Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kultura osobista. Chyba. Ewentualnie przyjaźń? Mam kumpelę od ok. 30 lat. Od…

Kultura osobista. Chyba.
Ewentualnie przyjaźń?

Mam kumpelę od ok. 30 lat.
Od lat ok 10 mieszkamy w różnych miastach, może nie na dwóch różnych końcach Polski, ale dość daleko, by się widywać średnio raz w roku. Zostaje telefon.
Ponadto ja poszłam drogą masochistyczną (mąż, dzieci), a ona hedonistyczną (kot). No i wszystko było ok aż... Ostatnio kilka razy z rzędu w trakcie rozmów telefonicznych zaczęła się rozłączać.
Za pierwszym razem myślałam, że wysiada z tramwaju, a wiem, że czasem leci na przesiadkę, ale potem...

Za drugim była w domu, ale i tak wyglądało to mniej więcej tak, że rozmawiamy, rozmawiamy i nagle: "no to cześć", "no to pa". Za trzecim razem po takiej akcji już skumałam, że właśnie przyszło moje dziecko po coś i mu odpowiedziałam. Gwoli ścisłości - nie wyło, nie darło japy, nie próbowało gadać, tylko przyszło po pomoc w otworzeniu musu jabłkowego. Odtworzyłam sobie w głowie i faktycznie za każdym razem mogło być tak, że kiedy się rozłączała, to byłam z dzieciakami. Więcej, jak się umawiałyśmy na telefon, to tylko wtedy, kiedy miała pewność, że małe są w przedszkolach albo po nie dopiero jadę co oczywiście staram się uwzględniać, bo ja też nie lubię dodatkowego akompaniamentu, ale czasem masz się ochotę wygadać w tym, konkretnym momencie.

Wychodzi więc na to, że rozłącza się za każdym razem, kiedy są ze mną moje dzieci. I przyznam, że oczywiście rozumiem jej prawo do niechęci do obcowania z dziećmi, ale ja nie mam zamiaru swoich kneblować i wiązać albo specjalnie wychodzić z domu, żeby porozmawiać. A ponieważ jedno ma 3 a drugie 5 lat, to... trochę jeszcze potrwa, zanim pogadamy bez ich obecności.
Nie wiem, może ja przesadzam, ale dla mnie to zachowanie poniżej poziomu.

"przyjaciele"

by mariaaawaria
Dodaj nowy komentarz
avatar geranium
15 15

A może ja po prostu zapytaj? Możliwe oczywiście że nie chce "obcować" z dziećmi, ale jest też druga opcja: wie że masz małe dzieci i nie chce Ci przeszkadzać w opiece nad nimi..

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
0 6

Mam to samo z przyjaciółka... Bylys my bardzo zzyte, ale.. Ja mam dzieci ona kariere. Jest nawet chrzestna. Nie chce mnie odwiedzic, wciaz proponuje tylko miasto itd, a jak nie to w ogole. Jak slyszy dzieci, to niby mowi ze nie bedzie przeszkadzac ale czuc i widac ze dzieci ja nie interesuja I kij z tym Ale ona chce miec dziecko, dla zasady Ciekawe czy cos sie wtedy zmieni..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@AnitaBlake: a Ty skąd możesz wiedzieć co ona chce i dlaczego? Z reszta możesz chcieć swoje dziecko, a nie znosić wszystkich pozostałych i możesz nie chcieć tego zmieniać

