Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jeśli ktoś czytał moje poprzednie historie to wie, że jestem antytalentem jeśli…

Jeśli ktoś czytał moje poprzednie historie to wie, że jestem antytalentem jeśli chodzi o prowadzenie jakichkolwiek pojazdów zmotoryzowanych. Zamiast tego korzystam z innych form transportu w tym z uprzejmości członków rodziny, którzy posiadają prawo jazdy.

Nie oznacza to jednak, że nie znam zasad ruchu drogowego. Przyswoiłem je podczas moich nieudanych prób zdobycia prawka i dodatkowo staram się być na bieżąco, gdyż często jeżdżę rowerem i nie mam zamiaru być uważany za pedalarza. Dlatego zastanawiają mnie dwa zachowania kierowców, które udało mi się zaobserwować kilkukrotnie będąc pasażerem i wydają mi się one idiotyczne.

Zachowanie pierwsze: blokowanie

Jadę z kuzynem drogą dwupasmową z pierwszeństwem przejazdu na prawym pasie a z podporządkowanej wyjeżdża nagle jakiś koleś. Kuzyn wyhamował, zatrąbił i puścił faceta. Ten wyjechał z podporządkowanej i zwolnił. Kuzyn próbował go wyprzedzić lewym pasem, ale ten nas zablokował. I tak się bawiliśmy jadąc 30 km/h przez jakiś kilometr aż kuzyn wkurzył się i zjechał w boczną uliczkę. Nagranie poszło na policję i czekamy na wynik.

Druga sytuacja. Jadę z ciocią autostradą prawym pasem z prędkością około 110 km/h. W pewnym momencie lewym pasem wymija nas jakieś auto, zjeżdża na prawy pas i powoli zwalnia do około 70 km/h. I zaczyna się to samo co w poprzednim przykładzie. Gdzie w poprzednim przypadku facet mógł się w jakiś sposób poczuć urażony tym, że ktoś uświadomił mu jego nieumiejętność jazdy poprzez użycie klaksonu, tak w tym przypadku nie mam pojęcia o co chodziło. Ciocia niestety kamerki nie posiada.

Zachowanie drugie: wychodzenie z auta, żeby sobie krzyknąć

Tutaj mam tylko jeden przykład z życia, ale widziałem na różnych filmach na YT, że to się zdarza dość często. Wjeżdżamy z ojcem na rondo z zamiarem zjechania na trzecim zjeździe. Nie dane było nam jednak dojechać tak daleko, gdyż z drugiego zjazdu wyjechał nam jakiś debil. Ojciec dał radę wyhamować i stanęliśmy sobie prawie prostopadle tak, że zablokowaliśmy całe rondo. Co robi facet, który nam wyjechał? Wychodzi z samochodu, podchodzi do nas, puka dwa razy w szybę, krzyczy "I jak jeździsz zjebie?", wraca do swojego samochodu i jedzie dalej. Tutaj niestety znowu nie mieliśmy kamerki.

Ktoś mi może wytłumaczyć skąd się bierze takie zachowanie?

by Satsu
Dodaj nowy komentarz
avatar Grav
-4 12

@cn77: Wyminąć, to można pojazd stojący. Jadąc z naprzeciwka się mija.

Odpowiedz
avatar Error505
6 8

@Grav: Dla ścisłości stojący pojazd to się omija. :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@Grav Pojazd stojący się OMIJA. Wymijasz pojazd jadący z naprzeciwka. Poczytaj sobie PoRD.

Odpowiedz
avatar Satsu
-1 13

@louie: Na rondzie pierwszeństwo ma osoba znajdująca się już na rondzie, czyli w tym przypadku mój tata.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
17 17

@Satsu: tylko jeśli przed wjazdem na rondo stoi znak o ustąpieniu pierwszeństwa. Jeśli znaku brak, to wjeżdżający ma pierwszeństwo. A nie na każdym rondzie są znaki o ruchu okrężnym i ustąpieniu pierwszeństwa i o tym trzeba pamiętać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 czerwca 2021 o 9:05

avatar Error505
7 9

@Puszczyk: Masz rację. Chociaż chyba nie znam ronda przed którym nie stoi znak ustąp pierwszeństwa.

