Podejście mojej kobiety do kwestii remontów doprowadza mnie do szału.
Chcieliśmy pomalować salon. W naszym mieszkaniu pokój ten, ze względów technicznych, bez zagłębiania się w niepotrzebne szczegóły, jest nadzwyczaj trudny do pomalowania. Mówię, że najlepiej będzie zamówić ekipę i zrobią nam to w trymiga, bo my będziemy się męczyć tydzień i efekt może być rozczarowująco odmienny od założenia. Ona na to, że po co ekipa, sami damy radę, nawet ona sama da radę, przecież malowanie jest proste.
- Malowałaś kiedyś?
- Nie, ale widziałam jak tata kiedyś malował. To jest proste.
- A ja malowałem kilka razy i mówię ci, że to nie jest takie hop-siup. Zwłaszcza przy takim pokoju. Nawkurzamy się, namęczymy, a efekt będzie daleki od ideału.
- Damy radę, malowanie jest proste.
Tak, malowanie jest proste, jak się je zna tylko z reklam farb i komedii romantycznych, jak chichocząca i szczebiocząca para z czapkami z gazet na głowach i w towarzystwie kudłatego psa beztrosko jeździ wałkami po ścianach, w rytm wesołej muzyczki, wszystko wychodzi idealnie i ściana jest perfekcyjna za jednym pociągnięciem. Rzeczywistość jednak jest inna. W końcu dała się przekonać i wzięliśmy ekipę. Uwinęli się w dwa dni. Obserwowała ich pracę i po wszystkim przyznała mi rację, że sami byśmy nie dali rady.
Druga sprawa. Podejście, że jak już się robi jedną rzecz, to można zrobić coś dodatkowo. Przy zachowaniu rozsądku jest to sensowne podejście, ale...
Chciałbym wymienić kuchenkę. Kobieta mówi, żeby od razu wymienić szafki w kuchni i odmalować kuchnię. No a jak kuchnię, to od razu przedpokój zrobić. Skoro przedpokój, to od razu można zrobić łazienkę, bo jest obok. Tym sposobem z prostej i szybkiej rzeczy jaką jest wymiana kuchenki kosztem około 2000 zł robi się remont 3/4 mieszkania i koszt rośnie do jakichś 20000 zł. Te szafki w kuchni to jeszcze logiczne i zrozumiałe, choć są w dobrym stanie, pasują, spełniają dobrze swoją rolę i nie wymagają wymiany, ale jak tak bardzo chce to można wymienić, ale co ma do tego przedpokój i łazienka?
Nie przetłumaczysz...
remont malowanie
Przedpokoj i lazienka- jak juz raz masz rozwalona czesc domu i balagan i pyl wszedzie, to po prostu idziesz za ciosem i masz spokoj na lata i nie znow za rok przedpokoj i za dwa lazienke. Jesli masz kase i mozliwosci, to chyba lepiej zrobic wszystko za jednym zamachem. Znaczy- nie mowie jak masz robic, tylko chyba rozumiem jej tok myslenia.
Odpowiedz@annabel: Ale jeśli nie ma kasy, to sama wymiana kuchenki ma sens. Nic nie rozwala, nie pyli, i zawsze można ją przemontować do nowych szafek za niewielką opłatą (a jeśli elektryczna to i własnym sumptem).
Odpowiedz@bloodcarver: No nie do konca, bo jak za 2 lata uznaja, ze chca jakas super ekstra wymyslna kuchnie to kuchenka moze nie pasowac. A skoro partnerka tyle wymyslala to raczej nie bylo przeciwskazan finansowych. Zgadzam sie z annabel, ze lepiej to zrobic za jednym zamachem (oczywiscie jesli da sie wyskrobac pieniadze).
