tak zaszczana przez kota. Włosy, pościel, musiałam łożko wymienić, bo nie dało się doczyścić :P

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
11 11

Przerabiałem to. Kot Zdzisek, bury dachowiec miał identyczne objawy. U nas tez było wesoło, u jednego weta po prostu przekłuli pęcherz igłą i skierowali do innego, takiego gdzie był chirurg. Pół dnia i noc, rano mogliśmy odebrać. Uratowali. A kot teraz jest najbardziej przylepnym i wdzięcznym ze wszystkich ogonów w domu. Jakby rozumiał. Co nie zmienia postaci rzeczy że jak mnie zdenerwuje nadmiernymi harcami to wyzywam go od "Zdziska piep...ne sześćset złotych". Ma to pod ogonem...

Odpowiedz
avatar Balbina
4 8

@tatapsychopata: :-)jak mojego operowali (z innego powodu) to trzęsłam gaciami a jak sie skubany wybudził to go opierdzieliłam że skórzana torebka poszła się bujać.

Odpowiedz
avatar Konradek
3 3

Ja też miałem niedawno problemy weterynaryjne, tyle, że z psem (10-letni kundelek). Musiał mieć wyciętą śledzionę, przy okazji też go wykastrowaliśmy i wet wyrwał mu kilka zębów bo były zepsute i cuchnęło mu bardzo z pyska. Ofc wszystko w pełnej narkozie. Mam 43 lata i mieszkam z mamą w domu 1-rodzinnym więc jest kawałek podwórka, po którym on zawsze sobie hasa. Oczywiście po zabiegu miał ten kołnierz. W drzwiach domku wyjściowych ma specjalne okienko by mógł sam wybiegać na podwórko kiedy chce i wracać kiedy chce. Na czas pierwszych dni po zabiegu mama wzięła urlop bym się nie bał być sam z nim po czymś tak poważnym. No i miała niestety z tym nosa :( Kilka dni po operacji siedzę sobie przy kompie a mama nagle wbiega okropnie przerażona i spanikowana, że hasał po dworzu, o coś zaczepił, rozerwał sobie szwy I WSZYSTKIE KICHY MA NA WIERZCHU!!! To była niestety racja. Kichy na wierzchu, krew się lepie, psiak chce chyba sobie te kichy zjeść, ogólnie masakra, wszystko domu we krwi. Mama szmatami mu to wszystko jak umiała zawiązała i razem ze mną wpakowaliśmy go do samochodu i jak najszybciej ofc pognaliśmy do weta. Mama wpada do przychodni i krzyczy w panice: ,,Ratujcie mi psa, panowie!!!!''. Wet wypadł, pyta ocb i razem z mamą przybiegli do auta. Wziął go na ręce i oczywiście kroplówa z narkozą znowu i ponowne zszywanie. Po zszyciu dostał już nie kołnierz tylko takie ubranko wiązane na grzbiecie by sobie znowu tego nie rozwalił. Wszystko się dobrze skończyło. Teraz znowu biega, szaleje i je nawet więcej niż przed operacją :) I już biega bez tego ubranka bo mu się wszystko ten drugi raz bardzo dobrze zrosło :) No ale co tamtego dnia przeżyliśmy ja i mama, te nerwy, totalna panika i przerażenie to tylko my wiemy... I ten widok kich na wierzchu i krwi... Wszystko było we krwi tam gdzie on w szale wbiegał, podłoga w pokojach, pościel na moim łóżku i pościel na łóżku mamy... A co do tematu kamicy nerkowej i kolek nerkowych... Współczuję z całego serca kotkowi autorki, KK. Sam od 18 r.ż. się z tym cholerstwem męczę... Kolka to okropność, już wiele takich przeżyłem i wiem, że wiele jeszcze ich będzie... Ostatnio 3 tyg. temu takowa mnie znowu dorwała. Ani siedzieć, ani leżeć, ani stać, nic!!!! Mdło mnie, ciągnęło na wymioty ale nie wymiotowałem, ból okropny!!!! W końcu o 4-tej rano poddaliśmy się z mamą, w samochód i na SOR. Tam dali mi 2 kroplowy. Najpierw jedna, potem po kilku godzinach od skończenia się pierwszej, drugą - rozkurczowo-przeciwbólowe. W międzyczasie USG jamy brzusznej. Wyszło, ze mam po 1 złogu wielkości 5 mm w każdej nerce i torbiel. Wypisali mnie tego samego dnia do domu (wcale na oddziale szpitalnym nie byłem, tylko na SORze). Dochodziłem jeszcze chyba tydzień do siebie w domu, ból się utrzymywał ale już nie taki przeraźliwy jak wtedy, gorączka max 37 i 6. No ale wszystko przeszło, już mnie nic nie boli, temperatura 36 i 6. Może wiec wysikałem kamulca albo to był pęcherzyk żółciowy (mama po SGGW ze specj. Technologia Żywienia Człowieka [no ale za PRLu jeszcze] więc troszkę się na tym zna - tak podejrzewa n. podst. wyników badania krwi z SORu). No wiec naprawdę współczuje kotu :( :( To, że się wypinał, naginał itp to normalne, ja też próbowałem się zginać itp no ale to nie przynosiło ulgi. Wymioty przy kamicy i kolce nerkowej też to norma. Soreczka za dość ścianę tekstu, nie dało się krócej. Wybaczcie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 października 2021 o 22:22

