Z serii "koszmary panny młodej"
Drogie przyszłe panny młode martwiące się o to, czy kwiaty pasują do serwetek i czy wujek pana młodego się zbytnio nie upije; wspomnijcie moją historię a wszystkie stresy zbledną:
Moja świadkowa założyła białą sukienkę
(ale o co chodzi, bardzo ładna, przecież nie jest całkiem biała zobacz ma niebieską koronkę przy dekolcie)
Zaś nowa szwagierka, siostra pana młodego, założyła na wesele swoja suknię ślubną. Tak, białą.
Komentarz rodziny? "Nie przesadzaj, ona biedaczka ślub za granicą brała nikt tu z rodziny jej w tej sukni nie widział więc niech się nacieszy"
życie
Ale baby maja problemy. Jak faceci idą na ślub w swoich gangolach ślubnych to jakoś nikt z tego afery nie robi
Odpowiedz@Dominik: dokładnie. A minusy dostałeś przez durne przesądy xD
OdpowiedzJeśli nie zapytały Cię wcześniej, to poprosiłabym świadków o wyrzucenie ich - i mówię to jako osoba, która nigdy nie planuje brać ślubu :D Ta szwagierka to w ogóle jakaś chora...
OdpowiedzZ takich milych rzeczy to kojarzę jak na jednym weselu świadkowa swoją przemowę toastową na cześć pary poświęciła na ogłoszenie własnych zaręczyn i wyznawanie miłości swojemu narzeczonemu.
Odpowiedz@digi51: Wiem, że niektórym przemowy świadków i/lub rodziców mogą się podobać (takie to trochę amerykańskie), ale ja czuję przy nich zażenowanie... I trochę dziwne, że świadkowa zrobiła taką akcję, to panna młoda na ślepo ją wybrała? Nie wiedziała z kim ma do czynienia? A może zostało to skonsultowane z panną młodą?
Odpowiedz@Ohboy: jak jest żenująca przemowa czy toast to jest się zażenowanym, jak fajna to się fajnis słucha. Co tam było między paniami to nie wiem, ale gościom chyba trochę dziwnie słuchało się wyznań miłosnych obcej kobiety na weselu przyjaciół.
Odpowiedz@Ohboy: możesz znać kogoś ileś lat i nigdy nie wiesz, jaki numer i kiedy ci wytnie. Rola świadków jest bardzo trudna dla osób, które lubią być w centrum uwagi, bo muszą cały dzień pozostawać w cieniu pary młodej. Jeżeli ktoś ogólnie nie przepada za graniem "drugich skrzypiec", do tego sobie wypije i postanowi "być na świeczniku", to mamy przepis na żenującą sytuację
Odpowiedz@Crannberry: No i właśnie dlatego nie wybiera się do tego osób, które lubią być w centrum uwagi, to oczywiste. A takie coś akurat bardzo łatwo zauważyć, nawet nie trzeba długo kogoś znać.
Odpowiedz@Ohboy: wybierasz osobę, z którą jesteś blisko i liczysz na to, że dorosły człowiek będzie umiał się zachować stosownie do okoliczności. U osoby, która nie lubi być w centrum uwagi, ryzykujesz z kolei, że nie wywiąże się do końca ze swojej roli. Akurat miałąm pecha zaliczyć jedno i drugie na swoim pierwszym ślubie. Na cywilnym w Irlandii moja tamtejsza przyjaciółka ni stąd ni zowąd strzeliła koncertowego focha, bo nikt nie zwracał na nia uwagi i ostentacyjnie wyszła w trakcie obiadu, a na kościelnym w Polsce moją świadkową była przyjaciółka od czasów dzieciństwa, która z kolei okazała się mieć jakieś zahamowania, o których nie wiedziałam, bo zawsze zachowywała się normalnie. Tymczasem w kościele nawet odmówiła zajęcia miejsca dla świadków, bo "ludzie się patrzą, a ona tego nie lubi", przy składaniu życzeń to samo, a w trakcie wesela, kiedy była potrzebna jej pomoc, znikała. Obydwie dorosłe kobiety koło trzydziestki, które wydawało mi się, że dobrze znałam... W tej chwili moją świadkową będzie przyjaciółka z Monachium, którą też znam dobrych kilka lat, jest mi bardzo bliska, bardzo mi pomaga we wszystkich przygotowaniach (angazuje się bardziej niż mój facet), ale gwarancji, że podczas wesela nie wypije za dużo (ma bardzo słabą głowę i upija się jedną lampką prosecco) i nie zrobi/powie czegoś głupiego nie mam żadnej. Mogę tylko liczć na jej rozsądek.
