Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Facebook przypomniał mi sytuację sprzed 2 lat. Pojechałyśmy z koleżanką i naszymi…

Facebook przypomniał mi sytuację sprzed 2 lat.

Pojechałyśmy z koleżanką i naszymi facetami na Oktoberfest, pojeździć na karuzelach.

Było już po 22, koleżanka i ja (panowie nie chcieli) kupiłyśmy bilety na atrakcję o nazwie Break Dance (można wygooglać) - takie coś, gdzie na kręcącej się platformie wirują takie jakby samochodziki. Już pierwszą piekielnością była fatalna obsługa, która zrezygnowała z systemu kolejkowego na rzecz "kto ma mocniejsze łokcie, ten lepszy" i na tę platformę wpuszczała znacznie większą liczbę osób niż było dostępnych miejsc, kompletnie ignorując fakt, że ludzie, chcąc dopaść samochodzik, jeszcze przed końcem poprzedniej rundy przepychali się i rzucali na kręcącą się jeszcze z dużą szybkością platformę Wydawało się kwestią czasu aż ktoś się w końcu przewróci, a maszyna wciągnie mu kończynę i przemieli na wołowe w kością.

Po przeczekaniu kilku kolejek walki o ogień (od rezygnacji powstrzymał nas tylko fakt, że bilety były bezzwrotne) udało nam się trafić na wolny samochodzik. Wsiadłyśmy i w tym momencie rzuciły się na nas dwie nastolatki. Takie góra 14-15 lat, czyli ponad 20 lat młodsze od nas. Podniosły wrzask, że mamy je wpuścić, bo im się należy, one chcą i one nie będą dłużej czekać, bo nie. Koleżanka zupełnie spokojnie im odpowiedziała, że byłyśmy pierwsze, też czekałyśmy i nie widzi powodu, dla którego miałybyśmy im nagle ustąpić, bo tak. Mają poczekać na swoją kolej jak wszyscy inni. Jedna dziewuszka zrozumiała, natomiast druga wpadła w jakąś furię i nadal wrzeszcząc rzuciła się z pazurami w kierunku twarzy koleżanki. Ta odepchnęła jej rękę, nadal spokojnie mówiąc, że jeśli tylko ją dotknie to wzywamy policję. Dziewczę chyba się wystraszyło, bo odstąpiło od ataku bezpośredniego, tylko jeszcze przez chwilę waliła w samochodzik pięściami.

Ponownie dopadły nas, kiedy po zakończeniu przejażdżki szliśmy dalej i zaczęły coś pyskować. Tym razem na szczęście bez prób przemocy fizycznej (może zdążyły się uspokoić, a może uznały, że przeciwko 4 osobom mają mniejsze szanse, kto wie). Odpowiedziałyśmy, że nie mamy zamiaru z nimi dyskutować, ale za to chętnie porozmawiamy sobie z ich rodzicami w obecności policji i urzędnika Jugendamtu (urząd do spraw dzieci i młodzieży), bo jest po 22 i ich, jako nieletnich, w ogóle nie ma prawa tu być. Uciekły.

Zastanawiałyśmy się, skąd się takie zachowanie bierze. Czy jest to kwestia kraju i jakichś innych norm wychowania? Czy też mamy takie czasy i rośnie nam pokolenie roszczeniowych gówniarzy, przekonanych, że wszystko im wolno i wszystko im się należy, a jak czegoś nie dostaną już natychmiast, to wpadają w furię? Pamiętam, kiedy sama byłam w tym wieku, w życiu nie przyszłoby mi do głowy rzucać się na kogoś z wrzaskiem i pięściami, a już zwłaszcza na na osoby w wieku moich rodziców…

Oktoberfest

by Crannberry
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
9 13

Tobie może i nie, ale patologii owszem. A patologia była, jest i będzie, nic nowego.

Odpowiedz
avatar didja
0 8

"Czy jest to kwestia kraju i jakichś innych norm wychowania? Czy też mamy takie czasy i rośnie nam pokolenie roszczeniowych gówniarzy, przekonanych, że wszystko im wolno i wszystko im się należy, a jak czegoś nie dostaną już natychmiast, to wpadają w furię?" No i sobie odpowiedziałaś.

Odpowiedz
avatar Tolek
9 9

Szkoda, ze nie wezwaliście policji.