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 września 2021 o 8:49

avatar marcelka
7 7

@AnitaBlake: powody mogą być różne... może woli na mieście się spotkać, bo chce się spotkać tylko z Tobą - mieć Twoją uwagę, żeby nic was nie rozpraszało podczas rozmowy, może woli na mieście bo przyjście do kogoś do domu oznacza (nie dla wszystkich ale dla wielu osób) przyniesienie jakichś upominków dla dzieci - i może nie wie, co kupić, albo nie chce nic kupować może woli na mieście, bo w obecności dzieci czuje się skrępowana, nie wie, jak się zachować - niektórzy, nawet bezdzietni, mają taki naturalny odruch do dzieci, inni nie, i obecność dziecka serio może być męcząca (nie chodzi nawet o wiek czy zachowanie dziecka, tylko raczej problem po drugiej stronie - jak się zachować, co powiedzieć, czy może te dzieci zignorować...?) a może woli na mieście, bo po prostu jej tak wygodniej dojechać, tak woli - niektórzy uwielbiają, a inni nie lubią odwiedzać się po domach (a jak to wyglądało zanim miałaś dzieci? wychodziłyście na miasto czy odwiedzałyście się w domu?) a to, że nie interesują jej cudze dzieci nie ma wg mnie związku z chęcią, żeby mieć dziecko; znam wiele osób, które są świetnymi rodzicami, kochają swoje dzieci, ale w stosunku do innych są raczej obojętni, nie mają "dzieciowego" odruchu

Odpowiedz
avatar Bryanka
11 11

A pytałaś ją? Jesteśmy z mężem bezdzietni, nie wiemy, czy to się zmieni czy nie, ale wszystkie moje koleżanki mają już swoje dzieci. I obecnie czas spędzam tylko z jedną z nich i z jej dziećmi. Reszta postawiła na mnie przysłowiową "laskę". Gdy próbowałam dojść o co chodzi, to dowiedziałam się, że to dlatego, że nie mamy dzieci i w związku z tym na bank dzieci nam przeszkadzają. Dlatego też odnoszę wrażenie, że trochę wmawiasz sobie pewne rzeczy, albo sama nie jesteś do końca fair.

Odpowiedz
avatar Felina
22 22

Reakcja znajomej sugeruje, że przerwa w rozmowie bywa dłuższa niż na powiedzenie do dziecka, żeby teraz nie przeszkadzało, bo rozmawiasz. Może jak znajoma wisi na linii i czuje, że twoja uwaga jest skierowana gdzie indziej, to traci ochotę na gadanie.

Odpowiedz
avatar Armagedon
16 18

@Felina: DOKŁADNIE! Mam podobną sytuację ze swoją kumpelą. Kiedy z nią gadam przez telefon, a w pobliżu pojawia się jej dziecko, OD RAZU wiem, że dalsza gadka nie ma już sensu. Po prostu się "wyłącza" - dziewięćdziesiąt procent swojej uwagi poświęcając małemu. I albo odpowiada zdawkowym "no, no... aha, aha", albo całkowicie milknie, a ja gadam w próżnię. Do dupy z taką rozmową. Kiedyś zrobiłam eksperyment i sama się zamknęłam. Jakieś 20 sekund musiało upłynąć, zanim to do niej dotarło. Nie wiem, czym zajmowała się w tym czasie. Myślę, że niektórym osobom wystarczy jedno takie doświadczenie - a następnym razem, w podobnej sytuacji, po prostu zakończą rozmowę.

Odpowiedz
avatar Ohboy
8 10

@Armagedon: I ja się pod tym podpisuję. To strasznie wkurzające, gdy ktoś zaczyna gadać z inną osobą, gdy rozmawiacie przez telefon. Nie dotyczy to tylko dzieci, kogokolwiek. To dopiero brak szacunku...