Odpowiedz@Crannberry: Cóż, mi to wciąż pokazuje, że wcale nie znałaś tak dobrze tych osób, albo znałaś je kiedyś i wydawało Ci się, że się nie zmieniły. Jedna ze znajomych wybrała sobie na świadkową osobę, którą lubiła, ale nie była to jej najbliższa przyjaciółka - głównie dlatego, że osoba, którą wybrała, jest świetna w organizowaniu różnych rzeczy, więc można na niej polegać. Jeśli nie możesz zaufać, że ktoś z szacunku dla Ciebie nie odwali jakiejś dzikiej akcji, nie masz tej pewności, to czy ta osoba naprawdę jest przyjacielem? Dwa razy świadkowałam, w życiu nie przyszłoby mi do głowy, aby zrobić którąkolwiek z wymienionych tu rzeczy, a tylko jedna z panien młodych była moją przyjaciółką.
Odpowiedz@Ohboy: Co do tej drugiej, faktycznie masz rację, przez wiele lat znałyśmy się jak łyse konie, kiedy wyjechałam za granicę, kontakt się trochę rozluźnił, bo z racji odległości rzadziej się spotykałyśmy. Nie przypuszczałam, że przez tych 5 lat nabrała jakiejś fobii społecznej. Ale z drugiej strony, jeżeli czujemy, że nie podołamy jakiejś roli, albo nie będziemy się w niej dobrze czuli to przecież można odmówić, a nie jeszcze samemu się pchać i zapewniać, że będziemy najlepszym świadkiem na świecie. A jak już zdecydowaliśmy się tej roli podjąć, to zachowujmy się jak dorośli i przede wszystkim uważajmy z alkoholem (będąc świadkiem na ślubie/weselu jesteś niemalże w pracy). Bo już wielokrotnie widziałam na różnych weselach, jak świadkowie robili jakąś wiochę parze młodej. Z reguły przesadziwszy z alkoholem.
OdpowiedzBrałam ślub w błękitnej, bardzo krótkiej kiecce. Pan fotograf uporczywie latał za moją ciotką przyodzianą w kreację kremową o stosowniejszej długości. Tłumaczył się później, że" zapominał" która z nas jest panną młodą...całe szczęście mi też kilka zdjęć zrobił
OdpowiedzNie odbieram tego jako szczególną piekielność - sama na weselu miałam bladoróżową suknię, a kuzynki męża wystąpiły w sukienkach koloru kości słoniowej, dużo bogatszych i "ślubniejszych" od mojej. Ale dla mnie wesele to nie wystawa, na której wszyscy mają podziwiać pannę młodą, tylko okazja do zabawy w gronie przyjaciół, podziękowanie rodzicom za wychowanie i świętowanie tego, że rozpoczyna się nową, własną rodzinę...
OdpowiedzTy nie odbierasz, ale inna panna młoda może. Nawet jeśli zaproszona uważa, że to nic takiego, to żaden problem spytać pannę młodą, co ona o tym sądzi, albo - jeśli się nie ma z nią kontaktu - założyć na wszelki wypadek coś innego. Nie wierzę, że ktoś mógł nie słyszeć o tym, że biel jest zarezerwowana dla panny młodej, niezależnie od tego, co o tym sądzi.
Odpowiedz@nyktimene: Kierując się logiką "wesele to nie wystawa" to po co w ogóle zakładałaś sukienkę, w jeansach i t-shircie trzeba było iść. Nie trzeba mieć sukienki ala ruska księżniczka, żeby wyglądać ładnie na własnym ślubie, natomiast jeśli ktoś na cudze zakłada kieci kojarzące się z panną młodą to albo jest głupi albo próbuje ją przyćmić.
Odpowiedz@nyktimene: owszem, nie wystawa, ale jakieś normy zachowania, w tym dress code'u, obowiązują. Idąc gdzieś, należy się ubrać stosownie do miejscai okoliczności. A suknię ślubną zakładamy na własny ślub, a nie cudzy, koniec kropka.
