Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wybaczcie jeśli wyznanie napisałam chaotycznie, ale skracałam je chyba z 6 razy.…

Wybaczcie jeśli wyznanie napisałam chaotycznie, ale skracałam je chyba z 6 razy.

W obecności mojej mamy nie mogę powiedzieć niczego co mogłoby podchodzić pod narzekanie na macierzyństwo. Wynika to z tego, że mam tylko jedno dziecko. Wystarczy, że wspomnę, że marzy mi się zmywarka, bo non stop mam garnki w zlewie (uwielbiam piec i gotować), to już słyszę teksty: "No to pomyśl jak ja miałam z Wami..." I tak co chwila.

Pilnuję się jak mogę, by omijać takie tematy, ale nie tylko dlatego, że drażni mnie ciągłe komentowanie jak to moje życie to pikuś. Pilnuję się, bo mam ochotę być piekielna i wygarnąć jej co myślę o jej poświęceniu i że sama jest sobie winna. Moja mama wpadła z moim ojcem praktycznie od razu jak się poznali. I tak wpadali rok po roku. W przeciągu 5 lat mama urodziła 4 dzieci. Potem poddała się zabiegowi, bo kolejnego porodu mogłaby nie przeżyć. Ojciec chlał i wywalał kasę w błoto, ona woziła nas po lekarzach, szpitalach, rozwoziła do szkoły. Całe życie żyłam w przekonaniu, że matka poświęca życie, by nas wychować.

Mając z 15 lat, gdy babcia mnie przytuliła, zapytałam ją: "Czemu mama nas nigdy nie przytulała?" Babcia z pełnym przekonaniem odpowiedziała: "Dziecko, bo ona nie miała na to czasu!" I tak jakby mnie olśniło - nie pamiętam by się kiedykolwiek uśmiechała, żartowała, bawiła z nami w jakąkolwiek zabawę. Nigdy nie mówiła, że nas kocha, nigdy nie chwaliła, nie pytała o zdanie. Właśnie dlatego, że nie miała czasu. Nigdy nie jeździliśmy na wycieczki, nie chodziliśmy na lody, nie spędzaliśmy razem czasu, nie rozmawialiśmy o niczym. Była wciąż zajęta karmieniem, sprzątaniem, ogrodem. Ale też paleniem i ukradkowym piciem.

Mimo młodego wieku, jest bardzo schorowana. Teraz rodzice mieszkają sami, jedyną pasją mamy jest telewizja i udawanie, że zajmuje się ogrodem. Zamiast chwastów, zbiera na kupkę puszki po piwie. Z jednej strony mi jej szkoda, z drugiej nie mogę zrozumieć jak można żyć na pokaz przed koleżankami i rodziną, decydować się na kolejne dziecko (lub po prostu na seks bez zabezpieczenia jeszcze w połogu), mając już trójkę dzieci spłodzonych w ten sposób, jednocześnie spłacać podżyrowany przez ojca kredyt mieszkaniowy, chlać po nocach i nie mieć czasu by pocałować dzieci na dobranoc. Mamusie, tatusiowie, z pustego i Salomon nie naleje.

Dbajcie o siebie i pokażcie swoim dzieciom jak być szczęśliwymi ludźmi.

by Surinam
Dodaj nowy komentarz
avatar weron
11 15

miałam podobnie, choć może nie tak ekstremalnie, bo moja mama nie pije. Spłodzili sobie mnie i siostrę mieszkając kątem u dziadków od strony mamy, potem tych od strony ojca. U rodziców mamy, jak to na wsi, kibel na dworze, woda grzana na kuchence na drewno, brak bieżącej wody, jedynie prąd był. Nie raz słuchałam, jak to ona się poświęcała, w jakich warunkach żyła, że nikt jej wody ze studni nie pomagał przynieść. Aż mnie nie raz korciło, po co, mając takie warunki, sprowadziła na świat dwójkę dzieci, a potem jeszcze jedno, ale po narodzinach najmłodszej przeprowadziliśmy się już na swoje. W domu mama niewiele robiła, bo spała zmęczona po pracy, obiady gotował zwykle ojciec, a ja, po urodzeniu swojego dziecka słuchałam jak się chwaliła, że ona na nas wszystkie trzy była łącznie na macierzyńskim pół roku. Może jestem leniem, ale cieszę się, że ja ze swoim dzieckiem spędziłam jednak trochę więcej czasu zamiast wozić go po opiekunkach i żłobkach, bo ja ze swojego dzieciństwa pamiętam jedynie mamę śpiącą na dywanie i proszącą, żeby obudzić ją na Wiadomości.

