Mieszkam w Anglii i aby było taniej mieszkałam wynajmując pokój w domu, gdzie w każdym taki pokój był jak małe mieszkanko. Tam gdzie mieszkam takie domy nierzadko są spotykane i mieszkałam w kilku takich mając za sąsiadów różne narodowości. Często mówi się, że Polacy za granicą są jeszcze gorsi niż w Polsce i mamy naprawdę dużo stereotypów na temat Rumunów. Mieszkałam z jednymi i z drugimi, a największymi brudasami byli... Anglicy.
Może i po naszych było w koszu na śmieci najwięcej puszek po piwie, ale ani Słowacy, ani Rumuni, ani Polacy nie zostawiali petów byle gdzie. Przy Anglikach petunie rosły na trawniku, na podjazdach, na parkingu, wszędzie... Wyrzucanie patyczków po lodach w krzaki, albo na pobliską ulicę. Hitem było położenie worka ze śmieciami obok śmietnika zamiast do środka, po czym koty/ptaki wybebeszyły śmieci i dopiero prośba właściciela domu sprawiła, że się ruszyli i posprzątali swoje śmieci. Może akurat trafiłam na takich ludzi, ale naprawdę nie rozumiem jak można tak śmiecić...
zagranica
Co jest nie tak z wyrzuceniem patyczka po lodach w krzaki? Przecież to jest w pełni biodegradowalne drewno. Niczym się nie różni od uschniętego patyka, który odpadł od drzewa czy krzaka.
Odpowiedz@Grav bo po to są śmietniki, żeby to tam wrzucać. Odpady biodegradowalne też będziesz rzucać na ziemię? Obierki po ziemniakach, marchwi, stare jedzenie? Bo tak, bo przecież się rozłoży? Przez takich dzbanów jak ty, mamy dziki w miastach i syf ogółem.
Odpowiedz@Honkastonka: Przy wielu domach są kompostowniki, i tak, wyrzuca się tam obierki po ziemniakach i inne bio. Nie mówię o rzucaniu śmieci na ulicę, ale już zostawienie kawałka drewna pod krzaczkiem w parku w niczym nie zmienia poziomu zaśmiecenia okolicy.
Odpowiedz@Grav: Ty rzucisz, ja rzucę, parę osób rzuci i momentalnie w ciepły dzień w parku koło Żabki jest syf, że żal patrzeć.
Odpowiedz@Grav przecież sam sobie zaprzeczasz w tej jednej wypowiedzi. Ten kawałek drewna to również jest śmieć.
Odpowiedz@Grav: Nie, one są impregnowane, po drugie od tego sa kosze
Odpowiedz@maat_: patyczki od lodów nie są niczym impregnowane, dlatego tak pięknie się rozmiękają jak się je w paszczy pociumka chwilę. :) Deski do krojenia czy drewniane łopatki kuchenne też nie są. To surowe drewno. Jedynie miski i talerzyki potrafią być lakierowane.
Odpowiedz@Puszczyk: Są, są, w transporcie zagazowuje się je odgrzybiaczem
Odpowiedz@maat_: patyczki do lodów? Nie zostałyby dopuszczone do kontaktu z żywnością.
OdpowiedzMoże nie trzeba było wynajmować pokoju u patusów, tylko u ludzi z nieco wyższej półki? Sam wynajmowałem przez jakiś czas pokoje w UK i pamiętam, że największy bajzel robiły patusy, niezależnie od narodowości.
OdpowiedzNiestety autor ma racje. Najgorsza nacja jeśli chodzi o śmiecenie. Raz zostałam pouczona że oni dają prace! śmiecąc!
Odpowiedz@kudlata111 Mieszkam w UK od 10 lat. Codziennie widzę ludzi wyprowadzających psy na spacer. Jakoś nigdy nie widziałem Anglika zostawiającego nieposprzątane psie gó..o na chodniku czy trawniku. Natomiast za każdym razem, kiedy odwiedzam krewnych w Polsce, widzę trawniki i chodniki usłane psim gó...em, do tego puste małpki walające się na przystankach i trawnikach. Także ten...
Odpowiedz@cn77: Mówimy o psim gównie? czy o celowym śmieceniu? Wychodzi dwóch łebków ze sklepu jeden rozpakowuje ciastka a drugi słuchawki. Obaj bez skrępowania podarte opakowania i plastki wywalają pod nogo i idą dalej. Zero jakiejkolwiek refleksji, nic absolutnie nic co by im przez myśl przeszło że kilka kroków dalej jest kosz na śmiecie. I proszę, nie sugeruj że mieszkam w jakiejś kiepskiej dzielnicy czy okolicy. Najwięcej "bydła" widuję w Londynie. Tak, wiem. Tam też są kiepskie dzielnice.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 lipca 2021 o 15:32
Wiesz....petunie i patyczki to naprawdę pikuś. Zapraszam na spacer po nieużytkach warszawskich. Znajdziemy tam wszystko: ubrania, zużyte pieluchy i środki do damskiej higieny, wózki sklepowe, meble, stare materace, elektrośmieci, odpady po remontach mieszkań i te zwykłe - komunalne. W zasadzie wszystko, co ci przyjdzie do głowy. Różnica jest taka, że Anglicy potrafią po sobie posprzątać. U nas tradycyjnie puszcza się śmieci z dymem. https://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/7,34939,24599932,prawie-dwie-tony-smieci-z-uk-w-regionie-wrocily-tam-skad-je.html
Odpowiedz@Puszczyk: Już nie mówiąc, że wolę na chodniku pety i patyczki od psiej kupy. W nosie mam, że biodegradowalna.
Odpowiedz@fursik: Przez niemal 20ścia lat wzdłuż głównej drogi przejazdowej przez osiedle nie specjalnie chciała się utrzymać roślinność. Drzewa schły, krzaki też, a nawet trawa. Czasem nie przyjmowało się nic z nasadzeń, a czasem padło po 2-3 sezonach i rosły tylko niektóre chwasty. Spółdzielnia się zdenerwowała, bo ileż można się z tym bawić i wynajęła specjalistów od rekultywacji zieleni. Ci przyjechali, coś tam przekopali w paru miejscach, pobrali próbki do badań i wrócili z wynikami i kosztorysem: wierzchnie pół metra trzeba ściągnąć, bo tam cała tablica Mendelejewa, a niżej jest wylany beton (zlewki z gruch betoniarek), folia, gruz i wszelkiej maści odpady z okresu jak budowali osiedle. Na każde 100 metrów 3 kontenery wszelkich śmieci. Kupa to przy tym pikuś.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 lipca 2021 o 12:08
Potwierdzam, również mieszkałam z różnymi narodowościami na początku mojej przygody z Anglią. I jak sugeruje jeden komentujący, często również z lokatorami "z wyższej półki". Mimo braku śmiecenia jako tako, sterta zalegających, brudnych i śmierdzących garów, w których gniły resztki jedzenia... tygodniami...to była normalność ze strony Anglików. Do tego walające się brudne skarpetki w salonie czy notoryczne wymigiwanie się od sprzątania gdy była ich kolej (lub robienie tego na odpiernicz).
OdpowiedzPolacy nie rzucają petów byle gdzie? XD To w takim razie za granicą się tego uczą, bo w Polsce to jest NORMA. Pety są ku8wa wszędzie i przy mnie na moich oczach, ludzie ze mną rozmawiający rzucają pety pod nogi i wielkie oczy, gdy pytam, co oni robią.
OdpowiedzAngole - syfiarze. Automatyczne skojarzenie.
Odpowiedz