Odpowiedz@digi51: Założyłam sukienkę, bo dobrze się w niej czułam. Gdybym była stanowczą przeciwniczką sukienek, wystąpiłabym pewnie w eleganckim spodnium. Kultura amerykańska wpoiła nam obraz przyjęcia weselnego jako wydarzenia w którym ma liczyć się wyłącznie panna młoda, wszystkie oczy mają być na nią zwrócone, druhny odziane w identyczne (lub sharmonizowane) sukienki, a pan młody stanowić jedynie konieczne akcesorium. Twardy podział na suknię ślubną i suknie gości jest tam podyktowany między innymi inną formą przyjęcia weselnego - jest to zwykle popołudniowy bankiet lub przyjęcie obiadowe, podczas którego panie występują w sukienkach koktajlowych, z reguły krótszych i mniej wystawnych niż suknie wieczorowe. Polskie wesela najczęściej są przyjęciami wieczorowymi i wiele kobiet ubiera się na nie bardziej bogato. Faktem jest, że nie wypada z tej okazji ubierać się na biało, gdyż jest to kolor tradycyjnie zarezerwowany dla panny młodej, jednak sama forma wieczorowej sukni może być zbliżona do klasycznej sukni ślubnej. Nikt nie robi przecież zarzutów gościowi płci męskiej noszącemu klasyczny "white tie", że próbuje strojem przyćmić pana młodego w garniturze ;) Jeszcze raz powtórzę: DLA MNIE strój, który nosi gość na moim przyjęciu (o ile czysty i nieodsłaniający części intymnych) nie jest rzeczą istotną. Świadczy o osobie go noszącej, jego priorytetach i gustach, których zmieniać się nie podejmuję, więc jego wpływ na moje samopoczucie jest minimalny. Nie czuję się przyćmiona przez cudze ubranie, nie mam potrzeby, aby w tym dniu wszystkie oczy były na mnie skierowane. Zależy mi natomiast na tym, by goście czuli się miło i swobodnie, by nie naruszali cudzych granic (podpity wujek zaczynający sprzeczki przy stole jest dla mnie problemem).
Odpowiedz@nyktimene: Ty chyba lekko odleciałaś z tym, że strój weselny świadczy o ludzkich priorytetach. Bo wiesz, większość mężatek, które znam poszła do ślubu w klasycznych sukniach ślubnych - różnice w fasonach mogą świadczyć jedynie o różnicach w guście. O jakich priorytetach Ty mówisz? weselnych? No nie wiem, bo te wszystkie wesela się od siebie różniły zarówno formą, jak i przebiegiem i ugoszczeniem zaproszonych osób. A może w ogóle o priorytach życiowych? Albo w ogóle o człowieku? W sensie klasyczna biała sukienka ślubna to tępa lambadziara a skromna w innym kolorze to mądre dziewczę?
Odpowiedz@nyktimene: a od kiedy white tie to klasyczny strój ślubny niby??
Odpowiedz@digi51: Powtórzę jeszcze raz: Strój, który nosi GOŚĆ na moim przyjęciu (weselnym) nie jest dla mnie rzeczą istotną. Świadczy o osobie go noszącej, o jej priorytetach (czy lubi być w centrum uwagi, czy nie) i gustach, nie moich i ma minimalny wpływ na moje samopoczucie. Tym bardziej nie marnowałabym swojego czasu i uwagi na rozważanie, czy dana osoba jest lambadziarą czy skromnym dziewczęciem na podstawie tego co założyła. Zapraszam wyłącznie osoby, które znam nie tylko z tego, jak się ubierają, cenię za szeroki wachlarz cech i uważam ich strój za ich sprawę. Dziewczyna, która na moim weselu wyglądała bardziej jak panna młoda, niż ja, jest wolontariuszką w domu dziecka dla ciężko chorych dzieci, aktywną sportsmenką, mamą dwu świetnie wychowanych młodych ludzi i duszą towarzystwa na imprezach. I bardzo mi pasuje, że przykuwa oczy na imprezach, bo w 100% na to zasługuje.
OdpowiedzMam średnio urodziwą koleżankę, która ma kilku braci, cała rodzina jest dość "nadziana". Wszystkie jej szwagierki-utrzymaknki pojawiły się na jej weselu odstrzelone jakby się wybierały na after-party po Oscarach. Jedna przyszła do kościoła w białej sukience do kolan. Najlepsze jest to, że wszystkie się przebierały w drugie suknie na wesele, więc to nie tak, że innych nie miały. Koleżanka nic nie powiedziała, ale widziałam, że ma świeczki w oczach.
OdpowiedzNie kumam, pomocy.