Odpowiedz
avatar Puszczyk
16 16

@weron: to jak ze stryjkiem mojego ojca - całe życie podkreślał jak miał ciężko. Że sławojka na podwórze, że koniem pole orał, że wodę ze studni musiał brać. Ale jak przyszło co do czego i gmina czy tam powiat wodę i kanalizację podciągała (to jeszcze PRL był głęboki), to kibel w domu to grzech, bo jakże to srać pod jednym dachem w miejscu gdzie się je i śpi, traktora nie chce, bo gdzie on się będzie uczył obsługi, a to paliwa jeszcze trzeba, a jemu koniem lepiej. Martyrologia. Mają źle, bo nie potrafiliby żyć mając dobrze.

Odpowiedz
avatar weron
5 7

@Puszczyk: niestety, taka prawda, są ludzie, którzy bez powodu do narzekania mieliby (wg nich samych) kompletnie bezsensowne i nieudane życie, gdy zaoferuje się pomoc/rozwiązanie problemu, szybko wycofują się z rozmowy albo znajdują pierdyliard powodów, dla których na razie nie mogą nic w swoim życiu zmienić. Zresztą, nawet w pozytywach znaleźliby pretekst do jęczenia albo narzekali na cokolwiek innego. Taka tylko drobna różnica, że w tej historii chodzi bardziej o ludzi, którzy zawsze mają gorzej, choćby porwał Cię huragan w trakcie przyjmowania chemioterapii, to i tak nie masz prawa narzekać, bo ich boli głowa z przepicia i to jest dopiero ból i pech. Autorce radziłabym przestać się przejmować. Ja wszelką krytykę i kłótnie znosiłam bardzo źle, nie odzywałam się do mamy, a ona żądała jeszcze przeprosin. Wiecznie wtrącała się się w wychowanie młodego, zapominając chyba, że w naszym wychowaniu miała niewielki udział, pamiętała o mnie tylko gdy coś nabroiłam. Zupełnie jak moja koleżanka, straszliwa bałaganiara, która raz na pół roku zabierała dzieciakom konsole i tablety i kazała sprzątać, a poza tą sytuacją nie dość, ze sama nie sprzątała, to i im nie zwracała uwagi, żeby robili to regularnie i na bieżąco, więc nic dziwnego, że dzieciaki miały to gdzieś. Teraz albo daję jej się wygadać i robię swoje albo mówię, że nie chce tego słuchać i najwyżej kończy się tym, że parę dni jest obraza majestatu. Najlepiej matce nic nie mówić, zawsze znajdzie się jakaś koleżanka, która również nie ma lekko z dzieckiem i na pewno chętniej wysłucha i coś doradzi w razie czego. A jak matka zacznie narzekać, że prawie z nią nie rozmawiasz, przypomnieć jej, jak wyglądało jej postępowanie w tej kwestii.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 czerwca 2021 o 19:35

avatar Surinam
2 2

@weron dzięki za komentarz. W dużej mierze przetrawiłam już to wszystko. Zgodnie z tym co tu wszyscy doradzają, odcięliśmy się i mieszkamy 300km od rodziców. Mieszkają oni jednak z moją ukochaną babcią i choćby dla niej warto tam kilka razy pojechać. Moja mama nie narzeka na codzień i tym się wręcz szczyci. Ale innym tym bardziej nie wolno narzekać, bo ona to dopiero ma życie. Z tym sprzątaniem jest identycznie. Już w jednym wyznaniu o tym pisałam, w domu ma lśnić, ale z lodówki wali padliną. Jest jeszcze sporo ciekawostek na jej temat, ale tu potrzeba miejsca na wypracowanie :-)

Odpowiedz
avatar weron
4 4

@Surinam: nie jesteś przypadkiem moją siostrą? Moja mama też jest czcicielką porządku, a w lodówce kefir przeterminowany o dwa miesiące i koncentrat pleśniowy. Kiedyś na święta sprzątałam podłogi, moja mama się jarała jak to pięknie wysprzątała i wystarczy tylko przetrzeć, a na schodach i pod było tyle kurzu, że trzeba było go wymeldować w trybie administracyjnym i czekać na eksmisję. Jak jej o tym powiedziałam, to się straszliwie oburzyła i wypominała mi to kilka razy.

