Pożar stodoły w pobliżu domu weselnego.
Dojeżdżamy do dużego pożaru jako kolejna jednostka. Już wtedy musimy trąbić na tłum gości weselnych dla których pożar jest dodatkową atrakcją na weselu.
Jako dowódca idę do KDR po rozkazy i przy okazji pytam go czy dysponował jakieś dodatkowe siły. Odpowiada że nie, więc pytam czy możemy wydzielić sobie strefę żeby nam osoby niepowołane nie kręciły się przy wozach.
Wracam do swoich i przekazuję rozkazy: "Chłopaki weźcie widły i idźcie wywalać siano ze stodoły, Tomek (kierowca), weź taśmę i wydziel strefę od płotu do bramy domu weselnego. Za taśmą nie mogą się kręcić gapie. W razie problemów wołaj mnie lub 13 na (kanale) operacyjnym."
Nie zdążyłem wypisać dokumentów o które prosił mnie KDR, a już wybuchła awantura. Dwóch "wujków Staszków" nawalonych jak stodoła zaczęło się awanturować, bo strażacy przegonili dzieciarnię od wozów. Nie docierają argumenty, że dzieci przeszkadzają, że może im się stać krzywda, że nie jesteśmy tu po to by pokazywać dzieciom sprzęt, tylko by gasić pożar.
W końcu wkurzony łączę się z KDR i mówię: "13 możesz połączyć się z komendą i poprosić ich o policję. Mam tu osoby utrudniające działania, prawdopodobnie pijane."
Nasi delikwenci awanturowali się dalej aż do przyjazdu policji.
Ciężko się po nawalonych gościach domu weselnego spodziewać czegokolwiek innego, choć piekielne jest to niewątpliwie :)
OdpowiedzW takich sytuacjach powinniście mieć prawo potraktować hołotę wodą z węża.
Odpowiedz@HelikopterAugusto: o, znakomity pomysł! oczywiście "niechcący" :-)
Odpowiedz@clockworkbeast Armatka wodna jest jeszcze skuteczniejsza, ale ciężko byłoby kogoś przekonać, że to było niechcący.
Odpowiedz@HelikopterAugusto: "Chłopaki weźcie widły i idźcie (...)" a ja myślałem na początku, że rozkaz z widłami to na gapiów :P
Odpowiedzto można dopisać jako kolejny epilog do "Żony Modnej" +200 lat i nic się w gościach nie zmieniło
Odpowiedz