Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W nawiązaniu do historii o wypadku z zaparkowanym samochodem i rowerzystką. Tak…

W nawiązaniu do historii o wypadku z zaparkowanym samochodem i rowerzystką.
Tak kierowcy, przynajmniej duża ich część, uważają, że skoro są w dużej blaszanej puszce to są ważniejsi i lepsi od innych. Pisze tak, bo zdenerwował mnie komentarz pod przywołaną historią, że rowerzystka mogła wszystko przewidzieć...W pewnym momencie nie dało się już nic przewidzieć- pasażęr mógł po prostu nie chcieć wyjśc z auta. Trudno żeby rowerzystka stała i czekała aż ktoś się zdecyduje wyjść.
Uważam też, że skala zjawiska "dupo-lenia" kierowców jest za duża.

Pisałam tu kiedyś o nielegalnym parkowaniu pod oknami naszej sypialni. Autka były ustawianie 0.5 metra od ściany bloku. Jak mialiśmy spać np. po powrocie z nocnego dyżuru? Rano autka sobie pyrkały więcej niż przepisowe 5 minut, bo klima, bo radio itd.
Po drugiej stronie ulicy był zawsze pusty parking. Wystarczyło przejsć- zajmowało to 1 minutę- może mniej. To dla kierowców było za dużo.
Skończyło się naszą rodzinną tragedią (straciłam ze stresu ciążę) i wyprowadzką. Sprawa nie jest do udowodnienia w sądzie, bo utrata dziecka mogła miec tez inne powody, poza tym kogo miałabym pozwać- skoro adresy kierowców to dane osobowe prawnie chronione. Nie miałam też na to siły. Chciałam przeżyć swoja żałobe i zostawić to miejsce za sobą.

Kierowcy parkują też u nas na przystanku autobusowym. Służby w Warszawie nic z tym nie robią, mimo że zgłaszałam to kilka razy. A zgłaszałam to bo pewnego razu próbując wyjśc z autobusu musiałam przeciskać się między autobusem i dostawczakiem- było wąsko (ok. 30 cm) i ciemno, nie zauważyłam plamy lodu, pośliznęłam się i wylądowałam pod kołami autobusu. Ludzie zaczęli krzyczeć i kierowca autobusu nie ruszył. Nic poważnego mi sie nie stało, ale się wkurzyłam, bo co ja kurde jestem by jak szmata wycierać karoserię władcy szos i przystanków?

Następna historyjka: nasz parking pod dyskontem przeszedł ostatnio modernizację. Miejsca dla rowerów zostały zrobione bliżej wejścia. Nie dało się z nich jednak korzystać, bo kierowcy parkowali pod stojakami w taki sposób, że dla rowerów nie było miejsca. Po prostu podjeżdżali pod same stojaki. Tu musze przyznać, że sklep stanął na wysokości zadania i po złoszeniu postawiono ograniczające słupki. Kierowcy parkuja oczywiście nadal przed tymi słupkami choć miejsc parkingowych tam nie ma, ale przynajmniej rower można przypiąć i nim obrócić z zakupami na kierownicy. Czy na tym parkingu brakuje miejsc parkingowych? Nie- jest ich nadmiar, po prostu niektórzy nie chcą przejść nawet 10 metrów.

Sama jestem kierowcą, ale daję żyć innym. Zajwisko lenistwa kierowców to po prostu ich egoizm, nic więcej.