Odpowiedz
avatar Surinam
1 1

@weron Kto wie ;-) Będąc z wizytą sprawdź - całą górną półkę lodówki mojej mamy zajmują niezawekowane słoiki z kiełbasą z dzika z wesela mojego brata. Muszę pamiętać by mu złożyć życzenia na pierwszą rocznicę ślubu w sierpniu :-D

Odpowiedz
avatar weron
1 3

@Surinam: nie mam brata ;) więc chyba nie trafiłam. Górną półkę u mojej mamy zajmują kefiry i serki homogenizowane po terminie, czasami śmietana pleśniowa lub ser 'pleśniowy'. Ostatnio moja siostra przyjechała do domu i zastała ucztę w postaci suchej piętki chleba i zielonego sera. Jak ja przyjeżdżałam na urlopy, zawsze robiłam zakupy, bo inaczej w lodówce byłby keczup i światło. A nie, keczup stoi w szafce i strach z niego korzystać, bo może wyskoczyć z butelki :D parę miesięcy temu mama urządziła mi wykład pt. 'teraz wszystko to taka chemia, ze jogurty można spokojnie jeść po terminie'. Cóż, smacznego życzę, ja nie mam czasu na siedzenie w klopie.

Odpowiedz
avatar Italiana666
11 13

Moja mama powiedziala, ze ona przez dzieci nie mogla za mlodu na dyskoteki chodzic i sie z facetami umawiac. Tez mnie korcilo, zeby powiedzic, ze ja na swiat sie nie prosilam.

Odpowiedz
avatar weron
6 6

@Italiana666: wyszłabyś pewnie na niewdzięcznego bachora ;) ja na przykład nie mam prawa podnieść głosu na dziecko, bo wg mojej mamy ja byłam okropnym dzieckiem i jej nie słuchałam. Pytam, czy w takim razie mam mu pozwolić robić, co mu się podoba i to tylko dlatego, że ja byłam niegrzeczna, to wtedy się obraża ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
-4 8

@Italiana666: wystarczylo sie na tychze dyskotekach nie puszczac

Odpowiedz
avatar Italiana666
2 6

@bazienka: problem w tym, ze moja mama miala meza jak ja z bratem przyszlm na swiat. Wiec teoretycznie byla to swiadoma decyzja. Po latsch widze, ze to bylo na zasadzie: wszyscy maja dzieci to i ja musze miec. Co do puszczania sie na dyskotekach to moja mama to nadrobila jak juz z bratem stalismy sie dorosli. Chodzila na dancingi i umawiala sie z kazdym, kto byl nia zainteresowany.

Odpowiedz
avatar Italiana666
3 3

@weron: i tak juz jestem niewdziecznym bachorem:))) Co do twojego dziecka i kazdej twojej decyzji. Dla twojej mamy i tak pewnie zawsze wszystko bedziesz robic zle. Moja mama uwaza, ze ja nie mam zadnego pojecia o zyciu, poniewaz nie przezylam nic strasznego. Czyli nikt mnie nie zgwalcil, nie okradl czy nie pobil. Aby uzyskac madrosc zyciowa trzeba przez takie sytuacje przejsc. Dlatego za najmadrzejsze uwaza ona swoje kolezanki, ktore sa np. alkoholiczkami czy prostytutkami i dodatkowo doswiadzczyly wiele zla w zyciu. Dziwne tylko, ze jak moja mama byla okradana to po pozyczke przychodzila do mnie, a nie do swoich madrych zyciowo kolezanek. Pozyczki nie dostawala.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 czerwca 2021 o 10:35

avatar weron
4 4

@Italiana666: mam o tyle dobrze, że moje dziecko jest naprawdę mądre i rozsądne (poza okresowymi zaćmieniami, zwykle powodowanymi przez teksty babci), a ja wychodzę z założenia, że wielu rzeczy powinien nauczyć się przez doświadczenie i krzywda (większa) mu się nie stanie jak np nie weźmie kurtki i tyłek mu nieco zmarznie. Wg niej powinnam go traktować jako prawie dorosłego, ale jednocześnie przypominać mu, że czajnik jest gorący a lody zimne. Pracuję jako tłumaczo-doradca, czasem muszę młodego ze sobą gdzieś zabrać, moja mama strasznie nad tym ubolewa, bo on jest jeszcze taki malutki (9 lat!), ale chyba nie pamięta, ze my tez nie raz jeździłyśmy z nią do szkoły i wtedy nie byłyśmy zupełnie pokrzywdzone ;) niedawno podjęłam pracę weekendową, mamie nawet o niej nie mówiłam, póki nie było wszystko na 100% przyklepane, przeżywała, że młody parę godzin posiedzi z opiekunką, bo jak on to przeżyje. Heads up: przeżył świetnie, pewnie żałuje, że praca dobiegła końca. Niedługo zaczynam inną i dogadałam się z nim, że jak nie wysadzi chałupy w powietrze to jemu będę płacić zamiast opiekunce, bardzo mu się ten pomysł spodobał :)

