Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wychowałam się w mieście, rodzinę dalszą (ciotki, wujkowie, kuzynostwo) mam dosyć sporą.…

Wychowałam się w mieście, rodzinę dalszą (ciotki, wujkowie, kuzynostwo) mam dosyć sporą. Być może wiek jest istotny - niedługo będę się musiała pożegnać z moimi 20 latami, więc lata 90' oraz wczesne 2000' pamiętam dosyć dobrze.
W domu się nie przelewało, ale jak już były domówki, to po swojsku, żarcia było dość, bo gospodarz zawsze dbał o to, żeby goście wcześnie nie zeszli z upojenia alkoholowego :)
Goście również przynosili swoje wynalazki kulinarne, a to sałatkę, a to ciasto, bo wstyd z pustymi rękami iść w gości. Dla mnie jest to fajne podejście, wzajemny szacunek i miła atmosfera.

A teraz wyobraźcie sobie, drodzy piekielni, mój szok kulturowy, podczas prób asymilacji w UK.
Gospodarz zazwyczaj nie ugaszcza jedzeniem. Ostatnio poszłam z lubym na urodziny do jego znajomego. Koleś nawet wodą z kranu nie poczęstował, a żarcie wzięliśmy na wynos dla wszystkich, bo nikt się do tego nie palił.
Po skończonej "posiadówce" spaliłam buraka, bo alkohol, który sama kupiłam, a nie zdążyłam otworzyć, Luby spakował i zabrał. Może wychowałam się w trochę zbyt gościnnych stronach, ale u mnie jak się coś postawiło na stół, to było prezentem dla gospodarzy. Co kraj to obyczaj...?

by Sayu
Dodaj nowy komentarz
avatar digi51
34 40

@Allice: Między zastaw się a postaw się, a nie poczęstowaniem szklanką wody jest duży wachlarz innych możiwości...

Odpowiedz
avatar Ohboy
12 16

Są kraje, w których nawet dobrzy znajomi nie są zapraszani do domu i w sumie w ogóle nie istnieje coś takiego, jak domówki. Więc tak, kraje są różne, ale jednak wodę mogli dać ;) Rozumiem podejście, że gospodarz oferuje swój dom i będzie potem sprzątał, więc goście powinni przynieść resztę, ale jak goście nawalą (lub nie wiedzą, co mają zrobić/są sknerami), to słabo.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 czerwca 2021 o 4:34

avatar iskier89ka
21 25

Nie wiem gdzie w UK mieszkasz, ale ja tu jestem od 10 lat i zawsze na domowkach u angielskiego gospodarza jest szwecki stol, deska serow i rozne przekaski. Sa rozne alkohole, ale oczywiscie kazdy przynosi tez cos ze soba (zalezy czy umawiamy sie na grila czy na posiadowke). Nikt nie zabiera nic ze soba (alkohol), a jedzenie tylko jesli jest tego za duzo i gospodarz o to prosi. Dodam rowniez, ze towarzystwo jest czasem 100% angielskie a czasem bardzo przemieszane kulturowo. Moze jednak jest cos nie tak z Twoimi znajomymi?

Odpowiedz
avatar bazienka
3 13

@iskier89ka: szweCki? -.-'''

Odpowiedz
avatar Tashkent
0 2

@bazienka:no przecież są Szweci...

Odpowiedz
avatar zendra
1 1

@iskier89ka: Gdy do nas przyjechali kontrahenci z UK, zaprosiliśmy ich do ekskluzywnej restauracji na specjalnie zamówiony obiad, a ponieważ nocowali w naszej miejscowości, to zaprosiliśmy ich także na kolację. Stół uginał się od jedzenia: przystawki, dwa dania główne, desery, kawa, napoje, drogie wino. Oczywiście firma za wszystko zapłaciła. Kilka miesięcy później my pojechaliśmy do nich (Bristol). Zostaliśmy zaproszeni na pizzę. I nie, to nie była jakaś elegancka, klimatyczna pizzeria, to był wielki hangar z dziesiątkami małych stoliczków, wyglądało to raczej na tandetną stołówkę zakładową. Dostaliśmy pizzę w zestawie z wodą mineralną. Tak że ten...

