Wypadek drogowy.
Przy poważnych wypadkach często zamykamy drogę żeby mieć spokój i przede wszystkim dbać o swoje i poszkodowanych bezpieczeństwo. Wypadek był na drodze krajowej, ale 200 metrów wcześniej jest skrzyżowanie. KDR dał decyzję że zamykamy drogę i kierujemy na objazd.
Idę więc spacerkiem do skrzyżowania i po kolei zawracam auta. Ale prawdziwe "kwiatki" zaczynają się dopiero na skrzyżowaniu:
"Długo to potrwa? Ja może poczekam, jeśli oczywiście to krótko potrwa." Nie wiem ile to potrwa, proszę jechać na objazd.
"Poważny ten wypadek? Śmiertelny?" A co to panią/pana obchodzi, proszę jechać na objazd.
"Karetkę pan puścił, może i ja przejadę?" Karetka jechała na sygnale, wiozła krew, uprzedziłem kolegów żeby zrobili jej przejazd. Dla pana przejazdu nie zrobią, proszę jechać na objazd.
"Tamto auto pan puścił, a mnie kieruje na objazd, dlaczego?" To mieszkaniec z tamtych domów za skrzyżowaniem/policja z ogniwa wypadkowego/prokurator, proszę jechać na objazd.
I absolutny hit:
"Panie, zlituj się pan, dziecko mi płacze za domem, a tędy najkrótsza droga."
Nie rozumiem jednego dlaczego nasi kierowcy próbują na siłę przejechać przez wypadek, a obcokrajowiec zatrzyma auto, wysiądzie i podejdzie spytać jak jechać na objazd. Nie do pojęcia jest to dla mnie.
Też nie rozumiem, dlaczego tak jest. Mnie z kolei irytuje przejeżdżanie obok wypadku na przeciwnym pasie. Chyba każdy to zna, nagle robi się koreczek, bo trzeba zwolnić i popatrzeć. Szlag mnie wtedy trafia
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 5 sierpnia 2021 o 11:55
@BlackCat: Koleżanko koreczek robi się nie dlatego że trzeba popatrzeć na wypadek, tylko z powodu ruchu wahadłowego na zwężeniu drogi. Trzeba też uważać na strażaków/ratowników/policjantów którzy kręcą się w pobliżu, więc zwolnienie jest zachowaniem szczególnej ostrożności i zasady ograniczonego zaufania.
Odpowiedz@OSP: mysle ze chodzilo o inna sytuacje. Maz ciagle na to narzeka. Autostrada, trawa, czy cokolwiek odgradza dwa kierunki jazdy. Wypadek jest po innej czesci, ale nagle 2/3 pasy korkuja sie bo ludzie chca popatrzyc. Standard.
Odpowiedz@OSP: Dokładnie tak, jak @Anita napisała, nie doprecyzowałam. Oczywiście chodzi mi o sytuacje, w których pasy rozdziela bariera, trawa (typu S8)
OdpowiedzW mojej miejscowości jest odcinek drogi około 200 metrów, gdzie po deszczu łatwo wylecieć z jezdni. W jednym miesiącu wypadło nawet 5 tirów. Praktycznie w każdym przypadku należy zorganizować objazd. Miejscowi strażacy OSP lubią być raz. Żadne prośby podzielenia ich do więcej niż jednego punktu — jest ich 4 — nie jest skuteczne. “Bo taki otrzymali rozkaz”. Nieoficjalnie nie mogą rozstać się z flaszką. I teraz zdarzyło się dokładnie tym strażakom, iż na tym konkretnym odcinku, sami wylecieli z jezdni, wywrócili wóz strażacki i ścięli słup energetyczny.
Odpowiedz@plokijuty: "Miejscowi strażacy OSP lubią być raz. Żadne prośby podzielenia ich do więcej niż jednego punktu — jest ich 4 — nie jest skuteczne. “Bo taki otrzymali rozkaz”. Nieoficjalnie nie mogą rozstać się z flaszką." Jeśli dobrze zrozumiałem oskarżasz swoich lokalnych strażaków o picie na akcji? To może to zgłoś. Zobaczysz czy to prawda, bo ja twierdzę że to niemożliwe, gdyż w razie czego dowódca i jego podkomendni zdrowo by beknęli i finansowo i karnie
Odpowiedz@OSP O ich wypadku i rozbiciu wozu strażackiego pisało kilka gazet i na stronach internetowych. Znają drogę i miejsce a jednak z niej wypadli.
Odpowiedz@plokijuty A czy ja pisałem o wypadku? Tego nie neguję, tylko twój wymysł o piciu na akcji.
OdpowiedzMiałem niedawno podobne sytuacje, tylko ja byłem zwykłym świadkiem udzielającym pomocy. Zabezpieczyliśmy miejsce, ranną (okazało się, że nic poważnego się nie stało) i czekamy na służby. Co się działo to głowa mała. Kierowcy tirów próbujący przebić się przez blokadę pod prąd, matoł z busa próbujący mnie rozjechać, bo on musi przejechać. Masakra. Dopiero przyjazd policji uspokoiło debili.
OdpowiedzNasi, nie tylko kierowcy przyzwyczajeni do prawdomówności służb polskich, kombinują jak sobie ułatwić życie.
Odpowiedz