Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytam historie o problemach na klatkach schodowych i wrzucam swoją. Słuchajcie tego.…

Czytam historie o problemach na klatkach schodowych i wrzucam swoją. Słuchajcie tego.

Wprowadzamy się, blok deweloperski, w brzuchu bombel, więc trochę martwi mnie wymiar tzw. "Wózkowni". Nie wiem, może ze 4 metry miała, była mniejsza od mojej łazienki, a łazienka miała 5,5 m. Na początku nie było problemu, bo mało ludzi jeszcze, a jak się wprowadzili to w sumie małych dzieci było bardzo mało jak na blok, do wózkowni wchodziły trzy wózki, a dwie sąsiadki z racji mieszkania na parterze brały pojazdy do domu.

Czas mija, wypadałoby zrobić wspólnotę, wybrać zarządcę itd. Ja i jeszcze jedna sąsiadka zwracamy uwagę sąsiadom, aby z wózkowni zabrać opony samochodowe i trzy torby słoików, bo to nie miejsce na takie rzeczy. Rzeczy znikają. Jakiś czas później dostajemy info od zarządcy, że będzie ustalanie regulaminu korzystania z wózkowni, oraz ma ona służyć również do przechowywania rowerów. Niby logiczne dość, odkąd pamiętam takie miejsca służyły do przechowywania wózków, rowerów, ale jak wspominałam wymiary były nieco małe.

Kilku sąsiadów się nie zgodziło, w tym ja, a dodam, bo to będzie ważne później, że bardzo dobrze wiem kto był przeciw, a kto za. Niestety nasze argumenty nie przekonały nikogo, że przecież u nas sami młodzi, zaraz pojawią się wózki, klatka szeroka i spokojnie można rowery przypinać do barierek (naprawdę szeroka i zarządca chciał się zgodzić na takie wyjście), przegraliśmy.

Miesiące lecą, coraz więcej sąsiadek w ciąży, coraz więcej wózków i... rowerów. Doszło do cichej wojny między niektórymi. Wózki były brudzone, były wsadzane śmieci do środka, parodia. Zaczęłam wózek nosić na 3 piętro. Kiedyś sąsiadka wydrukowała zdjęcie jakie zrobiła i powiesiła na klatce. Otwierając wózkownię zobaczyła, że na wózkach stały 3 rowery. Dla niektórych miarka się przebrała. Po kolejnym zebraniu powieszono jeden wieszak na rower. I to tyle.

Znowu minął, rok, dwa, miałam już kolejnego brzdąca, na tyle duży, ze jeździł w spacerówce, bardzo małej i poręcznej, do tego kupiłam rower i fotelik, żeby razem z nim jeździć. Oczywiście rower wstawiałam do wózkowni, bo tak stanowiło nasze prawo ;-) Sąsiedzi, którzy kilka lat wcześniej krzyczeli, że rowery maja mieć równe prawa jak wózki, teraz sami zostali rodzicami i jakoś tak zaczęli się krzywo patrzeć na mnie jak wstawiałam rower (zazwyczaj wieszałam na wieszak, a uwierzcie, że był to wyczyn), a do tego trzymałam tam też spacerówkę (wprawdzie złożoną). Nie ukrywam, ze czułam małą satysfakcję, ale sami tego chcieli.

Wojna trwała, nieco głośniejsza, bo na forum osiedlowym, no bo jak to tak wstawiać rowery do tak małej wózkowni? Regulamin, który sami ustalili nie pomógł. Któregoś dnia zaczepiło mnie kilku sąsiadów i słodko-pierdzącym głosem spytali pokazując na mój rower, czy wiem czyj to? Odpowiedziałam, że po co się głupio pytają skoro doskonale wiedzą. Zostałam zaatakowana, że oni miejsca nie mają, że jestem niemiła i chamska itd. Wskazałam tylko na punkt regulaminu i przypomniałam, że ja walczyłam o wózkownię tylko i wyłącznie dla wózków, że oni się nie zgodzili, ale teraz jak mają dzieci to udają głupich, w dodatku są hipokrytami. Wspomniałam jeszcze, że przecież mogą zmienić regulamin i wtedy się do niego dostosuję, a póki co trzymam to co mam prawo trzymać.

Cyrk na kółkach. Całe szczęście 2 miesiące później już nas tam nie było. Z tego co wiem od sąsiadki nadal trwają wojny, klatka zawalona wózkami i rowerami, a do wózkowni kto pierwszy ten lepszy.

Sasiedzi

by ~Mania8790
Dodaj nowy komentarz
avatar Sanrejs
18 28

Nic dziwnego, że są wojny, skoro obydwie strony to dwie najbardziej roszczeniowe grupy społeczne w tym kraju - młodzi rodzice i rowerzyści :) To się nie mogło udać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 10

A ja głupia zawsze wózek do domu wnosiłam... A rower do piwnicy. No głupia.

