Dorzucę się do tematu o skąpych ojcach.
Mój ojciec od zawsze oszczędzał, ale tylko na sobie. Pracował w zakładzie produkcyjnym jako kierownik, a potem dyrektor. Zarabiał tak dobrze, że mama nie musiała pracować. Niczego nam w życiu nie brakowało, co roku jeździliśmy na 3-tygodniowe wczasy, jedliśmy w restauracjach, a jak mi się spodobała jakaś zabawka to mi ojciec kupował. Nie oszczędzał na nas.
Tymczasem na sobie oszczędzał aż za bardzo. Chodził w najtańszych ubraniach, nie jak lump, bo schludnie, ale najtaniej. Spodnie kupowane w supermarkecie, najtańsze koszule, itd. Jak z kolegami z pracy robili jakąś imprezę, to oni kupowali normalną wódkę, a on najtańszą berbeluchę.
Teraz przeskakujemy w czasie.
Jestem dorosły, pracuję, zarabiam trochę powyżej średniej krajowej. Ojciec jest na emeryturze. Ma więcej emerytury niż ja zarabiam. W międzyczasie nauczyłem go pić whisky, więc nie pije już tej gównianej, najtańszej wódki.
Tutaj pojawia się piekielność mojego ojca, przede wszystkim wobec siebie samego. Otóż jakiś czas temu miał groźny epizod ze zdrowiem. Trafił do szpitala. Wypisał się tego samego dnia (jak się okazało, że sytuacja jest stabilna) i dostał zalecenia, żeby zrobić badania pod takim i takim kątem.
Badania te, między innymi tomografię i rezonans, można zrobić na NFZ jak się odczeka kilka miesięcy albo prywatnie i mieć w ciągu kilku dni. Mówię ojcu, żeby zaraz go umówię i robimy.
- Ile to kosztuje?
- Tyle i tyle.
Wkurzył się i powiedział, że nie. Tłumaczę mu, że po to pracował całe życie i odkładał pieniądze, żeby teraz mógł je wykorzystać, jak będą mu potrzebne. Niby dotarło, ale dalej mówi, że nie. No to mu mówię, że ja zapłacę za badania, tylko żeby poszedł. Na to zmiękł i się zgodził, on sobie zapłaci, tylko żebym ja nie wydawał na niego. Taka logika. Zrobiliśmy wszystkie badania i okazało się, że wszystko jest ok i to był tylko epizod.
Kocham swojego ojca ponad życie, cenię i szanuję, zrobiłbym dla niego wszystko i oddał wszystko co mam. Niemniej jednak nie pojmę nigdy jego rozumowania co do pieniędzy i ich wydawania. Najbardziej piekielne jednak jest lekceważenie swojego zdrowia.
ojciec
Powstaje nam "50 odcieni skąpstwa" ;) Ale przynajmniej znalazłeś jakąś metodę na ojca, czyli da mu się trochę przemówić do rozumu (tylko z drugiej strony musicie caly czas trzymać rękę na pulsie).
OdpowiedzDzieciaku, dorośnij i doceń. To nie skąpstwo a poczucie odpowiedzialności, oszczędność i postawienie dobra członków rodziny na pierwszym miejscu. I choć sama uważam, że odrobina zdrowego egoizmu z życiu jest potrzebna, to bardzo szanuję takich ludzi jak twój ojciec.
Odpowiedz@Blankawooo: A czy autor tego nie docenia? Autor martwi się, że ojciec oszczędza na WŁASNYM ZDROWIU. To nie jest normalne i akurat tutaj nie ma czego szanować. Bo autor chciałby mieć ojca jak najdłużej, a ojciec chyba myśli o tym, żeby zostawić mu jak najwięcej pieniędzy.
Odpowiedz@Ohboy: Widzisz, faceci już tak mają. Sobie odejmą, byle dzieciom dać. Tu jest dokładnie to samo - ojciec nie wydaje na siebie, żeby - w razie czego - mieć zapas kasy, którą poratuje dzieciaki
Odpowiedz@Fahren: Mój ojciec nie dostał tego info, więc chyba nie jest to typowo męska cecha. :P Natomiast nadal jest to absolutnie nielogiczne i sprawia rzeczonemu dziecku przykrość.
Odpowiedz@Ohboy: Masz rację, jeden wyjątek kompletnie obala moją teorię, że faceci dbają o swoje potomstwo. Twój argument tak mnie zniszczył, że nie bez lewarka z tych desek się nie pozbieram
OdpowiedzZ tym oszczędzaniem, to nieraz mnie zastanawia taka nielogiczność. Ja rozumiem, że ludzie oszczedzają na czarną godzinę czy na coś, ale są też ludzie jak moja babcia od strony matki, którzy raz że oszczędzają dla samego oszczędzania, to jeszcze na stare lata. Stare lata, końcówka życia, można sobie gdzieś pojeździć, pospełniać zachcianki i trochę się pobawić na te ostatnie lata życia to nie. Teraz moja babcia będzie odkładać, odmawiać sobie i oszczędzać w sumie nie wiadomo na co.
Odpowiedz@GrumpyMatt: Na trumnę i nagrobek, oczywiście. Mi się już babcia chwaliła, że "w razie czego, ja już mam odłożone na grób". Twoja babcia może chce mieć wypaśne mauzoleum?
OdpowiedzA co mi tam... Sam jestem taką osobą jak rzeczony tutaj w historii ojciec... No, pomijając wysokopłatną pracę, ale ja nie o tym. Parę osób takich w historii mojego "drzewa" było, powód był i jest zazwyczaj ten sam i radzę gorąco, ażeby temu samoniszczeniu przeciwdziałać, by otaczać ojca jak największą uwagą i miłością, a przede wszystkim cierpliwością i wytrwałością - tłumaczyć, że to jest ważne, że chcecie go kochać jak najdłużej, że uwielbiacie i kochacie go i prosicie go, by wam to umożliwił. To pomaga i taki człowiek zaczyna się bardziej przejmować sobą, bo głęboko i szczerze (oraz często) jest mu to okazywane. Ja, nie mam takich ludzi dookoła mnie i zapewne nigdy nie będę miał. Nie chcę jednak, by ktoś działał jak ja, toteż proszę o rozważenie tego co napisałem. Miłego dnia.
Odpowiedz