Odpowiedz
avatar ananonda
7 9

@cn77 , to zależy od towarzystwa, ja się nigdy z niczym takim nie spotkałam, co nie oznacza, że złych gospodarzy nie ma. Jednak niezależnie od państwa i kręgu kulturowego to gospodarz powinien ugościć zaproszone osoby, chociaż ilość jedzenia czy picia może znacznie się różnić.

Odpowiedz
avatar Mavra
10 10

@cn77:Pochodze z dużego miasta, mieszkałam w różnych częściach Polski i różnej wielkości miastach, powiem ci, że to moim zdaniem nie zależy od tego gdzie ktoś mieszka a bardziej od tego jak to było w jego domu lub jaki jest poziom jego gościnności lub sknerstwa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

@ananonda W moim kręgu kulturowym panowała też zasada, że nie przychodzi się w gości z pustymi rękami. Co kraj to obyczaj :)

Odpowiedz
avatar ananonda
1 3

@cn77, to jest jednak zupełnie inna sprawa. Pewnie są jakieś miejsca na świecie, gdzie nie wypada przynieść nic gospodarzom, ale to raczej rzadkość. Ja już nie mówię o imprezach składkowych wśród bardzo młodych ludzi.

Odpowiedz
avatar Kiriya
14 14

Nie wiem z kim się zadajesz ale mieszkając 8 lat w Anglii i będąc 7 lat w związku z Anglikiem nigdy nie spotkałam się z takim zachowaniem u Anglików. Urodziny zwykle wyprawiane w restauracji, koszt pokryty zwykle przez osobę organizującą imprezę (nigdy nie jest to jubilat bo to jest tak jego dzień itp, zwykle to partner tej osoby), święta co roku u innego członka rodziny się zbieramy a stoły są tak zastawione jedzeniem, różnego typu przekąskami, napojami i alkoholem że je się to do Nowego roku.

Odpowiedz
avatar Austenityzacja
9 15

I piekielny jest kto? Różnica w twoim wyobrażeniu gościnności a ludzi z innego kraju? Gospodarz niekoniecznie musiał mieć wpojone polskie, a nawet europejskie zasady podejmowania gości i nie ma w tym nic złego.

Odpowiedz
avatar Nieswiadoma
-4 10

Nie wiem w jakim mieście w Anglii mieszkają autorzy powyższych komentarzy. Sama jak tu przyjechałam pierwszy raz byłam w szoku że każdy na imprezie chodzi ze swoją butelką pod pacha i jej pilnuje, u nas jeszcze nie było głośno o tabletkach wrzucanych do drinków. Nikt nikogo niczym nie częstuje. Gospodarz kupował jakieś suche przekąski. Jak był grill to go co najwyżej rozpalał. Jedno co było to kilka butelek napojów bezalkoholowych. A do domu zapraszało się tylko jak była wolna chata, bo sypialnie są rozmiarów łóżka podwójnego a kolegów przyjmować we wspólnym salonie to nie pasowało. Teraz już jako dorosła osoba odwiedzająca innych dorosłych kolegów i koleżanki w ich mieszkaniach również nie ma szału z tym co na stole leży. Jak jest większe grono to również ogranicza się do chipsów itp i tyle że wjechało mięso na grilla. Przy mniejszych kameralnych imprezach gospodarze są bardziej gościnni.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
16 20

Mnie za to od dziecka ciężko dziwiło, żeby odejmować od ust swoim żeby dać obcym. Nie rusz, bo to dla gości!

Odpowiedz
avatar Bryanka
11 11

Nie bardzo rozumiem...wyrobiłaś sobie opinię o danym kraju, po wizycie u kolesia, który w sumie był burakiem?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 6

Czasami z alkoholem może być tak, że są różne gusta i nie ma sensu zostawiać gospodarzowi czegoś, czego nie lubi. Mi się czasami zdarzało, że na imprezę przechodziłem ze swoją flaszką i się nie dzieliłem, bo reszta towarzystwa piła wódkę, a mi z kolei ledwo przechodzi przez gardło. Z wódki mogę zrobić drinki, więc jakby ktoś przyszedł do mnie na imprezę i zostawił butelkę wódki, to przy innej okazji zrobiłbym z niej użytek. Ale jakby przyniósł np. Jagermeistera, to lepiej, żeby po imprezie zabrał go z powrotem, bo zwyczajnie się zmarnuje. Także niekoniecznie buractwo albo skąpstwo.

