Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatnio pojawiło się kilka historii o oszczędnych ojcach, więc dodam też o…

Ostatnio pojawiło się kilka historii o oszczędnych ojcach, więc dodam też o moim.

Ojciec też należy do osób, które nie lubią wydawać pieniędzy. Z jedną znaczącą różnicą - nie lubi ich wydawać na kogokolwiek poza samym sobą. Na swoje dzieci w szczególności.

Rodzice rozwiedli się jak byłam w gimnazjum. Trudno, zdarza się. Z ojcem kontakt miałyśmy różny, ale ogólnie można powiedzieć, że on był. Widzieliśmy się raz na kilka miechów, czasami pisaliśmy na fb. Mi to akurat nie przeszkadzało, bo, jakkolwiek to zabrzmi, nie przywiązuję wagi do ludzi. (Jest to osobna kwestia, której wolałabym na razie tu nie przytaczać)

Więc żyliśmy sobie nowym życiem, aż do 18, gdy ojciec zaczął kombinować, jak by tu zrobić, by jak najmniej nam płacić alimentów. Siostrę próbował "zmotywować" do chodzenia na lekcje przez obcinanie jej alimentów, ale kasa oczywiście szła całkowicie na jego i jego zachcianki. Mi obcinał kasę o połowę bo niby nie miał. A dla mnie był bohaterem, robił takie fajne rzeczy, opowiadał super historie. Więc wierzyłam mu i zgadzałam się na połowę pieniędzy. Nawet gdy chwalił się nowymi słuchawkami czy głośnikiem. Zawsze tłumaczył, że wyrwał jakoś po taniości, albo oszczędzał. A warto wspomnieć, że były to rzeczy porządne i markowe.
Ale ojciec przecież by mnie nie okłamywał na kasę, prawda?

Tak naprawdę wszystko co dostawałam szło na studia. Wybrałam sobie niszowy kierunek o ogromnym obłożeniu, więc wieczorowe były dla mnie jedyną opcją. Alimentów akurat starczało na tyle, żebym mogła płacić za uczelnię i czasami wyskoczyć ze znajomymi na jakiś fast food. Utrzymywała nas mama, więc chociaż nie musiałam się przejmować płaceniem za dom czy jedzenie.

Wszystko się zaczęło psuć, gdy wzięłam dziekankę. Po pierwszym roku studiów byłam wykończona, potrzebowałam czasu dla siebie, chciałam zająć się swoimi pasjami i podróżować.

Wtedy ojciec stwierdził, że skoro robię sobie roczną przerwę od studiów, to jego alimenty automatycznie przestają obowiązywać. Ale że jest "takim dobrym człowiekiem" powiedział, że może mi i siostrze dawać połowę tego, co dawał do tej pory, o ile będziemy mu pomagać w szkoleniach. Nie zapomniał przy tym wspomnieć, jaka to ogromna okazja dla nas, ile się nauczymy, jak ogromną wiedzę nam przekaże.

Teraz się czuję, jak oszukany praktykant, któremu dają cudowną ofertę pracy, ale zamiast pieniędzy dostaje wpis do CV.
Tak więc robiłam za jego asystentkę. Drukowałam ulotki, przygotowywałam zestawy na spotkania, pomagałam mu w projektach, którymi się zajmował. A on bez mrugnięcia okiem wykorzystywał mnie za połowę pieniędzy, która prawnie mi się należała. Robił to nawet, gdy wróciłam na studia. Potrafił się obrazić, że w czasie sesji się uczę, a nie lecę do niego pomagać w projektach. Bo przecież on mi daje pieniądze.

A pewnego dnia dowiedziałam się, że nie może sobie sam stwierdzić, że przestaje mi płacić, bo miałam rok przerwy. Że tylko sąd może zdjąć obowiązek alimentacyjny, gdy będę w stanie utrzymać się samodzielnie.

Studiuję dziennie, nie mam jeszcze pracy, matka utrzymuje nas obie, a ojciec w ogóle przestał czuć się za nas odpowiedzialny.
Poczułam się okropnie. Myśl, że ktoś, komu tak ufałam, oszukiwał mnie na kasę, zabolała. I to strasznie. Więc poszłam z nim to wyjaśnić. Starałam się mówić konkretnie, rzeczowo i spokojnie. Że mam nadzieję, że to pomyłka, że wierzę, że nie oszukiwałby mnie celowo, że chcę to wyjaśnić.

A on? Robił wszystko, żebym poczuła się winna podczas tej rozmowy.
- A ile jeszcze pieniędzy ci potrzeba? (zapytane takim tonem, jakbym codziennie wyciągała od niego setki złotych na pierdoły).
W trakcie, gdy mówiłam o moich uczuciach westchnął ciężko z zastanowieniem.
- A wiesz? Tak sobie myślę, że ja nigdy nie prosiłem rodziców o pieniądze na studia.

I tutaj dwie sprawy.
Po pierwsze - muszę osobno prosić o pieniądze na studia, bo z połowy alimentów nie byłoby mnie na nie po prostu stać. Pierwszy rok opłacałam sobie bez problemu. Teraz nie kupuję sobie nawet książek, bo ledwo mnie stać na odłożenie mojej części.
Po drugie - to też kłamstwo. Rodzice długo dostawali pieniądze i na swoje potrzeby i na nas. Rodzina się zrzuciła na nasze pierwsze i drugie mieszkanie, a ojcu nawet dali pieniądze na to, w którym żyje aktualnie.

W wieku 40 lat dostał od rodziny mieszkanie, ale twierdził, że wstyd byłoby mu prosić rodziców o pieniądze na studia. Mówił wszystko, żebym poczuła się źle, że potrzebuję pieniędzy na życie i studia. Co najlepsze, bardzo ceni edukacje i chce, żebym miała jakieś wykształcenie. Ale szkoda mu, że musi się do tego dokładać.