Odpowiedz
avatar bloodcarver
13 15

@Felina: To właśnie chciałem napisać. Jeśli ktoś wisi ze mną na linii ale ewidentnie robi co innego, to nie ma to sensu. Autorka też chyba nie ogarnia, że o ile otworzenie dziecku soku itp jej może wydawać się chwilką, o tyle komuś kto tylko siedzi i czeka ten czas będzie biegł zupełnie inaczej. To nie jest niechęć do obcowania z dziećmi, bo ona nie obcuje z dziećmi. Dziecko do niej nie mówi, ani ona do niego. To jest niechęć do czekania w milczeniu aż rozmówca łaskawie zwróci swoją uwagę nazad ku rozmowie. Absolutnie zrozumiała.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 września 2021 o 2:34

avatar Crannberry
6 8

@Felina: to strasznie wkurza, kiedy ktoś do ciebie dzwoni albo zaprasza cię w gości i kompletnie cię olewa, zajmując się w tym czasie dzieckiem Onie mówię tu oczywiście o niemowlaku, bo to inna sprawa, ale o kilkulatku, który doskonale powienien być w stanie zająć się sobą sam). Mam koleżankę od czasów dzieciństwa, która zamieniła się właśnie w taką matkę-kwokę i od czasu urodzenia jej dzieci (9 lat temu) kontakt się prawie urwał. Przez pierwsze 3-4 lata nie było jak się z nią zobaczyć, bo na miasto nie wyszła, bo "nie zostawi dzieci", do domu też nie zaprosiła, bo "dzieci boją się obcych". Rozmowa przez telefon wygląda tak, że któreś dziecko kwęknie, w tym momencie ona przestaje słuchać, całą uwagę poświęcając dziecku. A ja wiszę na linii i gadam w przestrzeń (bo czasami nawet nie powie, że przestaje słuchać). Podczas wizyt jest to samo. Dzieci chcą, żeby pobudowała z nimi z klocków/porysowałą, to zostawia mnie samą w salonie i znika na co najmniej 15 min bawić się z dziećmi. 3/4 wizyty u niej spędza się samotnie. I czujesz się nie tylko zlekceważona, ale masz poczucie, że bardzo jej przeszkadzasz w życiu rodzinnym. Ona nie zdaje sobie z tego sprawy i nie przyjmuje do wiadomości, mówiąc, że przesadzam, bo ona przecież "tylko na sekundkę". Tak więc kompletnie się nie dziwię znajomej autorki, bo sama zaczęłam robić to samo. Jest zajęta, to cześć.

Odpowiedz
avatar Austenityzacja
12 14

No faktycznie piekielne. Koleżanka być może kończy rozmowę, bo w jej trakcie zajmujesz się czymś innym. Nawet niewiadomo, czy tak faktycznie jest, bo nie jesteś wystarczająco dojrzała, żeby się o to zapytać.

Odpowiedz
avatar shpack
5 5

@Honkastonka Jakimi drogami meandruje twój umysł, że wymysla takie historie ???

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
7 7

tak, technicznie, głosy dzieci są bardziej wychwytywane przez mikrofony komórek i bardziej wzmacniane, znajdują się w środku wzmacnianego spektrum. przez co mogą u drugiego rozmówcy być słyszane doskonale, a nawet za dobrze. podobny efekt jak sygnały, karetki, gwizdek czajnika, czy sygnał zamykania drzwi w mpk.

Odpowiedz
avatar marcelka
8 8

opcja 1: "chwilka" na otwarcie słoika czy zrobienie czegokolwiek przy dziecku dla Ciebie jest chwilką, dla osoby po drugiej stronie telefonu może się wydawać znacznie dłuższa, a nikt nie lubi bez sensu wisieć na telefonie. Pytanie: czy w trakcie rozmowy, gdy dziecko coś chce, informujesz ją "słuchaj, przyszedł mój XX, muszę mu otworzyć słoik, poczekaj minutkę" czy po prostu bez słowa wyjaśnienia odrywasz się od rozmowy; jeśli to drugie - też bym się rozłączała, bo to totalne lekceważenie opcja 2: może jest empatyczna, i w momencie, jak według niej potrzebujesz czasu, żeby poświęcić uwagę dziecku, to ona nie chce ci zawracać głowy - jak sama piszesz, nie ma dzieci, więc może jej się wydaje, że potrzebujesz więcej czasu dla dziecka niż naprawdę potrzebujesz i nie chce ci przeszkadzać. Ale dla mnie niepojęte jest to, że znacie się tyle lat, kontakt macie jak widać częsty/regularny, i nie możesz się po prostu zapytać: "hej, ostatnio jak podszedł do mnie XX szybko się rozłączyłaś, o co chodzi?"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 11