Odpowiedz@bloodcarver absolutnie tak, tylko mowilam, ze jesli ma na to kase, to rozumiem tok rozumowania jego zony
Odpowiedz@Ophelie: Jak za dwa lata wymyślą super ekstra wymyślną kuchnię, to i szafki które by zamówili teraz mogą nie pasować, jeszcze drożej by wyszło XD
Odpowiedz@Ophelie: odważne założenie, że jeśli ktoś wymyśla sobie marzenia, to znaczy, że na pewno kasa na nie jest...
Odpowiedz@bloodcarver: mowiac o super wymyslnej kuchni, mialam na mysli szafki na przyklad, ustawienie, blat, wyspe kuchenna, wielki stol itd. Nie wiem, wymyslam, ale tez wolalabym zrobic caly remont przynajmniej kuchni skoro i tak cos robimy i brudzimy. To wszystko zalezy od tego czy sa srodki i kiedy mieli poprzedni remont. W kazdym razie piekielnosci partnerki nie widze @ampH: no skoro autor nie wspomnial o tej piekielnosci, za to woli wezwac ekipe do zwyklego malowania to zakladam, ze pieniadze nie byly problemem. Jesliby byly to zachcianki partnerki nie bylyby piekielne tylko niemozliwe do wykonania
Odpowiedz@annabel: Remontowanie na raty to taki budowlany agile. Kosztuje więcej niż zrobienie wszystkiego od razu, ale łatwiej jest dopasowywać remont to potrzeb i możliwości finansowych.
Odpowiedz@annabel a ja myślę że to domeną kobiet z tą wymiana trochę na siłę trochę bo już by się przydało. Moja żona ma to samo. Jakoś w zeszłym roku po odsunięciu kanapy okazało się że ściana jest podrapana przez suszarkę na pranie która była za kanapa chowana. Ściana ta ma inny kolor niż pozostałe więc odmalowanie jej to dosłownie godzinka roboty. Od ściany się zaczęło a skończyło na odmalowaniu całego mieszkania, wymianie mebli u młodej w pokoju do tego meble w kuchni, przedpokoju, łazience + zmiana prysznica na wannę.
OdpowiedzJakbym czytała o swojej matce :D
OdpowiedzMożesz to zrobić na dwa sposoby: pierwszy to siadasz z kartką i komputerem i dokładnie rozpisujesz, ile będzie kosztował remont wedle jej planów, włącznie z najmniejszym pędzelkiem i paczką gipsu. Potem zderzasz to z Waszymi zarobkami i razem się zastanawiacie, czy warto wchodzić w takie przedsięwzięcie mając na horyzoncie windykację zaległych opłat. Może się uda dotrzeć do żony, ale niekoniecznie. I nie jest powiedziane, że temat nie wróci za jakiś czas. Ale póki co montujesz nową kuchenkę i kategorycznie nie godzisz się na nic innego, dopóki na stole nie pojawi się suma adekwatna do wyliczeń. Sposób drugi ma silne działanie szokowe: godzisz się na wszystko, nie zadajesz żadnych rozsądnych pytań, tylko cała kasa w remont, zamawiasz kafelki, i szafki, i fachowców, a potem bezradnie rozkładasz ręce, gdy przez kolejne pół roku mieszkacie na placu budowy, odcinają Wam telefon za niepłacenie, a tyłek podcieracie ręcznikami wyniesionymi z pracy. Pewnym wyzwaniem będzie jedzenie, ale już jakiś polityk zauważył, że szczaw i mirabelki rosną wszędzie. Zresztą, najecie się jak pojedziecie na wizytę do teściów. Na rosnące lamenty odpowiadaj, że robiłeś dokładnie to, czego chciała Twoja żona. Tylko nie gódź się na żaden kredyt, bo cała nauka pójdzie w las.
Odpowiedz@Chrupki jakie obrzydliwe podejście. Traktowanie partnera jak totalnego debila i dziecka, jak coś gorszego. 'Ale jej dowalę, niech ma, zatruję jej życie'. To jest CZŁOWIEK, nie twoja rozrywka.