Ciekawostka - jakiś tydzień po tym, przypadkiem znalazłam u niego fakturę. Kupował ubrania, żeby ze znajomymi nagrać jakąś rekonstrukcję historyczną. Albo na bal przebierańców, nie wiem.
Cena? Dwukrotność tego, co z takim bólem mi płaci.

Tutaj można zapytać, czemu nie znajdę sobie pracy na weekendy? W końcu co tam dla mnie, studiować 5 dni w tygodniu, pracować w weekendy, a w pozostałe dni się uczyć. Szukam pracy na wakacje, ale w roku szkolnym odebrałaby mi cały wolny czas.
Mam swoją pasję. Rzecz, którą zajmuję się od pierwszych klas podstawówki i poświęcam na to każdą wolną chwilę. Jest to dziedzina artystyczna, więc ciężko na tym w ogóle zarobić, ale od dobrych kilkunastu lat robię wszystko, żeby to zmienić. Jeżeli miałabym powiedzieć, że coś się dla mnie liczy w życiu, to właśnie to.

I tu dochodzimy do kolejnego elementu dyskusji.
[O]jciec: Skoro brakuje ci pieniędzy, to czemu nie pójdziesz do pracy?
[J]a: (powody podane wyżej). Dodatkowo wiesz, że każdą wolną chwilę przeznaczam na pasję. Jak pójdę do pracy to już w ogóle nie będę miała na to czasu. Studia to mogą być moje ostatnie lata, gdy mogę tworzyć.
O: Ale nie zarabiasz na tym.

Może głupota, ale było jak cios w serce. Jakby powiedział, że moja pasja się nie liczy, że ma to totalnie gdzieś. Bo skoro na tym nie zarabiam, to dlaczego miałoby to mieć znaczenie? W jego oczach ważniejsze jest to, żeby nie musiał na nas płacić, niż żebym realizowała się w kierunku, który kocham.

Jeżeli tylko nie musi, to nie wydaje na nas grosza. Dzień Dziecka? Nie pamiętam, kiedy ostatnio dostałam od niego życzenia. Czasami tylko powtarza, że przecież nie jesteśmy już dziećmi. Dzień Kobiet? Byłam w szczerym szoku, że niektóre dziewczyny dostają od ojców chociażby różę.


Na Boże Narodzenie czasami siostra zostaje u rodziny matki. Trochę ją rozumiem, ale sama staram się podzielić tak, żeby wszyscy byli zadowoleni (spoiler - nikt nigdy nie jest zadowolony). Jeżeli siostra nie przyjedzie na święta, nie przejmuje się nawet, by kupić jej jakiś prezent. To dla niego chyba wygodne, że może oszczędzić te kilkadziesiąt zł na własnej córce. A potem narzeka, jaka to ona zła, że nie mają kontaktu.

Przy rozwodzie sąd zasądził, że z ojcem mamy spędzać co drugi weekend i dwa tygodnie wakacji. Czas spędzaliśmy raz na miesiąc, ale nie o tym.
Wiecie ile razy zabrał nas na wakacje?
Raz. I to tylko mnie, bo z siostrą nie miał już prawie kontaktu. Postanowił pojechać do kraju, w którym jestem absolutnie zauroczona. To jest super, przyznaję. Wymyślił super-oszczędną wycieczkę, ale tak, by zobaczyć wszystko - też spoko.

Ale ponieważ to taki ogromny wydatek, to skoro jadę, stwierdził, że się dorzucę. Bo przecież on sam nie będzie mi fundował wakacji, chyba mnie poj3bało. Zapłaciłam więc za samolot, co prawdopodobnie wyszło 1/3 całej sumy.
Wyobrażacie sobie być dorosłym facetem, pierwszy raz od lat zabierać dziecko na wakacje i kazać ledwo pełnoletniej dziewczynie płacić kilka tysięcy za samolot, żeby nie być w plecy?

I to nie tak, że jego nie było stać. Bo sam w ciągu tych lat wiele razy był za granicą. A to pojechał sobie na Kubę uczyć się tańca, a to do Norwegii, żeby zobaczyć zorzę polarną, a to zorganizował sobie jakiś grupowy wyjazd. Kupuje sobie drogie sprzęty, komiksy, książki, ciągle chwali się nowymi gadżetami, które kupił, albo dostał w ramach współpracy. Często opowiada, że dostał x zł za jakąś akcję, albo organizuje wielkie wydarzenie. A potem magicznie nie ma pieniędzy na nic, więc ja mam wyrzuty sumienia, gdy raz na pół roku pójdę do knajpki bardziej eleganckiej niż KFC.

Więc nie brakuje mu pieniędzy. Po prostu szkoda mu ich na nas. A co najgorsze, czasami sprawia wrażenie, jakbyśmy w jakiś sposób były winne temu, że się urodziłyśmy. Bo on w naszym wieku musiał wychowywać dwójkę dzieci (nieplanowanych ofc). Czasami się zachowuje jak męczennik w związku z tym. Jakby zrobił swoje, więc powinnyśmy być mu wdzięczne i pozwolić mu zająć się swoim życiem, a nie oczekiwać, że na studiach będę dostawać od nich jeszcze jakąkolwiek pomoc.

Wspomina o tym często, więc tym bardziej się czuję jak utrapienie. Jakbym zniszczyła rodzicom życie i teraz tylko czekają na odzyskanie go. Podejrzewam, że może to być jeden z powodów moich problemów psychicznych.


Siostra rozważa, czy nie pójść do komornika po pieniądze, których nie płaci jej od kilku lat. Sama bym to zrobiła, gdyby ojciec tak często nie powtarzał, że "pójście do sądu to najgorsza rzecz, którą można zrobić w rodzinie i to jest coś, czego nigdy bym nie wybaczył".

