Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mój przyjaciel przechodzi aktualnie dość ciężki okres w swoim życiu gdyż rozwodzi…

Mój przyjaciel przechodzi aktualnie dość ciężki okres w swoim życiu gdyż rozwodzi się ze swoją żoną, która została zgwałcona dwa lata temu. Dla porządku nazwijmy mojego przyjaciela Paweł a jego żonę Ania.

Poznali się oni jakieś 7 lat temu i od 5 lat są małżeństwem. Ania trochę ponad 2 lata temu została zaciągnięta przez jakiegoś gnoja w ciemną uliczkę i zgwałcona. Nie chcę umniejszać dramatu jaki przeżyła jego żona, ale w tym momencie życie Pawła zmieniło się o 180 stopni. Ania załamała się i nie ma w tym nic dziwnego. Nie była w stanie prowadzić własnej firmy, dlatego Paweł się spiął i zaczął zapierdzielać na dwa etaty.

Ze względu na brak wiedzy o zarządzaniu salonem fryzjerskim i pandemię, firma była bliska upadłości. I właśnie wtedy jego dotychczas wiecznie zapłakana żona zaczęła urządzać mu awantury pod tytułem niszczysz biznes, nad którym pracowałam od zera. Wcześniej gdy Paweł prosił ją o jakieś wskazówki Ania nigdy nie czuła się na siłach i zaczynała płakać.

Ania "chodziła" do psychologa. Gdy po pół roku nie było widać żadnej poprawy Paweł zaproponował wspólną wizytę, ale ta nienaturalnie szybko i agresywnie stwierdziła, że pytała lekarza o coś takiego i nie ma takiej opcji. Paweł zdziwiony reakcją żony udał się do poradni i okazało się, że ta zrezygnowała po trzeciej wizycie. Ania postawiona pod ścianą tylko się rozpłakała. Na każdą kolejną wzmiankę o terapii (nawet u innego lekarza) reagowała tak samo.

Dalej kwestia seksu. Paweł w żadnym stopniu nie naciskał. Problem jest taki, że Ania masturbację traktowała jak zdradę, a jak wiadomo każdy ma swoje potrzeby. Właśnie dlatego wstrzymywał się z tym rok. W końcu nie wytrzymał i zapytał się czy może chociaż raz na jakiś czas się "zabawić". W tym momencie Ania wpadła w histerię i Paweł dalej nie poruszał tego tematu, ale zaczął używać trybu incognito.

Tak jak już wspominałem, Ania po całym zajściu zrezygnowała z pracy i nie robiła kompletnie nic poza oglądaniem telewizji, jedzeniem, spaniem i płakaniem. Jako że Paweł ogarniał dwa etaty, to do prac domowych zgłosiła się teściowa Pawła. Ta zamiast delikatnie motywować swoją córkę do wstania z łóżka, jeszcze ją do tego zachęcała. Bo jaka to ona biedna.

A co robił w tym czasie Paweł aby pomóc swojej żonie? Jak już wspominałem zaczął od przejęcia firmy swojej żony i znalezienia dla niej jak najlepszego psychologa, którego olała. Poza tym starał się ją wspierać, rozweselać i pomagać jak tylko może. Jako że jesteśmy przyjaciółmi widziałem jak to wygląda. Nic to jednak nie dawało. Ania nie dawała sobie pomóc a Paweł powoli stawał się wrakiem człowieka. Granica została przekroczona gdy Ania po raz trzeci rozpłakała się w łazience gdy stwierdziła, że nie podoba jej się kolor mydła.

A dlaczego piszemy (tak Paweł siedzi koło mnie) tą historię? Dlatego, że kilka dni temu Paweł, szukając zrozumienia napisał to samo na pewnej podobnej stronie i już w poczekalni został tak zjechany, że postanowił usunąć historię. W głównej mierze użytkownicy tamtego serwisu skupili się tylko na wątku braku pożycia w związku i zgnoili Pawła, że patrzy tylko na siebie.

by Satsu
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
20 22

Wprawdzie główną ofiarą jest tu Ania, to jednak Paweł nie jest człowiekiem z żelaza. I tak, jak ofiarom gwałtu czasami bardzo ciężko jest dojść do siebie, tak i ich partnerzy niekoniecznie mogą być wystarczająco silni, aby znieść tę sytuację. Zaburzenia psychiczne są trudne nie tylko cierpiącego, ale też dla otoczenia. Co do zamieszczenia historii na innym portalu - czy to był dokładnie ten sam tekst, czy może jednak był inaczej napisany? Bo forma podania wiele zmienia.

