Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracowałem w spedycji, to bardzo specyficzna branża. Zwłaszcza jak pracuje się w…

Pracowałem w spedycji, to bardzo specyficzna branża. Zwłaszcza jak pracuje się w spedycyjnym korpo.

W tejże pracował również on - Team Leader hipokryta o moralności i logice wiejskiego cwaniaczka, który spuszcza swoje sumienie wraz z poranną kupą. Na potrzeby historii nazwijmy go Mariusz.

Dlaczego taki krytyczny opis tej osoby? Przejdźmy do historii właściwej.

Mariusz zlecił przewoźnikowi, powiedzmy Grzegorzowi, transport towaru z Niemiec do UK. Podczas przewozu nieszczęśliwym trafem kierowca pojazdu doznał zawału i zmarł. Grzegorz po otrzymaniu informacji o zaistniałej sytuacji zadzwonił powiadomić Mariusza. Jak myślicie jakie było pierwsze zdanie Mariusza po otrzymaniu tej tragicznej sytuacji? Cytując: "ale kto i kiedy dowiezie towar na rozładunek?"
Tak, człowiek nie żyje, przewoźnik pogrążony w żałobie bo kierowca był członkiem rodziny Grzegorza, a ten się o towar pyta.

Spedycja

by ~Spedytor
Dodaj nowy komentarz
avatar KatiCafe
16 20

Kolega prowadzi cykliczną imprezę w jednym lokalu. Jak zachorował na przykład to albo zalatwial zastępstwo albo imprezę odwoływali, nie było z tego jakiegoś halo. Normalna rzecz. Jednakże pewnego dnia stało się inaczej. Koledze zmarł ojciec w dzień przed imprezą. Zadzwonił więc że z wiadomych przyczyn nie poprowadzi jej. Następnego dnia dostaje telefon, że jest dużo rezerwacji, że ludzie chcą przyjść, może jednak jakoś tam się ogarnie, weźmie nervosol i przyjdzie poprowadzić tą imprezę.... Kolega aż zaniemówił.

Odpowiedz
avatar Balbina
36 44

Zminusujesz mnie autorze ale... Tragedia jest,zmarł człowiek,członek rodziny przewożnika ale.. Mariusza to tak naprawdę nie interesuje. Poszło zlecenie.Na tirze mnogo towaru na który ktoś czeka. On jako zleceniodawca ma prawo wiedzić czy ktos się tym"jego" towarem zaopiekuje i dowiezie na czas. Może takie kary finansowe bedzie miał za niedostarczenie zamówienia że się nie ogarnie do końca zycia. A po prostu towar bez nadzoru może wyparować. Niestety ale on nie ma w obowiązku mieć żałoby. Ale więcej empatii by się przydało. Wystarczyło dodać przykro mi,wspólczuję.....

Odpowiedz
avatar Ichigo1221
26 30

@Balbina: To samo pomyślałem. Przekazać wyrazy współczucia, ale zapytać o towar trzeba. Co ma przekazać swojemu szefostwu? "Ta firma co czeka na towar, to nie wiadomo, czy dojedzie, bo kierowca pośrednika zmarł w trasie i głupio byłoby poruszyć temat transportu.

Odpowiedz
avatar Etincelle
15 17

Zgadzam się z Wami. Poza tym ja bym w ogóle uznała, że po to przewoźnik (czy ktokolwiek inny, z kim nawiązałam współpracę) do mnie dzwoni: poinformować o opóźnieniu ORAZ zaproponować możliwe rozwiązanie sytuacji. Nie przyszłoby mi do głowy, że kontaktuje się wyłącznie po to, by podać powód i o nim rozmawiać. To się chyba robi z rodziną, nie ze zleceniodawcą.

Odpowiedz
avatar Westpreusse
4 10

@Balbina generalnie to każdy przewoźnik i spedycja jest ubezpieczona od takich nieprzewidzianych okoliczności jeśli by klient chciał z przyczyn niezależnych od spedycji obciążyć kosztami na przykład przestoju produkcji. A dwa zamiast się skupiać na żądaniach w tej chwili spedycja mogła wykazać odrobinę empatii i zaproponować pomoc w dostawie towaru poprzez przeładunek na inne auto podczas gdy rodzina będzie organizować transport zwłok do Polski co tanie nie jest i pogrzeb co w tym momencie było dla nich zapewne ważniejsze.

Odpowiedz
avatar Balbina
1 5

@Westpreusse: Oki,pewnie sa jakies przepisy regulujące takie zdarzenia ale autor tej opowieści byłby(według mnie) bardziej wiarygodny gdyby wyjaśnił to samo co Ty.Jak by dodał od siebie zasady postępowania w takich przypadkach to może bardziej potakiwalibyśmy głowami jaki to Mariusz ch... Co nie zmienia faktu że wyżej wymieniony nie miał obowiązku pochylać się nad żałobą. I jeszcze jedno zdanie przytoczę"kierowca był członkiem rodziny" więc gdyby nie był,to przewożnik też byłby tak przejęty?