Odpowiedz@Michail: Jedna z żelaznych zasad dobrego wychowania: Ślub to dzień państwa młodych, więc nie ubieramy się tak, by ich przyćmić. Pań to zwłaszcza dotyczy, bo facet to wiadomo, wbije się w garniak i wygląda dobrze. ZAKAZANE SĄ: czerń jako żałobny kolor i biel jako zarezerwowana dla panny młodej. Oczywiście nie ma żadnego pisanego prawa, które to reguluje, ale przez wiele lat było to równie oczywiste jak to, że na pogrzeb nie przychodzi się w bikini, a panowie nie świecą w kościele gołą klatą.
Odpowiedz@Michail: Biel jest "zarezerwowana" dla panny młodej, pojawienie się na ślubie/weselu w białej sukience to nietakt tego rzędu, co pojawienie się na pogrzebie w kolorowym, jaskrawym stroju. I podobna przykrość dla "zainteresowanych" - panny młodej w dniu ślubu czy rodziny zmarłego w dniu pogrzebu.
Odpowiedz@singri dziekuje
Odpowiedz@singri: co do czarnej to uważam że można spytać młodych. Kuzynka mnie wyśmiała że mam wątpliwości - fakt, wesele za zachodnią granicą. Biała nie ale czarna? Rób co chcesz skoro taki kolor lubisz. A jeszcze "facet wbije się w garniak" też nie do końca, popularne czarne raczej nie są przeznaczone na imprezy typu wesele
Odpowiedz@Allice: no właśnie. Garniak też garniakowi nie równy i nie każdy nadaje się na daną imprezę. Czarny błyszczący na popołudniowym przyjęciu ogrodowym będzie wyglądał tak samo śmiesznie jak lniany jasnobeżowy na wieczornym balu w eleganckim hotelu.
Odpowiedz@Allice: Dobra, z tym garniakiem uprościłam. Czarny jest dobry na pogrzeb, a granatowy nieodmiennie kojarzy mi się z maturą :D
OdpowiedzJa bym te panie kulturalnie poprosiła o zmianę sukni. Nic mnie to nie obchodzi, jeśli nie mają zapasowej - niech popylają w jeansach albo od kogoś pożyczą. A jakby to nie poskutkowało, to bym wyprosiła z imprezy. Opcjonalnie można niby przypadkiem wylać im czerwone wino na kieckę, ale to już skrajność i bałabym się, że mi się tym samym odwdzięczą. No i ciężko jest, jeśli rodzina cię w tym nie wspiera - ale to twój dzień i masz prawo stawiać żądania. No chyba że jesteś młodą siksą na garnuszku rodziców i to oni płacą za wesele, ale to już sama jesteś sobie winna.
Odpowiedz@clockworkbeast: nawet jeśli jesteś młodą siksą, której rodzice postanowią zafundować wesele (bo tak chcą i im na tym zależy), to gości nadal obowiązują zasady dobrego wychowania :)
Odpowiedz@Crannberry: ja też myślę, że gości obowiązują te zasady, a rodzice powinni wspierać nowożeńców. Ale czasem z jakichś powodów rodzice mają nastawienie "no weź nie rób siary przed rodziną", zamiast stać murem za młodymi. W tej sytuacji dużo zależy od tego, czy płacisz sama, czy ktoś ci to wesele funduje. Jak płacisz sama, to rodzicom odpada argument "my fundujemy, więc tańcz, jak zagramy".
Odpowiedz@clockworkbeast: nie wiem, kto Cię minusuje, bo mądrze gadasz. Z jednym tylko się nie do końca zgodzę. "tańcz jak my zagramy, bardziej niż od tego, kto płaci, zależy od charakteru rodziców. Bo są tacy, którzy uznają, że robią dzieciom prezent w postaci pokrycia kosztów wesela, ale samą imprezę organizują młodzi, rodzice tylko zapraszają jakiś kontyngent swoich gości, a są też rodzice na tyle apodyktyczni, że nie dokładając się ani grosza, chcą decydować o wszystkim. Moi niestety należą do tej drugiej grupy i moje przygotowania dom pierwszego ślubu to był niestety rok awantur z moją mamą o każdą pierdołę, kiedy tylko chciałam w jakiejś kwestii postawić na swoim (chociażby fryzury czy makijażu), mimo że wszystko opłacaliśmy sami. To jest jedna z przyczyn, dla których obecny ślub biorę za granicą - nikt się nie wpie*rza w organizację
OdpowiedzSuki. Z fotografem zawsze można się dogadać, żeby "przyciemnił" niepożądane sukienki na zdjęciach, przynajmniej taka kara by była :P Na filmie może też by się dało, nie wiem ile to by było roboty.