Ale czasem się zastanawiam, czy faktycznie by mi to przeszkadzało...

rodzina

by Vanilla
Dodaj nowy komentarz
avatar YellowFly
23 25

Okrada Cię z należnych Tobie pieniędzy. Nie wahaj się, tylko wytocz mu sprawę. Sąd mu czytelnie wyjaśni, jakie są jego obowiązki.

Odpowiedz
avatar Balbina
15 17

@YellowFly: Zwłaszcza że niedługo może być za pózno. Chyba 3 lata wstecz można się tylko domagać.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
25 27

On tobą manipuluje, i to w najbardziej mistrzowski sposób: mimo że już dawno zorientowałamś się, że to manipulacja, nadal to ty czujesz się winna do tego stopnia, że paraliżuje cię to przed podjęciem jedynych sensownych kroków. Nie rozmawiaj z nim, tylko wyślij mu to na piśmie z żadaniem zaległych alimentów, a jak nie będzie płacił, to do sądu z tym. I najważniejsze: nie miej wyrzutów sumienia! On cię zwyczajnie okrada!

Odpowiedz
avatar 2wonka
3 21

Z tego co się orientuję to alimenty po 18 roku życia przysługują tylko dopóki się uczysz. W momencie gdy robisz sobie gap year na podróżowanie rodzice są zwolnieni z płacenia na Ciebie. Dodatkowa sprawa to praca na weekendy - ja również studiowałam dziennie bardzo angażujący kierunek techniczny, pracowałam na weekendy w restauracji i fakt nie miałam wtedy nawet czasu wolnego na spanie, ale tak wygląda życie. Albo rybki albo akwarium. Mówienie że nie pójdziesz do pracy bo nie będziesz miała czasu na pasję, hmm.... Nie chcę żeby to brzmiało jak hejter, sprawa z kupowaniem drogiego sprzętu gdy ty masz mało jest słaba, ale te dwie rzeczy rzuciły mi się w oczy, to wygląda trochę jak szukanie wymówek na siłę. Skoro wasze relacje wyglądają źle, to nie zrobi różnicy że zaczniesz ubiegać się sądowo o pieniądze.

Odpowiedz
avatar Ohboy
23 27

@2wonka: Źle się orientujesz. Sama dziekanka nie stanowi od razu podstawy do wstrzymania alimentów, ale nawet pomijając to, autorka w tym czasie u niego pracowała, więc przy obcięci alimentów o połowę facet jeszcze na niej zarobił. Zgodzę się, że autorka mimo wszystko jest trochę rozpieszczona, ale facet robi jej sieczkę z mózgu i manipuluje nią. A już to, co odpieprza z alimentami na siostrę autorki, to już całkowite kuriozum i dziewczyna powinna natychmiast nasłać na niego komornika.

Odpowiedz
avatar Italiana666
9 13

@2wonka: Masz racje. Mozna pracowac i studiowac. Jest to szkola zycia, ktora sama przeszlam. Mi zadno z rodzicow nie chcialo pomagac. Ojciec w ogole nie chcial miec ze mna kontaktu, a matka korzystajac z wolnosci bo dzieci opuscily dom chodzila na imprezy, spotykala sie z kolezankami oraz prowadzila bujne zycie seksualne. Niestety fortuna kolem sie toczy. Faceci, z ktorymi spotykala sie moja mama ja okradali, kolezanki zerwaly kontakt,a dla mnie jest ona obca osoba. Od paru lat usiluje ona odbudowac ze mna kontakt, ale tylko i wylacznie dlatego, ze wie, ze w razie choroby czy problemow nie bedzie miala nikogo kto jej pomoze. Nie zdziwilabym sie jak kiedys na starosc 'kochany' tatus zapala miloscia do corki bo sie okaze, ze z jego super gadzetami nie mozna porozmawiac.

Odpowiedz
avatar 2wonka
7 7

@Ohboy: to w takim razie przepraszam i dziękuję za sprostowanie tej kwestii

Odpowiedz
avatar Etincelle
5 11

@2wonka: zgadzam się. Uważam, że rodzic powinien zapewnić dziecku utrzymanie na studiach, ale... Ale jak dorosłe dziecko robi sobie rok przerwy na podróże, to rodzic ma być sponsorem? I tak, tłumaczenie się tym, że się nie będzie miało czasu na pasję, to wymówka. Tak wygląda życie: musisz zarobić, a potem masz czas wolny, a nie, że ktoś Cię utrzymuje, bo Ty chcesz podróżować i masz swoje pasje. Natomiast do pozostałych momentów - tych, w których ojciec ot tak nie płacił autorce - rozumiem złość. Jeśli nie jest za późno, niech walczy. Tyle że z tym utrzymywaniem to chyba jest tak, że trzeba utrzymywać dorosłe dziecko, jeśli ono nie ma możliwości mimo starań, by utrzymać się samodzielnie (nie dam głowy, tak coś mi się tylko kojarzy). Wątpię, że sąd uzna, że "nie mogę pracować, bo mam swoją pasję" za racjonalne wytłumaczenie.