avatar veravang
2 2

U mojego kotka to samo, kamienie struwitowe. Zatkały cewkę, weterynarz na szczęście od razu założył cewnik (w znieczuleniu). Kot nocował w przychodni, pod kroplowkami, przepłukiwali mu pęcherz kilka razy. W domu zakładałam mu pieluszkę typu pants, z dziurą na ogon, świetnie się sprawdziła (dzięki niej mogłam mu zdjąć kołnierz, no i siku z cewnika nie kapało byle gdzie). Od 4 lat jest na karmie urinary z Royal canin, uratowała nam tyłki i nie zamienię jej na żadną inną. Po mięsie natychmiast zaczyna źle się czuć. Rozmaczam mu tę karmę z wodą i daję taką papkę (żeby wchłonął więcej wody).

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
0 0

@veravang: Dasz link, która to konkretna karma? Bo ja już mam mętlik w głowie....

Odpowiedz
avatar KaKazia
0 2

@veravang: Przepraszam, musiałam się zarejestrować na widok szerzenia takich głupot, bo aż mną zatrzęsło. Cieszę się, że twojemu kotowi nic nie jest, chwali się, że dodajesz do niej wody... ale polecanie karmy podłej jakości "bo u nas nic nie jest", nie jest dobrym pomysłem W składzie suchego RC Urinary na pierwszym miejscu jest... ryż oraz gluten pszenny - na pierwszym miejscu widnieje zawsze to, czego jest najwięcej. Mięso drobiowe, jakie jest tam wymienione, nie jest opisane z jakich partii zwierzęcia ani jakiego konkretnie gatunku pochodzi... Ze składu analitycznego obraz wychodzi nie lepszy, bo otrzymujemy 35% białek zwierzęcych do ok. 40% węglowodanów... A takiej ilości cukrów kot absolutnie nie potrzebuje, nie jest w stanie przetrawić ze względu na niską aktywność enzymów rozkładających cukry złożone do prostych, a już na pewno nie trawi. Mokry RC Urinary prezentuje się tylko nieco lepiej, a jednocześnie jest jeszcze mniej konkretne. Przy 80% wilgotności mamy 10% białek - co w przeliczeniu na suchą masę daje 50% białka. Tylko co z tego, skoro to białko widnieje jako "mięso oraz produkty pochodzenia zwierzęcego", co na 90% oznacza mięso oddzielone mechanicznie przemielone razem z budą, skórą, chrząstkami, piórami i wszelakim "odpadem". Stety lub nie, lekarze weterynarii polecają Royale albo Pedigree, ponieważ często mają z nimi kontrakt na promowanie w zamian za drobne bonusy czy opłatę, a czasem wynika to ze zwykłej niewiedzy i przyzwyczajeń. Weterynaria jest ogromną dziedziną, nie sposób na studiach nauczyć wszystkiego, i w dodatku bez polecania konkretnych marek. Z mojej strony mogę zalecić @KatzenKratzen znalezienie zoodietetyka lub lekarza weterynarii z ukończonymi dodatkowymi kursami w tym kierunku. Ewentualnie dochodzi możliwość doczytania na temat BARFa, który gdzieś tam wyżej był wymieniany i zalecany, aczkolwiek nie mogę potwierdzić, że będzie to najbezpieczniejsze rozwiązanie dla kotów struwitowców.

Odpowiedz
avatar veravang
2 2

@KaKazia Napisałam wyraźnie, że po mięsie zaczyna źle się czuć, niezależnie czy jest to mięso zawarte w jedzeniu gotowym, czy mięso przygotowane w domu. Więc tak, w jego karmie ma być mało mięsa i koniec. Sama nie jestem po weterynarii i ufam człowiekowi, który jest, szczególnie że widzę zdrowego od 4 lat kota (z przerwami na próby karmienia go mięsem, czego mogłam mu oszczędzić). Jeśli mam do wyboru wierzyć anonimowym specom w internecie a lekarzom z zaufanego gabinetu, to ufam lekarzom.

Odpowiedz
avatar Morog
4 4

ODBARCZYŁ a nie odrobaczył

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
2 2

@Morog: Tak też napisałam, Niestety, admin był uprzejmy zmienić kluczowe słowo, które zmienia sens całej wypowiedzi lekarza bo zapewne mu na czerwono podkreśliło. Teraz już nic nie mogę z tym zrobić...