Odpowiedz
avatar Satsu
3 5

@Error505: Właśnie dlatego pominąłem ten szczegół. Również nie kojarzę ronda przed którym nie byłby tego znaku.

Odpowiedz
avatar Error505
2 2

@reer: Nie twierdziłem, że nie ma tylko, ze nie znam. Swoją drogą to masz jakieś dane jak często dochodzi tam do stłuczek? Bo wydaje mi się, że wielu kierowców nie pamięta przepisu. Właśnie z uwagi na to, że najczęściej są znaki ustąp pierwszeństwa.

Odpowiedz
avatar reer
2 2

@Error505: Nie znam takich danych. Sam po tym rondzie jeździłem może ze 2-3 razy jak jeszcze mieszkałem w Krakowie.

Odpowiedz
avatar zartie
0 0

@reer: Na nowszych zdjęciach tego rondka znak "ustąp pierwszeństwa" już jest. BTW: czy to w ogóle jest droga publiczna?

Odpowiedz
avatar Jorn
0 0

@Error505: Jest jedno na wyspie Kos.

Odpowiedz
avatar justjoan
0 0

@reer: Już od chyba dwóch lat jest oznakowane ze znakiem ustąpienia pierwszeństwa. Za dużo kolizji tam się działo...

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-5 7

Opisane przez ciebie zachowania pasywno-agresywne (zajeżdżanie drogi i zwalnianie) oraz agresywne (wychodzenie z pojazdu i wyzwiska czy nawet rękoczyny) mają swoje fachowe określenie "road rage". Nie wiem czy istnieje polskojęzyczne określenie, bo w naszym internecie się na nic podobnego nie natknąłem, ale problem w krajach rozwiniętych jest bardzo powszechny. Jeśli choć trochę ogarniasz angielski lub użyjesz wbudowanego w chroma translatora, to polecam ci ten artykuł o tym zjawisku. Najczęściej takie zachowania nie są winą kierowcy. To ruch uliczny sam w sobie jest prowokatorem i wyzwalaczem takich zachowań. Coś na zasadzie słynnego eksperymentu więziennego, tyle, że w drogowej praktyce. https://www.geico.com/living/driving/auto/car-safety-insurance/7-ways-to-avoid-road-rage/

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
1 3

@Puszczyk: Ja się spotkałem z wyrażeniami "szeryf drogowy" / "szeryf na drodze" / "szeryfowanie".

Odpowiedz
avatar Grav
6 6

@kartezjusz2009: Szeryfowanie to bardziej jazda dwoma pasami, żeby je zablokować i uniemożliwić innym kierowcom skorzystanie z pustego pasa i "wepchnięcie się" do kolejki na zwężeniu na końcu drogi.

Odpowiedz
avatar Schattenspiel
6 8

@Puszczyk: Po to egzamin na prawko zdają dorośli ludzie, żeby umieli nad sobą panować. Jak kogoś ruch uliczny tak drażni, że wyżywa się na przypadkowych ludziach, powinien puknąć się mocno w głowę. Jeżdżę od lat, obecnie duuużym autem, i nie wyobrażam sobie, żeby mścić się na innych za to, że stoję w korku.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
1 1

@Grav: Sądzę, że definicja "Szeryfa drogowego" jest dość płynna w Internecie. Ja spotkałem się z określeniem "szeryfem" każdego kto: 1. Blokuje dwa pasy, bo jest korek i nie puści nikogo lewą stroną, 2. Wyprzedza i zwalnia do minimalnej prędkości, tak, żeby przyblokować właśnie wyprzedzonego, 3. Kogoś, kto zatrzymuje ruch, żeby wyjść z samochodu i cokolwiek powiedzieć do innego uczestnika ruchu (ale nie w złości, bo wtedy to "sebix" albo "karczek" ;) ) Ale to tylko to, z czym się akurat spotkałem w sieci. Każdy może mieć inne doświadczenia :).

