Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Poczekalnie pod gabinetami lekarskimi, to źródło piekielności niewyczerpane, znacie to pewnie dobrze.…

Poczekalnie pod gabinetami lekarskimi, to źródło piekielności niewyczerpane, znacie to pewnie dobrze.

Ja pozwolę sobie opowiedzieć wam pewną historię sprzed lat.

Kolejka do endokrynologa, moja małżonka czekała na wizytę, ja jej towarzyszyłem. Wchodzenie wedle kolejności stawienia się. Ok. Nie ma sprawy.

Niestety sprawę komplikował fakt, że osoby czekające w kolejce wchodziły naprzemiennie z osobami, które wracały z wynikami z laboratorium. Dalej w miarę ok.
Kolejne niestety, to osoby "tylko o coś zapytać" albo "po receptę". Klasyka...

Generalnie niezły miszmasz. W końcu jednak przyszedł moment, gdy żona była pierwszą do wejścia. Oczywiście pojawiła się pani "ja tylko zapytać", a ja już miałem sporego gula, bo poprzednia "tylko zapytać" siedziała 15 minut. Powiedziałem więc babce grzecznie, że teraz kolej mojej żona i basta. Nie pomogło. Drzwi do gabinetu się otworzyły, a "tylko zapytać" myk i już w środku.

Coś we mnie pękło, wepchnąłem żonę do gabinetu, a ja za nią. Lekarka zbaraniała, bo w gabinecie nagle znalazły się trzy osoby. Aż wstała. A ja powiedziałem tylko, do lekarki "przepraszam, to nie kolej tej pani, ona już wychodzi" i wyprowadziłem panią "tylko zapytać" z gabinetu trzymając ją za kaptur kurtki.

Spodziewałem się karczemnej awantury, ale była tak zaskoczona moją reakcją, że nawet słowa nie wydusiła. Gdyby jednak wzrok mógł zabić, z miejsca padłbym trupem.

Na koniec, gdy już wychodziliśmy, życzyłem jej miłego dnia z wyjątkowo wrednym uśmiechem na twarzy. Dalej siedziała na korytarzu, bo kolejne osoby w kolejce chyba nabrały odwagi widząc moją reakcję i wypierdaczyli ją na koniec kolejki.

Poczekalnia pod gabinetem lekarskim.

by IcekMordehaj
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
7 9

Bardzo dobrze, nawet jesli przekolorowane

Odpowiedz
avatar IcekMordehaj
2 4

@maat_: Zapewniam, że nie przekoloryzowałem.

Odpowiedz
avatar Armagedon
10 12

@IcekMordehaj: Wierzę ci. Rozumiem też twoją irytację. Ale ja w takich razach mówię "proszę, może pan/pani wejść razem ze mną", a lekarza informuję, że "ta pani/pan chciała tylko o coś zapytać" - i siadam przy biurku. Bo, faktycznie, czasem się zdarza, że człowiek potrzebuje dowiedzieć się tylko "czy pani doktor mnie jeszcze dziś przyjmie", albo o inną pierdołę. Na przykład, zapomniał jak ma przyjmować przepisany lek. Czasem też zdarza się, że pacjent "tylko na chwilę" niczemu nie jest winien, bo przetrzyma go sam lekarz.

Odpowiedz
avatar Satsu
8 8

@Armagedon: W poczekalni u lekarza, ze względu na stan zdrowia bywam średnio raz na miesiąc. Znane mi są doskonale przypadki "ja tylko o coś zapytać" i stosuję dokładnie tą samą technikę. Jednak według moich obserwacji wychodzą trzy typy ludzi postawionych w takiej sytuacji i ich częstość występowania rozkłada się szokująco w miarę równo. Pierwszy typ to rzeczywiście osoba, która chciała się zapytać o jakąś pierdołę i tutaj nie ma problemu. Drugi typ przedstawiony przed obliczem LEKARZA czerwienieje i ucieka z gabinetu. Natomiast trzeci typ zaczyna się awanturować, wyklinać wszystko dookoła i przywoływać swoje wyimaginowane prawa. W tym momencie czekam na reakcję lekarza. I uwierz mi, zdarzają się tacy, którzy stwierdzają, że krzykacz ma pierwszeństwo aby mieć tylko święty spokój. I po takiej reakcji dopiero ja zaczynam się awanturować...

Odpowiedz
avatar Meliana
7 9

"Na szczęście" pandemia ukróciła większość tych "na chwileczkę" i "po receptę". Bo jak potrzeba zapytać o jakiś detal, to się umawia na teleporadę i lekarz oddzwania, piny do recept dostaje się telefonicznie lub smsem, a pacjentów umawia się na godziny, żeby nie wysiadywali tłumnie w poczekalniach. A jeśli ktoś chodzi do przychodni, która takich praktyk nie wprowadziła, no to już jest sam sobie winien. Jak to powiadają, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Odpowiedz
avatar Felina
-5 5

O ile jeszcze rozumiem wywleczenie bezczelnej baby, a temperowanie osób włażących poza kolejnością jest na plus, o tyle popychanie żony budzi niesmak. Czym sobie na to zasłużyła? Za wolno szła do drzwi? Nic by się nie stało, gdybyś "zajął" gabinet i poczekał te dwie sekundy, aż żona dołączy.

Odpowiedz
avatar dayana
2 2

@Felina: Ale wiesz, że między trzymaniem dystansu a rzucaniem ludźmi o ściany jest jeszcze masa opcji pośrednich? Da się kogoś zgarnąć i po prostu razem z nim iść do przodu.

Odpowiedz
avatar jass
0 0

@dayana: Nie dotrzymała kroku panu i władcy ;) A na serio to niektórym już się naprawdę chyba albo parę klepek poluzowało, albo strasznie się nudzą, żeby nie tylko czepiać się czegoś takiego, ale jeszcze dorabiać do tego wielką teorię.

Odpowiedz
Udostępnij