Odpowiedz@Chrupki: Tak, z jednej strony to "olaboga, nie ma pieniedzy, telefon nam odetna" a z drugiej "chlip chlip malowanie za trudne, wywale na fachowcow"
OdpowiedzZa Wikipedią: "Satyra – gatunek literacki lub publicystyczny (..), który ośmiesza i piętnuje ukazywane w niej zjawiska, obyczaje, politykę, grupy lub stosunki społeczne. Prezentuje świat poprzez komiczne wyolbrzymienie, ale nie proponuje żadnych rozwiązań pozytywnych. Cechą charakterystyczną satyry jest karykaturalne ukazanie postaci. Istotą satyry jest krytyczna postawa autora wobec rzeczywistości, ukazywanie jej w krzywym zwierciadle." Trochę więcej luzu @Honkastonka;-)
OdpowiedzJa w swoim zyciu malowalam sciany i moze nie wyglada to tak jak z ironia przedstawil autor ale tez to nie czarna magia. Wystarczy sie przemeczyc pare dni, skupic i bedzie spoko za koszt jedynie farby. Jeszcze jak ma sie zaufana ekipe, ktora na pewno zrobi dobrze to rozumiem, ale jak sie trafi na obcych "fachowcow" to za duze pieniadze mozna uzyskac zniewalajacy efekt gorszy od naszego malowania. Nie wiem gdzie ta piekielnosc skoro pieniadze z fachowcow moznaby przeznaczyc na wspomniana kuchenke.
Odpowiedz@Ophelie: Wszystko zależy od tego, w jakim stanie są ściany i czy rzeczywiście wystarczy samo malowanie. Laikowi może się wydawać, że tak jest, ale brak mu wiedzy i doświadczenia, aby ustalić rzeczywisty stan ścian.
Odpowiedz@Ohboy: Byc moze, ale z historii to nie wynika. Wg historii, wezwali ekipe tylko do malowania. Jezeli sciana w moim domu jest ladna, rowna i na moje oko nie trzeba jej szpachlowac ani nic a ja chce tylko zmienic kolor to po co mi ekipa do tego? W najgorszym razie nierowno poloze kolor ale to i tak w moim domu wiec odpowiedzialnosc jest na mnie
Odpowiedz@Ophelie: Jakiś czas temu miałam malowane ściany. Jakbym o tym pisała, to powiedziałabym tylko tyle, chociaż fachowcy robili o wiele więcej. Ale nawet przy samym malowaniu może być problem z farbą, pokryciem ściany, itd. Może Tobie nie przeszkadzałyby smugi na ścianach lub widoczne plamy, ale sporo osób ostatecznie wezwałoby do tego fachowca, bo skoro coś się odnawia, to warto jest zrobić to porządnie. Generalnie ściana po pomalowaniu powinna wyglądać lepiej niż przed :D
Odpowiedz@Ohboy: nie no jasne, że przeszkadzalyby mi plamy. Tam gdzie malowalam, ich nie ma. Ale to nie zmienia faktu, że nie ma piekielnosci w tym, że dziewczyna chciała zaoszczędzić i pomalowac sama.
OdpowiedzJednak dla mnie jest to dziwne tak czy siak. Nierówne? Gotową szpachlę można kupić w wiaderku. Nie trzeba nic rozrabiać. Brudna i nie chłonie farby? Normalna sprawa jak wszystkiego, co się maluje - najpierw trzeba porządnie wyczyścić. To się tyczy tak samo lakieru na paznokciach, jak i samochodu czy właśnie ścian. Jak tynk nie był nigdy gruntowany, to będzie chłonął farbę jak wielbłąd wodę po przejściu przez pustynię. Ale to wtedy kładziesz kolejną warstwę, albo najpierw solidnie gruntujesz. Reszta to tylko demontaż gniazdek i kontaktów oraz wyklejanki taśmą maskującą. Nie jest to fizyka kwantowa, a poradników w internecie jest bardzo dużo.