Odpowiedz
avatar Satsu
4 10

@Ohboy: Dokładnie ta sama, bez ostatniego akapitu. Paweł nie jest zbyt dobry w pisaniu, więc poprosił o to mnie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 sierpnia 2021 o 8:18

avatar konto usunięte
-2 8

@Satsu: o teraz to żeś popłynął

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
3 17

Zamiast komentarza kilka prostych acz niełatwych pytań: - Czy można pomoc komuś, kto tej pomocy nie chce? - Czy potrzeba pielęgnowania własnej traumy i jej skutki, nie stały się już gorsze niż sama trauma? - Dlaczego to wszystko, co zbudowali i jeszcze zbudować mogli nie było wystarczające by zrobić krok do przodu i zawalczyć o siebie? I na koniec : - Czy Ania jest zdolna odpowiedzieć na te pytania i przyjąć odpowiedź?

Odpowiedz
avatar Ohboy
12 24

@WilliamFoster: Te pytania wcale nie są potrzebne. Trauma nie jest logiczna czy prosta, a dwa lata to wcale nie jest dużo, jak na walkę z nią. Być może Ania przestała chodzić do psychologa, bo jej akurat nie pasował - nie ma czegoś takiego, jak uniwersalnie dobry psycholog, bo ludzie mają zbyt różne oczekiwania i potrzeby. Nie ma nic niezwykłego w tym, że nie poszukała zamiennika, jest to wręcz częste u osób z zaburzeniami (powodów jest wiele, nie będę się rozpisywać). Facet ma prawo mieć dosyć i odejść, ale to nie oznacza, że Ania zawiniła. Zawinił gwałciciel, wszystko to jest pokłosiem gwałtu i nikt, nigdy nie jest w stanie przewidzieć, jak zareaguje na tak ogromną traumę. Niektórzy poradzą z nią sobie w pięć miesięcy, a inni dopiero po pięciu latach dojdą do siebie. Twój komentarz wskazuje na zerowe, lub minimalne, zrozumienie ludzkiej psychiki.

Odpowiedz
avatar Crannberry
-4 16

@WilliamFoster: bardzo mądry nie-komentarz. Po pierwsze niestety nie da się pomoc komuś, kto tej pomocy nie chce, po drugie niestety niektórzy ludzie tak mocno zatracają się w swojej krzywdzie i ją w sobie pielęgnują, że nie zauważają, że przy okazji niszczą wszystko i wszystkich dookoła. Napiszę truizm, ale czasami zamiast głaskać po główce trzeba mocno kimś potrząsnąć i uświadomić mu, że ma problem albo nawet pozwolić mu spaść na dno, żeby mógł się od niego odbić

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
-5 15

@Ohboy: bardzo Ci dziękuję za Twoja odpowiedź, bo lepiej niż jakiekolwiek tłumaczenie zobrazowała racjonalizacje jakimi obwarowala siebie i swoją krzywdę Ania. To twoje emocje i obawy podpowiedziały Ci że próba ukazania świata poza trauma jest jej umniejszeniem, czy brakiem empatii. I to właśnie z tym oboje się mierzą.

Odpowiedz
avatar Ohboy
5 9

@WilliamFoster: No nie bardzo, można (i należy) próbować pomagać takim osobom, ale pytania, które zadałeś, wcale pomocne nie są.

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
2 4

@Ohboy: Ależ oczywiście, że należy próbować ale czy wg Ciebie możliwa jest zmiana bez udziału samego zainteresowanego? Czy można ustalić obiektywny terminarz ile można przeżywać taka lub inną stratę? Wiemy, że np. żałoba u większości osób trwa około 6 do max 12 miesięcy. Jeśli się przedłuża i/lub zmienia w depresję, jest dewastująca i nie mija, to czy jest to wynik głębszej straty, czy niemożności poradzenia sobie z nią? Osoba która straciła perspektywę własnego życia, bo doznała krzywdy, postawiła ją ponad wszystkim co miała, ma i mieć może. Nie jest to proces świadomy ale wynika (przynajmniej częściowo) z osobowości ofiary. Czasem pozostaje się w traumie z leku przed powrotem do normalnego życia, że nic już nigdy nie będzie takie samo. I oczywiście nie będzie! Będzie inne, może nawet gorsze ale z pewnością lepsze niż trwanie w rozpaczy. Lek jednak bywa zbyt silny, gdyż masz tylko tyle sil by trwać z dnia na dzień i trzymasz się tego co znajome, nawet jeśli jest to ból. Niestety, jedyny punkt zmiany znajduje się umyśle Ani. Jest w stanie odrzucić i zniszczyć wszystko, co otoczenie jej probuje dać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 18