Moja reakcja byłaby taka sama, szczególnie jeśli to TY dzwonisz „się wygadać” (już się domyślam co to znaczy….) Koleżanka jako hedonistka może mieć napiety grafik który nie przewiduje wiszenia w ciszy przy słuchawce. Dzwon jak będziesz w stanie poświecić uwagę rozmówcy a problemy znikną

Odpowiedz
avatar annabel
8 8

Mam tak z siostra- rozmawiamy, maly do niej co chwila podbiega- tu cos zapytac, tu cos otworzyc. Ona sie w takim momencie wylacza nawet w polowie zdania i taka rozmowa szybko traci sens

Odpowiedz
avatar misiafaraona
3 3

A może to ona na e chcę przeszkadzać tobie? Zapytałaś chociaż?

Odpowiedz
avatar livanir
-5 5

A może po prostu z nią pogadaj? Moze chce mieć dzieci i to boleśnie, a takie coś ją mocno boli i doprowadza do łez, ale nie umie Ci powiedzieć? Zrób wtedy pierwszy krok. Lub naczytała się poradników czy artykułów dla rodziców. ROZMOWA.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@livanir: o matko, dlaczego chcesz tak skompromitować autorkę przed koleżanką?

Odpowiedz
avatar shpack
1 1

@livanir Jakich poradników czy artykułów się naczytałaś, że piszesz takie bzdury ?

Odpowiedz
avatar Librariana
4 4

@Alien: a ja znam masę normalnych ludzi, którzy mimo faktu posiadania potomstwa mają pracę, hobby, podróżują, oglądają filmy i czytają książki, więc na każdym spotkaniu można z nimi porozmawiać na interesujące tematy. A o dzieciach mówią tylko, jeśli sama o nie zapytam. Proste.

Odpowiedz
avatar Crannberry
4 6

@Alien: bez przesady. Nie każdy wydalił mózg razem z łożyskiem. Owszem, są ludzie, którzy w momencie pojawienia się dziecka stali się jego całodobowym niewolnikiem i dostosowali do niego całe swoje życie, rezygnując ze wszystkiego innego, a są też tacy, którzy dostosowali dziecko do swojego życia i mimo posiadania potomstwa, pracują, prowadzą firmy, podróżują, mają hobby, znajomych i da się z nimi porozmawiać na wiele tematów. A dziecko jest nauczone zajmować się sobą bez wiszenia non stop na rodzicu

Odpowiedz
avatar shpack
0 2

@Alien Fajna ksywę wybrałaś. Faktycznie, jestes trochę inna. I to drugie zdanie nie jest pochlebstwem

Odpowiedz
avatar Bryanka
2 4

@Crannberry: No to ja mam JEDNĄ taką znajomą. Przyjaciółkę właściwie. Ma 2-letnie bliźnięta i normalnie spędzamy czas razem. Reszta moich dzieciatych znajomych niestety nie tyle wydaliła mózg z łożyskiem, co stwierdziła, że wszyscy bezdzietni są "gorszym sortem", gówno rozumieją i nie należy się z nimi zadawać. Tak oto życie zweryfikowało krąg moich koleżanek. Żeby było śmieszniej, to ja dzieci uwielbiam i mam tylko nadzieję, że jeżeli dane mi będzie kiedyś mieć własne, to mi nie odwali.