by ~saszetka2
Dodaj nowy komentarz
avatar Fahren
10 14

O cię pani... Pierwsza historyjka - Po pierwsze, czy tam jest strefa ruchu? Jeśli tak, to nie ma żadnego "nielegalnego parkowania pod oknami". Prawo o ruchu drogowym na to pozwala, o ile nie utrudni to ruchu innym, prawo budowlane zabrania tworzenia miejsc parkingowych - ale nie parkowania jako takiego. I nie ma "przepisowe 5 minut" - jest tylko minuta, chyba, że ruszenie spowoduje niebezpieczna sytuację (Np stoisz na miejscu parkingowym, przed którym jest korek - możesz stać z odpalonym silnikiem, bo włączasz się do ruchu i ustępujesz pierwszeństwa) Stres wywołany włączonym silnikiem, o cię pani... Nic dziwnego, ze nie do udowodnienia. Nie ma czego udowadniać. Chyba, ze jesteś osobą nierozumną i nie ogarniasz, że to samochód włączył silnik, tylko instynktownie bierzesz to za ostrzeżenie o ataku jakiegoś zwierzęcia. Druga historyjka - Albo wyobraźnia przestrzenna mi szwankuje, albo źle opisałaś. Ja widzę dwie opcje 1) Bus zaparkował na przystanku. Konkretnie we wiacie przystankowej, skoro miałaś mało miejsca, wychodząc z boku autobusu. 2) Bus stał przed/za autobusem i zamiast iść na przejście dla pieszych, próbowałaś hyc hyc zza autobusu w miejscu niedozwolonym Trzecie - po prostu nie wierzę. Albo za mało jeżdżę po wawie (Biorąc pod uwagę info z historyjki nr 2, zakładam, że to nadal wawa). Na niejednym parkingu pies mi koło ojszczał, a zawsze jak było miejsce, to kierowcy parkowali tam, gdzie się należy, zamiast robić zlot przed samym wejściem. Choćby paradoksalnie z wygody.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@Fahren Zdaje się, że kwestia parkowania z rurą wydechową skierowaną w okna budynków mieszkalnych jest gdzieś uregulowana. Musialbym poszukać.

Odpowiedz
avatar ampH
5 7

@cn77: tylko jeśli parkowanie odbywa się częściowo na chodniku, w pełnej zatoce postojowej lub miejscu parkingowym niebędącym chodnikiem hulaj dusza piekła nie ma. Samo parkowanie częściowo na chodniku jest opisane w art. 47 ustawy Prawo i ruchu drogowym (można tylko przednią osią najechać na chodnik lub ustawić się równolegle, jednym bokiem na chodniku). A co do stresu wywołanego dźwiękiem silnika... Cóż, jeśli autorka jest przekonana, że to FAKTYCZNIE był powód, to chyba zanim zajdzie w kolejną ciążę, lepiej niech się upewni, że nie ma bardzo poważnego problemu związanego ze stresem. Naprawdę bardzo poważnego. Nawet dla laika utrata ciąży spowodowana dżwiękiem silnika samochodu brzmi jak jakieś choróbsko albo cholera wie jakie zaburzenia. No nie jest to raczej coś normalnego.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@ampH Miałem na myśli kwestię parkowania na osiedlach prostopadle do budynku, a nie na ulicy równolegle. Coś mi świta, że parkowanie tyłem pod oknami było gdzieś zabronione po to, żeby nie truć ludzi w ich sypialniach spalinami. I wydaje mi się, że autorce chodziło nie o stres z powodu dźwięku silnika, tylko o te spaliny właśnie.

Odpowiedz
avatar marudak
1 3

@Fahren dziękuję. Wyjąłeś mi to z ust. Dodam tylko dwie rzeczy. 1. Po upadku na oblodzonej powierzchni można walczyć o odszkodowanie od miasta. 2. Rower nie ma tylko dwóch trybów stoi i zapier ala. Ja nie mam problemu ze zwolnieniem, wyminięciem auta czy nawet zatrzymaniem się. Wszystko zależy od sytuacji. Ale jak widzę auto źle zaparkowane na ścieżce rowerowej to zawsze zakładam, że coś może się stać. I też mieszkam w Warszawie. Laska, która rzekomo zmarła musiała na prawdę zapierniczać, bez myślenia, że coś może się stać.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
11 17

Czy ty właśnie stwierdziłaś, że straciłaś ciążę, bo ludzie odpalali auta pod blokiem?