Ty zawsze masz historię na temat, były o gwałcie bach masz o gwałcie i jeszcze kolega siedzi obok

Odpowiedz
avatar digi51
0 10

@maat_: To syn szembora

Odpowiedz
avatar Morog
1 9

@maat_: Dobrze że jeszcze ktoś tu myśli, to ewidentna bajka

Odpowiedz
avatar Lostsoul
17 17

To tylko moja opinia, ale nie wiem czy te 2 etaty były potrzebne. Znaczy wiadomo zależy od sytuacji rodziny i możliwości, ale moim zdaniem powinni wyebać to w cholerę. Bo teraz: ona przeżywa traumę, a jego nie ma w domu bo ciągle pracuje, a jak wraca to też jest zmęczony przecież nie jest robotem. Jesli chodzi o "najlepszy psycholog" to byłam nawet u paru takich i jeśli nie trafi się na perełkę to psychologowie w pl pukają w dno od spodu i każdy kogo znam i miał doczynienia z tym środowiskiem potwierdzi, oczywiscie mówię o PL nie wiem gdzie dzieje sie historia. W takich sytuacjach z opinii wiekszości wynika że trzeba "zostawić" stare zycie i zacząć nowe, odciąc się od tego zupełnie. Oczywiscie nie każdy ma taką mozliwość niestety, ale przeprowadzka zazwyczaj jest na + oczywiście może być różnie. Z tą masturbacją to też jest tak ze kobieta po takiej traumie obwinia się za to co jej sie przydarzyło i na wspomnienie o seksie/masturbacji mogła po prostu pomysleć że jest beznadziejna bo nie jest jeszcze gotowa na to i musi być najgorszą żoną na świecie itp.(no i też jednak powinien nie poruszac tego tematu tylko czekać aż ona z tym wyjdzie, dla niego rok to długo, a dla niej to pierwszy rok nowego życia z traumą :( ) Ogólnie ja tu widzę dwoje ludzi którym przydarzyła się tragedia i nie wiedzieli jak sobie z tym poradzić przez co nie obrali wspólnego frontu. Dla ludzi którzy mówią "nie możesz pomóc komuś kto tej pomocy nie chce" polecam się rozeznać jak wygląda depresja, PTSD... Widać na pierwszy rzut oka z opisu że pewnie depresja, a depresja to CHOROBA. teraz to co mi się niepodoba tutaj: 1.Widzę w historii psychologa ale gdzie sie podział psychiatra?? 2.Jakim cudem on nie wiedział że ona tam nie chodzi? nikt jej nie towarzyszył?? Została zaciągnięta w krzaki jak była na zewnątrz i miała teraz z powrotem sama wychodzić i się nie bać?? 3.To że poruszył temat seksu, tak jest złe, niech sie bawi po cichaczu(bo wygląda na to że mógł) ale nie wychodzi się do ztraumatyzowanej osoby z jej triggerem do momentu aż ona pierwsza nie zrobi kroku! Bardzo widać że nie była na to gotowa a takie rzeczy mogą cofnąć progress terapii.