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 9

@Tolek: korciło nas bardzo, ale dziewuszki zwiały

Odpowiedz
avatar Badziong
0 14

Niestety taką mamy gówniarzerię teraz. Nie dostanie czegoś to ryk, albo "prank bro", albo jeszcze coś. Schodzimy na psy jako rasa ludzka.

Odpowiedz
avatar Ohboy
10 12

@Badziong: Zawsze tacy byliśmy. Teraz mamy po prostu dostęp do internetu i historii od ludzi, których wcześniej nigdy byśmy nie poznali. Ze swojego dzieciństwa pamiętam, że niektóre dzieciaki potrafiły zachowywać się jak bydło, a z tego, co wiem o dzieciństwie mojego ojca, to on był równie paskudny. (wkurza mnie takie gadanie i gloryfikacja przeszłości, która wynika tylko ze słabości wspomnień i chęci ponarzekania na to, co teraz)

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 11

@Ohboy: chodziłam do podstawówki w bardzo patologicznej dzielnicy, gdzie chodziło sporo bardzo nieciekawego elementu. Dużo ludzi już w szkole podstawowej lądowało w poprawczaku. Na porządku dziennym były kradzieże czy pobicia względem innych uczniów, ale nigdy żadnemu nie przyszło do głowy podnieść rękę na nauczyciela czy rodzica innego ucznia. Zbluzgać, zwyzywać czy grozić owszem, ale nigdy nie doszło do fizycznej napaści. Nawet najgorsze patusy się tak daleko w latach 90 nie posuwały. Akcje w stylu zakładania nauczycielowi kubła na głowę zaczęły się później, kiedy byłam już na studiach

Odpowiedz
avatar katem
0 8

@Ohboy: Wychowałam się na wsi, gdzie nawet bójek między chłopakami praktycznie nie było (albo robili to tam, gdzie ich nikt nie widział). Nie było dokuczania słabszym dzieciom, a tym bardziej bicia czy znęcania się. Pewnie dlatego, że były to inne czasy, ale też poziom materialny ludzi był podobny, autorytet nauczycieli wysoki (jeśli nauczyciel ukarał ucznia, to i rodzic poprawił w domu, a nie awanturował się w szkole). Moje wspomnienia nie wynikają z żadnej "słabości wspomnień" tylko specyfiki miejscowości, gdzie dorastałam.

Odpowiedz
avatar Ohboy
5 7

@katem: A Twoje wspomnienia nie są wymierne. O to chodzi, że nie mamy wystarczających informacji na ten temat, bo wtedy nikt nie miał szansy zapisać tego "na świeżo" i po latach wspomnienia się zacierają (mówię o sporo starszych osobach, a nie jojczących 30-latkach). @Crannberry A ja znam przypadki, że jednak się posuwały w tych cudownych latach 90., bo swego czasu dużo przebywałam wśród nauczycieli i dużo się nasłuchałam. O ile u mnie w szkole dzieciaki w miarę szanowały nauczycieli, o tyle akcje poza szkołą były czasami dzikie. Narzekanie na nowe pokolenia już dawno temu zmieniło się w ulubiony sport niektórych ludzi.

Odpowiedz
avatar livanir
7 7

@Badziong ostatnio słucham o różnych zbrodniach z dwudziestolecia międzywojennego. Zapewniam, że Już wtedy bywały rozkapryszone dzieciaki, potrafiące być wrzodem na d... ludzkości.

Odpowiedz
avatar CynCyn
6 6

@Crannberry: Jak najbardziej również w latach 90. zdarzały się takie rzeczy. W mojej szkole zdarzyło się, że dzieciak poszarpał i przewrócił nielubianą nauczycielkę. Mieliśmy też raz praktykantkę, którą chłopcy z klasy gnębili i wyszydzali tak bardzo, że kobita kończyła lekcje płacząc. Pamiętam też grę w "wyzwania" kiedy biegaliśmy po mieście i w różny sposób dokuczaliśmy nieznajomym dorosłym: wykrzyczenie w twarz piosenki, jakaś głupia "śmieszna" odzywka, popchnięcie od tyłu, a potem szybka ucieczka do najbliższej bramy. Ale nikt tego nie nagrał i nie wrzucił w social media, więc świadków była garstka. Teraz się takie zdarzenia bardziej nagłaśnia, ale to wcale nie znaczy, że kiedyś ich nie było. Jak w tym memie: "póki nie było fejsa tylko rodzina wiedziała żeś debil". ;)