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 10

@Etincelle: No właśnie wygląda na to, że sytuacja w tej rodzinie jest mocno porypana. A opis sytuacji chaotyczny aż do bólu. Przede wszystkim - ani słowa o matce. Zupełnie jak by jej nie było. Autorka jedynie zaznacza, że matka ją utrzymuje. Czyli - zapewnia dach nad głową, wikt i opierunek. Podejrzewam zatem, że stosunki z matką też nie układają się najlepiej. I tak sobie myślę, że dopóki ojciec płacił alimenty bezpośrednio matce - wpływały one w pełnej wysokości, gdyż w przeciwnym wypadku poszłaby do komornika i ojciec miałby kłopoty. Matka decydowała w jaki sposób zarządzać gotówką od ojca, ustalała priorytety, dysponowała kwotą jak uważała za stosowne. Zapewne wspomagała tymi pieniędzmi również budżet domowy, co nie byłoby dziwne, gdyż dzieci (oprócz tego, że się uczą, bawią i ubierają) również jedzą, zużywają prąd, wodę, korzystają z kablówki, internetu i produkują śmieci. Ale przepisy takie są, że po uzyskaniu pełnoletności dziecko może brać alimenty "do ręki" i dysponować nimi wedle własnego uznania. Co, zapewne, miało miejsce tutaj. Ciekawe, czy autorka uznała za stosowne dokładać się z kasą choćby do żywności domowej? Jakoś powątpiewam. Wobec tego tatuś uznał, że skoro większość kosztów związanych z utrzymaniem dzieci matka wzięła na siebie - to on sobie może alimenty "uciąć". I tak zrobił. A matka uznała, że ze swojego obowiązku łożenia na dzieci się wywiązuje, a córki, skoro uważają się za dorosłe - niech z ojcem dalej handryczą się same. Poza tym, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że postawa autorki wobec ojca jest dość roszczeniowa. Nie chodzi mi, oczywiście, o alimenty, które powinien on płacić w pełnej wysokości, ale o to, że autorka wyraźnie oczekuje dodatkowych profitów. Ma żal, że ojciec nie funduje jej wycieczek, nie wspiera finansowo jej pasji, nie refunduje studiów. Bo przecież ma za co. A tatunio, najwyraźniej, szastać kasą na dzieci nie lubi. W dodatku jest bezczelem, skoro uznał, że za pracę w jego firmie zapłaci córce jej własnymi alimentami, w dodatku w połowie wysokości. Córcia zaś, naiwna jak niemowlę, dała się zrobić w konia. I nawet nie było jak wypłakać się i poradzić matki, bo pewnie usłyszałaby tylko "a nie mówiłam?". A sprawa była całkiem prosta. Trzeba było uzgodnić z matką jaką część z alimentów ojca zostawić sobie "na rozkurz", a matka niech się martwi o resztę. Opcjonalnie - wystąpić o zwiększenie alimentów, skoro potrzeby dorosłego już dziecka wzrosły. Choć z tym mógłby być pewien problem. Bo alimenty, sądząc z opisu, i tak niskie nie są, a nie wiem, czy sąd przyznałby takie, które pokryłyby wynajem mieszkania, studia, utrzymanie, ubranie, pasje i podróże. A smutna prawda jest taka, że rodzic MA OBOWIĄZEK płacić tylko taką kwotę, którą zasądzi sad. Wszystko powyżej - może, ale nie musi. Autorka dysponując "swoimi pieniędzmi" z alimentów poczuła się osobą dorosłą i decyzyjną. Sprawa się zesrała, bo nie jest osobą dorosłą, a jedynie pełnoletnią. Z podejmowaniem decyzji też kiepsko, skoro nie potrafi udać się do prawnika (komornika) i wyegzekwować alimentów w całości, ewentualnie zażądać wyrównania zaległych. Swoją drogą, ciekawe, czy ojciec zadbał o dowody płatności (przekazy, przelewy), czy - chcąc być sprytny - dawał kasę do ręki. Bo jeśli dawał - to też do najmądrzejszych nie należy.

Odpowiedz
avatar Shi
1 9

@Etincelle: myślę, że ciężko całkowicie samodzielnie się utrzymać pracując w weekendy (bo niby ile można zarobić pracując średnio 8 dni w miesiącu?) i tak, sąd jak najbardziej może uznać, że dziecko uczące się (dziennie) nie musi iść do pracy tylko rodzice powinni je utrzymywać. W dodatku jest jeszcze kwestia jakości życia - nie powinien być to duży spadek, bo wtedy nadal rodzic może mieć obowiązek płacić, szczególnie jeśli rodzic żyje na dużo wyższym poziomie niż dzieci. Gratuluje tym, co w 8 dni w miesiącu (góra 12, doliczajac piątki) dostawali tyle kasy by się utrzymać... Tylko pozazdrościć, bo dorosły człowiek za minimalną nie wyzyje jeśli nie chce mieszkać w pokoju z grzybem lub nie dostał mieszkania, a minimalną dostaje się za średnio 20 dni pracy miesięcznie. Nie mówiąc o tym, że wiele komentujących jak to oni dawali radę chyba zapomina o tym, że nie wszyscy mają taki sam start w życie - niektórzy są chorzy czy to fizycznie czy to psychicznie, a posiadanie hobby i czasu dla siebie jest kluczowe dla podtrzymania zdrowia psychicznego (i to są słowa dobrze wykwalifikowanej psychoterapeutki). Nie ma to jak dosrać dziewczynie która i tak nie ma łatwo psychicznie, bo WY byliście tacy wspaniali, prawda? Sama kiedyś miałam wyrzuty sumienia, że na studiach nie pracowałam, całe szczęście psychoterapeutka pomogła mi się ich pozbyć. Gdybym poszła do pracy to bym w życiu tych studiów nie skończyła, bo bym się wykończyła zarówno fizycznie jak i psychicznie. Niestety nie miałam tyle szczęścia co ci wspaniali, samodzielni ludzie by urodzić się zdrowa i nie będę miała z tego powody wyrzutów sumienia. Innym też to polecam, szczególnie, że rodzice mają obowiązek nie tylko utrzymywać dziecko na studiach tylko nawet po jeśli dziecko nie może znaleźć pracy W ZAWODZIE. (Przynajmniej taka była opinia sądu w sprawie moich dalszych krewnych. Krewniak nawet po studiach nadal dostawal alimenty i przez pewien czas sąd je podtrzymał nawet gdy krewny miał pracę, tylko słabo płatną, a mieszkał z jednym z rodziców dodatkowo. Po prostu taka była przepaść między jakością życia jednego rodzica i dziecka, a drugiego rodzica.) W dodatku jako dzieci mamy prawo oczekiwać od rodziców wsparcia, a nie tylko zapewnienia podstawowych potrzeb fizjologicznych. I tu nie chodzi tylko o prawo (bo w obowiązkach rodzica jest by wspomagać rozwój dziecka, dawać mu uwagę i troskę), ale także zwykłą, ludzką przyzwoitość. Dzieci powinno się sprowadzać na świat by dać im szczęście, szczególnie że żadne dziecko się na świat nie pcha, a jeśli rodzic dobrowolnie nie chce wspierać dziecka (choćby tylko psychicznie, nie każdy musi być bogaty) to wtedy dziecku się należy jakieś odszkodowanie od tego rodzica za uszczerbek na zdrowiu psychicznym, bo dziecko się na świat nie pchało. Ten kto je począł jest coś winien dziecku i powinien za nie wziąć odpowiedzialność. To straszne jak się milczy gdy rodzice dzieci źle traktują, bo ci mają im przecież zapewnić tylko dach nad głową, jedzenie i coś by na tyłek założyć, a równocześnie trzymanie psa na dworze (gdzie przecież też na jedzenie, dach nad głową i jakiś koc) uważa się za bestialstwo. To i to to bestialstwo... Człowiek biorąc zwierzę pod dach zobowiązuje się o nie dbać, ale tak samo robiąc dzieci zobowiązuje się o nie dbać do końca życia tego dziecka, a nie tylko do momentu gdy może legalnie pić alkohol... (I tak samo jak ktoś, kto bierze zwierzę, ale zauważa że nie nadaje się na właściciela powinien te zwierzę oddać w lepsze ręce, tak samo rodzice jeśli nie chcą tych dzieci to powinni im znaleźć lepszych rodziców) Serio, ludzie traktują innych ludzi gorzej niż traktują zwierzęta, a potem zdziwienie, że świat jest zepsuty, jest coraz więcej osób z depresją oraz samobójstw...