Odpowiedz@Ohboy: W najgorszym wypadku czegoś się nauczy, a na przyszłość ta wiedza zaowocuje wiedzą jak będzie budować nowy dom lub wynajmować ekipę do malowania.
Odpowiedz@Puszczyk Życie mnie nauczylo, że to jest i nie jest tak proste jak piszesz. Załatanie paru dziur i pomalowanie matową farbą tak, robienie gładzi od zera przy krzywych ścianach i malowanie np. takim półmatem już takie proste nie jest. Inna rzecz, że autor pisze o 2 dniach, a to mniej więcej tyle ile trzeba na zabezpieczenie, zwykłe połatanie i pomalowanie, czyli to raczej ten pierwszy wariant.
OdpowiedzCo jest piekielnego w tej historii? Chyba tylko autor. 1. Partnerka zaproponowała samodzielne malowanie, bo jej się wydawało proste. Wytłumaczyłeś jej, że nie jest, zatrudniliście ekipę, przyznała rację. Nie ma prawa zaproponować własnych rozwiązań? 2. To nie jest podejście pozbawione sensu, wytłumaczono to wyżej. Skoro rozważacie remonty, to ona poszła trochę dalej, bazując na pierwszym przykładzie, jest skłonna do ustępstw. Znowu uważasz, że nie powinna nic proponować, bo Ty masz zawsze rację?
Odpowiedz@santarino: Partnerka nie powinna proponować, żeby autor malował jak autor nie umie. I nie powinna proponować wydawania pieniędzy, których nie ma. Nikt nie ma prawa zmuszać partnera do podejmowania się pracy której nie umie zrobić i wydawania pieniędzy, których nie ma, bądź nie chce tak wydać.
OdpowiedzBloodcarver, my nie wiemy, ile oni mają pieniędzy. Może ich stać, ale autor woli przeznaczyć swoją część na coś innego. Poza tym z historii nie wynika, że ktoś kogoś do czegoś zmusza, a jedynie proponuje.
Odpowiedz@bloodcarver: Z takim podejściem może od razu powiedzieć że w melinie mają gorzej i nie remontują. Życie polega na tym że otoczenie stymuluje do ulepszania swojego otoczenia.
OdpowiedzOpisywanie na stronie piekienlni.pl swojego aktualnego partnera jest hoojowe. Zawsze. Sorry, ale jeśli zamiast przedysktutować to ze swoją kobietą wolisz ją obsamować w interencie to nie zasługujesz na nią. I na żadną inną. Zasługujesz na walenie gruchy w samotności i płacz w poduszkę po.
OdpowiedzJestem niską kobitą przed 50tką. Rok temu sama pomalowałam wysokie mieszkanie. Zaszpachlowałam ubytki, wyszlifowałam, wyrównałam kanty itd Nie było to trudne, wymagało tylko precyzji. Wyszło idealnie. Nie bardzo rozumiem, czemu uznałeś, że we dwójkę nie dacie rady. Rozumiem oczywiście brak chęci, nie każdy lubi brudne prace fizyczne ale nie motywowałabym tego brakiem umiejętności
Odpowiedz@Kaskarzyna: Masz rację, to nie jest trudne. Ale niektórzy ludzie mają dwie lewe ręce, bo tak zostali wychowani i to nawet nie jest ich wina. Kiedy jako siedmiolatka prosiłam ojca, żeby mi wbił jakiegoś gwoździa, to patrzył spode łba i mówił: a co ty, gwoździa sobie nie umiesz wbić? Na 14 lat budowałam ocieplany domek dla kotów, na 20 pomagałam rodzicom przy budowie domu i malowaniu. Za to w akademiku miałam koleżankę, która nie potrafiła przestawić sobie zegarka albo spakować plecaka na wycieczkę. Ogarniała gotowanie i sprzątanie, ale nic ponad to. Miała skoliozę i rodzice do tej pory uważali, że każdą pierdołę muszą za nią robić. Fajna i mądra dziewczyna, ale jak pomyślę, że miałaby się brać za malowanie ścian, to też bym na jej miejscu wolała wziąć ekipę.
