Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytałam o podobnych historyjkach, ale dziś miałam okazję zobaczyć to na żywo.…

Czytałam o podobnych historyjkach, ale dziś miałam okazję zobaczyć to na żywo.

Sklep z materiałami budowlanymi.

Na parkingu facet w kombinezonie upapranym farbą ładuje do samochodu jakiś worki (nie mam pojęcia co- gips/tynk/klej- mało istotne)

Przechodzi tatuś z synkiem, obaj ładnie ubrani.
Tatuś do synka: "Mówiłem ci, ucz się bo jak nie to będziesz tak worki ładował".

Facet ładujący worki: "Mam 20k na czysto na rękę, przebijesz pan to"?

No comment :)

by kudlata111
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Ata11
16 20

Nic się nie zmieniło - uczy się dzieci braku szacunku dla pracy fizycznej, a nie że każda praca jest ważna, tylko niektóra jest lżejsza. Lata osiemdziesiąte identyczna historia.Na studiach pracowałyśmy, bo z kasę z domu głupio było brać, jak można było dorobić. Były specjalne prace zlecane studentom, przez "studenckie spółdzielnie pracy" czy coś takiego. Na takie zlecenie, razem z najlepszą studentką na roku (średnia 5,0 - bo to była najwyższa ocena) kopiemy trawnik na głównym placu w mieście uczelnianym. I poleciał dokładnie ten sam tekst, dostałyśmy ataku głupawki, ludzie nie wiedzieli dlaczego...

Odpowiedz
avatar Crannberry
9 13

@Ata11: taką sama sytuację miał początkiem lat 90 mój wujek, kiedy budował dom. W któryś weekend rodzina i koledzy pomagali mu coś rozładować, czy wozić taczkami piasek, mniejsza z tym, jakas prosta fizyczna praca, do której nie była potrzebna ekipa murarzy. I poleciał ten sam tekst od przechodzącej panci. A piasek wozili: ekonomista po SGH, pułkownik - wykładowca na WAT, pracownik naukowy w trakcie doktoratu, adwokat i lekarz kardiolog. Bekę mieli z tego pół dnia :)

Odpowiedz
avatar Ata11
10 10

@Crannberry: Przywołałaś wspomnienia :) Też wczesne lata 90. Już nie pamiętam dlaczego (sianokosy i burza, impreza później i "robotę trza pogonić"?) A może nam się nudziło - kierownikowałam w obiekcie obok i "goście mnie najechali". Doimy (dojarkami konwiowymi) we trójkę krowy u rolnika - znaliśmy się z nim "po koniach". Wpada rolnik i komentuje "ja po zawodówce, a magistry i docenty u mnie krowy doją". Spojrzeliśmy po sobie - fakt ;)

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
1 1

@Ata11: Oprócz wszelkiego rodzaju robotników, grupą, która równie często jest w ten sposób mieszana z błotem to kasjerzy. Moi znajomi dorabiający jako kasjerzy sporo piekielności mi naopowiadali jak ich ludzie traktowali. Ale chyba nie zapomnę jak jakaś ą ę pancia przede mną przyczepiła się do mojej koleżanki, która w tym czasie była na zmianie. Nawet nie pamiętam o co jej poszło, chyba źle cenę przeczytała i koleżanka ją wyprowadziła z błędu co się panci oczywiście nie spodobało. Po krótkiej kłótni (napędzanej przez tę babę) rzuciła do niej klasyczne "trzeba było się uczyć to byś tu nie siedziała". Koleżanka jej tylko odpowiedziała, że parę dni wcześniej odbierała swoje świadectwo maturalne a do rozpoczęcia studiów jeszcze czas (okres wakacyjny), więc chyba dość osiągnęła jak na swój wiek. Pancia poszła obrażona. Nie rozumiem ludzi...

