Nie mam samochodu. Z wyboru, pracuję z domu, mąż ma firmowy, a wszystko blisko. Nie było po co płacić za ubezpieczenie, przeglądy itd.
Dziecko dostało się do państwowego żłobka, 2 km od domu. Wózkiem tam i z powrotem trochę długo, jednak godzina, potem druga, żeby odebrać. Komunikacja nie bardzo jest rozwiązaniem, bo i tak nie dojeżdża w pobliże, więc czasowo byłoby bardzo podobnie. Wybór padł na rower.
Edit., dla osób, które nie potrafią liczyć. Godzinę idę tam i z powrotem do żłobka i wracam do domu. Niestety, nie potrafię się teleportować, ani z dzieckiem, ani bez niego. 20 minut w jedną stronę - 2 km, 20 minut z powrotem - kolejne 2 km. Poza tym dziecko trzeba ubrać w domu, przebrać w żłobku - naprawdę się schodzi.
I jeszcze miesiąc nie minął (w tym tydzień choroby), a już trasę ochrzciłam mianem Pętli śmierci. Ewentualnie "Co dzień ryzykujesz życiem"(jak brzytwa Pana Samochodzika). Przy czym winni są równo piesi, rowerzyści i kierowcy.
Nie dalej jak wczoraj - piekielna mamuśka z dzieckiem w wieku około 3 lata, które jedzie sobie beztrosko ścieżką rowerową, a mamuśka za nim z nosem w komórce. Oczywiście, jak to dzieciak, zatoczył mi się pod koła. Jego szczęście, że jechałam już na pusto i że na przejściu było luźno i mogłam skręcić niemal w miejscu. Z dzieckiem w foteliku na pewno bym nie próbowała, bo skończyłoby się to mało ciekawie.
Dzisiaj za to padł rekord. W okolicy mojego żłobka jest też przedszkole, podstawówka i jakaś prywatna szkoła, więc generalnie zawsze jest gęsto, dużo aut, nikt nie ma gdzie pośpieszyć, ale to też utrudnienie, bo kierowcy sfrustrowani staniem zwykle udają, że nie widzą rowerzystów i wymuszają na nich pierwszeństwo.
Jadę sobie ścieżką. Ścieżka jest po lewej stronie jezdni. Prawa stała zablokowana, jak zwykle, a kończyła się ścieżką, przejściem dla pieszych i rondem, za którym korek się kończył, bo już były 3 opcje.
Jadę sobie spokojnie i widzę, że jakiś zakamieniały idiota jedzie przeciwległym pasem (czyli lewym). O co mu chodzi? Żadnej bocznej tu nie ma, tylko wyjazd ze szkoły. Nie wyprzedzi, bo nie ma się gdzie zmieścić, do ronda jeszcze z max 7 samochodów, więc od 3 minut stania nie umrze, a chyba nie ma zamiaru wjechać na rondo pod prąd? Nie, pan nie miał takiego zamiaru. Dmuchnął mi za to znienacka przed nosem, wjeżdżając właśnie w ten wyjazd, czyli całkowicie pod zakaz. Tamże wysadził pod szkołą synunia. Takiego góra 16 lat i ze 175 cm wzrostu i... pojechał dalej pod prąd, wymuszając pierwszeństwo na jadącym prawidłowo kierowcy.
Biedny synunio, najwidoczniej nigdy nie musiał jeszcze samodzielnie dojść do szkoły i gdyby tatuś wysadził go po tej prawej stronie, to musiałby sam przejść jakieś zawrotne 50-100 metrów do przejścia, pokonać je i jeszcze drugie 50 metrów do budynku szkoły. Zapewne nigdy jeszcze nie próbował. Kto wie, może by go to zabiło... Może za jakieś 2-3 lata spróbuje, w końcu będzie już pełnoletni.
Boję się myśleć, co zobaczę jutro...
Nie winił bym synunia, raczej tatunia. Synuń być może chętnie by się tatuniowi urwał, ale nie ma możliwości.