Odpowiedz
avatar Italiana666
-1 3

@Armagedon: Masz duzo racji. Nie zgadzam sie tylko z ta postawa roszceniowa. Nie mam co prawda dzieci, ale jak bym miala to staralabym je wspierac podczas studiow czy realizacji swoich pasji. Nie dlatego, ze to jest obowiazek rodzica, ale zwyczajnie z milosci do tych dzieci. Znam przypadki, gdzie dzieci dostaja od rodzicow, mieszkania czy samochody.Nie dlatego, ze to jest zyczenie tych dzieci tylko rodzice chca ulatwic im start w dorosle zycie. I nie sa to rozpieszczone osoby. Wrecz przeciwnie. Wszyscy swietnie daja sobie rade w zyciu i dobrze zarabiaja.

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 5

@Italiana666: No widzisz, bo w życiu tak już jest, że różni rodzice mają różne podejście. Jedni powiedzą - masz dziecko, nie będę ci żałować, inni - chcesz mieć, to sobie zarób. Trudno oceniać, które podejście jest lepsze.

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 6

@Italiana666: CD No i trzeba jeszcze wziąć pod uwagę zasoby samych rodziców. Podejrzewam, że jednak większości nie stać na kupowanie dzieciom mieszkań i samochodów. Myślę także, że - o ile rodzica stać na samochód - to przede wszystkim powinien go kupić sobie. Jeśli chciałby zamieszkać w większym i lepszym mieszkaniu - ma do tego prawo. Chce podróżować i realizować swoje pasje - proszę bardzo. W końcu tyrał na to całe życie. I chcę być dobrze zrozumiana. Nie chodzi o to, że dziecko pozostaje w niedostatku, nie ma co jeść i w co się ubrać, a rodzic jeździ merolem i buduje sobie segment z basenem. Ale ten rodzic też ma prawo korzystać z pieniędzy, które sam zarobił. I wydawać je również na własne przyjemności, nie tylko na zaspokajanie swoich podstawowych potrzeb. Więc podejście "ojciec kupił sobie nowe słuchawki, smartfona i strój na historyczną rekonstrukcję, a mi nie chce opłacać wakacji, nie kupuje prezentów na dzień dziecka i nie chce finansować podróży oraz hobby - gdy przez rok odpoczywam na urlopie dziekańskim - jest trochę postawą roszczeniową. Nie sadzisz? I jeszcze raz podkreślę, że nie mówimy tu o alimentach, które bezwzględnie powinny być płacone w całości. Ale tego autorka jakoś nie umie (lub nie chce) od ojca wyegzekwować. Poza tym... tak mi przyszło do głowy, że może taki ojciec też chciałby się czasem poczuć jak ojciec, a nie jak bankomat. Ważny o tyle, o ile wypluwa pieniążka. Piszę to w kontekście wypowiedzi autorki... "Widzieliśmy się raz na kilka miechów, czasami pisaliśmy na fb. Mi to akurat nie przeszkadzało, bo, jakkolwiek to zabrzmi, nie przywiązuję wagi do ludzi." ...a także jej niezadowolenia z "taniości" wycieczki z ojcem. Prawdopodobnie dalekiej (cena biletów lotniczych), prawdopodobnie ogólnie drogiej i finansowanej zdecydowanie poza alimentami. Wyłączając te nieszczęsne bilety lotnicze, których koszt sprawił, że fakt spełnienia przez ojca jakichś tam marzeń autorki - liczy się jakby mniej. Ciekawe, w jakiej ogólnej atmosferze przebiegała ta wycieczka?

Odpowiedz
avatar Etincelle
3 3

@Shi: chyba mnie źle zrozumiałaś. Napisałam, że jak się uczy, to rodzice powinni łożyć na jej utrzymanie. Tutaj tylko można się zastanowić, czy mają obowiązek pokryć jej studia w całości, jeśli wybrała sobie płatne. Natomiast z tą walką w sądzie odnosiłam się do komentarzy o tym, żeby ojciec zwrócił tę niespłaconą część - to się może skończyć różnie, jeśli ojciec wskaże, że autorka rzuciła sobie szkołę i nie robiła nic, bo nie chciała, bo pasja i podróże itd. Ojciec miałby spore możliwości obrony, po prostu.