Odpowiedz
avatar Shi
9 9

@Lostsoul: "kobieta po takiej traumie obwinia się za to co jej sie przydarzyło i na wspomnienie o seksie/masturbacji mogła po prostu pomysleć że jest beznadziejna bo nie jest jeszcze gotowa na to i musi być najgorszą żoną na świecie itp." miałam podobną sytuację - przez chorobę nie miałam ni sił, ni możliwości by uprawiać seks. Ta choroba też długo trwała, w gruncie rzeczy nigdy jej nie wyleczę, ale przez pierwsze 2 lata objawy całkowicie uniemozliwiały mi normalne życie. Jak się dowiedziałam że partner się masturbuje to jakby ktoś mnie w twarz zdzielił. Jedyne co byłam w stanie wydukać to "rozumiem, ale nie musiałeś mi o tym mówić". Potem było wiele rozmów na temat seksu, wiadomo. Jednak w tamtym momencie poczułam się jak w Twoim opisie - jak najgorsza partnetka na świecie ignorująca potrzeby drugiej połowy. Z drugiej strony ja też chodziłam sfrustrowana, bo przez chorobę nie byłam w stanie się kochać nawet jak miałam lepszy dzień - strach przed tym, co się może stać całkowicie blokował nie tylko podniecenie, ale nawet mięśnie. A równocześnie moje potrzeby nadal gdzieś tam istniały, nie wyparowały z chwilą gdy mi się świat zawalił. Sama sobie dogodzić też nie mogłam, bo obawy były te same co przy stosunku. Do tego dochodzila frustracja, że nie mogę normalnie żyć, strach było wychodzić z domu nawet na chwilę i że partner w końcu mnie zostawi lub zdradzi. Depresja mi się powiększyła i nawet lekarz nie był w stanie nic na to poradzić, bo żaden antydepresant nie zmieniłby mojej sytuacji. Gdyby w tym czasie moja druga połowa stwierdzilaby, że "musi" (prawie nic nie jadłam, więc m.in. z tego powodu wydatki mocno spadły i stąd ten cudzysłów) pracować na 2 etaty to pewnie bym się po prostu zabiła, bo nawet mając jego wsparcie nie raz byłam na skraju. Jednak przez to, że mnie wspierał, był przy mnie przez prawie cały swój wolny czas to potrafiłam się powstrzymać. Nie wyobrażam sobie jak ta Ania musiała się czuć - nie dość, że ma traumę, pewnie czuła się winna samego gwałtu, do tego prawdopodobnie czuła się winna zaniedbywania biznesu i męża, jeszcze mąż praktycznie nieobecny (to nie zarzut)... To musi być dla niej koszmar. Mam nadzieję że rozwód jakimś cudem jej nie dobije i kolejny cud się zdarzy, że firmy nie straci. Tak czy inaczej obojga szkoda.

Odpowiedz
avatar metalurgia
3 9

@Lostsoul tylko zobacz, że sama robi kłótnie o "nie ratowanie jej biznesu" więc facet ma zrezygnować ze swojej pracy żeby utrzymać jej biznes bo musi z nią spędzać dużo czasu? Facet robi co może aby ratować jej biznes. Też mnie zastanawia brak psychiatry w tej historii. Możliwe, że miała iść więc zrezygnowała. Prawdą jest, że taka osoba potrzebuje wsparcia i zrozumienia. Ale nie zmienia to faktu, że sama nie robi nic. Taka prawda, jeśli osoba chora sama nie próbuje zrobić cokolwiek to nawet najlepszy psychiatra i psycholog nic nie pomoże. Co ma zrobić mąż? Siłą zaprowadzić do lekarza? To zaraz będzie "oj nie wolno zmuszać". Na nim jej choroba też się odbija. Po za tym skoro jest teściową to ona mogła zawozić córkę do lekarza ale woli jej wmawiać, że jest super okej. A mniej więcej wiem o czym mówię, bo sama cierpię na chorobę psychiczną, do tego mam zaburzoną osobowość. Jak byłam po pierwszym samobóju nikt mi nie pomagał. Po drugim zamknięto mnie w psychiatryku. Wsparcie na poziomie zero, moi rodzice się wstydzili na ulicy mojej choroby, więc zrobili "nic". Nawet teraz udają, że nic się nie stało. Nie lubię jak ktoś przerzuca winę na partnera. Mąż musiałby się rozdwoić aby móc być w pracy (bo przecież musi utrzymać co najmniej dwie osoby) chodzić z żoną do lekarza, dbać o nią i być na każdy jej płacz. Jeszcze wytrzymał rok bez seksu i zapytał bo w końcu jego żona uważa masturbacje za zdradę, czy może. Był szczery. Jakby go przyłapała to dopiero wtedy by było. I żeby nie było. To nie wina ofiary, że ma traumę, depresję itp. ale jeśli sama nie chce nic zrobić to można stać, pchać, a osoba będzie wracać do stanu dna. Przykład. Moja znajoma miała chłopaka, który się powiesił (tak w czasie trwania ich związku). Dziewczyna o tym wiedziała i robiła co mogła, aby go wspierać itp. zabierała do lekarza, robiła za osobistego trenera motywacyjnego. A facet i tak sie powiesił. Bo widzisz, każda choroba psychiczna przebiega inaczej. Można się zesrać, a osoba nie zmieni nawet o krok swojego zachowania ani tym bardziej nie wyzdrowieje.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
3 13

