Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dyskusja o wózku pod schodami sprawiła, że we mnie się zagotowało, ale…

Dyskusja o wózku pod schodami sprawiła, że we mnie się zagotowało, ale do rzeczy...

Moim zdaniem, jeśli wózek stoi w takim "pustym punkcie" to pół bidy. Prawdziwa piekielność pojawia się gdy ktoś stawia wózek jak w "moim" nowym bloku. Ale na wstępie powiem, że moje podejście jest takie - w starym bloku ktoś stawiał wózek w wiatrołapie pod skrzynkami na listy i serio to nie przeszkadzało. I tak tam by się przejść nie dało, więc zajęcie tej przestrzeni nie robiło nikomu różnicy. Sama nic nie stawiam w przestrzeniach wspólnych, bo skoro nie lubię gdy ktoś je zagraca to hipokryzją by było samemu trzymać tam swoje graty. Jednak gdy ktoś inny coś postawi w miejscu nieprzeszkadzającym to przymykam na to oko.

Teraz opiszę jak wygląda klatka w nowym bloku. Wiatrołapu nie ma, schody są tak wąskie, że ciężko się nawet bokiem z kimś minąć. Na oko są szerokie na metr lub mniej. Do tego jak się wchodzi do budynku mamy tylko po lewej schody, a po prawej drzwi do piwnicy, na nic więcej nie ma miejsca. Jednak jakaś Karyna uznała, że może sobie stawiać wózek zaraz przy schodach, zajmując połowę tego wąskiego korytarzyka. Tam nawet skrzynek na listy nie ma, bo by nie dało się przejść (są na półpiętrze). Nie wiem jakim cudem innym to nie przeszkadza i pokornie noszą rzeczy podnosząc je wysoko nad wózek.

Mieszkam tu od niedawna i nie znam sąsiadów by zapukać i im wytłumaczyć, że wąska klatka schodowa to nie miejsce na ich śmieci.

Koło tego wózka mi ciężko przejść z jedną reklamówką zakupów, a ratownicy z noszami ni grzyba by się nie zmieścili. W dodatku patola (tak, zagracanie przejścia i przez to stwarzanie zagrożenia zdrowia i życia to dla mnie patola) blokuje kółka od wózka by nie dało się go przestawić. Oczywiście przy odrobinie wysiłku da się ten wózek przenieść, ale to jednak zajmuje czas, który w nagłej sytuacji jest na wagę złota.

Na razie przestawiałam wózek za róg, przed drzwi piwnicy, tak by go nie było widać schodząc po schodach, jako delikatną sugestię, że to nie miejsce na niego, ale to nic nie daje (miałam cichą nadzieję, że właściciel się wystraszy i zacznie ten wózek chować do mieszkania czy piwnicy). Jak wspomniałam - nie wiem czyj on jest by bezpośrednio zwrócić uwagę.
Niedługo będę wnosić swoje graty do mieszkania i przysięgam, że jeśli wózek będzie tam stał to go wyprowadzę przed blok.

Najgorsze, że nie mam wsparcia i od bliskich słyszę, że przesadzam i histeryzuję. W dodatku oni nie chcą mieć spin z sąsiadami, i w ogóle to co to za problem, że będę co najmiej 2 razy dziennie musiała ten wózek podnosić i go przestawiać? Gdzie samo sprowadzanie po schodach hulajnogi nie jest obojętne dla mojego zdrowia (trzymam ją w mieszkaniu bo bezpieczniej, a ilość schodów do piwnicy nie jest wiele mniejsza). Wózek nie jest lekki i trzeba go podnieść przez to, że ma te kółka zablokowane, jak już wspomniałam.
Obawiam się, że inni sąsiedzi też będą mieli takie podejście jak moi bliscy, szczególnie, że karyństwo pewnie już jakiś czas tam mieszka, a ja jestem "nowa".

Nie raz mam ochotę go wyprowadzić i przypiąć do stojaka na rowery, oczywiście klucza nie zostawiając... Jednak się przed tym powstrzymuję, na razie szkoda 5 zł na zapinek i obawiam się, że to ja mogłabym mieć później problemy. Szczególnie, że okolica i tak średnio ciekawa - podpalanie śmietników nikogo nie rusza, bo to nie pierwszy raz, a ludzie ryzykują problemy z prawem by ukraść kołpak wart 60-70 zł za komplet czterech. Boję się, że ktoś może zauważyć, że to ja ten wózek wyprowadzam i potem będę mieć problemy. Poważnie się obawiam o moje mienie, a nawet bezpieczeństwo.

