W wielki piątek, na izbę przyjęć, gdzie dyżur miała moja mama, trafił mocno pobity, półprzytomny chłopak. Okazało się, że na dyskotece, ni stąd ni zowąd, przyczepiło się do niego trzech chłopów. Każdy wielki, napakowany, co chwilę podchodzili do stolika chłopaka i mówili "Jesteś dziś nasz"itd. Chłopak nie wiedział o co chodzi, jego dziewczyna zaczęła sie denerwować i prosiła żeby już wyszli. Chłopak uznał to za jakiś absurd i tym razem on podszedł do tych chłopaków, by spytać o co im chodzi, przecież ich nie zna. Gdy od nich odchodził, któryś mu rzucił butelką w plecy. Przewrócił się, a ochroniarz, który do tej pory kręcił się w pobliżu, szybko się oddalił i udał, że tego nie widział. Dziewczyna głównego bohatera zaczęła wrzeszczec i dogoniła tego ochroniarza, żeby cos zrobił. On oczywiście ją odepchnął i zagroził, że ją wyrzuci z lokalu. Pobity chłopak z trudem wstał i zaczął szukać napastników. Gdzieś jednak zniknęli. Dołączył do swojej dziewczyny, która kłóciła się ze wspomnianym ochroniarzem i także zaczął nalegac na interwencję. Ochroniarz złapał chłopaka za poły i wyrzucił z dyskoteki twierdząc, że wszczyna rozróby. Dziewczyna próbowała więc szukać pomocy u barmana, który od początku wszystko widział, ale wyzwal ją od oszustek. Zadzwoniła więc na policję, a chłopak w tym czasie poszedł do łazienki mieszczącej się obok dyskoteki, płatnej. Dyżur w łazience sprawowała jakaś baba. Zrobił siku i gdy podciągał spodnie drzwi runęły i, jak sie można domyślić, ci sami napastnicy wyrwali go z kabiny. Tym razem bili go przez kilka minut, najwięcej kopali w brzuch i nogi. Przestali, gdy do łazienki wpadła jego dziewczyna, która go szukała. Zarechotali głupio i wyszli. Zadzwoniła po pogotowie, zaczęła wrzeszczec na babkę pilnującą kible że nie zareagowała tylko patrzyła bez słowa przez ten cały czas. Babka tylko pokazała środkowy palec i wróciła do konsumowania kanapki. Przyjechała wezwana policja, dziewczyna zaciągnęła ich do dyskoteki i pokazała palcem trzech napastników, policjanci jednak ogony pod siebie i w tył zwrot. Powiedzieli, że muszą najpierw przesłuchać pobitego chłopaka. Zaczęła na nich krzyczeć, że barman i ochroniarz wszystko widzieli, jednak ci skłamali że to wariatka. Policjanci wyszli z dyskoteki, podjechała karetka, chłopak pojechał z dziewczyną do szpitala. Na miejscu policjanci go przesłuchiwali i wmawiali, że on zaczął bójkę, że sprowokował, żeby nie kłamał. Skłamali, że przesłuchali pracowników dyskoteki i obciążyli winą pobitego. Koniec końców, policjanci tchórze poszli w ślady barmana i ochroniarza, wyszli z izby uznając sprawę za jasną, a chłopak na święta leży w szpitalu.
dyskoteka i policja
A w takich lokalach to przypadkiem kamer nie ma?
OdpowiedzKtoś komuś opowiedział historię przedstawiając swoją wersję, ten ktoś po swojemu przedstawił ją na piekielni.pl. Ile zostało w niej prawdy? To nie sąd, nie dowiemy się. Ale na plusa wg mnie nie zasłużyła (słabo napisana).
Odpowiedzpopieram w 100%. chociaż, gdy mieszkałam w Opolu, w pewnym klubie takie rzeczy były normą. sami ochroniarze bili jak im się ktoś nie spodobał. jednak sama historia [-]
Odpowiedzdzieją się takie rzeczy, naprawdę. Jest taka duża dyskoteka we wsi koło mojego miasta i tam co i rusz słyszy się o chamstwie ochroniarzy, jedna taka historia skończyła się tak, że pobitego (przez ochroniarzy), zamarzniętego i martwego niestety chłopaka znaleziono na pobliskim polu.
OdpowiedzJa bym tej sprawy nie zostawiła ot tak. W barach powinny być kamery, może sprawę trzeba zgłosić do sądu czy coś... nie znam się, ale ja bym tego nie zostawiła!
OdpowiedzZapewne taśma z kamer by w 'cudowny' sposób zniknęła, sądząc po reakcjach ochroniarzy.
OdpowiedzA czy w W. P. nie powinno się powstrzymywać od udziału w zabawach?
OdpowiedzA czy w PL wszyscy muszą być katolikami i przestrzegać katolickich nakazów i zakazów?