@Shi kurczę, nie wiedziałam, że dla dorosłych ludzi w związkach masturbacja to takie tabu. Z badań wynika, że większość ludzi to robi, w związkach też. Nie rozumiem, co w tym takiego strasznego. Ludzie mają potrzeby, więc je zaspokajają samodzielnie, kiedy druga połówka nie może uczestniczyć. Mój wyjeżdża do pracy za granicę niedługo, wczoraj się dowiedział, że będzie mieszkał w pokoju jednoosobowym i opowiadając mi o tym mówił, że fajnie, że nie będzie musiał słuchać czyjegoś chrapania i chować się po kątach z zaspokajaniem potrzeb. Dla mnie jest to oczywiste, znam jego potrzeby i wcale mnie nie dziwi, ani nie boli w żaden sposób, że będzie to robił sam, kiedy nie może ze mną. Chyba lepiej, niż z kimś innym? A co do choroby - tak hipotetycznie, gdyby chodziło o inne potrzeby fizjologiczne, np. głód - gdy jedna osoba jest na ścisłej diecie, to druga też ma przejść na taką dietę, albo może ukrywać, że jednak zjadła na obiad schodowego? Bo ja, gdybym była w takiej sytuacji, to bym dla niego tego kotleta usmażyła i patrzyła z zadowoleniem jak je, nawet jeśli sama mogłabym sobie pomarzyć. A nie zmuszała do diety, albo miała jakiś problem z tym, że zjadł sobie sam bez mnie coś dobrego.

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 7

@Poecilotheria: też tego nie rozumiem. Podobnie jak uważanie oglądania porno za zdradę. Ciekawa jestem, co kobieta o takich poglądach zrobiłaby, gdyby podczas starania się o dziecko u chłopa konieczne byłoby przeprowadzenie badania nasienia, w związku z czym musiałby "zmarszczyć freda" w klinice i dostarczyć materiał w pojemniczku. No zdrada jak jasny wuj!

Odpowiedz
avatar MakNaLace
3 3

@Crannberry: @Poecilotheria: Ja też nie uważam żeby masturbacja w związku to było coś złego, zdrada itd. Ale też pierwsze co mi przyszło na myśl po przeczytaniu tego fragmentu, to że może, znając dokładnie poglądy swojej żony na ten temat i wiedząc w jakim jest emocjonalnym stanie, należało raczej jej o tym nie wspominać. W końcu to jak zareaguje (znając jej poglądy i obecny stan emocjonalny) było wręcz oczywiste.

Odpowiedz
avatar katem
0 2

@Shi: Nigdy nie zrozumiem, jak można być tak egoistycznie zapatrzonym w siebie i tak "własnościowo" traktować partnera, że masturbację traktuje się jak zdradę, choć wiadomo, że partner nie "ulży" sobie gdzieś na boku - jedynym tego wytłumaczeniem jest choroba psychiczna (depresja), którą należy leczyć i to farmakologicznie.

Odpowiedz
avatar Shi
1 1

@katem: nie wiem czemu komentarz do mnie, bo ja nigdzie nie uważam tego za zdradę. Po prostu wolałam o tym nie widzieć w tamtym czasie. Nie miałam do partnera o to pretensji, nawet powiedziałam że rozumieniem tylko by mnie o tym nie informował. Już bardziej on miał wyrzuty sumienia skoro czuł potrzebę by mi powiedzieć o tym fakcie. Dla mnie to było bezcelowe, bo co mi da ta wiedza? Niech sobie "fapie" na zdrowie ile chce, ale nie czuję potrzeby by widzieć kiedy to robi. To jak się czułam to inna kwestia, przecież nie musiałam od razu tych uczuć wyrażać... Tutaj o nich napisałam, bo jest to "w temacie". Wydaje mi się, że powiedzenie, że nie musi mnie informować o tym, że sam sobie dogadza jest też otwartym "przyzwoleniem" (w cudzysłowie, bo przecież nie potrzebuje żadnego pozwolenia na to) na to by to robił. Dużo zależy od tonu wypowiedzi, a tego się nie da przekazać tekstem tak łatwo. Jasne, moją wypowiedzieć jako "suchy tekst" można odczytać jakbym miała pretensje. Jednak to było powiedziane bardziej tonem z lekkim zakłopotaniem, bez pretensji czy wyrzutów. O tym, gdy idzie załatwić inne potrzeby fizjologiczne też nie czuję potrzeby być informowana. Nie robi nic złego, a ja nie muszę przecież znać każdego jego ruchu ;)