Odpowiedz
avatar shpack
6 8

Większość komentujących, łącznie ze mną, zgadza sie, ze jest to cholernie denerwująca przywara autorki . Bez słowa przerywa rozmowę telefoniczną i się dziwi, że denerwuje to rozmówcę. Znam to z autopsji i też kończyłem polaczenie, bo nie, to nigdy nie była sekunda, to było kilka minut rozmowy z dziećmi w stylu: a jaki soczek? A może coś innego? Napewno nie jesteś głodny? Tylko rączki umyj . I zamknij lodówkę....itp.

Odpowiedz
avatar didja
-1 3

A brałaś pod uwagę jeszcze jedną możliwość? Miałam koleżankę, z którą przez blisko ćwierć wieku utrzymywałam kontakt. Najpierw częstszy, potem, gdy urodziła dzieci, rzadszy, bo nigdy nie miała czasu, mimo że dzieci były coraz większe. Ale zawsze widziałyśmy się kilka razy w roku, poza tym były smsy i telefony. Ale kilka lat temu z pewnych tragicznych powodów straciłam możliwość urodzenia dziecka. A ponieważ od lat chorowałam w sposób, który uniemożliwiał ciążę, a jednocześnie z powodu pewnych doświadczeń z dzieciństwa to dziecko było dla mnie ważne bardziej niż dla przeciętnej kobiety - strasznie to przeżyłam. Tym bardziej że przekazano mi to w sposób najgorszy z możliwych, aż psychotraumatologów zatykało, no i do dziś nie mam terapii tej traumy. Podsumowując: jest to temat dla mnie bardzo bolesny. Nie afiszuję się z tym, serce mi pęka po cichu, ale mam swoje granice wytrzymałości. No i ta koleżanka cały czas rozmawia tylko o dzieciach. Mimo że to już są teraz nastolatki. Na 4 godziny spotkania ponad 3 mówiła o dzieciach, dokładnie opisując ich sukcesy, skarżąc się na trudy macierzyństwa, itd., a przez około pół godziny mówiła o mężu i pracy. Mnie, w ostatnich latach, poświęcała może z 15-20 minut, tym bardziej że ona kwitowała to kilkoma zdawkowymi zdaniami, wręcz sloganami, i dawaj, znowu o dzieciach. Zaczęłam więc robić swoisty eksperyment, tzn. nie przerywać jej opowieści i nie zmieniać tematu, stąd te ok. 20 minut, kiedy albo wykorzystywałam przerwę, albo ona się mitygowała, że mówi tylko o sobie. Ale był taki dzień spotkania, że wyjątkowo źle znosiłam opisy dzieci i dokładnego opisywania, jak to jest, jak jest się mamą dwójki fajnych, ale absorbujących dzieci. W pewnym momencie powiedziałam, że koleżanka wie, że jej dzieci bardzo lubię, ale czy możemy zmienić temat, bo mnie dzisiaj wyjątkowo trudno słuchać o radościach macierzyństwa, wyć mi się z bólu chce. Na co koleżanka odparła, że ona nie ma innych tematów, i się obraziła. I skończyła znajomość, nawet mi już życzeń urodzinowych nie wysyła. A zatem - bierzesz pod uwagę, że Twoja rozmówczyni może cierpieć z powodu braku dzieci i trudno jej znieść fakt, że nawet nie może z Tobą porozmawiać, bo czas przeznaczony na rozmowę z nią - w końcu odebrałaś telefon od niej - poświęcasz dziecku, ignorując ją? Dwa: podpisuję się pod wnioskami przedmówczyń. Tamta koleżanka regularnie w czasie rozmowy telefonicznej odrywała się, bo przychodziło dziecko z pytaniem/prośbą/inną sprawą do mamy. Zanim dziecko sformułowało to pytanie, a mama wysłuchała (ignorując w tym czasie mnie, zwykle w pół zdania) i udzieliła odpowiedzi, dodając, żeby pociecha nie przeszkadzała, bo mama teraz rozmawia z ciocią, a musiała to powtarzać zwykle ze dwa-trzy razy, to mijało, moim zdaniem, więcej niż 20 sekund. No i takie rundy były więcej niż raz w czasie rozmowy.