Odpowiedz@niepodam: Niekoniecznie. Może w normalnych okolicznościach synunio dojeżdża samodzielnie. Ale tego dnia zaspali, a synunio na pierwszej lekcji miał sprawdzian. Więc tatunio dał z siebie wszystko, byle tylko synunio zdążył. Może czuł się winny? Co by tam nie było - i tak nic go nie tłumaczy.
Odpowiedz@Armagedon: No właśnie, co by nie było - tatunio jest kierowcą, więc to on odpowiada za kretyński manewr.
OdpowiedzCzasem jeżdżę po młode rowerem po przedszkolu, ale jak to czytam to raczej bym sobie odpuścił. Jakie masz plany na dojazd w zimie?
Odpowiedz@Michail: może będzie na sankach ciągnąć
Odpowiedz@Michail: Czemu jeździsz rowerem po przedszkolu???
OdpowiedzTak abstrahując od historii, dwa kilometry w godzinę? Ja szybszym tempem idę ok 16 minut
Odpowiedz@Mint1989 idzie pchajac wozek, nie bedzie z nim biegac. W dodatku Ty liczysz 2km, ale ona jeszcze musi wrocic. Nie bierzesz tego pod uwage bo samodzielne myslenie wyparlo czepianie sie o wszystko.
Odpowiedz@Nasher chyba niezbyt uważnie czytałeś. Dwa kilometry idzie godzin i kolejna godzinę wraca. Taki dystans w tym czasie to można z workiem ziemniaków przejść, no chyba, że ten wózek jest bez kolek lub autorka nie ma jednej nogi to luz ;)
Odpowiedz@Nasher: Napisane jest godzina i druga z powrotem. Z wózkiem nie trzeba bieć - można maszerować. Ja idąc normalnym tempem (nie marsz, nie bieg, ale też nie tempo mocno spacerowe) szłam z wózkiem kilometr ok.15min. Więc godzina na 2 kilometry wydaje mi się bardzo powoli. Tempo emerytów-turystów.
Odpowiedz@Mint1989: Spacerem 20 minut, dziecko trzeba rozebrać, zmienić kapcie, odprowadzić do sali, wrocić. Po drodze 3x światła. Schodzi się.
Odpowiedz@mariaaawaria Te wszystkie czynności towarzyszące trzeba i tak wykonać niezależnie od środka transportu.
Odpowiedz@mariaaawaria Chcesz powiedzieć, że jakieś 35 minut przebierasz dziecko i prowadzisz do sali? 20 minut spacer 3x 1,5 minuty swiatla. No i spowrotem wracasz bez dziecka a czas ten sam ;)
Odpowiedz@Nasher też idę pchając wózek ;) 2 godziny w obie strony. Ale już autorka wyjaśniła dlaczego :)
Odpowiedz@Presti: Spowrotem to nie powrót matki po odstawieniu dziecka, tylko odebranie dziecka spowrotem do domu z przedszkola. Najpierw trzeba dziecko do przedszkola odstawić, a później je stamtąd odebrać. Matka dwa razy dziennie musi pokonać trasę "dom - przedszkole plus przedszkole - dom".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 września 2021 o 10:25
Zainwestuj w kamerkę Go Pro. Filmik z kierowcą, jadącym pod prąd możesz wysłać odpowiednim służbom (a skoro ma dzieciaka w pobliskiej szkole to pewnie odwala takie manewry częściej).
OdpowiedzPolecam rowerową przyczepkę dla dzieci zamiast fotelika. Jest dużo bezpieczniejsza (statystyki wypadków to potwierdzają). Nie ma problemu ze stabilnością o którym wspominasz odnośnie fotelika, inni uczestnicy ruchu mają tez raczej tendencję do omijanie takiej przyczepki w większej odległości niż tylko gdy jedzie sam rower. W Twojej sytuacji chyba byłoby jak znalazł.
OdpowiedzSzybkie info dla leniwych: historia zaczyna się od piątego akapitu.
Odpowiedz