Odpowiedz
avatar Shi
6 10

@Satsu, a złapali chociaż tego gnoja? Za zniszczenie Ani życia i jednak też Pawła psychiki powinien trafić do jakiegoś karnego obozu pracy w stylu gułagu i wszystko co by teoretycznie na takiej pracy zarobił powinno trafiać na ich konto... A gwałciciel dostałby tylko jeden koc i miskę ryżu by nie miał zbyt szybkiej i spokojnej śmierci. Szkoda że wymiar ścigania jest tak wadliwy, bo takich kar nigdy nie będzie, np. dlatego że w więzieniu nie zawsze siedzą ci, co na prawdę byli winni

Odpowiedz
avatar Crannberry
15 17

@Shi: o ile w ogóle zgłosiła, a policja go w ogóle szukała, bo przecież mają ważniejsze sprawy, a prokurator nie umorzył, to pewnie dostał jakiś śmieszny wyrok w zawieszeniu ze względu na wcześniejszą niekaralność i nieposzlakowaną opinię wśród sąsiadów. Chyba że recydywa, to wtedy jest szansa, że poszedł siedzieć

Odpowiedz
avatar Morog
-5 9

Kolejny autor dobrych historii pogrąża się w bajkopisarstwie :(

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 6

Jaka piękna historia, jak z szablonu, bo mam wrażenie ze już czytałam ją z 10 razy tylko okoliczności były inne

Odpowiedz
avatar Bratkowa
12 12

Przysięgali sobie w zdrowiu i chorobie. Depresja to choroba. Tu potrzeba lekarza psychiatry i leków a nie psychologa. Rozwód nie pomoże Ani. Kiedyś zachorowałam na depresję. W końcu zadzwoniłam zapisać się do psychiatry. Powiedzieli mi że proszę dzwonić w przyszłym roku. Moja siotra poszła do poradni i powiedziała, że nie wyjdzie dopóki mnie nie zapiszą. Zapisali. Możliwe, że siostra uratowała mi życie. Jeśli Paweł istnieje i czyta to to apeluję aby zawalczył o żonę. Znalazł lekarza, uprosił żeby do niego poszła i monitorował leczenie. Rozwód nie pomoże Ani. Nie choruje na złość. Nie jest w stanie sama wyzdrowieć. W zdrowiu i chorobie. Moja choroba już za mną. Obyś Pawle pomógł Ani wyjść ze swojej.

Odpowiedz
avatar Error505
2 4

Z całą sympatią dla obojga. Naprawdę szukacie pomocy tutaj?

Odpowiedz
avatar MakNaLace
3 3

@Error505: Oczywiście że nie szukają pomocy, tylko poklepania po plecach, może żeby zagłuszyć wyrzuty sumienia. (Słuszne czy nie, to osobna dyskusja). Wspomnienie o tym że historia była już na innym portalu i został tam zjechany tylko potwierdza tą teorię.

Odpowiedz
avatar bazienka
-4 8

moim zdanim Ania potraktowala gwalt jako wymowke do zachowywania sie wygodnicko czyalam kiedys podobna historie na anonimowych, pisana w pierwszej osobie

Odpowiedz
avatar Hakiros54
3 5

Czyli co, ta dziewczyna jest piekielna bo nie potrafiła sobie poradzić po gwałcie?

Odpowiedz
avatar yfa
0 2

@Hakiros54: piekielna jest sytuacja. Ale fakt, że jedna osoba została, hmm... zniszczona (broken), nie oznacza, że trzeba poświęcać jeszcze drugą.

Odpowiedz
Udostępnij