Odpowiedz@Koralik: oooo, nie pomyślałam o tym, znakomity pomysł!
OdpowiedzDobrze, że jestem normalna i miałam wywalone na serwetki, byle w ogóle jakieś były. Zaprosiłam też tylko tych, których znam, więc nawet jakby każdy przyszedł w sukni ślubnej to i tak wiadomo by było czyj to ślub/wesele. Córka ciotki (wtedy level 3?) mnie bardzo lubi i od razu jak mnie zobaczyła to się nie chciała odkleić i mieliśmy mieć z mężem zdjęcie jak przechodzimy przez bramę, a wyszło z mężem, mną i właśnie tą dziewczynką. Wesele było kilka lat temu, ale normalnie dalej nie mogę się pozbierać jakież to było podłe z jej strony! :D
Odpowiedz@dayana: Czekaj, Zrównujesz trzylatkę zachwyconą panną młodą z dorosłą kobietą, która popełnia koncertową gafę specjalnie i po złości? Ja rozumiem, że taka osoba jest owszem mentalnie na poziomie trzylatki, no ale mimo wszystko…
Odpowiedz@dayana: Gadanie typu "nie jestem taka jak inne, nienawidzę robić zakupów i uwielbiam oglądać mecze pijąc piwo z kumplami!".
Odpowiedz@dayana: Tak, ty jesteś normalna, bo miałaś wywalone na serwetki, kto tam wie, może papier toaletowy był zamiast serwetek na weselu, no ty, nie wiesz, bo jesteś normalna i takie pierdoły cię nie interesują. za to osoby, które chcą mieć wesele urządzone dokładnie wobec swojej estetytki są jakie? Nienormalne? Skoro wszyscy się znaliście i uważasz, że sukienka ślubna jest po to, aby odróżnić pannę młodą od gości weselnych to chyba mogłaś ubrać jeansy? W końcu i tak byłoby wiadomo, że to ty bierzesz ślub. Fajnie dla ciebie, że jesteś taka wyluzowana, ale może by tak bez sugestii, że to czyni z ciebie kogoś "normalniejszego", a w domyśle "lepszego" od kogoś kto dba o detal i chce się na własnym ślubie czuć i wyglądać wyjątkowo.
Odpowiedz@Koralik tzw. "pick me girls" obrzydliwe jak można poniżać inne kobiety, ja jestem inna czyli lepsza, tak jakby bycie "typową" kobietą było powodem do wstydu
Odpowiedz@LeonKot: przypomniała mi się jakaś historia studniówkowa z tego portalu. Udało mi się ją znaleźć - w komentarzach (tych oznaczonych poniżej poziomu) masz też rasową pick me girl, która za nic nie dała sobie wytłumaczyć, że to ona nie ma racji :) https://piekielni.pl/82460
OdpowiedzNa każdym, ale to na każdym weselu zawsze znajdzie się taka co wyskoczy w Białej długiej sukni. Wiele razy pomyliłam pannę młoda z gościem, bo przechodziła obok chciałam zagadać a to jakaś laska w ślubnej fryzurze i kiecce jak do ślubu. Jest coś takiego jak Dress Code i jest coś takiego jak faux pas. No ludzie. Szanujmy się.
Odpowiedz@KatiCafe: też to zauważyłam
OdpowiedzPieknie. Ja bede we wrześniu świadkową na weselu przyjaciółki. Zapytałam czy moge założyć sukienke ktora górę ma białą a dół brzoskwiniowy bo nie byłam pewna czy wypada...
Odpowiedz@Mufasa: Jeśli masz wątpliwości to zawsze lepiej zapytać pannę młodą. Jedna po obejrzeniu kiecki stwierdzi, że jest "daleko wystarczająco", ale inna może mieć obiekcje - zawsze lepiej wiedzieć wczesniej :)
OdpowiedzChciałbym mieć w życiu problemy takiego kalibru jak ten. Mógłbym nawet zapłacić, by mieć tylko takie.
Odpowiedz@HelikopterAugusto: uogólniając - robisz w tej chwili dokładnie to samo, co kuzynka w historii. Jeśli to zamierzona ironia, żeby potrollować trochę - to chapeau bas.
