Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

A propos covidowych absurdów - krótka historyjka covidowej paranoi. Do miasta przyjechał…

A propos covidowych absurdów - krótka historyjka covidowej paranoi.

Do miasta przyjechał ostatnio kuzyn z rodziną. Umówiliśmy się, on z dzieckiem i żoną, moja połowica, dzieciak i ja, na wypad nad jeziorko pod miastem.

Dzień był w miarę ciepły, mój dzieciak, lat 3, latał z nami w kółko z wody na brzeg, niestety nie dawał się w międzyczasie ani przykryć ani ubrać, latał wściekle z dzieciakiem kuzyna. Było nie za gorąco, a po wyjściu z wody wręcz chłodno, miałem więc niedobre przeczucia, że młody może się przeziębić - nie inaczej, następnego dnia kaszelek, potem katar, typowe przeziębienie.

Parę dni później i nas zaczęło drapać w gardle, szybkie podkurowanie się jakimiś syropkami i choróbsko chyba udało się zdusić w zarodku. W tym samym czasie napisał do mnie kuzyn z pytaniem jak się czujemy, odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że małego chwyciło przeziębienie, my w miarę ok, nic się w sumie nie dzieje. Kuzyn mówi, że jego dzieciak ma biegunkę i ból brzucha, żonę boli głowa, a jego boli gardło - czyli covid.

Pytam, jak covid, skoro przechodzili kilka miesięcy temu, a potem się zaszczepili. No tak, ale ani przechorowanie ani szczepionka nie dają gwarancji. No niby tak... Zrobili testy. Negatywne, ale jak się przyjrzeli po kilka godzinach to jednak można było dostrzec lekki zarys drugiej kreski. Mówię, że przecież wyników nie wolno odczytywać za późno, bo są wtedy niewiarygodne. Oj tam, oj tam. Oni idą na izolację i nam też radzą, a w ogóle to zarazili się od nas.

Dla spokoju zrobiliśmy po dwa testy - negatywne. Mówię mu, że nie idę na żadną izolację, zwykłe przeziębienie złapane od dzieciaka, który przeziębił się nad wodą. Oni zrobili testy PCR - negatywne, dzieciaka brzuch przestał boleć następnego dnia, żonie też ból głowy ustąpił po długim, nocnym śnie, jedynie kuzyna coś tam przez kilka dni w gardle drapało.

Siedzą na dobrowolnej izolacji od tygodnia, bo to covid. Którego, jak rozpowiadają po rodzinie, złapali od nas.

Najlepsza logika z testami - jak po kilku godzinach pojawiła im się urojona druga kreska, to na pewno wynik prawdziwie pozytywny, bo te testy są wiarygodne. Jak nasze wyszły negatywne - no tak, ale testy są niewiarygodne.

covid

by ~ernest
Dodaj nowy komentarz
avatar Papa_Smerf
1 11

Wirus wirusem, ale nie rozumiem tego: "mój dzieciak, lat 3, latał z nami w kółko z wody na brzeg, niestety nie dawał się w międzyczasie ani przykryć ani ubrać". Jak trzyletnie dziecko może decydować, w co będzie ubrane? Gdyby syn chciał chodzić goły (niekoniecznie nad jeziorem), też byście mu pozwolili, bo "nie dałby się ubrać"? Gdyby chciał jeść wodorosty, biegać po ulicy, wchodzić na głęboką wodę sam, też byście mu pozwolili? Autorze, wy (Ty i Twoja partnerka) tu jesteście piekielni - syn zachorował, bo wy nie potrafiliście go upilnować. Rodzice są od tego, żeby pilnować bezpieczeństwa dziecka i stawiać pewne granice.

Odpowiedz
avatar Babcia_Jagi
-3 3

@Papa_Smerf święte słowa.

Odpowiedz
avatar GADO666
0 0

Pustaki

Odpowiedz
Udostępnij