Odpowiedz
avatar Etincelle
7 9

@Westpreusse: ja się nie znam zupełnie na spedycji, więc proszę mnie poprawić, jeśli źle myślę. :) Zgaduję jednak, że wiezie się tam Jakieś Potrzebne Rzeczy. I to potrzebne nie Mariuszowi, tylko komuś tam dalej. Czy więc nie jest naturalnym to, że Mariusz musiał wiedzieć, jak sprawa zostanie rozwiązana, żeby przekazać tę informację (o opóźnieniu itd.) dalej? Przecież nie mógł chyba oczekiwać, że ci jacyś inni ludzie, czekający na te Jakieś Potrzebne Rzeczy, zadowolą się wiadomością, że kierowca zmarł. Przecież Mariusz też chyba musi znać sytuację, co dalej będzie, jakiś plan, no, nie znam się, ale wiecie, o co mi chodzi. XD Nie mógł przecież usłyszeć, że kierowca zmarł, wzruszyć ramionami i czekać grzecznie, czy ktoś coś z tym ewentualnie zrobi.

Odpowiedz
avatar Westpreusse
4 4

@Etincelle Tak masz rację jednak ja bym podszedł do tego bardziej empatycznie jakieś kondolencje czy coś, zapytał o pozycję auta żeby ewentualnie wysłać na przeładunek jeśli przewoźnik nie ma do tego głowy nawet we własnym interesie bo pewnie bym sobie szybciej poradził z tym jak przewoźnik który może nie mieć możliwości i głowy. A to właśnie było wzruszenie ramionami i czekanie co zrobi przewoźnik. Koszty przeładunku by wbił na przewoźnika potem a on do ubezpieczyciela i tak byłoby to lepsze jak czekanie aż przewoźnik się "ogarnie" plus to już spekulacja ale jakby zgon nastąpił w warunkach w których prokuratura podejrzewała zabójstwo to by tir z towarem stał kilka miesięcy na parkingu policyjnym i klient spedycja przewoźnik i ubezpieczyciel mogliby płakać za kosztami i towarem jak na jarmarku świątecznym w Berlinie.

Odpowiedz
avatar malutkamrowcia
2 2

@Balbina zgadzam się, ale ja zrozumiałam tę historię w ten sposób, że zleceniodawca zachował się, jakby kierowca np. nagle wyjechał, a nie zmarł. Oczywiście zabezpieczenie takiej ciężarówki i zapewnienie wykonania zlecenia do końca jest podstawą, ale dużo o człowieku mówi to, jak się zachowa. A ton i użyte słowa robią tu ogromną różnicę.

Odpowiedz
avatar Etincelle
2 2

@Westpreusse: okej, tylko że my rozmawiamy sobie teraz po czasie. Znaczy, znamy sytuację, mamy chwilę, żeby przemyśleć komentarz. A wypowiedź Mariusza powstała "na gorąco". Usłyszał, że kierowca zmarł i pewnie od razu miał w głowie problemy z towarem, więc o to zapytał. Tak zazwyczaj działają ludzie, najpierw "prywatne", potem reszta. I to nie wyklucza troski o innych, ale jednak zazwyczaj bardziej troszczymy się o siebie i tego dotyczy pierwsza myśl. Ot, gdybym miała psa i córka koleżanki chciała go wziąć na spacer, a potem odebrałabym telefon, że młodą napadli, to pewnie też zareagowałabym okrzykiem: "a co z psem?!". I to nie dlatego, że mam w nosie jej córkę, tylko po prostu w pierwszej chwili chciałabym się upewnić, że "u mnie" wszystko w porządku.

Odpowiedz
avatar licho13
12 18

A nie na tym polegała jego praca? Co miał płakac po obcym czlowieku i olac towar i klientów? I co to jest "poranną k...ą"?? Kupa to nawet w przedszkolu nie był wulgaryzm

Odpowiedz
avatar Shi
13 13

@licho13: przez tę cenzurę moją pierwszą myślą było "kto, dlaczego i gdzie spuszcza poranną kawę??"

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 października 2021 o 14:16

avatar minus25
16 20

Ani o hipokryzji, ani o logice wiejskiego cwaniaczka w historii nawet słowa.