OdpowiedzBylam gosciem na slubie, na ktorym jedna z kobiet miala sukienke za tylek z ogromnym dekoltem i bardzo wysokie szpilki. Bardziej wygladala jakby sie do klubu nocnego wybierala. Inna byla ubrana w jeansy i dlugi kardigan. Wydaje mi sie,ze z szacunku dla pary mlodej i calej uroczystosci nalezalo by ubrac cos eleganckiego.
Odpowiedzco to za świadkowa, że jakoś ani razu nie zgadałyście się o sukience? Nie mówię o narzucaniu jej wyboru, ale to chyba dość naturalny temat... nie pytałaś jej (nawet ze zwykłej ciekawości?), ona sama nie mówiła... dziwne, chyba że to obca osoba... ale obcych nie bierze się na świadków. co do kolorów sukienek - biel/czerń - to żadne prawo, ale zwyczaj, kwestia kultury, podobnie jak przy pogrzebach - można iść w neonowo różowej kiecce, ale czy wypada? (chyba że pogrzeb kogoś bardzo nieszablonowego) z drugiej strony... na mnie koleżanka kiedyś się obraziła, bo opowiadając mi o ślubie, przygotowaniach itp. zwierzała się z problemów z wyborem zaproszenia, bo kolor przewodni wesela jest taki, a zaproszenie jej się podoba takie, ale ono ma koronkę ecru, a nie kremową... a ja zupełnie w dobrej wierze zapytałam się, czy te zaproszenia trzeba mieć ze sobą, no bo jeśli nie, to jakie znaczenie ma kolor koronki na nich? (to nie było złośliwe, serio, w sumie do dziś nie mogę zrozumieć, jakie to miało znaczenie - ale ona się obraziła...)
Odpowiedz@marcelka: może ja jestem jakaś inna, ale choć moją świadkową była kuzynka, nie dopytywałam jej w jakiej sukience pójdzie.
Odpowiedz@Tajemnica_17: to chyba jesteś inna bo zwykle się zgadują co do sukienek, chyba, że miałas to gdzis i nie przszkadzałoby Ci, że będzie sie świecić jak psu wiadomo co
OdpowiedzMiałam podobną sytuację na swoim weselu. Moja najlepsza koleżanka, która miała być świadkową, wystawiła mnie do wiatru - ogarnęła panieński, ale wyjechała za granicę do pracy i napisała, że no niestety nie da rady przylecieć na ślub, musiałam więc na szybko szukać zastępstwa (padło na inną bliską koleżankę). Wychodząc za mąż byłam gruba i przysadzista, w sukni ślubnej wyglądałam jak kopa siana, świadkowa natomiast wyskoczyła w jasno srebrnej, mega obcisłej sukience do kolan, z wielkim dekoltem. Teraz sobie wyobraź, co czułam, oglądając milion razy film z wesela (trzeba było obskoczyć wszystkie babcie plus rodzice i rodzeństwo) i za każdym razem słuchając ZACHWYTÓW nad świadkową - nie, nie przesadzam, to było OCZAROWANIE nią, w kółko teksty "jaka piękna dziewczyna!", "jaka figura!", "no przepiękną tą świadkową miałaś", "najpiękniejsza dziewczyna na weselu"...
Odpowiedz@Nulini: to sorry ale mimo jej zachowania to jednak też twoja rodzina zbyt miła nie jest. Ja bym dodała, że zaraz po Tobie/ ew po pannie młodej. A oni widać z kulturą to są na bakier
Odpowiedz@Nulini: Akurat to jest trochę inny teraz, bo jak widać tu komplementy w stronę świadkowej nie wynikały RACZEJ ze stroju ala panna młoda, tylko po prostu urody i dobrej prezencji. Jakby ubrała inną sukienkę to by Ciebie nagle nie odchudziło, z drugiej strony oczekiwałaś, żeby ubrała się jak szczota, żebyś Ty przy niej wyglądała lepiej? To mogłaś wziąć jakąś mniej urodziwą na świadkową ;) A za krytykę zasługuje zachowanie rodziny! Czasem się tak zdarza, że gość weselny wygląda lepiej niż państwo młodzi, ale kulturalna osoba nie będzie tego głośno podkreslać - bo i po co?
Odpowiedzchciałbym mieć takie problemy
Odpowiedz@VAGINEER: czyli chciałbyś byc kobietą? to zmień płeć i po sprawie ;)
Odpowiedz