Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielność z polskich supermarketów. Przez lata mieszkałam w UK i często kupowałam…

Piekielność z polskich supermarketów.

Przez lata mieszkałam w UK i często kupowałam tam drobne owoce, typu truskawki, maliny, borówki. Tylko 1 raz zdarzyło mi się trafić na spleśniałe owoce. Poinformowałam o tym panią z obsługi i od razu zajęła się tym problemem.

W Polsce, kompletnie spleśniałe owoce na półce w supermarkecie to niemalże standard. Rozumiem, że czasem można nie zauważyć jednego dnia, że coś już się zepsuło, ale te owoce leżą tam po kilka dni i obrastają pleśnią coraz bardziej. Kiedyś nawet próbowałam zwrócić uwagę pani z obsługi, ale poza przytaknięciem nie kiwnęła palcem, żeby coś z tym zrobić. Następnego dnia owoce dalej stały na półce.

Kompletnie nie rozumiem dlaczego nikt z tym nic nie robi. Przecież żaden klient i tak nie kupi zepsutych owoców. No chyba, że ma słaby wzrok - jest wtedy narażany na zatrucie pokarmowe. Czy żadne służby tego nie kontrolują?

supermarkety

by Nagareboshi18
Dodaj nowy komentarz
avatar Zunrin
9 9

To zależy na jaki się trafi. Chociaż w sumie to nawet w najgorzej przeze mnie ocenianym Tesco takie niespodzianki nie kwitły dłużej niż 1 dzień.

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
-3 7

Mieszkam w ponoć wysoce rozwiniętym i bogatym kraju, ale już od dawna nie kupuję malin w markecie, bo to kompletna ruletka. Za to przynajmniej imbir jest z reguły w dobrym stanie. Jak przyjeżdżam do Polski, to potrafię obejść kilka marketów i w każdym znaleźć tylko taki z futerkiem...

Odpowiedz
avatar Balbina
8 8

Po prostu za mało personelu zeby wszystko ogarnąć. W iednym sklepie czekałam 10 min na pana który by przekroił arbuza bo na jego barkach był cały warzywniak do dokładania towaru i się miotał od magazynu do stoisk. Obok mnie w Biedronce z obsługi kas latały do dokładania towaru. Jak się kolejka skończyła to do pomidorów dokładania. Sklep za rogiem(polski właściciel) personel ma obowiązek co parę dni wyciągać towar,sprawdzać terminy ważności i przekładać wedle kolejności.Myjąc półki przy okazji. Spokojnie,bez nerwów. Ale oni mają mało klientów a w takim hipermarkecie jest olbrzymi przemiał ludzi i te parę osób osługi się poprostu nie wyrabia. Co nie zmienia faktu że oni maja juz straty wliczone w koszta. Nas serce boli bo w siatce mandarynek jest jedna zgniła a oni wyrzucą całą siatkę bez pardonu.

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
3 3

Spotkałem się z czymś takim przy kupowaniu pakowanych truskawek w Lidlu. Kilka paczek leżało, a w każdej przynajmniej jedna truskawka pokryta pleśnią. Z innymi owocami i z warzywami ani w innych sklepach nie widziałem. Nie sądzę żeby robili to celowo, tylko jak jak zauważył jeden z przedmówców, mają za mało ludzi i za dużo roboty.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
5 5

Ja pracuje w biedronce, zajmuje się głównie warzywniakiem, i uwierz, że potrafię przebierać towar który dopiero co przyjechał z dostawą.. Truskawki przygniecione ziemniakami, potem one szybciej się psują. Wydaje mi się że to też przez to, że na magazynach warzywa są trzymane w chłodzie,a na sklepach często jest gorąco, i po jednym dniu warzywko ma futerko,albo jest zgnile. Ja potrafiłam ogórki gruntowe wyrzucać całymi kartkami i to dzień po dostawie

Odpowiedz
avatar Gelata
5 5

Kupiłam kiedyś pieczarki pakowane w plastikowe pudełko. Pudełko nieprzezroczyste, owinięte folią i etykietą tak, że nie za bardzo było widać środek. W domu otwieram opakowanie i wita mnie cała delegacja różnych kolorów pleśni. Kiedy wróciłam do sklepu po zwrot pieniędzy, pani z obsługi klienta próbowała mi wmówić, że pieczarki spleśniały, bo trzymałam je w domu dwie godziny poza lodówką. Na koniec jeszcze ostentacyjnie "zadzwoniła" do kierownika, żeby się upewnić, czy na pewno może mi zwrócić pieniądze. Carrefour.