Odpowiedz
avatar Librariana
0 2

@metaxa: u mnie w bloku wózkownia była w piwnicy, więc też bez sensu :)

Odpowiedz
avatar digi51
0 2

@Librariana: Wózkownie zazwyczaj są w piwnicy, chodzi o to, żeby nie zabierać wózkami czy rowerami miejsca w małych komórkach lokatorskich, bo niektóre są takich wymiarów, że jak wózek wstawisz to na nic innego nie ma miejsca, a roweru nie wstawisz wcale.

Odpowiedz
avatar szafa
1 3

@metaxa: no wiesz, każdy robi, co lubi - jedni lubią dźwigać po schodach wózki na trzecie piętro, drudzy lubią swój kręgosłup. A co do piwnicy - ja np. nie mam dostępu do piwnicy w moim wynajmowanym mieszkaniu, ale mam też normalnych sąsiadów, którzy nie mają problemu z rowerami przypiętymi na korytarzu, za to w rowerowni stoją właśnie wózki i wszyscy są zadowoleni

Odpowiedz
avatar niepodam
12 12

@marudak: swój stan konta i zdolność kredytową.

Odpowiedz
avatar Etincelle
3 13

Ale wiesz, że historia pisana ze strony sąsiadów mogłaby brzmieć podobnie? :D "Mania nie chciała rowerów w wózkarni, kiedy miała małe dzieci. Jak dzieci podrosły, pierwsza wstawiała wstawiała rower do wózkarni"? Tak tylko piszę, to nie złośliwość, bo ogólnie hipokryzja u sąsiadów wyraźna. Zastanawia mnie jeszcze ostatnie zdanie. Czy to nie normalne, że kto pierwszy, ten lepszy? To chyba nie oznaka wojny, tylko standard?

Odpowiedz
avatar digi51
4 8

@Etincelle: Normalne, ale biorąc pod uwagę sytuację z historii, gdyby stosunki sąsiedzkie były dobre czy bardzo dobre, a nie neutralne, a nawet złe to można by się umawiać między sobą na jakieś, nie wiem, kolejki? W tym tygodniu ja wózek, a sąsiad musi sobie radzić z rowerem, a za tydzień ja będę dymać z wózkiem, żeby on sobie odstawił rower. Swoją drogą robienie wózkownii o tych wymiarach to już piekielność sama w sobie i niechybna przyczyna konfliktów przyszłych lokatorów.

Odpowiedz
avatar Etincelle
2 2

@digi51: ha, nie byłam w takiej sytuacji, więc może masz rację, że kolejka byłaby dobrym rozwiązaniem. Z drugiej strony jednak "kto pierwszy, ten lepszy" wydaje mi się bardziej klarowne. Załóżmy, że X nie ma swojej kolejki, bo nie potrzebuje, ale bierze do siebie na wakacje małą siostrzenicę. Nie może wstawić wózka, bo kolejka? Może, bo dotąd w ogóle nie korzystał, więc mu się należy? A Y może wstawić wózek tylko "na chwilkę", jeśli właściwy kolejkowicz poszedł na rower? A jeśli on wróci w tym czasie i będzie zajęte? Wydaje mi się, że na dłuższą metę kolejka może rodzić więcej sporów (a dlaczego Z trzyma rower przez tydzień i w ogóle go nie używa, kiedy ja muszę kilka razy dziennie znosić wózek? A dlaczego kolejka Ź z parteru trwa tyle samo, co moja, kiedy mieszkam na ostatnim piętrze?) i uraz, bo każdy może mieć inną wizję sprawiedliwości. A tak? Jest miejsce, to wstawiasz, nie - zabierasz do domu. Bez pretensji, uraz i żali. Chyba. XD Swoją drogą, mnie to nigdy specjalnie nie interesowało, bo nie lubię trzymać niczego w miejscach publicznych, ale skoro jest tyle osób (sądząc po liczbie historii na ten temat), dla których jest to szalenie ważne, to dlaczego nie patrzą na to przy kupnie/wynajmie mieszkania? Przecież znalezienie lokum z dogodnym "schowkiem" nie jest wyczynem (przynajmniej u mnie w mieście). U nas wszystkie nowe bloki są budowane ze sporymi komórkami lokatorskimi, miłymi, ciepłymi i suchymi, do których śmiga winda. I znowu - to nie jest złośliwość, tylko ciekawość. Mi zależało na parkingu, takiej komórce właśnie i windzie/niskim piętrze. Na inne mieszkania nie zwracałam uwagi. I nie wyobrażam sobie, żeby kupić/wynająć mieszkanie bez miejsc parkingowych tylko po to, żeby później się wściekać. No nie rozumiem.