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 2

@Armagedon: masz racje. Ja nie uwazam, ze rodzic powinien tez myslec o sobie i pomagac dzieciom jesli ma na to srodki finansowe. Nie musi finansowac swojego doroslego dziecka. Tylko, ze ja mam to samo w rodzinie. Na moje studia nie bylo pieniedzy, poniewaz moja mama wolala bawic sie na imprezach i oddawac sie nowo poznanym panom. Tylko, ze jak ci panowie ja okradali to przychodzila po pozyczke do mnie. Ode mnie ani grosza nie dostawala i ja wychodzilam na podla suke,ktora nie chce wesprzec oszukanej mamusi. Uwazam ,ze skoro na moje studia nie bylo peniedzy to ja tez nie jestem zobowiazana placic za konsekwencje zachowan mojej mamy. Ja rozumiem jak autorka sie czuje. Przez lata nikt nie interesowal sie czy mialam za co zyc. Moja rodzina nawet mojego adresu nie miala. Tutaj nawet nie chodzi o fakt placenia za wycieszki tylko o to, ze wszystko jest wazniejsze od wlasnego dziecka. Przez jakis czas moja mama byla zapotrzona jak w obrazek w kolezanke, ktora byla prostytutka. Ja jako osoba normalnie pracujaca i spedzajaca wieczory przy ksiazce czy filmie nigdy nie zaslugiwalam na jakiekolwiek uznanie. Zachowania tego ojca pokazuja jaka wartosc ma dla niego wlasna corka. Ta wartosc jest rowna 0.

Odpowiedz
avatar Jorn
1 1

@Armagedon Otóż to. Ja miałem odwrotny problem: wspólnie z żoną długo musieliśmy tłumaczyć rodzicom i teściom, że damy sobie radę i nie oczekujemy, że będą sobie czegokolwiek odmawiać po to, żeby nam coś w spadku zostawić. Chyba w końcu dotarło. Z naszej strony, nawet jeśli uznajemy, że coś kupili bez sensu, nie komentujemy wychodząc z założenia, że ich pieniądze i ich decyzje.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-2 4

@Shi: Ludzie też zapominają, że np. oni utrzymywali się samodzielnie, ale było to kilka lat temu. W ogóle u nas panuje martyrologia i kult pracy, i ludzi strasznie boli to, że ktoś nie chce/nie może/nie musi zapieprzać jak dziki już od 18 roku życia. "Ja miałem źle, to inny też mają cierpieć" zamiast "miałem źle, więc mam nadzieję, że innym będzie lepiej". Ot. (Aczkolwiek tez mam pewne wątpliwości, co do płatnych studiów. Skoro nie dostała się na dzienne, to albo powinna poczekać rok, albo jednak trochę się do nich dokładać, skoro alimentów i tak nie wystarczało, bo to już jest jej widzimisię.)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2021 o 16:13

avatar madziolo
17 19

Manipulant i wykorzystywacz. Za chwilę poprosi Cię, że będzie płacił jeszcze mniej. Wiem, że to Twój ojciec, ale oprócz praw ma też obowiązki. Idź z wyrokiem sądu do komornika, nie czekaj, bo część już tych alimentów jest przedawniona.

Odpowiedz
avatar Cyraneczka
17 19

Normalnie chichram sie to czytając i słuchaj - wypiłam dwa piwa i nie bedę owijać w bawełne: jesteś zmanipulowana, a Twój tatko to niesamowity skurczysyn. On doskonale wie jak grać na uczuciach Twoich i siostry (która pewnie nie była tak... podatna na wpływy jak Ty), wykorzystuje wszystkie Twoje słabości i generalnie nawet nie traktuje Cie jak córkę. OBUDŹ SIE dziewczyno - mój starszy robił to samo, a moja matka nawet nie wiedziała, że mi jako dziecku przysługują sądowe alimenty. Przeżyłam całą młodość całując "łaskawce" po stopach za każdą złotówkę, którą raczył rzucić. Dopiero później zmądrzałam, ba, po prostu ktoś wreszcie wyjaśnił mi, co mi się prawnie należy. Nie bądź jak ja.

Odpowiedz
avatar Italiana666
2 8

@Cyraneczka: jak dobrze wiedziec, ze nie tylko ja mam taka rodzine. Moja mama uwaza, ze bardzo mi w zyciu pomogla. Na pytanie jak, odpowiedziala, ze zaplacila za prawo jazdy:) Do kursu zostalam wtedy zmuszona i przez lata nie chcialam jezdzic samochodem. Dopiero niedawno stwierdzilam, ze moze fajnie by bylo nauczyc sie jezdzic. Do tej pory wykupilam 12 godzin i to jest za malo. Zwyczajnie ucze sie wszystkiego od podstaw. Wedlug instruktora przydalo by sie jeszcze z 10 godzin. Czyli de facto i tak musze sobie sama zaplacic za ten kurs. Moja mama wrecz mi zaszkodzila.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 maja 2021 o 16:22

avatar bazienka
-1 13

@maat_: bo ona jest pelnoletnia i to w jej gestii leza dzialania w sadzie?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 12

@bazienka: Serio? Pozwoliłabyś by taki wuj kazał płacić twojemu dziecku za bilet, gdy przez lata nigdzie go nie zabierał? Nie doradzilabys co zrobić, jak zrobić itd? Nie pomogłabyś?

