Kilka dni temu zdawałem egzamin na prawo jazdy na motocykle.
Wyjazd z ośrodka egzaminacyjnego, pierwsze skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną, mam skręcić w lewo. Grzecznie przepuszczam samochody jadące na wprost, widzę, że przez drogę na którą mam wjechać przechodzą jeszcze piesi, ale ich zielone światło już miga. Jak mogę, to ruszam, mam teoretycznie wolną drogę - na pasach już nikogo nie ma. Gdy jestem dosłownie kilka metrów od przejechania przez pasy, równocześnie zauważam dwa zjawiska: światło dla pieszych przełączyło się na czerwone, a zza wysokiego żywopłotu oddzielającego jezdnię od chodnika, na pełnym gazie wyjeżdża kolarz. Tak, oczywiście cyklista gwałtownie skręca i przecina jezdnię, po której jechałem. Na czerwonym świetle. Po przejściu dla pieszych (nie było tam przejazdu dla rowerów). Prosto pod moje koło - serio, śmignął może 1,5 metra przede mną.
Oczywiście jak tylko zauważyłem, że rowerzysta składa się do skrętu na przejście, zacząłem awaryjnie hamować, ale motocykl zatrzymał się już w połowie szerokości przejścia dla pieszych.
Zdążyłem tylko pomyśleć "jak niesprawiedliwe by było, gdyby egzaminator mnie teraz oblał". Na szczęście zamiast tego usłyszałem w słuchawce jego komentarz "Ale samobójca!" i egzamin trwał.
Więcej przygód nie było, zdałem :)
polskie drogi
Gratulacje!
OdpowiedzGratulacje. A tak na marginesie. Dlaczego egzaminator miałby Ciebie, czy kogokolwiek w takiej sytuacji, oblać? Nie znam się na przeprowadzaniu egzaminów, ale chyba takie reakcje, jak bezpieczne gwałtowne, czy awaryjne hamowanie (i w sumie uratowanie komuś życia/zdrowia) w niespodziewanych drogowych sytuacjach jest u kierowców czymś pożądanym.
Odpowiedz@rodzynek2: Pytanie, czy egzaminator uznałby to za wtargnięcie roweżysty na jezdnię, czy za "brak uwagi i niezachowanie szczególnej ostrożności przez kierującego". To bya taka mocno na pograniczu sytuacja - gdyby egzaminator chciał mnie specjalnie oblać, mógłby tego użyć jako pretekstu.
Odpowiedz@TomX: wtedy się odwołujesz. Pewnie kamerki jakieś są nawet przy egzaminie na kat.A.
Odpowiedz@TomX "Roweżysty"???
Odpowiedz@TomX: Sytuacja jest jasna. Rowerzysty na pasach w poprzek być nie powinno i w razie wypadku to on jest winny. Światło to rzecz drugorzędna. Gdyby pieszy wleciał tuż przed koło na "świeżym" czerwonym, to można by zastanawiać się. W tym wypadku nie ma o czym gadać, nawet jakby rowerzysta wpadł na przejście na zielonym.
Odpowiedz@rodzynek2: Wszystko zależy od egzaminatora. Męża uratował przed oblaniem pewien nawyk, a mianowicie jak stawał na miejsce parkingowe zawsze zaciągał ręczny. Po udanym parkowaniu miał wyjechać z miejsca parkingowego, w tym momencie pojawił się jadący po parkingu samochód, a egzaminator zakrzyknął, że "wracamy do ośrodka, nie zdał pan, bo musiałem hamować." Mąż spojrzał się na niego jak na idiotę i powiedział "ręczny jest zaciągnięty". Koniec końców zdał, ale skarga na wyłudzacza i tak poszła.
Odpowiedz@Balam: "w trakcie egzaminu uratował go nawyk" znaczy że wcześniej jeździł bez prawka? :D
Odpowiedz@Brajtek: Przed egzaminem masz przecież kurs, w czasie którego łatwo o różne nawyki (co nie zawsze jest dobre, w tym wypadku okazało się pomocne). Druga sprawa, mógł mieć wcześniej uprawnienia na inną kategorię i jeździć normalnie, nabywając nawyki.
Odpowiedz@Brajtek: jeździć po prywatnym terenie można bez prawka, jakby nie było. Oczywiście za pozwoleniem właściciela terenu
Odpowiedz@Brajtek: No tak, a jak wyobrażasz sobie jeździć w czasie kursu? Instruktor go tego nauczył i tak powstał nawyk.
Odpowiedz