Odpowiedzw tej dysce nie ma kamer, to największa mordownia w mieście. A historia opowiedziana w kolejnosci chlopak i dziewczyna > moja mama > ja. Raczej nie było gdzie przekrecic, zwłaszcza że oni opowiadali wszystko z większymi szczegółami i łatwo zapamiętała :)
OdpowiedzSkoro to mordownia, to ja bym tam nie szedł z dziewczyną :p
OdpowiedzNie twierdzimy, że zostało przekręcone, tylko że chłopak się wyidealizował - "Oni się do mnie przyczepili bez powodu!" Zaakceptowałeś bezkrytycznie to, czego nie zaakceptował ochroniarz i barman.
OdpowiedzStandart - sam niedawno wyszedłem z klubu z dwoma podbitymi okami i mógłbym napisać osobną historię, nieco podobną ale dla mnie szczęśliwą (na szczęście). Jak się idzie do niezaznajomionego klubu to się zbiera ekipę. A jak się idzie samemu albo w dwójkę to nigdy się nie pije, i trzeba liczyć się z tym, że trzeba będzie komuś przywalić.
OdpowiedzPrzywal lepiej w słownik ortograficzny
OdpowiedzJa nie wiem, tyle opowieści jak to policjanci nie reagują, strażacy uciekają, pogotowie się odwraca... A u mnie w rodzinie i ratownicy medyczny i chemiczni i strażacy i policjant... I nigdy nie spotkałam się z tym, żeby któryś z nich uchylił się od obowiązków. Lub jakiś z jego kolegów, a znam większość.
OdpowiedzKtoś komuś dał w łape żeby olewał zgłoszenia albo napastnicy mają "mocne plecy"...
OdpowiedzAlbo "ofiara" zapomniała relacjonując całą historię dodać, że wcześniej np. zwyzywała tych kolesi albo w inny sposób ich sprowokowała. Nie twierdzę, że na pewno tak było, ale aż nazbyt często widzę jak osoby w jakiś sposób pokrzywdzone "zapominają" o swoich działaniach które do danej sytuacji doprowadziły. Zresztą większość osób opowiadając tego typu historie stara się - świadomie lub nie - wybielić przed rozmówcą. Dlatego nie wierzę, że było tak jak to jest opisane w historii.
OdpowiedzZgadzam się z TomX, często jest tak, że na siłę zwady szukają obydwie strony. Ja miałem tak, że koleś szukał zaczepki i ja zareagowałem agresją słowną, będąc pijanym, zamiast dać spokój (achh te ego :P)i za to zarobiłem dwa sierpowe, przed którymi się nie broniłem bo po pierwsze byłem pijany :) po drugie nie chciałem się bić, po trzecie i tak nic nie czułem. Nie raz zdarzyło mi się widzieć jak jeden zaczyna agresję słowną wobec drugiego, żaden nie chciał ustąpić (no bo na ciotę wyjść nie można przed koleżankami i kumplami) i dochodziło do różnych bijatyk. Ale zdarzało się, że byli tacy co nie szukali zwady a mimo wszystko byli ofiarami frajerów, którzy chcieli się sprawdzić, bo tylko na to ich stać.
OdpowiedzPolicje po sobie znam -.- idzie nas 10-25 to 4 gliniarzy nawet nie podejdzie, obojętne czy byśmy kogoś bili, kradli, gwałcili. Policja to tchórze, którzy boją się o własną dupę. Dziś nawet gliniarze (chyba) chcieli mnie i kumpla zgarnąć, ale poznał mnie jeden, że byłem w większej ekipie to szybko zawrócili i pojechali.
OdpowiedzTa historia to parodia... moze mafia jakas?
OdpowiedzSkarga do komendy głównej policji i wszelkich możliwych instytucji, poza tym papier z obdukcji i działajcie. Nie wolno gnojom popuścić.
OdpowiedzI myślisz, że to cokolwiek da? Jak ustalą winnego, który im pasuje to będą się tego trzymać do końca. Parę lat temu mój tata wracał nad ranem do domu na wsi. Brakło mu paliwa dosłownie trzy kilometry od domu i stwierdził, że dojdzie sobie, nie będzie nikogo budził. Szedł bokiem drogi, bo nie było żadnych chodników. Potrącił go samochód wyprzedzający "na trzeciego". Pomijając już niesamowicie sprawne przybycie pogotowia i policji okazało się, że wg raportu mój tata był pijany, szedł nie tą stroną drogi, którą powinien (bo to leżał nie po tej stronie drogi) a kierowca, który go potrącił był niewinny. Dopiero długo później dowiedzieliśmy się oczywiście nieoficjalnie, że temu kierowcy odebrano wcześniej prawo jazdy i dogadał się z policją, żeby nie robić sobie większych problemów.
Odpowiedzstrasznie nieprawdopodobna ta historia, no chyba że pruszkowscy wrócili do gry.
Odpowiedz