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
5 11

@Honkastonka: współczuję autorce tragedii, nie chciałabym nigdy czegoś podobnego przeżyć. Ale zwalać to na auta pod blokiem to trochę na wyrost. Ja w ciąży mieszkałam w bloku tuż koło skrzyżowania, przez które jeździły często karetki pogotowia, dzień i noc. Normalnie karetki jeżdżą bez sygnału, a włączają tylko tam, gdzie może dojść do kolizji, czyli tuż przed skrzyżowaniem. Więc nie było to tak, że słyszałam syrenę już z daleka i mogłam się na to nastawić, tylko w kompletnej ciszy nagle jeb, sto decybeli pod oknem, że podskakujesz. Autorka chyba bardzo przewrażliwiona.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
8 12

@clockworkbeast ja to rozumiem, to może być denerwujące. Ale ten tekst wieje taką histerią, że aż jestem zdziwiona. A już pisanie, że przez coś takiego straciła ciążę, jest imho chore.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

@clockworkbeast Mogło tu bardziej chodzić o spaliny lecące do mieszkania z auta piłowanego tuż pod oknem sypialni autorki. No ale to już tylko mój domysł, bo autorka nie sprecyzowała tego w historii.

Odpowiedz
avatar metalurgia
1 5

@clockworkbeast tylko ciąża ciąży nierówna. Sama w ciąży nie byłam więc ciężko mi się wypowiadać, nie mniej kuzynka mojego chłopaka poroniła całkowicie bez przyczyny. Nawet dziewczyna uważa, że to jej wina bo nie chciała urodzić dziecka w listopadzie. Może ryk silnika wzmocniony echem w nocy lub po nocce był zbyt wyczerpujący dla autorki. Do tego mogły dojść spaliny.

Odpowiedz
avatar singri
6 6

@metalurgia: Nie istnieje coś takiego jak "poronienie bez przyczyny". Przyczyną zapewne były wady genetyczne płodu. Matka Natura doszła do wniosku, że dziecko jest zbyt chore, by przeżyć (Boże, jak to nieludzko brzmi, prawie jak zrzucanie słabych niemowląt ze skały). W takich wypadkach najczęściej dochodzi do poronienia zanim wady dadzą się w ogóle wykryć. Oczywiście nie zawsze i stąd dzieci rodzące się z wadami letalnymi.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
-3 3

@Honkastonka: to prawda, ten tekst to czysta histeria. Ale także histeryczki mają prawo do szczęścia, a poronienie boli tak samo, bez względu na to, czy jesteś histeryczką czy nie. Ale trochę trzeźwego spojrzenia na sytuację bardzo by się autorce przydało. Ja myślę, że ona bardzo się za to obwinia i w dodatku ma wrażenie, że mąż/rodzina też ją obwinia. Dlatego stara się znaleźć coś, na co można zwalić "odpowiedzialność" za poronienie. Czasem rodzina doszukuje się przyczyny, bo może coś zjadłaś, może alkoholu wypiłaś, może za dużo dźwigałaś, może jesteś za stara, może coś z twoimi genami nie tak, a co bardziej zabobonni wymyślą ci jeszcze milion powodów typu za mało się modliłaś czy nie splunęłaś trzy razy na widok czarnego kota. I to jest właśnie dramat, bo kobieta powinna w takich sytuacjach mieć wsparcie męża. Powinna mieć świadomość, że nie jest przez to mniej kobieca, nie jest jakimś gorszym człowiekiem. Jest nadal wartościowa i jedyna w swoim rodzaju.

Odpowiedz
avatar ewel123456
0 2

@Honkastonka a może to mizofonia a nie histeria, pomyslalas?

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
-1 1

Widać, że nienawidzisz kierowców.... Nie stać Cię na własny samochód, czy jak?

Odpowiedz
Udostępnij