Odpowiedz
avatar digi51
5 5

@Badziong: Zwykła historia o patologicznych gówniarach, które najprawdopodobniej rodzice już odpuścili albo zawsze mieli w dupie. Nie no, wcale nie było takich przypadków jak Ty byłeś w ich wieku. Za tamych czasów gówniarzenia kłaniała się dorosłym w pas i przynosiła staruszkom zakupy do domu. Tak było, nie zmyślam.

Odpowiedz
avatar Shi
4 4

@katem: też wychowałam się na wsi, mój tato też i bójki zawsze były tylko nikt tego nie nagrywał, a i mało kto skarżył. Dzieciaki po prostu zalatwialy sprawę między sobą, a rodzice zlewali temat, bo zawsze się było w siniakach od zabawy, więc parę więcej od bójki to żadna różnica. Nawet jak coś powazniejszego się stało to zarówno bijacy się jak i świadkowie zeznawali wcześniej ustaloną wersję - wywrocil się. Krewnej, która była nauczycielką, na początku lat 90 dzieciaki wsadzily ziemniaka do rury wydechowej i nie mogła odpalić. Ja i inna gównażeria też jeszcze w latach 90, początek 2000 mieliśmy debilne pomysły typu rzucanie ścieżkami w samochody (takimi "miękkimi" ale jednak). Do dzisiaj pamiętam ten strach gdy jeden się zatrzymał, cofnął i kierowca wysiadl. O mało sobie nóg nie połamaliśmy uciekając. Rodzice uczyli, że nie wolno, ale co z tego? Nikt nas nie pilnował, nikt nie donosił rodzicom, bo każdy wiedział, że nie tylko koledzy, ale i on sam dostalby w skórę, więc się wiele różnych durnych rzeczy robiło. Szczególnie na wsi, bo nie było żadnych placów zabaw ani innych rzeczy by dzieciarnia mogła się wyszalec. Wspomnialam o tacie, bo się z czasem przyznał na jakie durne pomysły oni wpadali.

Odpowiedz
avatar Ginsei
2 2

To wszystko zależy od miejsca, w którym się wychowywało. Ja sama pochodzę z małej miejscowości, gdzie w klasie była nas siódemka. Potem poszłam do gimnazjum, które było w niewiele większej miejscowości. Zdarzały się pobicia, zdarzały się nacieranie śniegiem, wyzywanie, przezywanie, dokuczanie, plucie, faki nie faki... ale jak jedna moja kuzynka tłumaczyła drugiej (jedna już była w dużym gimnazjum, w innej miejscowości, a druga dopiero do niego szła), żeby nie kupowała NIC markowego, bo w ich szkole po prostu kradną i nigdy nikogo nie łapią, to byłam przerażona: "u nas" takie straszne rzeczy się po prostu nie działy! I ataków na nauczycieli nie było, ale pamiętam dwóch nauczycieli z gimnazjum, którym męska część klasy dawała ostro popalić. Jedna anglistka wychodziła z płaczem i szybko zakończyła naukę u nas, a drugi, anglista, nie mogąc sobie poradzić z chłopakami (z płaczem nie wychodził, ale chodził wyraźnie struty), wyżywał się na nas - dziewczynach. Lekcje angielskiego były wtedy osobno, nie wiem, czy nadal tak jest, ale jak w wyjątkowych sytuacjach mieliśmy wspólne, to mocno było widać, jak nauczyciel chłopaków się po prostu bał. Ale ręki na niego nie podnieśli.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

mlodziezy jak mlodziezy, z mojego doswiadczenia wynika, z najbadziej roszczeniowe sa stare baby godzina policyjna po 22, zloty pomysl

Odpowiedz
avatar kojot__pedziwiatr
1 1

To są tzw "Dzieci Młodych Bogów". "Młodzi Bogowie" zachowują się "mnie się należy, bo tak", więc domyśl się, jak zachowują się dzieci wychowane z takim światopoglądem. To jest powszechne, w każdym kraju, i nic na to nie poradzimy.

Odpowiedz
Udostępnij