Odpowiedz
avatar jass
1 1

@Gelata: W Carreforze w mojej okolicy to niestety też norma, i również nie tylko z owocami i warzywami - zdarzyło mi się kupić kurki które wyglądały zupełnie w porządku, a po jednym dniu w lodówce wyszła pleśń. Mam to szczęście że mieszkam niedaleko targowiska miejskiego, więc poza paroma bardziej egzotycznymi produktami zaczęłam w zeszłym roku wszystko kupować tam. Tak samo z wędlinami i mięsem - wolę zapłacić nieco więcej w sklepie mięsnym, ale mieć pewność, że produkty są dobrej jakości i nie zepsują się po dwóch dniach. I sama się sobie dziwię, że tak dużo czasu zajęło mi "odkrycie" tych miejsc ze świeżymi produktami (jednak kupowanie wszystkiego za jednym zamachem w supermarkecie było po prostu wygodne, chyba dlatego tak długo się zbierałam ze zmianą przyzwyczajeń). W każdym razie naprawdę warto się rozejrzeć za miejscami, gdzie produkty świeże będą faktycznie świeże.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
5 5

Pieczarki nie koniecznie muszą mieć cały czas chłodno. To nie jogurt czy mięso że musi być zachowany ciąg chłodniczy. U mnie pieczarki są normalnie na stoisku, gdzie jest temperatura pokojowa, po kilku dniach zaczyna się coś z nimi dziać. Pani po prostu chciała wine zwalić na Ciebie ;)

Odpowiedz
avatar plokijuty
-2 2

Zdjęcie robisz. Dodajesz w google mapa danego sklepu.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

@plokijuty: I myślisz, że ktoś się tym przejmie? W Biedronce koło mnie jest syf, kiła i mogiła, a przemiał ludzi dalej taki, jakby za darmo towar dawali. Niestety markety widzą, że mogą sobie pozwolić na syf, bo większość i tak przyjdzie, bo tanio, to co się będą przejmować.

Odpowiedz
avatar jass
1 1

@szafa: Bo inne produkty mają w świetnych cenach, więc ludzie pewnie machają ręką na problem ze świeżością owoców i warzyw. Sama produkty sypkie, nabiał, chemię itd., kupuję w Biedronce i Carrefourze, bo i wybór jest niezły i ceny. Przestałam tam natomiast kupować produkty świeże.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-1 1

Jak jeszcze mieszkałem w Polsce, to miałem podobny problem z mięsem mielonym. Jak było chłodno, to było ok, ale jak przychodziły cieplejsze dni, to mogłem kupić tylko wieprzowe na wagę (innego na wagę nie było). Paczkowane zawsze śmierdzało. W końcu doszło do tego, że jak potrzebowałem mięso mielone drobiowe czy wołowe to kupowałem kawał mięsa i je mieliłem, oczywiście po usunięciu wszelkich chrząstek czy kości.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
2 2

ostatnio są takie braki kadrowe, do tej niewdzięcznej i ciężkiej roboty, że priorytetem, jest towar wystawić i ogarnąć aby kolejek na kasach nie było "za długich" no cóż trzeba uważać, i daty ważności też lepiej sprawdzać.

Odpowiedz
avatar trawiasty
2 2

Bo u nas nie ma jeszcze w sklepach stanowisk "odzyskiwania" takich owoców. W UK takie owoce się rozpakowuje, spleśniałe wyrzuca a pozostałe używa w pudełkach z "owocowym posiłkiem do szkoły/pracy" za funciaka. Dla tych co nie widzieli - to małe plastikowe pudełko zawierające w środku mix obranych owoców lub owoców i warzyw, czasami do tego mała plastikowa łyżeczka lub widelczyk. Podobnie robią z kurczakami, którym wychodzi termin ważności - zazwyczaj trafiają na rożen i są sprzedawane jako pieczone. Rzeczy, których nie da się przetworzyć lub jest to nieopłacalne zazwyczaj wystwiają w specjalnej ladzie na towary z krótkim terminem przydatności i odpowiednią ceną - 50% lub 25% poprzedniej.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
1 1

@trawiasty: to znaczy kiedyś były "takie stanowiska" i z nimi walczono; chodził kiedyś kawał o pięciu życiach kurczaka w supermarkecie... a teraz już walczyć nie trzeba, ludzka praca która trzeba by w to włożyć, jest za droga. A jednocześnie pół-maszynowa produkcja żywności i dóbr szybkozbywalnych jest tania. Tak ogólnie to dobrze, bo więcej można kupić w tzw. koszyku za minimalna pensje, ale to sprawia też że producent ma głodowe marż i eksport nie przynosi zysków. Jak i można sobie w imię opłacalności pozwalać na marnotrawstwo. bo utylizacja jest tańsza niż przetwarzanie lub transport.

Odpowiedz
Udostępnij