Odpowiedz
avatar Italiana666
3 3

@weron: Masz racje. Trzeba uczyc sie na bledach. Tylko tutaj sytuacja wyglada mniejwiecej tak: moja mama poznaje kryminaliste po kilku latach wiezienia za pobicia. Kolezanki (te zgwalcone i pobite) mowia: umow sie z nim, fajnie wyglada.Ja mowie: daj sobie z nim spokoj, narobi klopotow. Moja mama slucha kolezanke, poniewaz one doswiadczyly przemocy co automatycznie czyni je lepszymi ludzmi. Na koniec ten kryminalista bije/okrada moja mame. Kolezanki ja pocieszaja, a nastepnym razem zachecaja do tego samego.

Odpowiedz
avatar weron
3 3

@Italiana666: u mojej mamy z kolei było (w dwóch przypadkach tak) odradzała mi znajomość z koleżanką, mówiła, jaka to jest prymitywna i jej nie lubi itd, a jak z koleżanką przestałam gadać, zaczęła kwękać, że tyle czasu się znałyśmy i może uda się jeszcze pogodzić. podobnie było z sąsiadką, mama widząc ją jeden jedyny raz na kamerce, stwierdziła, że sąsiadka widać że po przejściach i ma coś z głową (i miała rację w tej kwestii, no ale póki nie gania mnie z siekierą, to co mnie obchodzi, jakie tabletki musi brać) i lepiej żebym się z nią nie zadawała. Jak z sąsiadką się pokłóciłam i powiedziałam o tym mamie, to ona... zaczęła brać stronę sąsiadki! I stwierdziła, że nie ma co się z ludźmi kłócić i trzeba dbać o relacje! no kurde, spoko, no ale dbać to można o relacje jak ktoś inny też o nie dba, a sąsiadka bardziej traktowała mnie jak jelenia do odprowadzania do szkoły jej dzieci jak jej się nie chciało. teraz siostra ma z nią przejścia, bo najpierw się mama cieszyła, ze będzie miała w końcu zięcia, a teraz wyszukuje w chłopaku siostry jakieś wady i jej się skarży na niego... Trochę jakby się bała, ze siostra serio weźmie ślub i nie będzie już miała dla niej tyle czasu.

Odpowiedz
avatar Italiana666
3 3

@weron: twoja mama jest jak choragiewka na wietrze. Moja mama tez taka jest i dlatego z nia od lat prawie o niczym nie rozmawiam. Szkoda czasu.

Odpowiedz
avatar Satsu
2 12

Historia piekielna i bardzo bliska tego co przeżywał mój bliski przyjaciel, ale napisana tak tragicznie, że nie da się tego czytać. Jest to niestety obraz życia wielu polskich rodzin. Produkcja (wybaczcie, ale tego się nie da nazwać inaczej) dzieci aż do odcięcia, po refleksji zabieg, a w tle alkohol i patologia. Smutne.

Odpowiedz
avatar bazienka
4 16

*CHaotycznie polecam cwiczenie asertywnosci i mowienie, ze nie zyczysz sobie obwiniania za jej decyzje zyciowe jak nie potrafi uszanowac, to wychodzisz/konczysz polaczenie i tak do skutku

Odpowiedz
avatar Vampi
0 12

@bazienka: popieram!. Nie rozumiem osob ktore nie potrafia sie odciac od toksycznych osob. Co z tego ze to twoja matka czy ojciec, skoro zniszczyli/niszcza ci zycie? Jest ci zle pod ich krytyka to sie odetnij a nie jecz w necie.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
9 15

@Vampi: ciezko sie odwrocic od rodziny. Sa rozne sytuavje. Mimo wszystko ja np bardzo kocham swoja rodzine i nie chcialabym jej opuszczać, chociaz wiem ze wyszloby to nam na zdrowie. Z drugiej strony na tym etapie zycia musze patrzec na fundusze i mozliwosci. Co do jeczenia w necie. Od tego jest ta strona, tak na prawdę. Wg mnie:)