OdpowiedzDo szału doprowadza cię, że ktoś coś proponuje, ale daje ci się przekonać i przyznaje rację? Drugiej części nie ocenię, bo nie wiem, w jakim stanie macie mieszkanie ani ile możecie przeznaczyć na remont. Może ta kuchnia wymaga malowania, może nie.
OdpowiedzMnie osobiście fascynuje ten gen destrukcji i ciągłych zmian u kobiet. Zmiana dla zmiany. Wymiana dla wymiany. Remont dla remontu. Rozumiem, coś raz na jakiś czas odświeżyć. Ale czasem to przesada. Mojej matce odwaliło i co roku maluje salon. Nie przykładam do tego ręki i z satysfakcją stwierdzam, że poprzednio było lepiej. I tylko ojca mi szkoda.
Odpowiedz@Zunrin Mnie osobiście fascynują ludzie, którzy myślą, że 4 mld ludzi może dzielić tę samą cechę "zmiana dla zmiany".
OdpowiedzWspółczuje tej kobiecie partnera który na każdym kroku neguje jej pomysły i sam ma dwie lewe ręce. Jakikolwiek by pokój nie był, to po prostu pomalowanie go nie jest skomplikowane, co najwyżej jest pracochłonne. Remont kuchni/przedpokoju łazienki oczywiście że kosztuje, ale jak się zrobi samemu to przynajmniej nie będzie później irytacji że wykonawca miał inne priorytety. A czy wynajmiesz kogoś czy zrobisz sam to i tak będzie taki sam bałagan.
OdpowiedzZ doświadczenia własnego wiem, że malowanie jest proste. Każde kolejne jest prostsze, bo farby są coraz lepsze i ostatnio nie musiałem nawet się przejmować, żeby równo ciągnąć wałkiem, bo i tak nowoczesna farba wszystko równo pokryła (po nałożeniu i wyschnięciu drugiej warstwy oczywiście).
OdpowiedzKobiety nie zmienisz. Możesz zmienić kobietę, ale to niczego nie zmienia.
OdpowiedzCo Cię właściwie doprowadza do szału? To, że zaproponowała pomalowanie salonu własnoręcznie? Czy to, że dała się przekonać, żeby w końcu zrobiła to jakaś ekipa? A może to, że później przyznała Ci rację? Czy jeszcze to, że przy okazji wymiany kuchenki chce wyremontować kuchnię, przedpokój i łazienkę, żeby bałagan był tylko raz, a nie trzy? Czy Tobie nie można nic proponować, bo wszystko doprowadza Cię do szału? Współczuję tej kobiecie, skoro do szału doprowadza Cię propozycja samodzielnego odmalowania salonu, pewnie nie tylko ma z Tobą ciężkie życia, ale też ciągle musi znosić Twoje frustracje i złości. Śmieszą mnie te Twoje tłumaczenia, jakby malowanie ścian było niesamowicie trudne i skomplikowane. Szczególnie dla kogoś, kto już ponoć malował kilka razy. Nie wyobrażam sobie jaki pokój można malować przez tydzień, namęczyć się i jeszcze mieć efekt odbiegający od oczekiwanego. Czytając takie rzeczy jeszcze bardziej doceniam to, że mój facet potrafi zrobić praktycznie wszystko. Dawno nie widziałam głupszego wpisu. Jak w ogóle można opisywać swoją partnerkę w internecie na takim portalu, poniekąd wyśmiewając ją? Naprawdę żałosne.
OdpowiedzNo cóż, w wakacje odnawialiśmy dom teściów. W tym malowanie ścian w różnych pokojach - skosy, nierówne pokoje itp - jak to dom po przeróbkach. Nie wiem co to za filozofia żeby jeden pokój przemalować.
Odpowiedz