Nie wiem co jeszcze mogę zrobić. Po prostu się modlę do czego się da byśmy nie musieli tam za długo mieszkać. Całe szczęście to tylko mieszkanie "przejściowe"... Oszalałabym gdybym musiała tam mieszkać na stałe, bo ten nieszczęsny wózek to tylko taka wisienka na torcie. Reszty nie ma sensu teraz opisywać, i tak wyszło przydługo.

sąsiedzi wózki zagracone_przejście

by Shi
Dodaj nowy komentarz
avatar anulabrzydula90
12 12

Z tego co się orientuje to wózki dziecięce owszem mają możliwość blokowania kół (to zresztą logiczne żeby się wózek np. nie stoczył, nie odjechał), ale nie spotkałam wózka, w którym taka blokada była tak skomplikowana i czasochłonna, że proście było by przenosić zablokowany wózek niż odblokować hamulec i przejechać. Także zamiast utrudniać sobie życie niepotrzebnym noszeniem wózka wystarczy jednym ruchem nogi odblokować hamulec. Tadam.

Odpowiedz
avatar Shi
-5 7

@anulabrzydula90: jeśli się nie miało do czynienia z wózkami i człowiek się śpieszy to szybciej jest go dźwignąć trochę i przestawić. W dodatku nie chcę nikomu nic niszczyć, czy na złość robić, chcę tylko normalnie wyjść z bloku, a grzebiąc przy wózku gdy się na tym nie znam (nie ma tak oczywistego hamulca jak pedał przy kółkach, ogólnie nic przy kółkach czy raczce nie znalazłam) i do tego się śpieszę mogłabym coś zepsuć. Jedna bliska mi osoba mnie zaczęła straszyć, że jak coś zepsuję i ktoś mnie przy tym wózku przydybie to ja będę miała problemy o zniszczenie mienia, bo na bank był ten wózek droższy niż 200-250 zł, więc nie będzie można się zasłonić niską szkodliwością czynu(???).

Odpowiedz
avatar misiafaraona
8 8

Schyl się, odblokuj kółka i wyjedź wózkiem. Nic nie musisz dźwigać

Odpowiedz
avatar Shi
-1 3

@misiafaraona: przyznam że nie mogę znaleźć gdzie się to odblokowuje, a nie chcę nikomu nic niszczyć, nawet jeśli nie celowo i zagraca przejście. Ostatni wózek z jakim miałam do czynienia pochodził z lat 90

Odpowiedz
avatar MissPurrfect
8 10

- Wystosować pismo do spółdzielni, najlepiej okraszone zdjęciami. - Wyprowadzić wózek późnym wieczorem, nie przypinać, bo i po co, przecież nie Twój.

Odpowiedz
avatar Shi
-2 2

@MissPurrfect: z przypięciem to miało być takie 2w1 - 1. By właśnie nikt go nie ukradł, nie chodzi mi o to by komuś zaszkodzić i 2 - by nie dało się go łatwo ruszyć

Odpowiedz
avatar Balam
5 7

Zgłoś blokowanie drogi pożarowej, dość szybko się wózkiem zajmą jak im zostanie przywalony mandat.

Odpowiedz
avatar Shi
3 5

@Balam: do tego najbardziej się skłaniam - do skargi do spółdzielni. Takie blokowanie zglasza się tylko do spółdzielni czy można też na policję? Tylko się obawiam czy cokolwiek z tym zrobią, bo zaskakująco dużo ludzi ma podejście "to przestaw jak ci przeszkadza, robisz z igły widły. Ratownicy też mogą przestawic (sic!), a w razie pożaru to ludzie sami gi przestswią(!)" <- skrót dialogu z osobami z mojego otoczenia

Odpowiedz
avatar Anonimus
3 3

@Balam: Hahaha mam sąsiada który jak nie ma miejsca na parkingu pod blokiem to wjeżdża na chodnik i w drzwiach klatki parkuje furę. Co na to spółdzielnia ? Dzwoń na policje albo do straży miejskiej bo oni nic nie mogą, a w czasie ich pracy auta już niema.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-3 7

Jak powiedziała MissPurrfect, napisz pismo. Albo zacznij zostawiać w wózku jakieś niemiłe niespodzianki. (swoją drogą w komentarzach do tamtej historii autorka przyznała, że więcej osób zostawia wózki, więc i tak mają nasrane. Autorka pewnie czuje się niewinna, bo wyczaiła jedyne nieprzeszkadzające miejsce ;)

Odpowiedz
avatar AimeeSi
0 2

@Ohboy już się tak nie pusz, bo odlecisz. Sprawdź sobie zdjęcia, które dodałam do mojej historii, cwaniaczku.

Odpowiedz
avatar Shi
1 3

@Ohboy: najbardziej niemiła niespodzianką jaką bym zostawiła byłaby kopia skargi wniesionej do spółdzielni. Chociaż kusi to ja chcę tylko normalnie wyjść z bloku, a nie coś komuś niszczyć. Więc interesują mnie jak najmniej inwazyjne rozwiązania.

