Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem motorniczym. Skoro mowa o przerwach w pracy, to dorzucę coś od…

Jestem motorniczym.

Skoro mowa o przerwach w pracy, to dorzucę coś od siebie.

Po każdym kursie (przejazd z jednego krańca do drugiego) mamy postoje, na których odbywamy przerwy. Czas postoju zależy od wielu czynników (rodzaj linii, pora dnia, czy jest to dzień powszedni, feryjny, czy też świąteczny) i może wynosić zero, trzy, osiem, a nawet na bogato - piętnaście czy dwadzieścia minut i więcej. No jednym słowem, różnie bywa. Oczywiście, jeśli przyjechałam na pętlę z trzyminutowym opóźnieniem, a miałam mieć na przykład dziesięć minut przerwy, to już mam siedem. Dodatkowo nie jest też tak, że całe te przykładowe siedem minut należy do mnie - muszę przejść się po wagonie i dookoła, by mniej więcej sprawdzić dalszą jego przydatność do jazdy, zameldować się na ekspedycji (jeśli takowa jest na danej pętli) czy też np. uzupełnić kartę drogową.

Tak w skrócie, żebyście rozumieli, dlaczego czasem jemy w pośpiechu. Często po prostu nie ma czasu na spokojne zjedzenie posiłku np. na wspomnianej ekspedycji, dlatego większość motorowych jada w swojej kabinie. Ponadto część pętli w ogóle nie ma ekspedycji, wtedy jedyną opcją jaka pozostaje to właśnie kabina motorniczego.

No i tu ze swoją piekielnością wchodzą pasażerowie.

Nieważne, że rozkład jazdy wisi pół metra od tramwaju, albo nawet sam tramwaj informuje na wyświetlaczu "odjazd za...". Trzeba zapukać w szybę i krzyczeć "za ile pani jedzie?!" lub też "czy jedzie pani przez X?!". Szczerze mówiąc, bardzo często w takich sytuacjach używam całej siły swojej woli, by nie palnąć jakimś złośliwym sarkazmem w odpowiedzi.
Rozumiem, gdy wyświetlacze w tramwaju są niesprawne, albo gdy robi to osoba starsza - może niedowidzi, może nie umie korzystać z internetu w telefonie - wtedy zawsze pomogę i wyjaśnię co trzeba. Ale młoda osoba? Dwudziestolatka (na oko oczywiście) ze smartfonem w łapce musi przerwać mi posiłek? Po to są informacje w tramwaju z przebiegiem trasy jak i na przystanku, by motorniczy nie musiał robić za informację.

Nie dotyczy to tylko posiłku. Pasażerowie potrafią znaleźć mnie kilkanaście metrów od tramwaju, puknąć mnie w ramię i przerwać rozmowę telefoniczną, by zapytać o rozkład, pożalić się, że jeżdżę nie tym wagonem, który lubią albo cokolwiek innego, co przyjdzie im do głowy.

Nie są to też jednorazowe sytuacje. Gdyby coś takiego zdarzało się raz w ciągu dnia, prawdopodobnie nie irytowało by tak mocno, jednak tak wygląda prawie każda przerwa.
Moja praca wymaga ciągłego skupienia podczas jazdy i koncentracji, dlatego tak ważny jest odpoczynek - zmęczony motorniczy to kiepski motorniczy.

komunikacja_miejska

by GlowaWChmurach
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
8 10

@Brzeginka: Taaak, bo opisana przez Ciebie sytuacja jest taka częsta, na pewno.

Odpowiedz
avatar Allice
6 8

Tak z ostatnich doświadczeń z jeżdżeniem po obcych miastach (w sumie nie tylko): jeśli tylko wiesz gdzie chcesz dojechać (adres, nazwą miejsca itp) to rozkład jazdy gówno daje. Bo nazwy przystanków nie pomagają zwykle (kiedyś póki nie sprawdziłam wysiadałam na przystanku dalej od siłowni bo nazwa zgadzała się z ulicą) Bez apki typu jakdojade albo mapsów ciężko w obcym mieście a jak masz jeszcze na przystanku kartkę o zmianie w organizacji to za nic nie będziesz pewien. "Zmiana organizacji" bo mecz i już w Warszawie kilka dni temu zwątpiłam czy dobrze jadę. Mapki tras by się przydały

Odpowiedz
avatar Ohboy
4 8

@Allice: Jeżdżę bardzo dużo, nie tylko w Polsce, i mam na to sposób - sprawdzam takie rzeczy, gdy mam dostęp do internetu, i zapisuję najważniejsze rzeczy. Polecam.

Odpowiedz
avatar Allice
-2 4

@Ohboy: mi też się zdarza przemieszczać po obcym miejscach i daję radę. Zdarzyło mi się wsiąść do metra nie w tę stronę, fakt, ale żyję. Ale nie dla każdego może być oczywiste i nie pomyśli żeby sprawdzić zawczasu (albo mieć i wiedzieć jak sprawdzić) jak dojechać do ulicy x która nie ma przystanku własnego. Więc się ludziom nie dziwię że wolą często się upewnić.

Odpowiedz
avatar Felina
4 4

Allice, tak, te nazwy przystanków czasem są zupełnie bez sensu. Też miałam tego typu sytuację. Chciałam dostać się na ulicę X, autobus porusza się ulicą Y krzyżującą z X. Jeden z przystanków nazywa się X, więc logiczne, że będzie to gdzieś w okolicy skrzyżowania. No, nie. Jak chcę gdzieś jechać komunikacją miejską, to zawsze najpierw sprawdzam, jaki przystanek jest najbliżej punktu docelowego, bo często trudno jest się domyślić, jak się będzie nazywał. Mapka to bardzo przydatna rzecz.

Odpowiedz
avatar googlewhack
6 8

Przed ludźmi na przerwie niestety, ale trzeba się kitrać, bo każdemu się nagle wydaje, że jest najważniejszy. Stojąc przy ladzie u nas w firmie widać biuro, co za tym idzie widać mnie siedzącą na przerwie z jedzeniem. Kolega obsługuje inną osobę, ale nie, nie poczeka w kolejce tylko drze jape do mnie "bo on tylko na chwile". Najgorszy sort człowieka.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
2 2

@googlewhack: tja... U mnie w robocie jest pokój socjalny, w którym można sobie zjeść. Nie zliczę, ile razy tuż przed wejściem ludzie mnie zaczepiali żeby opowiedzieć swoją historię życia.

Odpowiedz
avatar Felina
4 4

Przydałaby się jakaś szczelna zasłona odgradzająca na czas przerwy obiadowej od pasażerów. Może jakby nie widzieli, że ktoś jest, to daliby spokój. Chociaż wtedy pewnie by ją odsuwali - tak dla pewności.

Odpowiedz
avatar zeebee
-4 4

@Felina identyczną opowieść mógłbym napisać dotyczącą oddania za darmo wyposażenia mieszkania, rezerwacje, prośby i znikanie.

Odpowiedz
avatar KierownikIC
1 3

Skąd pasażerowie na pozostałych przystankach na trasie wiedzą o której mają przyjść na tramwaj?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-2 2

Swego czasu regularnie przerywałem przerwy kierowcom autobusów na jednej pętli. Jakoś nie przemawiało do mnie tłumaczenie, że przerwa krótka więc po prostu muszą, no muszą palić na przystanku lub w pojeździe.

Odpowiedz
Udostępnij