Za 2 tygodnie w moim mieście odbędą się wybory do rad osiedli. Postanowiłem poświęcić dziś pół godziny na przejrzenie listy kandydatów z mojego osiedla i wrzucenie nazwisk w wujka Googla, żeby zobaczyć, kto ma jakie pomysły na to, co będzie w tej radzie robił. Kandydatów jest 19 sztuk (miejsc w radzie z mojego rejonu 9, więc prawdopodobieństwo wejścia jak rzut monetą), oto, czego mi się udało o kandydatach dowiedzieć:
* o kilku - że są już w tej radzie osiedla,
* o kilku - miejsce zatrudnienia,
* jeden zagrał w szkolnej adaptacji "Lalki" i namalował obraz, który następnie był sprzedawany na Allegro (ofert kupna nie było),
* jeden był członkiem Komisji Oceny Projektów dla dofinansowania przez UE i startował w biegu charytatywnym,
* jeden przetłumaczył film dokumentalny,
* jeden opublikował rozprawę doktorską na wydziale teologicznym,
* jeden jest w radzie nadzorczej spółdzielni mieszkaniowej,
* jeden jest wędkarzem i w styczniu złowił taaaaaką rybę,
* jednemu 5 lat temu jakieś psy pogryzły żonę.
I w końcu, szok! Jeden jest w tej radzie i robi coś, czym się może pochwalić.
Poza jednym wyjątkiem - zero dostępnych na pierwszy rzut oka informacji, że ten ktoś ma na swoje miejsce w tej radzie jakikolwiek pomysł. Brak strony internetowej kandydata, nawet brak głupiego posta na profilu na Facebooku, jeśli ktoś takowy posiada.
Więc sorry, skoro im się nie chce już na tym etapie - czemu mi ma się chcieć na kogokolwiek z nich głosować?
zgadzam się z tym, że jeśli ktoś gdzieś kandyduje, ubiega się o czyjeś głosy, to powinien zadać sobie choćby minimum trudu, żeby ze swoim przekazem, dokonaniami, pomysłami dotrzeć do potencjalnych wyborców; media społecznościowe - jest pole do popisu, wydrukowanie iluś tam ulotek to też koszt raczej drobny, zwłaszcza jeśli chodzi o takie lokalne wybory;jak ktoś traktuje funkcję poważnie, to powinien COŚ zrobić. ale pretensje, że potencjalni kandydaci na swoich prywatnych zapewne profilach na facebooku nie prowadzą agitacji, to co co najmniej zbyt daleko idący zarzut...
Odpowiedz@marcelka: może źle napisałem: nie mam pretensji, że ktoś się na prywatnym FB czy innym medium społecznościowym nie reklamuje - ale skoro nie robi tego nigdzie, podsuwam gdzie by po najmniejszej linii oporu mógł. Bo ja czaję, że nie każdy ma umiejętności / chce płacić za dedykowaną stronę reklamującą się jako kandydata, ale wklepanie posta na FB to ogarniają nawet 70-letni emeryci.
Odpowiedz"Więc sorry, skoro im się nie chce już na tym etapie - czemu mi ma się chcieć na kogokolwiek z nich głosować?" Bo niestety i tak ktoś z nich do tej rady wejdzie. Może lepiej najpierw się dowiedzieć, jaką władzę ma taka rada osiedlowa. Jak praktycznie żadną, to można sobie odpuścić głosowanie. Jeśli jednak mają istotny wpływ na sytuację na tym osiedlu, to warto jednak trochę pogrzebać. Na początek zadałbym sobie pytanie, czy podobają mi się decyzje obecnej rady, skoro kilku kandydatów już w niej jest. Jeśli tak, to niech zostaną. Jeśli nie, to trzeba ich zmienić.
Odpowiedz"Więc sorry, skoro im się nie chce już na tym etapie - czemu mi ma się chcieć na kogokolwiek z nich głosować?" Bo niestety i tak ktoś z nich do tej rady wejdzie. Może lepiej najpierw się dowiedzieć, jaką władzę ma taka rada osiedlowa. Jak praktycznie żadną, to można sobie odpuścić głosowanie. Jeśli jednak mają istotny wpływ na sytuację na tym osiedlu, to warto jednak trochę pogrzebać. Na początek zadałbym sobie pytanie, czy podobają mi się decyzje obecnej rady, skoro kilku kandydatów już w niej jest. Jeśli tak, to niech zostaną. Jeśli nie, to trzeba ich zmienić.
OdpowiedzLudzie tak głosują - w dupiu majo programy wyborcze, informacje i tak dalej. Głosują, bo "mu z oczu dobrze patrzy", bo nazwisko okej - takie polskie, bo to zony kolega ze szkoły itp. itd. Niestety
Odpowiedz