Odpowiedz
avatar googlewhack
8 8

Zaraz Cię zjedzą, że nie rozumiesz matek z dziećmi, bo przecież *dźwiganie* i im się *należy*, nawet kosztem czyjegoś zdrowia. Nie wspominając o ludzkiej przyzwoitości i logice-klatka schodowa nie jest przedłużeniem mieszkania, nie jest garażem i nie jest piwnicą. Faktycznie, jeśli klatka jest szeroka (często w nowym budownictwie) lub jest miejsce by to odstawić w takie miejsce, że nikomu nie przeszkadza to spoko. Ale jak zastawiasz schody, zastawiasz drzwi do piwnice i człowiek za każdym razem jest zmuszony tańcować z TWOIM wózkiem to jesteś głąbem i bucem.

Odpowiedz
avatar shpack
10 10

Czytam komentarze i się zastanawiam, dlaczego ludzie są tacy złośliwi. Schowac, wyprowadzić przed blok, przywiązać, itp. Nikomu nie przyszło do głowy, że można w wozku zostawić wiadomość z informacja, że wózek w tym miejscu przeszkadza mieszkańcom? Często wygoda przesłania zdrowy rozsądek. Wystarczy im tylko wskazać problem i go rozwiążą. Nie zawsze, ale często to wystarczy.

Odpowiedz
avatar Shi
2 2

@shpack: myślałam o tym, ale do innych czynnosci skłoniło mnie to, że nie da się nie wpaść na to, że zastawianie połowy wąskiego korytarza może przeszkadzać. Myślę że jednak od kartki zacznę, równolegle robiąc zdjęcia jakby kartka nie pomogła... Muszę tylko znaleźć jakiś mój telefon w którym się da włączyć datownik na zdjęciach (niestety LG od dobrych kilku lat nie ma tej opcji, głupie ale już pisałam z tym do suppotu). Nie chcę być złośliwa czy cokolwiek komukolwiek niszczyć, chcę tylko móc przejść przez korytarz normalnie, nawet z większym bagażem.

Odpowiedz
avatar Bratkowa
-3 7

Jeśli schody mają metr szerokości? W życiu takich wąskich nie widziałam. Jak w bloku nie ma windy ani wózkowni (tak by wynikało z opisu) to nie dziwię się. Co ma niby matka czy ojciec dziecka zrobić z wózkiem? Może ma podobne problemy z kręgosłupem jak Ty? Na zewnątrz nie zostawi, bo przemoknie. Na mokrym dziecka nie położy.

Odpowiedz
avatar marcelka
6 8

@Bratkowa: ale to idiotyczny argument! części wspólne są wspólne, co wg mnie oznacza, że każdy może z nich korzystać w takim zakresie, w jakim nie utrudnia to korzystania innym. A jakby w bloku mieszkało 10 rodzin i każda chciała tam postawić wózek? A 10 kolejnych osób chciało tam postawić rower, hulajnogę, cokolwiek? @Shi : zaczęłabym od zostawienia kartki w wózku z prośbą o niestawianie go w tym miejscu, bo blokuje przejście; jak prośba nie poskutkuje - pismo do spółdzielni; jak i to nie przyniesie efektu - to można iść w metody nieinwazyjne, ale bardziej uciążliwe dla właściciela wózka, jak właśnie odstawienie go gdzieś indziej i przypięcie/zablokowanie.

Odpowiedz
avatar Shi
3 3

@Bratkowa: nie mam problemów z kręgosłupem, nigdzie tego nie napisałam. Mam inne choroby w których jest zakazane dźwiganie. Niestety wyboru za bardzo nie mam. Korytarz jest tak wąski, że hulajnogi nie potrafię prostopadle. w poprzek, a ma ona lekko ponad metr. Ogólnie cały ten budynek, szczególnie rozkłady mieszkań, to popis tzw. patodeweloperki. Brakuje tylko słynnego kibla na środku pokoju. Nikogo nie interesują moje problemy ze zdrowiem, nie zostawiam ani roweru ani hulajnogi na korytarzu mimo chorób. Wiesz jakie może być rozwiązanie? Nie kupować tak ciężkich wózków skoro ktoś nie może dźwigać. Sama gdybym mała dziecko tak bym właśnie zrobiła - poszukala jak najlżejszego, składanego (by się w mieszkaniu zmieścił) wózka. Najlepiej używany do tego, więc na bank wyszło by taniej niż ten ciężki moloch. Jeśli mieszka wyżej niż 1 - 2 piętro to z piwnicy i tak jest mniej noszenia. Każde mieszkanie ma komórkę lokatorska i skoro mieszczą się do niej 2 rowery dla dorosłych to i wózek się zmieści. Jako dygresję dodam, że inna z patologii na tym osiedlu to parkingi. Miejsc jest naście, góra dwadzieścia-parę, na jakieś, szybko licząc, killaset mieszkań, prawie tysiąc. Do tego kilka garaży i tyle z miejsc, gdzie możesz zostawić samochód. I to ogólnie powód dlaczego męczę się z hulajnogą - nie ma gdzie samochodu dać i strach parkować w tej okolicy skoro potrafią ukraść jeden kołpak wart 60 zł za komplet czterech. Nie chcę nawet myśleć czemu ktoś mi w samochodzie grzebał i co zrobił poza uszkodzeniem elementów związanych z olejem silnikowym (wyszło niedawno, całe szczęście mam w zwyczaju minimum raz w roku odstawiać samochód do mechanika na przegląd. nie tylko przed przeglądem technicznym do dowodu). Cieszę się że żyję i nie zatarłam sobie silnika... Całe szczęście bliscy znaleźli miejsce na podwórku dla mojego autka i jest już bezpieczne. Jeszcze inna patologia to brak wiat na śmietniki, więc podpalanie ich zdarza się często. Byle tylko znaleźć działkę lub dom i się wyprowadzić...