Odpowiedz
avatar Ohboy
8 8

@maat_: Autorka dosyć desperacko próbuje utrzymać dobre relacje z ojcem. Nie zdziwiłabym się, gdyby traktowała sugestie matki jak próby dowalenia ojcu lub postawienia go w złym świetle. Poza tym ojciec nieźle jej namieszał w głowie.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 5

@maat_: a co miala pozwalac albo nie? dziewczyna byla wtedy pelnoletnia, matka miala prosic ojca, by jednak za bilety zaplacil? zabronic doroslej corce tam jechac? sama dac jej na bilety? moze cos mowila ojcu z ten nic sobie z tego nie robil? a autorka byla zbyt zmanipulowana by walczyc problemy zaczely sie na studiach, gdy autorka byla pelnoletnia i sama miala zadbac o alimenty, jak byla dzieckiem, to alimenty byly ina rzecz, na ile matka wiedziala co ojciec wyprawia i na ile sama orientowala sie w kwestiach prawnych- oraz jakie stosunki lacza obie kobiety i ile sobie mowia...

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 2

@maat_: moze ta matka sama nie potrafi na trzezwo ocenic sytuacji. Moze dziewczyna nie ma zadnego wsparcia. Moja matka potrafi do mnie zadzwonic bo nie rozumie ulotki tabletek. A co tu mowic o jakis powazniejszych problemach.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 5

jak masz wyrok sadu to jak najbardziej idz do komornika dodatkowo mozna uzyskac alimenty do 2 lat wstecz a jak nie placi 3 miesiace i wiecej, to popelnia przestepstwo wg kodeksu karnego sposobow na zmuszenie go do placenia jest mnostwo, dzialajcie

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

Art. 209. KK Uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego § 1. Kto uchyla się od wykonania obowiązku alimentacyjnego określonego co do wysokości orzeczeniem sądowym, ugodą zawartą przed sądem albo innym organem albo inną umową, jeżeli łączna wysokość powstałych wskutek tego zaległości stanowi równowartość co najmniej 3 świadczeń okresowych albo jeżeli opóźnienie zaległego świadczenia innego niż okresowe wynosi co najmniej 3 miesiące, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. § 1a. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 naraża osobę uprawnioną na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
12 14

To nie jest opowieść o oszczędnym ojcu, tylko o egoistycznej g idzie. Jak to już wyżej padło, dajesz sobą manipulować, mydlić sobie oczy i dążysz zamiast do samodzielności, w coraz większą bezradność. Albo wywalcz pieniądze na drodze sądowej, albozakasz rękawy i bazuj na sobie. Jeśli będzie to kosztem pasji, to niestety trudno, życie bywa ciężkie, samodzielność też. A może nie będzie aż tak źle? Nie dowiesz się, jeśli nie spróbujesz.

Odpowiedz
avatar Mavra
12 12

@j3sion: Pytanie czy to jest ojciec? Zachowuje się jak całkiem inaczej i jej ma zależeć na kontaktach z tym kimś?

Odpowiedz
avatar Ohboy
10 12

@j3sion: Nie tylko do 24 roku życia, nie powielaj bzdur. Bardzo słabo analizujesz tekst, albo jesteś alimenciarzem. To ojciec na razie zrobił wszystko, aby zasłużyć na miano zwykłej mendy, a ty jej jeszcze doradzasz, aby dalej się podkładała.

Odpowiedz
avatar bazienka
4 4

@j3sion: relacje ze zlodziejem? przeciez to okradanie dziecka i nie do 24 rz...

Odpowiedz
avatar j3sion
0 4

@Ohboy oczywiście że limitu nie ma, ale jak dziecko nie jest niepełnosprawne, może podjąć pracę to sądy przyklepują alimenty maks do czasu kiedy w terminie można ukończyć studia. Zazwyczaj 4-6 lat po 18. Rzadko kiedy ktoś kto chce po prostu siedzieć w domu dostanie alimenty bo zamierza być wiecznym studentem. Ona już praktycznie straciła ten przywilej biorąc sobie rok wakacji od studiów. Jeżeli nie leczyła się wtedy tylko zrobiła labę to niech nie zdziwi się jak w sądzie dostanie figę z makiem.

Odpowiedz
avatar Ohboy
-1 3

@j3sion: Już wyżej mówiłam, że sama dziekanka wcale nie jest podstawą do zatrzymania alimentów i jakby poszli do sądu, to ojciec nie ma żadnych szans. Zwłaszcza, że od jakiegoś czasu nie daje też alimentów jej siostrze.

Odpowiedz
avatar iks
11 11

Masz syndrom sztokholmski. Idź do komornika i na nic się nie oglądaj.

Odpowiedz
avatar Pola_manola
9 9

Specjalnie odgrzebałam stare konto by dać komentarz. Alimenty ci się należą i tyle. Niezależnie,czy matka, czy ojciec mają zasądzone alimenty to oznacza, że mają obowiązek je płacić do końca edukacji dziecka. Jest to ich psi obowiązek. Nikt nie kazał mu robić dzieci, ty na świat się nie prosiłaś. Idź do adwokata dowiedzieć się jakie kroki prawne masz podjąć i zrób to. Może to brzydkie podać ojca do sądu, ale brzydsze jest okradanie własnego dziecka.

Odpowiedz
avatar Greenwolff
6 6

Sama mam takiego byłego partnera. Na alimenty płacze że nie ma, nie dość że płaci połowę zasądzonej kwoty bo pandemia i z pracą ciężko to jeszcze jak syn go poprosi o parę złotych na loda to wiecznie słyszy że tatuś jest spłukany. A kurierzy w drzwiach się przepychają- ciuchy, kosmetyki, gadżety... No i codziennie browarki, tak po 6, papieroski... Szkoda gadać...