Odpowiedz
avatar Puszczyk
1 3

@Schattenspiel: psychologia ma inne zdanie na ten temat. Chyba tylko u nas jest takie podejście "jesteś dorosły, powinieneś panować na emocjami". Emocja to nie jest coś, nad czym można panować. Ta idea jest absurdalnym konstruktem ponieważ emocja jest reakcją. Powstaje jako niezależny od woli impuls hormonalny na zadaną sytuację, w jakiej się znaleźliśmy. Jesteś w stanie kontrolować to, co ci się podoba? Co cię podnieca? Co wzbudza w tobie strach, albo niepokój? Nie. Bo nie kontrolujemy tego. A na domiar złego, w społeczeństwach tak ksenofobicznych jak nasze, to nawet niewielu ludzi potrafi przeżywać te uczucia odpowiednio do ich ładunku. Dlatego jesteśmy wiecznie skłóceni z powodu błahostek. I dlatego tak wiele tematów jest u nas tabu.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
1 1

@Puszczyk: Chyba źle rozumiesz "żeby umieli nad sobą panować". Jest spora różnica między "nie odczuwać emocji" a "nie okazywać emocji". W pracy zawodowej wymagającej profesjonalizmu przed klientem możesz wewnętrznie się gotować i chcieć mu wykrzyczeć w twarz, że jest głupi (eufemizm), ale tego nie robisz. To nazywa się potocznie "panowaniem nad emocjami". W cywilizacji białego człowieka podejście skrajne przejawiali stoicy i nurt ten pozostał częścią naszej kultury. I jest tak bardzo zakorzeniony, że nawet w dziełach fikcyjnych (przykład: Wolkanie ze Star Treka) często jest przykładem wyższego ucywilizowania się. Nie panowanie nad odruchami jest często uznawane za uzwierzęcenie się, zachowanie destrukcyjne i barbarzyńskie. A osoby nie panujące (publicznie) nad nimi często uznawane są za niegodne przynależności do społeczeństwa.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
-2 2

@kartezjusz2009: ale wiesz, że przykład z obsługą i klientem jest mocno nietrafiony? Taki właśnie sprzedawca (czy ktokolwiek) odreagowuje m.in na drodze. Jak klient jest bubkiem to zwyczajnie możesz odmówić jego obsługi. Wystarczy zachować kulturalną asertywność. Włazidupstwo za wszelką cenę i pozwalanie wejścia sobie na głowę to nie profesjonalizm w obsłudze tylko prosta droga do depresji, nerwicy i niekontrolowanych wybuchów gniewu. Przykład z Wolkanami to już strzał w kolano. Wolkanie są przedstawiani jako wyższa rasa ze względu na to, że są inteligentniejsi, silniejsi, szybsi, bardziej odporni (w sumie na wszystko). Pod kątem ich "nieczucia" są przedstawiani jako więźniowie logiki, przez co nie żyją pełnią życia, a jedynie trwają w nim. Odbija się to momentami kompletnego braku kontroli w czasie pon farr. Stąd też wieczne rozterki Spocka czy skomplikowany emocjonalnie życiorys Tuvoka

Odpowiedz
avatar Shi
1 1

@Puszczyk: emocje, nawet negatywne, można odreagowywac na różne sposoby, niekoniecznie negatywne, agresywne i destrukcyjne. Tylko najbardziej powszechne nie-agresywne odreagowywanie jest potępiane jako bycie niedojrzałym czy histerycznym/mięczakiem. Tak, chodzi mi o płacz, który jest najbardziej naturalnym odreagowywaniem negatywnych emocji i najbardziej instynktowym. Ludzie rodzą się z wiedzą, że negatywne emocje odreagowywuje się płaczem, krzyczeć i przejawiać agresję dopiero się uczymy. Odreagowywanie krzykiem i agresją nie jest ani dobre ani zdrowe i to zarówno dla osoby, która potrzebuje odreagowac jak i otoczenia. W stresyjacych sytuacjach powinniśmy korzystać z relaksacyjnuch technik np. oddechowych, bo to fakt naukowy iż fizycznie nie da się być nabuzowanym i zrelaksowanym równocześnie. Dodatkowo możemy wycwiczyc inną reakcję na bodziec, który denerwowal.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
0 0