Odpowiedz
avatar metrolerka
2 2

Współczuję, trzymam kciuki za kota i mam nadzieję, że wróci do zdrowia. A co do karmienia, tak jak piszą feline1 i blaszka, sucha karma to najprostsza droga do zafundowania kotu problemów z nerkami. Została wymyślona dla wygody ludzi, nie dla dobrostanu kotów - bo przecież łatwiej raz dziennie wsypać garść chrupek do miski, niż kilka razy nakładać jedzenie z puszki. Wystarczy przeczytać skład: większość to zboża, konserwanty i wypełniacze. Mięsa - nawet nie tyle mięsa, tylko "mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego, czyli wszystkich pazurów, oczu, flaków, piór itp. - jest tam dosłownie kilka procent. Dla porównania: dobra karma z puszki ma powyżej 70 procent mięsa (z czego 2/3 powinno stanowić mięso mięśniowe), a karma, którą jada mój kot - powyżej 95% mięsa. Barf to fajna sprawa, na początku trochę praco- i czasochłonna, ale pozwala na indywidualne dopasowanie diety, no i przy kilku kotach opłaca się też finansowo. Można ją uzupełnić o whole prey, ale to już droższa zabawa, no i nie każdy chciałby trzymać w zamrażarce myszy:P Karma dla kastratów to wielka ściema - dla żywienia kota nie ma znaczenia, czy jest kastrowany, czy nie; w końcu wycina się mu jaja, a nie żołądek:P Po kastracji niektórym kocurom zdarza się tyć, ale głównie dlatego, że są mniej aktywne - wystarczy zapewnić im więcej zabawy i ewentualnie zmniejszyć nieco ilość pożywienia. Karma dla kastratów zawiera często jeszcze więcej węglowodanów niż zwykła sucha, tymczasem kot w ogóle węglodanów w swojej diecie nie potrzebuje. Czyli puste kalorie dla kota, za to pełne kieszenie producentów. Niestety wielu weterynarzy będzie takie karmy polecać i wcale nie dlatego, że są przekupieni przez producentów - to kwestia braku wiedzy i czasu na dokształcanie. Teraz, zwłaszcza ludziom żyjącym w dużych miastach, weterynarz kojarzy się głównie z lekarzem dla psów i kotów, ale przecież na studiach weterynaryjnych jest wszystko: trzeba się nauczyć i kastracji psa, i inseminacji krowy, i badania żółwia, i opatrywania rannej wiewiórki. Niedawno jakaś absolwentka weterynarii wrzucała nawet post na fb, w którym pisała o programie studiów - z tego co pamiętam, na żywienie przeznaczono dosłownie kilka godzin. Nie miesięcznie - w trakcie całego toku studiów. Dodajmy jeszcze, że program studiów niekoniecznie szybko aktualizuje się o nowe badania naukowe i obecny stan wiedzy... Jeśli ktoś jest pasjonatem albo specjalizuje się w małych zwierzętach i zgłębia temat, to sam się dowie, ale większość wetów polega na ulotkach reklamowych producentów karm. To zwłaszcza casus Royal Canin, który jest takim samym syfem jak Whiskas czy Kitekat, ale ma znacznie lepszy PR, na który weterynarze nabierają się tak samo, jak zwykli ludzie. Różne karmy reklamuje się jako "weterynaryjne", ale to jak z produktami "bio" dla ludzi - karma weterynaryjna to taka, którą producent tak nazwał, bo nie ma regulacji prawnych. Karmy typu "renal" też bardzo sie różnią, a weci często w dobrej wierze polecają te najłatwiej dostępne - i zarazem o najgorszym składzie. Dla przykładu Royal Canin (sucha) to zboża, cukry i 4% mięsa (i produktów ubocznych), Gussto (mokra): 82% mięsa, tłuszcz zwierzęcy, tauryna. Przypomnę, że kot to urodzony mięsożerca, a zbóż nie trawi. @Samoyed - a nowotwór czy depresję też leczyłbyś u internisty? Jeśli intensywnie uprawiasz sport i potrzebujesz odpowiedniej diety, to też internista będzie ci ją układał? Tak jak wyżej pisałam, weterynarz jest lekarzem od wszystkiego, ale tu też pojawiają sie specjaliści i wet nefrolog suchej karmy polecać nie będzie, bo ma już trochę więcej wiedzy. No i są też zoodietetycy - i do to takiej osoby raczej udamy się z wątpliwościami w kwestii żywienia. W kociej diecie (a już zwłaszcza w sytuacji, gdy problemy nerkowe już się pojawiły) bardzo ważna jest zawartość fosforu oraz odpowiedni stosunek wapnia do fosforu. Powinien wynosić od 1,15:1 do 1:1. Sama zawartość fosforu w suchej masie też powinna być niższa - ale niestety u większości producentów zależy to

Odpowiedz
avatar Drathir
0 0

Wrocław?

Odpowiedz
Udostępnij