Odpowiedz
avatar dayana
1 3

@Bratkowa: Nie mam dzieci, ale czy przypadkiem nie jest tak, że każdy wózek da się złożyć? Tak więc można złożyć i nie zagracać. Zresztą też nie wiem czy coś się zmieniło, ale kojarzę, że kiedyś do sąsiada przychodziła kobieta z wózkiem. Było to jakieś 20 lat temu. I dawała radę wnieść ten wózek na 4 piętro (brak windy, wąska klatka). Kobieta nie była jakaś napakowana, więc śmiem twierdzić, że skoro już wtedy istniały wózki przystosowane do takich rzeczy, to teraz zapewne są lepsze.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Bratkowa jest kilka rozwiązań. Można wózek złożyć i wnieść, można wciągnąć po schodach. Podejrzewam, że gdyby matka spytała się grzecznie któregoś z sąsiadów, czy pomoże wnieść wózek to pewnie by pomoc otrzymała. Sorry, ale klatka schodowa jest miejscem wspólnym. U nas na klatce również sąsiadka zostawiała wózek, ale w takim miejscu, że nikomu nie przeszkadzał. Podejrzewam, że gdybyśmy mieli mały korytarz to by wybrała którąś z opcji powyżej.

Odpowiedz
avatar Nanatella
3 3

@Bratkowa: a jak nie będę miała miejsca na dodatkową szafę w mieszkaniu, to też mogę ją postawić na klatce schodowej? Bo co mam niby zrobić innego? Jak ktoś nie ma miejsca na wózek w mieszkaniu, to jest jego problem, a nie wszystkich sąsiadów. Korytarz/klatka schodowa to część wspólna, ale nie służy do stawienia mebli, rowerów czy wózków, a im szersza, tym lepiej służy w przypadku ewakuacji albo konieczności przejścia odpowiednich służb, np. z noszami.

Odpowiedz
avatar Nanatella
2 2

Zamiast przestawiać wózek (bo właściciel może się nie zorientować, że wózek jest przestawiany, bo przeszkadza), warto napisać kartkę z prośbą o zabranie wózka. Miałam taką sytuację jak wynajmowałam mieszkanie w starym bloku. Nie dość, że drzwi otwierały się do środka, to jeszcze obok stał wózek. Chyba nietrudno wyobrazić sobie ewakuację z takiego budynku. Wystarczyło zostawić kartkę z prośbą o zabrane wózka do mieszkania, a wózek zniknął następnego dnia :)

Odpowiedz
avatar mama_muminka
-1 1

Mieszkałam na 1 piętrze bez windy. Urodziłam dziecko. Wnosiłam dziecko i wózek na 1 piętro do 36 m mieszkania. Czy było mi wygodnie? Nie. Ale klatki schodowe u nas były wąskie, więc wózek bardzo by przeszkadzał. Rok po mnie sąsiadka urodziła dziecko. Z 2 pietra. Nie wnosiła wózka, więc ja musiałam się nieźle namęczyć żeby przesunąć jej wózek, tak żeby móc wprowadzić swój. Ale drugie piętro to nie pierwsze piętro, sąsiadka była po CC i chyba nie za bardzo mogła dźwigać. Miała też niezła nadwage, co za pewne nie ułatwiało sytuacji. No irytowało mnie to, że blokuje przejście, ale znając jej sytuacje sama nie wiedziałam co jej radzić, poza "zmień pracę, weź kredyt i kup se mieszkanie z windą". Sama zresztą się przeprowadziłam jakieś pół roku później.

Odpowiedz
Udostępnij