@Shi: nie tylko można, ale zwyczajnie trzeba. Właśnie po to, aby nie wybuchać jak granat. Dlatego trzeba umieć być asertywnym i trzeba umieć przeżywać emocje w sposób adekwatny. To całe "panowanie nad emocjami" prowadzi właśnie do niekontrolowanych wybuchów (w różnej formie, bo to nie zawsze agresja).

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
0 2

@Puszczyk "Nie tylko można, ale zwyczajnie trzeba. (...) To całe <<panowanie nad emocjami>> prowadzi właśnie do niekontrolowanych wybuchów (w różnej formie, bo to nie zawsze agresja)." Wciąż będę powtarzał jak mantrę, że źle rozumiesz stwierdzenie "panowanie nad emocjami". To, co wskazujesz to "zarządzanie emocjami" a nie "panowanie" nad nimi. "Zarządzanie emocjami" - zmiana własnych uczuć, "Panowanie nad emocjami" - zmiana reakcji na uczucia.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
0 0

@kartezjusz2009: Pozwól, że zacytuję encyklopedię socjologiczną Ritzera: Zarządzanie emocjami – regulacja, kontrola i praca nad emocjami w celu zmieniania własnych uczuć lub poprawienia relacji międzyludzkich. Panowanie nad emocjami w rozumieniu powszechnym jest natomiast cechą lub umiejętnością niereagowania na pojawiające się emocje i nieprzeżywanie ich. Jest to jeden z czynników IED (zaburzenia eksplozywne przerywane). To taki typowo polski wzorzec: albo grubo, albo wcale. "Faceci nie płaczą" tylko uchlewają się do nieprzytomności.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
0 0

@Puszczyk: Właśnie napisałeś to, co ja powyżej (cytat z encyklopedii). Potwierdziłeś moje słowa. Co do tego drugiego ("Panowanie nad emocjami"): "umiejętnością niereagowania na pojawiające się emocje" - pełna zgoda "i nieprzeżywanie ich." - pełna niezgoda. Nigdy nie słyszałem od nikogo, że mam nie przeżywać emocji. Dużo częściej natomiast słyszałem, że mam ich nie okazywać. Jak również słyszałem, że mam "iść się wybiegać" albo zrobić cokolwiek, co nie wpłynie negatywnie na relacje międzyludzkie przy jednoczesnym ogarnięciu emocji. To o czym piszesz dalej (IED), to zaburzenie, o którym medycyna wie niewiele (nie ma jasnych przyczyn). I nie ma tu nic do rzeczy. Może ukrywanie emocji ma na to wpływ, a może i nie. "To taki typowo polski wzorzec: albo grubo, albo wcale. <<Faceci nie płaczą>> tylko uchlewają się do nieprzytomności." Nie znam takiego wzorca, a mieszkam w Polsce całe życie, w różnych miejscach. I jeśli ktokolwiek wspominał o czymś podobnym (uchlewanie się do nieprzytomności z powodu emocji), to zawsze było to w formie wskazywania patologii społecznej (nadal nie wzorzec! a tym bardziej Polski!). W sumie... pierwszy raz słyszałem o takim wzorcu w książce "Mały Książę", która zdecydowanie nie jest polska ;).

Odpowiedz
avatar logray
0 0

Mnie ostatnio obtrąbiono na skrzyżowaniu. Zielone do jazdy na wprost. Ja w prawo, trąbiący z naprzeciwka w lewo.

Odpowiedz
Udostępnij