Odpowiedz
avatar Bratkowa
0 4

Zespół Aspargera. Jest możliwość, że Twój Ojciec go ma. Osoby które go mają nie odczuwają empatii. Niekiedy właśnie tak się zachowują: nie liczą się z innymi do tego stopnia, że bez wahania wydają ba siebie, a żałują każdego grosza na innych. Słyszałam już takie historie i pisały je partnerzy osób z ZA. Napisałaś, że nie zależy Ci na ludziach i że masz pasję która zajmuje Ci każdą chwilę. Zespół Aspargera jest niekiedy dziedziczny, a te zachowania też mogą być jego objawem. Może go masz, a nie "chorobę natury psychicznej" jak piszesz? Zrób test na ZA. Jest dostępny online. Oczywiście to nie zastąpi pełnej diagnozy ale nakierunkuje. Dodam, że ZA to szerokie spektrum objawów, nie dwóch takich samych osób z ZA.

Odpowiedz
avatar shpack
0 12

Alimenty są przyznawane dzieciom, które nie mają możliwości samodzielnie się utrzymać. Nie ma granicy wieku. Ale czy rozkapryszona dziwucha robiąca sobie roczna przerwę w nauce i mająca czas na swoje hobby , ale nie na pracę, powinna je dostawać? A jeśli zmienisz kierunek ? Albo będziesz studiowała 15 lat ? Dalej ojciec ma płacić? Takie alimenty+ ?

Odpowiedz
avatar Lady_Narborough
-1 9

@shpack: Nie masz prawa nazywać jej rozkapryszoną dziewuchą. Za kogo się uważasz?! To jej sprawa jak spędza czas, czy uczy się, czy pracuje, czy ma hobby czy nie. MA ZASĄDZONE ALIMENTY, KTÓRE RODZIC POWINIEN PŁACIĆ W 100% ZASĄDZONEJ KWOCIE. Jeżeli rodzic nie ma fizycznie możliwości płacić takiej kwoty to należy wnieść pozew o zmniejszenie alimentów. Odpowiadając na twoje pytania. TAK! Powinna je dostawać! By the way alimenciarzy się ściga za niepłacenie.

Odpowiedz
avatar calineczka
3 3

@Lady_Narborough A czy gdyby jej rodzice się nie rozwiedli, ale nie byłoby ich stać na pokrycie studiów, a szanowna autorka, zamiast dorobić w weekend, spędzałaby czas na swojej pasji z podstawówki i wymagała opłaty za wszystko, świadczy o niej dobrze? Znamy opinie jednej strony, niczym nie poparta, tylko żalem. Rodziców jest dwoje, a jak autorce jest źle, to niech nauczy się być dorosłą.

Odpowiedz
avatar Lady_Narborough
3 3

Ja miałam podobną sytuację ze swoim pożal się boże ojcem. Tylko On to jeszcze znęcał się psychicznie nade mną i moim bratem. Dziewczyno! JAK NAJSZYBCIEJ WYTOCZ MU SPRAWĘ W SĄDZIE I Z WYROKIEM SĄDU DO KOMORNIKA. Podejrzewam, że obecny wyrok alimentacyjny jaki masz wystarczyłby aby pójść z tym do komornika, że twój Ojciec nie płaci Tobie i siostrze należnych pieniędzy, też dobrze jest mieć wyciągi przelewów ile płacił kiedy itd. Rodzic ma obowiązek płacić na dziecko alimenty nawet jeśli jest ono pełnoletnie i dochód nie przekracza dochodu rodzica. Nie daj sobą manipulować, i wmawiać że to Ty jesteś ta zła. Trzymam za Ciebie kciuki!

Odpowiedz
avatar marcelka
6 6

Zachowania ojca piekielne - manipulacja, kłamstwa, niepłacenie alimentów w pełnej wysokości, niepłacenie za pracę, jaką wykonywałaś. Ale Twoje postawa też trochę dziecinna, trochę roszczeniowa. I nie mam tu na myśli alimentów, ale całej reszty. To, czy ojciec będzie fundował jakieś dodatkowe prezenty, dawał kasę na studia, podróże, wspierał Twoją pasję - to jest już jego wolna wola. Może, ale nie musi, jak nie chce. A najwyraźniej nie chce. Przykre, ale ma do tego prawo. A Ty jesteś dorosłą osobą. Rozumiem pasję, ale niestety odpowiedzialne zachowanie polega na tym, że najpierw trzeba zarobić na swoje utrzymanie, a potem jest czas wolny. Idealnie, gdyby pasja stała się też pracą, za którą Ci płacą, ale jeśli tak na razie nie jest i nie ma realnych widoków, żeby tak się stało, to nie można wymagać od rodziców, żeby pomagali czy utrzymywali Cię tak długo, aż pasja będzie przynosić pieniądze. Bo to może się stać za rok, za 5 lat, za 10 albo nigdy. Dorosłość to odpowiedzialność, również (a może przede wszystkim) finansowa.

Odpowiedz
avatar krogulec
4 8

Szczerze? Mam wrażenie, że czytam księżniczko/instagramerkę atencjuszkę. Zwłaszcza po kawałku "potrzebowałam czasu dla siebie, chciałam zająć się swoimi pasjami i podróżować"

Odpowiedz
avatar JayDiGriz
3 3

Skoro zamieszczasz tu taką historię, to dobrze wiesz, co powinno być, prawda? Swoją drogą, przerwać wieczorowe studia po roku, bo pasja, bo marzenia... Intrygujące dość.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 lipca 2021 o 8:32

avatar alergianaglupich
2 2

Najbardziej poszkodowana to jest w tym wszystkim Twoja mama. Musi utrzymywać niezaradną osobę (a nawet 2), której jedynym obowiązkiem jest nauka, która przerywa dla własnych pasji. Czas dorosnąć księżniczko. Ty i ojciec jesteście siebie warci. Tak to jest jak niezaradne osoby, robią dzieci i one robią to samo. Jak potrzebujesz pieniędzy, to jest coś takiego jak praca - polecam.

Odpowiedz
avatar dawira
1 1

Polecam kpc

Odpowiedz
Udostępnij