Odpowiedz
avatar digi51
3 3

@Etincelle: Czasem różnica w cenie między mieszkaniem z dużą komórką czy dużą wózkownią, a osiedlem budżetowym, gdzie komórki są rozmiaru toi toia a wózkowni brak albo prowizoryczna, jest tak duża, że ludzie rezygnują z tego na rzecz zaoszczędzenia np. 20% ceny. A korzytać jednak mają prawo. I tu w sumie nie ma dobrych rozwiązań, bo tak sobie wyobrażam, że skoro kto pierwszy ten lepszy, to zaczynają się chińskie kombinacje jak tu wrócić przed sąsiadem X do domu, żeby wstawić rower zanim on wstawi wózek. Kolejki to też nie jest idealne rozwiązanie, ale mówię o tym, że gdyby istniał dialog między sąsiadami to można by się tak czy inaczej dogadać. Np. ja mam miejsce w komórce - to nie kłóciłabym się za wszelką cenę o miejsce w wózkowni, bo mi się należy.

Odpowiedz
avatar Habiel
0 0

@Etincelle: Widocznie trafiłaś na cudne oferty. Gdy ja szukałam mieszkania to komórki były po 3m2 maks (trafiły się może z dwie albo trzy po 4m2 ale tak nieustawne, że rower zajmowałby ich większość). Cena za metr komórki wynosiła 3,5k/m2.

Odpowiedz
avatar Etincelle
0 0

@Habiel: no możliwe, dlatego zaznaczyłam, że tak jest u mnie (miasto średnie z przewagą na małe ;)). Przeglądałam plany nowych budynków i zawsze coś jest. Tu, gdzie mieszkam, w ogóle jest, hm, dziwnie, bo prawie sami młodzi ludzie (40 mieszkań), szerokie korytarze, każde mieszkanie ma przyzwoitą komórkę, do tego na każdym piętrze jest pomieszczenie bliżej nieokreślonego przeznaczenia, które ma blisko 20 m, a domyślnie znajdują się w nim tylko liczniki/zawory od wody i jakieś skrzynki od nie wiem czego; w każdym razie jest powiedziane, że mieszkańcy mogą sobie tam trzymać wszystko, co im przyjdzie do głowy, a i tak nigdzie nie stoją żadne wózki czy rowery. A mieszkania dość małe (większość 45 m). Tak że, no, ja tu sobie tylko gdybam, bo mimo że u mnie byłoby mnóstwo miejsca na trzymanie wózków i mimo że jest sporo małych dzieci, to wózki i tak lądują w mieszkaniach. @digi51: możliwe. Jak pisałam, ja sobie tylko gdybam, bo nie miałam takiej sytuacji. I jasne, mnie by też miejsce w wózkarni nie interesowało, więc ze mną by się można dogadać, ale u autorki było sporo spragnionych miejsca. I takie dogadywanie się wydaje mi się problematyczne, bo przecież oni na początku próbowali rozmawiać. Znaczy, autorka z sąsiadka prosiła o wyniesienie opon, potem były przeciwko rowerom, a rowerzyści oczywiście rowery chcieli, potem odwrotnie... ;) Wg mnie z tego wniosek taki, że każdy uważał, że ma rację i większe prawo do decydowania o przeznaczeniu wózkarni niż inni, więc nie zdziwiłabym się, gdyby ustalona kolejka rodziła więcej problemów. W sumie wystarczyłaby jedna osoba, która stwierdziłaby, że to niesprawiedliwe i stawiałaby, kiedy chciała - już wszystkie ustalenia o kant tyłka rozbić.

Odpowiedz
avatar Walford
-3 13

Merytoryka z grubsza widzę omówiona w komentarzach, to moje uwagi dotyczące stylistyki: 1. Historie na Piekielnych mają mało wspólnego z sitcomem, więc wstawianie emotek w historii raczej utrudnia jej odbiór. Jak wspomniałem - to nie sitcom, nikt mi nie musi mówić kiedy mam się śmiać. 2. "Kilku sąsiadów się nie zgodziło, w tym ja, a dodam, bo to będzie ważne później, ze bardzo dobrze wiem ktoś był przeciw, a kto za." - straszne zdanie. Naprawdę. Jak to można było inaczej napisać? Na przykład: "Kilku sąsiadów się nie zgodziło, w tym ja. Dobrze wiem, kto był za a kto przeciw. To będzie istotne w dalszej części historii." 3. Generalnie dużo chaosu i skakania między wątkami sprawia, że łatwo się zagubić w niuansach. Poza tym trochę utrudnia odbiór fakt, że wydarzenia wcześniejsze opisujesz w czasie teraźniejszym: "Wprowadzamy się, blok deweloperski, w brzuchu bombel więc trochę martwi mnie wymiar tzw. ”. Wózkarni ”." a potem przeskakujesz na "kilka lat później" i zaczynasz pisać w czasie przeszłym: "Znowu minął, rok, dwa, miałam już kolejnego brzdąca, na tyle duży, ze jeździł w spacerówkę, bardzo małej i poręcznej, do tego kupiłam rower i fotelik, żeby razem z nim jeździć. " 4. To ostatnie zacytowane zdanie to kolejny przykład potworka stylistycznego i jeszcze do tego tragiczne dość w skutkach powtórzenie słowa "jeździć". Generalnie - pisz, ale zwracaj większą uwagę na styl, uporządkuj sobie historię w głowie, zanim ją napiszesz a po napisaniu przeczytaj i zastanów się czy dobrze się to czyta. PS. Jak wstawiasz nawias, to po otwarciu nawiasu nie daje się spacji: "[...] a do tego trzymałam tam tez spacerówkę ( wprawdzie złożoną)." vs. "[...]a do tego trzymałam tam tez spacerówkę (wprawdzie złożoną)." Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar bzyyykk
5 7