Odpowiedz
avatar gmiacik
0 0

@Ata11: a ja miałem trochę inaczej, miałem robotę z ojcem zaplanowaną, jadę do niego już ubrany na roboczo (czyli typowe spodnie robocze, buty, koszulka, wszystko oczywiście mniej lub bardziej już dojechane farbą i innymi copami czego zmyć się nie da już), i akurat wziąłem auto narzeczonej (starsze, warte aktualnie około 3k, widać, że drogi bolid to nigdy nie był, ale samochód niezawodny :)). Po drodze jeszcze byłem po coś w sklepie, koło auta stał dziadek około 50-60 lat z wnukiem. na mój widok mówi do młodego "Ucz się wnusiu bo będziesz jak ten robol wyglądał, brudny, bez wykształcenia, nie będzie Cię stać na dobry samochód" (itd, klasyka :)) ogólnie mam gdzieś innych, ale facetowi tylko powiedziałem, żeby własnego nosa pilnował, wsiadłem, odjechałem, zapomniałem. Minął jakiś miesiąc, a dostaje telefon, tak od tego faceta, chociaż jeszcze nie wiedziałem, ze to on. Ale po kolei.... W wolnym czasie m.in.naprawiam komputery itp. również z dojazdem. Tak, facet miał jakiś problem. Akurat jechałem do niego po pracy, więc ubrany względnie dobrze (lepiej niż wcześniej :D), jeansy, koszula, jak to w biurze. Otwiera mi drzwi żona chyba, prowadzi mnie do kompa, "zaraz mąż przyjdzie". Facet wchodzi do pokoju i zdębiał, myślę, poznał mnie :D Ogólnie cała rozmowa ograniczała się do tego co się dzieje, moich wyjaśnień i byla oschła, bez emocji. Facetowi parę razy musiałem powtarzać o czym mówię bo nie rozumiał, mniejsza co to był za problem. I w końcu pada pytanie ile to będzie, a ja na to z chytrym uśmieszkiem "Jako brudny robol, bez wykształcenia, za taką usługę proszę tyle i tyle bo na auto zbieram". Oj gość buraka spalił, oj spalił (chyba liczył, że go nie poznałem) :D ciul z pieniędzmi, ale satysfakcja była dla mnie najcenniejsza :D

Odpowiedz
avatar Librariana
1 9

Burak spotkał buraka...

Odpowiedz
avatar Crannberry
0 8

@Librariana: o to to... Dodawanie sobie prestiżu chwaląc się, ile się ma na rękę to taka sama wiocha jak te komentarze "jak się nie będziesz uczył". Trafił swój na swego.

Odpowiedz
avatar Italiana666
3 7

@Crannberry: a jak twoim zdaniem mial zareagowac? Przyznac racje tatusiowi?

Odpowiedz
avatar Jorn
-2 4

@Italiana666: Najlepiej zignorować, ewnetualnie uśmiechając się pobłażliwie.

Odpowiedz
avatar Italiana666
4 10

@Jorn: w komunikacji z toksycznymi osobami ignorancja nie przynosi pozadanych rezultatow. Jedna z technik negocjacji z osobami, ktore podaja nieprawdziwe fakty jest zwyczajne przedstawienie im dowodow na to, ze sie myla. Oczywiscie powino to byc zrobione w spokony sposob i z odpowiednoa mowa ciala. Na parkingu ciezko o odpowiednie warunki do dyskusji.

Odpowiedz
avatar Librariana
1 1

@Italiana666: na pewno znasz znaczenie słowa "ignorancja"?

Odpowiedz
avatar Italiana666
2 6

Pozory myla. Ostatnio wracajac z Polski do Niemiec robilam test na covida na lotniku, zeby mnie do samolotu wpuszczono. Do tego nalezalo wypelnic odpowiedni formularz. Podeszla okolo 50-letnia kobieta i zagadala najpierw o formularz, a pozniej czy lece Lufthansa czy Lotem. Moja odpowiedz: Ryanairem. Kobieta nic wiecej nie powiedziala. Podejrzewam, ze fakt, ze mialam na sobie granatowe spodnie chino i elegancki bezowy plaszcz sprawil, ze myslala, ze lece drogimi liniami lotniczymi.

Odpowiedz
avatar niepodam
1 1

@Italiana666: Kolega kiedyś dostał solidny OPR od kierownika, bo gdy wymieniali uprzejmości z klientem po spotkaniu podczas delegacji odpowiedział na pytanie "czym lecicie", że wracają Ryanairem. Bo to przecież wstyd dla firmy.

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 2

@niepodam: Nie uwazam, ze to jest wstyd. Tanie linie lotnicze wcale nie sa takie zle. Jak Etihad(duza arabska linia lotnicza) odwolal moj lot to dopiero po 6 miesiacach odzyskalam pieniadze. Zdarzylo mi sie, ze Turkish Airways przelozylo moj lot powrotny z Istambulu do Frankfurtu o tydzien. Musialam rezerwowac inny lot i zwrotu pieniedzy od Turkish Airways nie dostalam. Ryanair w razie przelozenia lotu umozliwia calkowita rezygnacje z podrozy wraz ze zwrotem kosztow biletow.

Odpowiedz
avatar ooomatko
-1 5

Jasne. Jasne.

Odpowiedz
Udostępnij