Odpowiedz
avatar Konradek
-1 7

To mi w sposób oczywisty przypomniało tą słynną historię sprzed lat - gdy polski TIR z ładunkiem wjechał na ten bożonarodzeniowy jarmark (Wienachtsmarkt). To było w 2016 r. w Berlinie. Jak wszyscy wiemy i pamiętamy TIR był na polskich blachach, kierowca był Polakiem a f-ma transportowa była z Polski. Wszyscy wiedzą, że do kabiny na postoju dostał się terrorysta z ISIS i zabił polskiego kierowcę i sam będąc za kierownicą wjechał tym TIRem w ludzi na Weinachtsmarkt'cie. Kierowca okazał się właśnie członkiem rodziny właściciela f-my transp. Ten właściciel jak pamiętamy udzielał dużo wywiadów w różnych telewizjach. Nie mówił nic nigdy by kupujący towar, który zabity polski kierowca przewoził, czynił jakieś trudności, by się właśnie dopytywał o towar. Wydaje mi się, że kupujący rozumiał sytuację i żałobę właściciela f-my transp. i mu współczuł. Swój towar postawił w tej sytuacji na dalszym miejscu. No więc właśnie, chcieć to móc. Można się zachować po ludzku gdy podczas transportu towaru ginie kierowca - członek rodziny właściciela f-my transp.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 października 2021 o 23:10

avatar Westpreusse
6 6

@Konradek w przypadku Berlina to auto trafiło na Parking policyjny na kilka miesięcy, więc Przewoźnik przez ten czas musiał płacić leasing za nie. Natomiast klient mógł sobie chcieć towar skoro niemiecka policja zarekwirowała wraz z autem. Klientowi było łatwiej zamówić nową partię towaru niż odzyskać tą z tego tira. Natomiast straty z tytułu przestoju po pierwsze muszą być udokumentowane a po drugie jak przewoźnik dostaje obciążenie z przyczyn losowych nie zawinionych przez niego to płaci ubezpieczyciel bo składki na OCP nie są tanie właśnie z powodu kosztów.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
12 14

@Konradek: Aha. W wywiadzie facet nie mówił nic o zawodowych kwestiach więc na pewno nie były poruszane w zamkniętych rozmowach na forum firmy.

Odpowiedz
avatar JohnDoe
13 13

@Konradek: to że nie mówił, nie znaczy, że tak nie było. Wystarczy poczytać parę artykułów, gdzie masz jasno podane jak duże problemy miał właściciel nie tylko z odbiorem auta (które było w leasingu) ale również problemy z uszkodzonym towarem (zardzewiał przez niezabezpieczenie na parkingu policyjnym). "Ponieważ naczepa cały czas stała pod gołym niebem, 25 ton metalowych elementów, które były na naczepie, zardzewiało. Ubezpieczenie nie obejmuje aktów terroru, dlatego właściciel będzie musiał pokryć straty z własnej kieszeni." https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/zamach-w-berlinie-firma-transportowa-klopoty,61,0,2267965.html wypowiedz właściciela firmy: "– Firma może żądać ode mnie odszkodowania za towar. Może to być ze 20 tysięcy euro." https://natemat.pl/202099,po-zamachu-w-berlinie-pisali-o-nim-wszyscy-teraz-jego-firma-walczy-o-przetrwanie "właściciel Scanii użytej w zamachu, a prywatnie kuzyn zamordowanego kierowcy – poniósł straty wyliczone na 90 tys. euro." https://40ton.net/wyzsze-odszkodowanie-dla-rodziny-zamordowanego-lukasza-urbana-bez-zmian-dla-przewoznika/ Jak się ostatecznie to skończyło - nie wiem. Ale nie pisz, że wszyscy od początku rozumieli tragedię i nikt nie dopytywał się o towar.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
11 15

Ale co by komu pomogło, gdyby Mariusz popłakał do słuchawki nad de facto obcym człowiekiem "bo tak wypada"? Chyba lepiej, że zajął się organizacyjną stroną konsekwencji wypadku - ktoś to w końcu musiał zrobić.

Odpowiedz
avatar OlaBar
1 3

Szembor zmienił nick?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 2

Odbiorców, którzy czekają na towar od Mariusza, ta historia nie obchodzi. Ich obchodzi gdzie jest towar i kiedy będzie. Więc Mariusz musi poznać odpowiedzi na te pytania. Owszem, Grzegorz pewnie ma ubezpieczenie, ale w międzyczasie jak już firma Mariusza zapłaci odszkodowanie odbiorcy, a zanim odbierze odszkodowanie od ubezpieczyciela Grzegorza, może mieć problem z płynnością finansową. W skrajnym przypadku może nawet zbankrutować. I ludzie stracą pracę. Warto? W imię "empatii"? Wg mnie nie. Grzegorz sam wybrał ryzyko jakie idzie w parze z zatrudnianiem swojej rodziny. Niestety ekskrementy stały się realne. Ale to nie wina ani problem jego kontrahentów.

Odpowiedz
Udostępnij