Odpowiedz
avatar Shi
8 8

@AnitaBlake: ja też bardzo kocham swoją rodzinę, ale czasem trzeba się trochę odciąć dla własnego dobra. Mój ojciec jest bardzo toksyczny, ale równocześnie nie mogę powiedzieć, że jest złym człowiekiem (najgorzej, bo najtrudniej się odciąć). Po wieeelu rozmowach o tym, że mam inne plany na życie, inne cele, co innego sprawia mi szczęście po prostu się wyprowadzilam. Żyję w gorszych warunkach i drożej (u rodziców miałam prawie 1/3 domu na własność, prawie 100 m^2, ze schodami równo 100 m^2, do tego rachunki tylko za jedzenie, wodę i internet), ale dla psychiki jest to, o dziwo, lepsze. W domu nieświadomie popadam w toksyczne schematy myślowe, do tego co chwilę wysłuchiwałam, że nie jestem wystarczająco dobra, żem leń, że będą musieli mnie do końca życia utrzymywać (a pracę mieszkając u nich miałam na etacie), itd. Przez to wszystko zwyczajnie nie miałam siły na nic. Teraz utrzymuję kontakt z rodzicami nadal, ale nie rozmawiamy codziennie, do tego jak tato zaczyna schodzić na niewygodne tematy to się wykręcam, że muszę kończyć, bo do toalety muszę/mam powiadomienie że ktoś jeszcze dzwoni/ktoś puka do drzwi/ktoś mnie woła/etc. Można się odciąć od rodziców, z równocześnie jakiś kontakt z nimi utrzymywać. Polecam.

Odpowiedz
avatar Surinam
4 6

@AnitaBlake mam dokładnie tak samo. I zgadzam się, gdyby wszyscy byli asertywni i ucinali od razu toksyczne relacje, to chyba by tej strony nie było.

Odpowiedz
avatar Italiana666
5 7

@Vampi: czasami ludzie nie widza nawet tego, ze rodzina jest toksyczna. Panuje tez mit, ze nie wypada odcinac sie od rodzicow. Jacy oni ta tacy sa, ale trzeba ich szanowac.

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 4

@AnitaBlake: toksyczne relacje sie ucina, nie pielegnuje zachowania rowniez i nie ma znaczenia, czy to rodzina, koezanka czy pani z warzywniaka

Odpowiedz
avatar weron
5 5

@AnitaBlake: @Shi: a ja zawsze powtarzam, ze głównym powodem, dla którego mieszkam w UK jest to, że mojej mamy tu nie ma. Teraz sytuacja jest już w miarę ogarnięta, choć mama czasem ma swoje odpały i wprost uwielbia wracać do sytuacji sprzed x lat, gdzie ktoś powiedział coś niemiłego lub zrobić coś nie tak jak ona chciała albo czegoś nie zrobił, a ona sobie w głowie wyobraziła że ten ktoś to zrobi. Nie raz np przy moim dziecku mówiła o rzeczach naprawdę nie dla jego uszu (np o gejach i wypadaniu odbytu), a potem się wypierała, że ona by nigdy czegoś takiego nie powiedziała, zwłaszcza przy swoim ukochanym Juleczku. Cóż, widocznie ja i moje obie siostry uległyśmy zbiorowej halucynacji. Za to sama jest mistrzem wmawiania komuś, że powiedział coś (czego oczywiście nie powiedział) bądź wyciągania z czyichś słów zupełnie bezsensownej treści, przekręcania, żeby mieć się o co przyczepić/wypomnieć to x lat później.

Odpowiedz
avatar Italiana666
2 2

@Armagedon: ja mam inne doswiadczenia. Ja bardziej widze, ze jesli rodzice sa w porzadku to dorosle dzieci utrzymuja z nimi kontakty. Mam znajomych, ktorzy pomagaja rodzicom finansowo. Mam tez takich, ktorzy pochodza z bogatszych rodzin i rodzice do tej pory ich troche sponsoruja.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@Armagedon: odciac sie nalezy od tych, ktorzy nam szkodza jak ma sie fajna relacje z rodzicami, to po co? usamodzielnic- ok, ale fajne relacje sie pielegnuje :) troche malo tego w dzisiejszych czasch

Odpowiedz
avatar Gelata
10 10

Klasyczny syndrom matki Polki niedocenionej. Trzymaj się, musisz postawić sobie granice. Najlepiej się po prostu odciąć.

Odpowiedz
avatar Surinam
4 4

@Gelata poszłam na studia do innego województwa, a teraz mieszkam 300 km od nich. Idzie mi już całkiem nieźle.

Odpowiedz
Udostępnij