Odpowiedz
avatar GoogleMnieGryzie
1 1

Byłam w takiej sytuacji ale po stronie tej z kotem. Podziękowałam. Z mojej strony np odpadały telefony, bo przecież może dzwonek dziecię obudzić, może karmi, może coś tam robi czego nie wiem, nie znam się na dzieciach. Łatwiej na smsy, bo przecież może odpisać kiedy ma czas. I wiem, że nie bedą to smsy co chwilę ale raz na parę dni jeden też przyjęłam, no ok. Pewnie zajęta maluszkiem i starszą córą ale nie. Sama mi przyznała, że jest świetnie zorganizowana i ma kupę wolnego czasu. Jakby mi ktoś w mordę strzelił. Prawie nigdy nie odpowiadanie mi w tych smsach na zadane pytanie i zmiana tematu na kolki, kaszki itp. Spotkania w domu odmówiłam, taaa już widzę jak to będzie wyglądało, spędzimy czas przy dzieciach. Dwa lata czegoś takiego przetrwałam, ale dość. Pomiędzy wszystkie rozmowy o kaszach nie mogłam się wstrzelić z np z tym, że jestem w nowym związku. I jeszcze jedno, nie wiem jak inni ale ja jako mały dzieciak już byłam uczona, że do osoby rozmawiającej przez telefon się nie gada. Większość rzeczy może poczekać. Mus jabłkowy nie ratuje życia przecież. Argumenty, że nie wiem jak to jest, bo nie mam dziecka są z pupci, bo sama tym dzieckiem byłam. Nie wiem co też trzeba wyrabiać z tym musem żeby osoba po drugiej stronie musiała o tym wiedzieć. Albo odkręcasz zakrętkę co trwa chyba do trzech sekund albo chyba w saszecie odcinasz nożyczkami. Wszystkie czynności mega krótkie i ciche. Domyślam się, że przy tym padło sto komentarzy do dziecka jak ma pić, gdzie pić, co potem zrobić z opakowaniem itp. Ja już swoją "toksykologię" przerwałam i nie żałuję.

Odpowiedz
avatar Badziong
-1 1

Wcale się jej nie dziwię. Nie cierpię dzieci, niektórzy potrafią mieć fobię/lęk przed dziećmi, coś podobnego do lęku wysokości, arachnofobii, nie wiem jak to ująć.

Odpowiedz
avatar PsychopathicCountess
0 0

Strasznie tu siedliście na autorkę. Ok, może i racja, może faktycznie irytuje koleżankę takim rozpraszaniem się w trakcie rozmowy, ale moim zdaniem wina nie leży tylko po jednej stronie. Moja starsza córka ma trzynaście lat, a moja najlepsza przyjaciółka dopiero w tym roku została mamą. Wcześniej też zdarzało mi się czasem zdekoncentrować w czasie rozmowy telefonicznej z nią, kiedy młoda czegoś ode mnie chciała. Moja przyjaciółka zwykle nie miała z tym problemu, a jeśli zdarzało się, że jej to przeszkadzało, to mi o tym zwyczajnie mówiła. A ja się wtedy bardziej pilnowałam. I jakoś nie przypominam sobie żadnego konfliktu na tym tle. Więc owszem, może koleżankę autorki irytuje takie coś, ale dorosły człowiek powinien chyba najpierw zakomunikować, że coś mu przeszkadza, a nie bez żadnego wyjaśnienia odstawiać szopkę z rozłączaniem się, tak, że autorka sama się musi domyślać z czego wynika takie zachowanie koleżanki... Gdybym w taki sposób komunikowała się z moją przyjaciółką, to już dawno byśmy się pewnie nie przyjaźniły. Obustronna komunikacja to fajna rzecz, polecam wszystkim ;)

Odpowiedz
Udostępnij