Odpowiedz
avatar Italiana666
4 10

Znajoma zrobila swoje 30-te urodziny w drogiej restauracji sushi. Zaprosila okolo 20 kolezanek. Byly 2 opcje: albo all inclusive albo kilka wybranych kawalkow. Kazdy gosc musial za siebie zaplacic. W koncu wygladalo to tak, ze ten kto zamowil all inclusiv to jadl i jadl, a inni sie patrzyli. Nigdy wiecej nie chce byc w sytuacji, kiedy ja mam pelny talerz, a ktos obok mnie pusty. Uwazam tez za chamstwo ze strony kolezanki, ze zebrala prezenty i nawet za napoje nie zaplacila. Sytuacja miala miejsce w Niemczech. Ale jest to pojedynczy przypadek.

Odpowiedz
avatar barmanka
6 10

Może i nie każdy musi być wylewnie gościnny, ja się zgadzam ale coś na rzeczy w UK jednak jest... Ja mieszkam w Szkocji i ostatnio pojechaliśmy do znajomych (najlepszy przyjaciel mojego faceta) i jak to u nich w zwyczaju przynieśliśmy sobie swoje piwa na posiadowkę. Tyle tylko że wszystko było na ostatnią chwilę więc chwyciliśmy je ze sklepu po drodze więc były ciepłe więc wrzuciliśmy do lodówki. Znajomi nie dość że nie zaproponowali nic do picia od siebie (nawet herbaty) ale kolega nawet nalał sobie kieliszek wina i wykwintnie sobie z nim spacerował podczas rozmowy. Jak sobie nalał drugi to chyba pomyślał że jednak głupio i zaoferował żebyśmy sobie wymienili te 2 piwa i wzięli z lodówki ich na początek. W życiu by mi do głowy nie przyszło żeby samej sobie polać a gości o suchym pysku trzymać... Do tego, kolegi dziewczyna pracuje w hurtowni alkoholi i ostatnio zabrali 72 skrzynki (!!!) Piwa za darmo bo etykiety były źle przyklejone... Kolega też zarabia znacznie więc to nie z wymuszonej oszczędności... A mój facet, cóż, też Szkot i cała sytuacja wydawała mu się jak najbardziej normalna...

Odpowiedz
avatar dayana
9 9

A ja bardzo lubię takie imprezy, że każdy sobie sam przynosi jedzenie i alkohol. Fakt, że również jestem wychowana tak, że jak się ludzi sprasza to wypadałoby coś przygotować, ale na studiach bardzo spodobała mi się idea tych imprez koszykowych. Chcesz spędzić z ludźmi czas, oferujesz swoje mieszkanie, ale nie zobowiązujesz się, że będziesz cały dzień stać przy garach i wydasz majątek na alkohol (i jeszcze dbaj o różnorodność, bo nie każdy pije wódkę, win jest od groma różnych rodzajów, piwo, jak ktoś ma alergię na gluten to też coś bez glutenu...). Oczywiście opisana sytuacja to jakaś patologia, jakbym to była ja to zamówiłabym jedzenie tylko dla siebie i partnera.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
3 3

@dayana: Też mi się te imprezy podobały. Każdy pije i je co chce, albo w ogóle zamiast własnego jedzenia decydujemy się coś zamówić, np. pizzę. Nie wiem jak to wyglądało w starszych pokoleniach (czy to była norma), bo z mojej rodziny, starsi ode mnie ludzie się na mnie patrzą trochę z niesmakiem bo uważają, że gospodarz to właśnie powinien stać przy garach.

Odpowiedz
avatar Bubu2016
0 0

"...wstyd z pustymi rękami iść w gości" - zbieram szczękę z podłogi. Wstyd, to oczekiwać, że ZAPROSZENI goście coś przyniosą! No chyba, że to studencka imprezka typu "zrzutka".

Odpowiedz
Udostępnij