U nas z kolei blok z lat 60tych. Wózkarnia - 3x5 metrów, rok temu na zamkniętym podwórku zrobiono zamykany na klucz składzik na rowery. Gdzie ludzie stawiają rowery? ;) Tak jest! W wózkarni. Coś czuję, że muszę wysmarować pismo do spółdzielni bo akurat na nas padło i to nasz wózek się do środka nie zmieści.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 2

@bzyyykk: Ty chyba nie wiesz jak w składzikach na otwartym powietrzu rowery rdzewieją :( Rok temu zrobiono taki składzik mimo że już półtora roku temu dzięki pandemii ceny części rowerowych poszybowały w górę a kolejki do serwisów zaczęły nieraz i miesiąc przekraczać. I serio ktokolwiek myślał że w takiej sytuacji na rynku, przy praktycznym braku możliwości serwisowania rowerów, ktoś będzie zostawiał swój rower na pożarcie rdzy? Czy w ogóle ktokolwiek myślał? A jak już myślenie samodzielne nie wyszło, to czemu nie skonsultowano tego projektu z rowerzystami i np kimś z pobliskiego serwisu rowerowego? Żeby rower nie rdzewiał, garaż na rowery musi być suchy, ogrzewany (by nie było kondensacji) i z jako taką wentylacją, ale nie otwarty na wiatr, bo wtedy nie będzie suchy. Dolary przeciw orzechom że to co wybudowaliście nie spełnia tych wymogów. A jeśli spełnia, to nie ma przecież problemu za dużego, by trzymać tam wózki, c'nie?

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
6 6

a w sumie to genialnie skonstruowana piekielność, dać za mało miejsca, wydawać sprzeczne i zmienne zarządzenia, a dodatkowo ludzi podzielić na dwie grupy, i niech się żrą ;-p to może coś konstruktywnego: jeśli korytarze są szerokie, to może tam należałoby zainstalować haki na rowery, lub podwieszane pod sufit bloczkowe.

Odpowiedz
avatar dayana
0 8

Naprawdę jeszcze budują bloki bez windy? Po co w takim w ogóle mieszkać? A jak jest winda no to przecież swoje graty powinno się u siebie w domu trzymać.

Odpowiedz
avatar kamil1024
0 0

@dayana Jeśli nic się nie zmieniło to jeśli budynek ma do czterech pięter to nie musi mieć windy (i w praktyce zwykle nie ma)... Zgadzam się natomiast - generalnie swoje rzeczy powinno się trzymać u siebie chyba że jest dedykowane miejsce a nie zakładać że np. korytarz jest przedłużeniem mieszkania...

Odpowiedz
avatar szafa
2 4

Tak czytam tę historię i te komentarze i się cieszę, że mam normalnych ludzi u siebie w bloku. Mamy rowerownię na parterze - ale zgodzono się ją odstąpić na wózki. Za to rowery są poprzypinane na korytarzach. Nikomu nic nie przeszkadza, wszyscy zadowoleni.

Odpowiedz
avatar ZawszeRacja
1 1

I prawidłowo. Niech teraz cierpią przez swój upór i głupotę!

Odpowiedz
avatar bloodcarver
4 4

Podstawowym problemem nie byli tu ludzie z żadnej strony barykady. Nie bezpośrednio. Problemem był brak miejsc na wózki i rowery oraz to, że ludzie którzy kupowali bądź wynajmowali tam mieszkania nie sprawdzili tego. Planowaliście zostawiać rowery i wózki w wózkowni, a mimo to kupiliście mieszkania w bloku, w którym prawie jej nie ma. To podstawowa głupota. Co innego jak ktoś nie miał wyboru bo np odziedziczył lub mieszka po taniości wynajmując od ciotki starej panny, czy coś. Ale jak ktoś wybiera ignorując swoje własne potrzeby, to już źle świadczy o takich ludziach.

Odpowiedz
Udostępnij